Świat nowych technologii nie ma ostatnio dobrej passy. Pęknięta bańka spekulacyjna na rynku kryptowalut, ryzyko mocnego uderzenia Chin w amerykański sektor technologiczny, zamieszanie wokół manipulacji wyborcami w USA i Wielkiej Brytanii przez służby specjalnie i wreszcie filmowe pękniecie gumy w… bieliźnie spółki Facebook.
Podkreślę, iż mam rzadką na świecie przyjemność bycia poza Facebookiem. Nie mam wątpliwości, iż nie chroni mnie to przed narzędziami śledzącymi w sieci największych graczy, ale nigdy nie lubiłem Facebooka. Nie lubiłem modelu biznesowego i kłamstwa, które stało za spółką. Cały model biznesowy Facebooka opiera się tylko i wyłącznie na trzech elementach – uzależnianiu ludzi od sieci, zbieraniu o nich wszystkiego, co da się zebrać i braniu kasy od reklamodawców za pokazania ludziom tego, co może ich interesować. Jeśli Facebook otaguje osobę w depresji, to będzie dostawała reklamy antydepresantów. Stąd tylko krok, to czegoś, co pojawiło się wcześniej w telewizji.
Jak dziś pamiętam informację w wiadomościach jednej z telewizji informacyjnych, iż pewien znany celebryta w Polsce kupił sobie Jaguara. Sekundy później w tej samej telewizji pojawiła się reklama samochodów Jaguar. Tylko ślepy nie widział w tym newsa o niczym po to, żeby wzmocnić przekaz wyemitowanej później reklamy. Właśnie na tym polega całe zamieszanie wokół Facebooka i firmy Cambridge Analytica, która pomagała sterować emocjami ludzi za pomocą manipulacji wykorzystując dane z Facebooka w kampanii politycznej. Jesteśmy jednak na blogu giełdowym, więc wracajmy do tematów giełdowych.
Facebook jest nową spółką. Dynamicznie rosnącą i ciągle bez dywidendy. Wartością Facebooka są dane, które zbiera o swoich użytkownikach, a nadzieją inwestorów dalszy wzrost ceny spółki. Wprawdzie gdzieś tam w tle są poczynione jakieś inwestycje mające na celu zdywersyfikowanie przychodów, ale pozostają śmiesznie małe na tle tego, na czym FB zarabia pieniądze. Kryzys uderza więc w najważniejszą część spółki, którą jest zarabianie pieniędzy na współczesnej wersji oglądactwa w zamian za zgodę na odkrycie własnych zainteresowań i oglądanie reklam na bazie tych zainteresowań.
Uderzenie podaży jest na tyle duże, iż w perspektywie rocznej – wykres poniżej – akcje Facebooka są na dobrej drodze do powrotu do średniej. Nie mam jednak wątpliwości, iż całość zamieszania stanie się tylko przyczynkiem do kolejnej fali wzrostowej. Facebook jest jak inne używki. Pozwala pożyć innym życiem niż swoje, a wszyscy wiemy, że każdy alkoholik i narkoman powie, iż „one drink or one trip” nie szkodzą. Problem w tym, że wszystkie sumują się w jedną wielką szkodę, ale pojedyncze są zwykle niezauważalne. I właśnie dlatego Facebook przetrwa ten kryzys, jak walkę z tytoniem przetrwały firmy tytoniowe.
(źródło: stooq.pl)
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zabawnie brzmi "Nie lubiłem modelu biznesowego i kłamstwa, które stało za spółką."(dalej nie cytuję 😉 wypisywanych przez kogoś dla kogo modelem biznesowym jest znalezienie grupy frajerów, którzy tanio sprzedadzą, a później drugiej grupy którzy drogo kupią.
1. My nie zajmujemy się kupowaniem i sprzedawaniem. Rynek giełdowy nie działa na takiej zasadzie. Nie rozumie Pan, na czym polega działalność biura maklerskiego dla klientów detalicznych.
2. Nigdy nie pracowałem w miejscu, w którym na sztandarze było wypisanie "More Open World", a zarząd posuwał się do grożenia prasie procesem karnym, żeby ukryć swoje kłamstwa:
https://www.theguardian.com/news/2018/mar/23/facebook-says-warning-to-guardian-group-not-our-wisest-move
3. Jeśli jest Pan taki odważny i chce Pan walczyć o dobro świata jednocześnie obrażając klientów biura (pewnie Pan tego nie zauważył, ale nie nazwał Pan mnie frajerem, tylko klientów), to proszę napisać ten komentarz jeszcze raz pod swoim imieniem i nazwiskiem.
Nie komentowałem Pana pracy jako pracownika biura tylko spekulanta – osoby, która zawiera transakcje na rynku kapitałowym z czystej chęci zysku czego się Pan chyba tu nie wyprze? Spekulacja jest i będzie tym co napisałem. Każdy kto stracił na giełdzie pieniądze w wyniku działań jakie podjął z chęci zysku musi umieć stanąć przed lustrem i zdać sobie z tego sprawę.
Apropos FB: użytkownicy FB dobrowolnie oddają swoje dane. Dane zbierają _WSZYSTKIE_ wielkie firmy z branży IT i w ogóle podkreślmy, że to przesądza o ich sukcesie. Użytkownicy korzystają z technologii, która nie powstałaby, jeśli użytkownicy nie chcieliby udostępniać tych danych.
Trudno mi powstrzymać śmiech kiedy myślę o czasach (nie tak przecież odległych) kiedy Facebook debiutował i pojawiały się opinie, że to bańka i chwilowa moda, że nikt nie wie jak Facebook będzie monetyzował swoją działalność. Na pewno czytał Pan podobne komentarze – moja myśl jest raczej taka, że żałuje Pan, że tego Fejsa nie ma więcej w portfelu, ale przynajmniej "ja nie w tym obrzydłym modelu biznesowym nie uczestniczę" cyt. "Podkreślę, iż mam rzadką na świecie przyjemność bycia poza Facebookiem" – czyż to właśnie nie takiego emocjonalnego stosunku do spółek powinniśmy unikać, gdyż może nas to pozbawić szansy na potencjalnie (w wypadku FB niemałe) zyski?
A to zamieszanie w okół tych firm, w tym FB, ma po prostu wymiar czysto polityczny – oto rządzacy tego świata wiedzą co kryje się w tych bazach danych, a ta technologia to w ogóle miód, cud ultramaryna i zaczęli pośrednio wywierać naciski – zresztą – luki w algorytmach wykorzystują wszyscy – Optymalizacja SEO jest takim przykładem.
Zadziwiające jest, jak trwałe i silne są stereotypy dotyczące spekulacji. Niestety, to czyni z nich potencjalne narzędzie przeciw rynkowi a nawet przeciw danym grupom ludzi.
Za mało (my, Polacy) mamy przodków mieszczańskich (dla których handlowanie było naturalne i etycznie neutralne), a za dużo chłopskich.
Mnie zadziwia raczej skłonność do sugerowania, że jedni są lepsi od drugich: użytkownicy FB to grupa skłonna do uzależnień, a używający słowa spekulant zamiast inwestor patrz wyżej. No cóż łatwo narazić się "elicie".
@ Tomek
Szanowny Panie, ja nie mami nic przeciwko spekulowaniu żadnymi walorami i graniu spółek takich, które handlują z największymi złoczyńcami tego świata. Moralność nie jest domeną spekulacji, bo spekulanci nie kierują się w życiu moralnością, tylko algorytmicznymi zachowaniami. Kup, sprzedaj, realizuj zyski. Nie ma żadnego znaczenia, czy spółka jest dobra czy zła, bo dobra jest zawsze, jak się na niej daje zarobić bez znaczenia dla kierunku. Zajmowanie pozycji krótkiej czy długiej ma zerowy związek z moralnością. Obracamy krótkookresowymi aktywami o dużej płynności. Akcje dla spekulanta są amoralne, jak amoralny jest złoty, meksykańskie peso czy chiński juan. To są zupełnie przezroczyste wehikuły.
Pozytywnym elementem naszej działalności – w masie – jest to, że fundusze, które chcą kupić czy sprzedać mają od kogo kupić i komu sprzedać szybko. Bez spekulacji rynki cierpiałyby ma brak płynności. Niech Pan spróbuje sprzedać szybko mieszkanie, a więc towar na rynku, na którym nie ma płynności, bo niemożliwa jest krótkookresowa spekulacja. Ma Pan dwa wyjścia – sprzedać tanio albo sprzedawać kilka lat.
> użytkownicy FB dobrowolnie oddają swoje dane
Większość użytkowników FB nie ma bladego pojęcie na co godzą się będąc częścią FB. FB wie więcej o dzieciach niż rodzice. Pana telefon wie o Panu więcej niż Pan sam o sobie, bo Pana zachowania są całkowicie skwantyfikowane i widać w nich hipokryzję, odchylania od rozkładu normalnego, fobie – dosłownie wszystko. Pan może nawet nie wiedzieć, że woli Pan blondynki z ciemnymi oczami, a sieć to o Panu wie.
Zamieszanie wokół firm jest proste. Sieć została skomercjalizowana i sprywatyzowana przez rozrost dużych graczy. FB i najwięksi nie mają konkurencji i stają się zwyczajnie za duzi. Przy tym są właściwie niekontrolowani, bo prawa dla kontroli internetu zwyczajnie nie ma. Dlatego Krzemowa Dolina jest teraz jednym z największych lobby w Waszyngtonie i wydaje majątek, żeby zachować internet bez kontroli. Nie oceniam tego, czy to dobrze, czy źle – odnotowuję fakt.
Biuro maklerskie i spekulacja przy firmach internetowych to są biznesy zasypane regulacjami i nadzorem. Nadzoru nad firmami sieciowymi nie ma.
Historia podpowiada, że skończy się jak w przeszłości – ten proces już miał miejsce wcześniej, kiedy publicznie dyskutowano o konieczności podzielenia IBM i Microstoftu. Spółki będą wydawały majątek na lobbing ochronę status quo, ale akcje osiągną jakąś formę plateaux.
> brak FB w portfelu
Kolejna wersja "kto nie kupił przegrał życie". Kilka miesięcy wcześniej słyszałem to o BTC.