Nieklarowne sposoby publikacji strat powodują więcej zamieszania w percepcji rynku przez inwestorów niż pożytku z analizy takich danych.
Zwracałem na to uwagę w jednym z wcześniejszych wpisów, dotyczącym konieczności publikowania przez brokerów cyklicznych danych o wynikach na rynku forex. Posłużę się poniżej ponownie przykładem, który pokaże mętną stronę tych statystyk.
Załóżmy w dużym uproszczeniu, że u brokera forexowego XY posiadają swoje rachunki inwestycyjne tylko dwaj inwestorzy. Obaj dysponują taką samą kwotą początkową kapitału 10.000 zł. Co kwartał broker publikuje zestawienie ich strat.
Kwartał 1. Inwestor A stracił 3.000 zł. Inwestor B identyczną kwotę natomiast zarobił. Broker może zaraportować, że 50% klientów poniosło stratę.
Kwartał 2. Inwestor A odzyskał 2000 zł, a Inwestor B zyskał kolejne 3.000 zł (stratę poniósł ktoś z zewnątrz, broker puszcza zlecenia na rynek). Mamy teraz samych zyskownych inwestorów w statystyce brokera.
Kwartał 3. Inwestor A traci ponownie 3.000 zł, Inwestor B traci 2.000 zł. Mamy więc 100% stratnych inwestorów w raporcie.
Kwartał 4. Inwestor A wpada w dobry cug i zyskuje 4.000 zł. Natomiast Inwestor B traci całe dotychczasowo zarobione 4.000 zł. Bilans w raporcie brokera za kwartał: 50% straciło.
Po roku obaj inwestorzy posiadają po 10.000 zł, a więc nie zmienił się ich stan posiadania w stosunku do kapitału początkowego. Gdyby broker zrobił raport roczny musiałby w pozycji „% inwestorów, którzy stracili w danym roku” wpisać zero.
A więc tyle się przemieliło pieniędzy, procentów i raportów, jednak na końcu nikt teoretycznie nie zrobił sobie krzywdy, nikt teoretycznie nie stracił. Po drodze jednak dostajemy komunikaty o sporych procentach tych, którzy coś tam tracili. I co sensownego można z tego wyczytać? Z całą pewnością nic, tym bardziej, że w komunikatach nie ma takiego podziału kwot, jak zrobiłem wyżej. Ale że jakieś procenty pojawiały się po drodze, więc „coś musi być na rzeczy”.
Nie wiem jak straty liczy KNF, ponieważ urząd nie podał metodologii na prośbę jednego z finansowych serwisów. Wiemy tylko, że robione to jest metodą „per saldo”, co nadal mówi niewiele jeśli odnieść to do terminów księgowych. Można się co najwyżej domyślać, że licząc dla każdego z inwestorów saldo podsumowują jego zyski i straty z transakcji na wszystkich instrumentach forexowych u polskich brokerów. Pytanie tylko dla jakich okresów?
Jeśli wylicza się saldo dla całego życia rachunku inwestycyjnego, wówczas wychodzi zysk/strata jako zwrot na kapitale początkowym.
Licząc z kolei saldo dla wybranych odcinków czasowych dochodzimy do tych samych wyliczeń, co prezentowane w poprzednim wpisie (strata jako obsunięcie na linii kapitału). W związku z czym straty są większe w raportach niż rzeczywiście wynikające ze zwrotów na kapitale początkowych. Jeśli raport podsumowuje np. tylko ostatni rok to pojawiają się w nim również te straty, które umniejszają poprzednio wygenerowane zyski. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to jak kwadratura koła, ale brak tej wiedzy nie spowoduje, że problem zniknie. Poniekąd trochę racji w tym właśnie punkcie autor artykułu w Krytyce miał.
Dla pojedynczego inwestora te statystyki to tak naprawdę nic nie znacząca informacja. Dla niego ważne jest tylko i wyłącznie to, co dzieje się na jego własnym rachunku. A tu zwroty na kapitale początkowym są wprawdzie istotne, gdyż pokazują efektywność inwestowania i to w relacji do innych alternatywnych możliwości, ale to co powinno najbardziej nas pochłaniać to aktualne ryzyko, czyli straty w sensie obsunięć na linii kapitału (strata liczona od najwyższego poziomu kapitału uwzględniającego zyski).
W poprzednim wpisie wspominałem o efekcie psychologicznym związanym z tymi wyliczeniami. Nazywa się on „house money effect”, co nie ma dobrego polskiego odpowiednika, ale oznacza mniej więcej tyle co: efekt gry zarobionymi pieniędzmi, efekt gry „na koszt firmy”, albo „łatwo przyszło-łatwo poszło”. Opisywałem go w przeszłości, ale przypomnę w kilku słowach:
Wygrane, lub w tym przypadku zarobione na inwestycji pieniądze, powodują, że inwestor wpada w pułapkę behawioralną, która powoduje, że te zarobione środki traktuje się zupełnie inaczej niż swoje własne. Przede wszystkim w taki sposób, że zyski owe podwyższają w inwestującym skłonność do ryzyka. Niektórzy wręcz mówią o pieniądzach niejakoby „pożyczonych” od rynku, których mniej żal po stracie, bo jeśli faktycznie się ich pozbędziemy, to i tak nie ubędzie tych cennych, czyli naszych własnych.
W związku z tym inwestorzy mają tendencję do nabywania za nie bardziej ryzykownych instrumentów, otwierania większych pozycji, inicjowania transakcji, na które zwykle się nie odważą, na większą brawurę w zarządzaniu pozycją. Z drugiej strony takie pieniądze „nie nasze” łatwiej się wydaje, i na bardziej luksusowe przedmioty.
To oczywiście błąd, który wiedzie do nieracjonalnych zachowań i przekonań, wyższych relatywnie strat, niebezpiecznych nawyków, braku należytej dbałości o kapitał, własne strategie oraz emocje. Pewnie dużo prościej go popełnić w kasynie, gdzie przychodzi się z jednorazową kwotą i wobec niej liczy wydatki i zyski. Na giełdzie tymczasem mamy cały proces, czasem wiele pozycji, nierzadko długoterminowe, a i podatki płacimy od całości, która jest naszą własnością, a nie pożyczoną. Giełdowe zyski, szczególnie te z pozycyjnego inwestowania, być może więc nieco trwalej wbudowują w traktowanie ich jako własne, a nie „rynku”.
Potrzeba w takim razie więcej uwagi, by zyski i obsunięcia od nich traktować jako integralną część naszego rachunku oraz kapitału psychologicznego. Nie ma znaczenia od czego ktoś tam liczy nasze straty, jeśli nawet od wypracowanych zysków, to bez znaczenia. Dla nas wszelkie obsunięcia powinny być świętością, o którą trzeba dbać z należytą uwagą i szacunkiem.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.