Wykres dnia: znikające fundusze hedge

Na początku września Bloomberg opublikował zestawienie wykresów pokazujących problemy branży funduszy hedge.

Sektor znajduje się w okresie stagnacji. Istotnie zmniejszyły się napływy środków do funduszy hedge: od końca 2016 roku napływy netto wyniosły tylko 7,8 mld USD w przypadku branży zarządzającej 3,2 bilionami USD aktywów. Drastycznie spadła liczba nowych funduszy. W ostatniej dekadzie powstawało rocznie około 300 – 500 firm inwestycyjnych w sektorze. W 2018 roku liczba startupów w branży funduszy hedge może być zbliżona do 100.

Być może wielu zarządzających i akcjonariuszy polskich TFI życzyłoby sobie takich problemów. Jednak dla branży funduszy hedge, która od dawna była jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc w sektorze inwestycyjnym, ostatnie lata nie należały do najlepszych. Branża reaguje na nową rynkową rzeczywistość obniżeniem opłat: zarówno tych za zarządzanie jak i tych uzależnionych od osiąganych zysków. Dane Bloomberga pokazują, że średnia wysokość opłaty za zarządzanie spadła w ostatniej dekadzie z 1,6% na 1,45% a opłaty od zysków z 19,5% na 17%.

Dziennikarze Bloomberga upatrują przyczyn problemów branży funduszy hedge w relatywnie słabych wynikach sektora w ostatniej dekadzie. W okresie gospodarczego ożywienia i w trakcie długotrwałej hossy na amerykańskim rynku akcyjnym fundusze hedge zdecydowanie przegrały z indeksem S&P 500. Relatywnie słaba postawa w czasie rynku byka w połączeniu z faktem, że wiele funduszy hedge nie zdołało uchronić swoich inwestorów przed dotkliwymi stratami w czasie globalnego kryzysu finansowego może wyjaśniać problemy w pozyskiwaniu nowego kapitału. Tym bardziej, że ostatnia dekada to także wzrost popularności taniego, pasywnego inwestowania. Popularność tanich funduszy indeksowych przypadła na okres hossy: w tym czasie okazały się nie tylko dużo tańszą alternatywną dla innych wehikułów inwestycyjnych ale osiągnęły także dużo wyższe stopy zwrotu.

Z zestawienia wykresów Bloomberga najbardziej interesujący wydaje się mi rysunek pokazujący spadek wielkości zarządzanych aktywów w wybranych firmach z branży funduszy hedge (od szczytu do obecnego poziomu). W zestawieniu znajdziemy kilka firm, takich jak firmy Johna Paulsona czy Davida Einhorna, które często podawane są jako ilustracja problemów branży:

Za Bloomberg

Zestawienia takie jak powyższe przypominają o roli szczęścia w kreowaniu wyników inwestycyjnych. Warto pamiętać, że element szczęścia nie wyklucza elementu umiejętności a obydwa czynniki mogą występować jednocześnie. Należy jednak pamiętać, że gwiazdy sektora inwestycyjnego mogą zawdzięczać swoje fenomenalne wyniki w krótkim horyzoncie czasowym i entuzjastyczne podejście mediów biznesowych w tym czasie nałożeniu się na siebie inwestycyjnych umiejętności i wyjątkowo udanego okresu. Innymi słowy: zarządzający z czołówki rocznych rankingów najprawdopodobniej nie są tak zdolni jak wyobrażają to sobie przeciętni inwestorzy i jak przedstawiają zarządzających media finansowe.

Należy być także świadomym, że tego rodzaju mechanizm powoduje specyficzny wzór napływu i odpływu środków od inwestorów. Wzór, który ma fatalne konsekwencje dla długoterminowych wyników inwestycyjnych. Świetnym przykładem tego mechanizmu jest firma inwestycyjna Johna Paulsona. Spektakularne wyniki w czasie globalnego kryzysu finansowego spowodowały gigantyczny napływ pieniędzy do funduszy zarządzanych przez Paulsona. Kilka zdecydowanych ale nietrafionych ruchów inwestycyjnych w okresie kilku pierwszych lat hossy zdecydowało o fatalnych wynikach funduszy. Reakcją inwestorów było masowe wycofywanie kapitału. Nie ma w tym winy Johna Paulsona ale to nie on a kierujący się krótkoterminowymi wynikami inwestorzy dotkliwie odczuli okres dobrej i złej passy tego zarządzającego.

4 Komentarzy

  1. GZalewski

    W zasadzie to nie unikniony proces. Gdy zaczynałem się mocniej interesować tematem FH to był właśnie początek ogromnego boomu (a może z racji tego, że się zacząłe to już byłem w ostatniej fazie hossy tego rynku, kto wie).
    Kto tylko mógł zakładał FH.
    I o ile ze dwie dekady wcześniej wyglądało to tak – mam umiejętności i jakieś zdolności i klientów, którzy mi zaufają i zbiorę odpowiednie aktywa założę FH.
    WYniki bywałylepsze lub gorsze, ale faktycznie były nieco lepsze niż branża klasycznych funduszy.
    Nagle zaczęto masowo zakładać FH, no bo wiadomo – opłaty wyższe i da się klienta przyciągnąć historycznymi statystykami, że FH jest lepszy.
    W naturalny sposób statystyki zaczęły się pogarszać. Ilość wypierała jakość.
    No a na to nałożyło się jeszcze to o czym piszesz, czyli fakt, że i najlepsi i ci z najdłuższym stażem zaczęli też mieć swoje problemy.

    1. trystero (Post autora)

      @ GZalewski

      Mogło być na zasadzie ilość wypiera jakość a mógł być też proces, że jakości zrobiło się za dużo a możliwa do wygenerowania alfa została na tym samym poziomie. Mauboussin ma taką hipotezę. Pewnie obydwa procesy mają swój udział w tym zjezdzie wyników funduszy hedge.

  2. Deo Gratias

    Ciekawe gdzie będą uciekać ludzie z zapakowanych pod korek inwestorami funduszy pasywnych, gdy zdarzy się jakaś większa korekta.

    1. trystero (Post autora)

      @ Deo Gratias

      Jeśli pytasz o krótki termin to myślę, że tam gdzie zawsze. Ludzie będą uciekać z ETFów jak uciekali z aktywnie zarządzanych funduszy czy własnoręcznie stworzonych portfeli.Pewnie w gotówkę, obligacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *