Dawno na blogach nie zaglądaliśmy na rynek ETF-ów, ale trafia się ciekawy powód, jakim jest wprowadzenie do obiegu pierwszych ETF-ów, które nie będą miały w sobie opłaty za zarządzanie. Amerykańska firma Fidelity zapowiedziała wprowadzenie dwóch nowych funduszy za 0 procent. Pierwszy obejmie rynek amerykański, a drugi rynek międzynarodowy.

Nazwy produktów mówią same za siebie – Fidelity Zero Total Market Index Fund i Fidelity Zero International Index Fund. Poziom wejścia nie jest niczym ograniczony, więc faktycznie mamy na rynku produkt dla każdego i właściwie za darmo. Oczywiście stale można oczekiwać opłat za nabycie funduszy i w zależności od tego, co oferuje broker ponosić jakieś inne opłaty, ale zmienna, którą przez lata kopano – ostatnio już raczej z przyzwyczajenia niż na bazie faktów (o czym poniżej) – iż branża funduszy zarabia zawsze, nawet jak przegrywa z rynkiem, i niezależnie od tego, co w finale trafia do klienta, jest już faktyczną przeszłością.

Podkreślmy to mocno – rewolucja ETF-owa doprowadziła do punktu, w którym można kupić fundusz niebiorący grosza za zarządzanie. Możesz kupić cały rynek za free! Oczywiście już wcześniej opłaty w najpopularniejszych funduszach np. Vanguarda i innych, były właściwie kosmetyczne (np. 0,02 procent) i właściwie pomijalne. Dla wyniku portfela zbudowanego na wiele lat opłata rzędu 0,02 procent ma praktycznie zerowe znaczenie. Mówimy bowiem o opłacie rzędu 2 złotych od inwestycji wielkości 10.000 złotych. Trzeba stosować naprawdę wyrafinowane wygibasy procentowe, by dostrzec wpływ tych 2 złotych na wynik portfela w perspektywie kilkunastu lat.

Dla większego efektu pokażmy, iż 0,02 procent od 100.000 zł oznacza 20 złotych, a od 1 mln zł ledwie 200 zł. Idę o zakład, iż inwestor ze portfelem 100.000 zł nie zwraca większej uwagi na to, jak wydaje 20 zł. To jest koszt bułki z kotletem i kawy w popularnym junkfoodzie. A 200 zł dla inwestora z 1 mln oszczędności jest kwotą, której specjalnie nie kontroluje. Setki innych zmiennych mają wpływ większy na wynik takich portfeli niż owe pomijalne, a dziś już zerowe opłaty. Niemniej, dla tych, którzy nienawidzą branży finansowej i chcieliby jednak mieć dostęp do rynku finansowego po skrajnie niskich kosztach, pojawia się zmiana, którą mogą odnotować.

Decyzja Fidelity jest naprawdę ważna z zupełnie innego powodu. Kiedy na rynku pojawia się oferta funduszu indeksowego, z którego całość inwestycji i zysków trafia później do klienta, jaką wymówkę znajdziesz drogi czytelniku, by nie oszczędzać na emeryturę, studia dziecka lub własne wydatki w przyszłości? Co właściwie trzyma cię przed przeczytaniem dwóch czy trzech książek na temat rynku ETF-ów, założeniem konta, gdzie koszty będą małe, a środki bezpieczne i rozpoczęcia przygody z oszczędzaniem bez stereotypów, iż wszystko to jedna wielkie ściema, w którym wygrywa zawsze kasyno, a klient jest zawsze dymany? Naprawdę takiej wymówki nie ma już dawno, ale teraz nie ma już nawet argumentu kosztowego. Zostały tylko fikcyjne problemy i realne pytanie: co zamierzasz z tym faktem zrobić?

14 Komentarzy

  1. Nebek

    Witam. A propos ETF-ów, co Pana zdaniem jest lepszym rozwiązaniem do długoterminowej gry na spadki, LEAPS DOTM opcje czy odwrócone ETF-y, w tym zlewarowane? Pozdrawiam.

    1. Adam Stańczak (Post autora)

      Długoterminowe gry na spadki na lewarze to zabawa dla naprawdę wiedzących, co robią i do zrobienia na nielicznych rynkach – bessy trwają generalnie krócej i są dynamiczne, wzrosty są dłuższe i spokojniejsze. To nie jest zabawa dla krasnali grających na własnych pieniądzach. Zostawiłbym to nielicznym i traderom z instytucji, gdzie ryzyka rozkładają się inaczej niż u inwestorów indywidualnych.

    2. superfast

      Zlewarowane odwrócone ETFy to na dłuższą metę nie jest dobry pomysł, odwzorowują dzienny ruch procentowy. Poczytaj tu:
      https://www.investopedia.com/articles/financial-advisors/082515/why-leveraged-etfs-are-not-longterm-bet.asp?ad=dirN&qo=investopediaSiteSearch&qsrc=0&o=40186

      1. Nebek

        OK. Ale skąd w takim razie od dołka bessy w 2009 roku SSO i UPRO zyskały więcej niż x2 i x3 od S&P 500?

  2. Czytnik

    Zastanawia mnie, po co Fidelity utworzył te fundusze. Skoro nie zarabia na nawet najmniejszych opłatach za zarządzanie, to gdzie tu jest zysk? Nadzieja, że w przyszłości uda się ubrać inwestora w droższe produkty?

    1. Adam Stańczak (Post autora)

      Zarobek może być gdzieś indziej – np. w pożyczaniu akcji zebranych z rynku inwestorom, którzy chcą skrócić rynek. Teoretycznie można sobie nawet pomyśleć fundusz ETF, który będzie dzielił się zyskami z takiej działalności. Wówczas opłata byłaby… ujemna. Za zainwestowanie dostawałoby się jeszcze pieniądze. Nie do pomyślenia, ale branża finansowa nie takie rzeczy już wprowadzała.

      1. Czytnik

        Dziękuję za wyjaśnienie 🙂
        Czyli za zarządzanie płacimy dodatkowym ryzykiem, na jakie wystawione są nasze środki. Oczywiście nie jest to żadna nowość – jak rozumiem, takie ryzyko pojawia się w przypadku każdego ETF innego niż full replication.
        Pomiędzy nami a indeksem rynkowym jest jeszcze czarna skrzynka, której mechanizm może się zaciąć w przypadku kolejnego kryzysu.

  3. tony

    A gdzie można te fundusze kupić? Bo dla Polaków amerykańskie fundusze są zablokowane.

    1. Adam Stańczak (Post autora)

      ETF nie są jeszcze dostępne – wchodzą w piątek, a ich kupienie, zanim zobaczy się płynność, uznałbym za odważne. Naprawdę teza była jednak inna – koszty zarządzania w ETF-ach sięgnęły minimum i są pomijalne. Trzeba zwracać uwagę przy egzotycznych funduszach. Największe już zostały spacyfikowane przez spadek kosztów do poziomów idealnych.

      Przy okazji, jeśli podoba się komuś jakiś ETF i nie ma możliwości kupienia z Polski, to trzeba zastosować replikację. Każdy ETF publikuje koszyk procentowy, z którego się składa. W większości przypadków starczy kupienie kilku największych spółek i ma się zreplikowany ETF akcjami we własnym portfelu (dywersyfikacja powyżej 10 walorów ma mały wpływ na wynik finalny portfela). Dla przykładu – ETF XLK to głównie Apple, Microsoft, Facebook i Google. Tam ponad 60 procent daje 10 spółek. Podobnie jest z wieloma sektorowymi ETF-ami. Metoda droższa, ale do czasu, kiedy w Polsce politycy nie zaczną rozliczać z lenistwa urzędników, którzy im piszą ustawy lub opiniują bez zrozumienia konsekwencji uchwalanego prawa, trzeba sobie radzić inaczej.

      1. api

        Proponowany sposób poradzenia sobie z brakiem dostępu do etf zaprzecza całej idei funduszy ETF. Narażamy się na dodatkowe koszty, które najprawdopodobniej przewyższą prowizje pobierane w funduszach aktywnie zarządzanych. Mam wrażenie że zapomniano tutaj o kosztach związanych z rebalansowaniem portfela na własnym rachunek. Dodatkowo w przypadku prowadzenia osobiście portfela odwzorowującego jakiś ETF narażamy się na psychologiczne skutki prowadzenia transakcji. Pierwszy z brzegu przykład: blokada mentalna gdy musimy odwzorować ruch etf'u gdy jedna z pozycji drastycznie zmieniła swoją objętość w portfelu.
        Korzystając z okazji chciałbym poprosić autora o doprecyzowanie co miał na myśli pisząc: "… założeniem konta, gdzie koszty będą małe, a środki bezpieczne i rozpoczęcia przygody z oszczędzaniem …" z perspektywy polskiego inwestora posiadającego portfel wielkości 100k zł, tj jakie jurysdykcje uważa za bezpieczne gdzie można znaleźć ofertę w której koszty są małe dla portfela 100k.

        1. Genowefa

          Zawsze można pokusić się o kupno opcji na tego ETFa i zrelizowanie jej. W ten sposób można się stać posiadaczem 100 szt waloru i żadne MIFID tu nie straszy.

  4. Tommip

    Wpis sluszny – ale nie z punktu widzenia Polskiego inwestora.

    Po pierwsze najmniej istotne czyli kurs walutowy – tutaj mozna go zabezpieczyc w bossie czy w innym biurze niestety najczesciej mamy juz minusowe swapy wiec tracimy na tym.

    Po drugie – nie da sie tego jak juz @tony zauwazyl kupic bedac polakiem.

    Po trzecie odwzorowanie etf za pomoca najwiekszych spolek kloci sie z cala ta strategia do tego dramatycznie zwieksza wymagania kapitalowe (choc nie koniecznie koszty).Sam amazon kosztuje 1800 usd a reszta czesto powyzej 100 usd za sztuke.Jak to odwzorowac oszczedajac na emerytuje dokupujac co jakis czas udzialy proporcjonalnie do etf ? Trzeba by odkladac co najmniej 5/10k usd rocznie.

    Po 4 mozna by to kupic za pomoca CFD – ale koszta utrzymania pozycji zjadly by conajmniej polowe rocznego zysku a w bessie doprowadziy do ruiny.

    Reasumujac mozna to robic – majac co najmniej 50000 usd na start i zarabiajac majatek.Bez tego z punktu to nie ma sensu szczegolnie dla Polakow.

  5. poczatkujacy

    "Co właściwie trzyma cię przed przeczytaniem dwóch czy trzech książek na temat rynku ETF-ów, założeniem konta, gdzie koszty będą małe, a środki bezpieczne" Jakieś propzycje? Otworzyłem niedawno rachunek zagraniczny na Bossie, ale prowizje na zagranicznych ETF niestety zjadają potencjalne zyski, które mógłbym uzyskać z budżetem poniżej 10k PLN. Czy w Polsce są dostępni jacyś przyjaźni brokerzy dla osób z takim portfelem, które nie chcą płacić kilkudziesięciu złotych prowizji za transakcję??

  6. Nebek

    @tony
    @ Tommip
    Amerykańskie ETF-y można kupić będąc Polakiem. Trzeba tylko mieć otwarty rachunek u amerykańskiego brokera. Sam mam, ale nie wiem, czy tu na forum mogę wymienić jego nazwę. BTW, nie wszyscy brokerzy z USA dają taką możliwość.

Skomentuj Genowefa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *