Cóż to jest pięć procent wzrostu indeksu? Tyle zyskał WIG od początku sierpnia. W zasadzie błahostka. Patrząc na stopy zwrotu tego najszerszego z indeksów na GPW robią wrażenie. W tym roku zwyżka o 24 procent. Od dołka z 2016 ponad 50 procent. Od dołka z 2009 – po globalnym krachu rozpoczętym dwa lata wcześniej – 215 procent.
Zaledwie pięć procent brakuje do szczytu z 2007 roku, czyli momentu gdy świat zakończył hossę i pogrążył się w krachu bankowym. Minęło dziesięć lat. Upadające banki, bankrutujące fundusze, Grecja i Włochy na krawędzi, rozpad Unii Europejskiej, rozpad świata jaki znamy, drukowanie pieniędzy, kolejne miliardy pompowane w system.
Dziś to wszystko czym wówczas żyliśmy wydaje się jakimś dalekim cieniem. Dla wielu osób, które weszły na rynek finansowy po 2007 roku jest to niemal tak samo odległe, jak dla mnie były wydarzenia z 1987, gdy rozpoczynałem swoją przygodę z giełdą. Coś tam gdzieś znaczącego się wydarzyło, ale to właściwie prehistoria. Promil będzie zainteresowany tłem tamtych wydarzeń.
Pięć procent brakuje indeksowi WIG do poziomu ze szczytu 2007. Zaledwie pięć procent. Przy okazji znów warto przypomnieć, do obliczania tego indeksu stosuje się nie tylko zmiany cen akcji, ale również wlicza wypłacone dywidendy. Bez nich świat polskich akcji nie wyglądałby tak różowo. Widać to na przykładzie WIG20, który znajduje się 36 procent poniżej tamtejszego szczytu (ale uwzględniający dywidendy WIG20TR naśladuje niemal dokładnie zachowanie WIG-u co jest uzasadnione wagą największych spółek w obu indeksach).
W dużym uproszczeniu można więc powiedzieć, że trzydzieści procent z rynku w ostatnich dziesięciu latach można było wycisnąć z dywidend. Stąd zresztą popularność spółek i strategii dywidendowych.
Gdy spojrzymy na czołówkę akcji wchodzących w skład WIG20 i stopy zwrotu od szczytu 2007 możemy niemal jednoznacznie powiedzieć – tak to był kryzys systemu bankowego. PKN Orlen zyskał w tym czasie ponad 100 procent, ale PEKAO, PKO bp są 40-50 procent niżej. KGHM praktycznie pozostaje na swoim poziomie (nie zapominajmy jednak o dywidendach), cena LPP zwiększyła się czterokrotnie. Ale nie wszystkie banki pozostają maruderami. BZ WBK zyskał 24 procent (od momentu maksimum indeksu, nie własnego), nie jest to imponujący wynik przez 10 lat, ale jednak jest wzrost. Przeskoczymy do mWIG40 i trafiamy na ING ze 100 procentowym wzrostem od szczytu z 2007.
Dziwna jest ta hossa. Nieoczywista. W tej chwili dzieje się to, na co zwracałem uwagę w rozmowach i komentarzach w ostatnich latach. Podczas gdy w latach 2011-2015 frustrowaliśmy się trendem bocznym, męczarnią gdy w tym uczestniczyliśmy, jeśli spojrzymy na wykres z perspektywy prawej strony, którą już znamy rysuje się hossa, z dołkiem w 2009 roku. Jasna i przejrzysta. Choć w tym samym 2009 roku, niewiele osób wierzyło w jej trwałość i podstawy. Świat przecież się zmienił i załamał.
Mamy więc niemal za rogiem możliwy rekord wszech czasów na indeksie, a tymczasem w mediach jest ciiiiisza. Można powiedzieć, że mamy do czynienia ze złodziejską hossą, która skrada się niepostrzeżenie. Z jednej strony mamy powrót indywidualnych inwestorów, ale o samej giełdzie i atrakcyjności inwestowania w akcje jakby cicho. W ogólnotematycznych mediach i portalach częściej w ostatnich miesiącach słyszę o bitcoinie, niż o akcjach. Ciekawe bardzo.
Wydawało mi się, że przy okazji oferty publicznej PLAY wzrośnie zainteresowanie szerokiej publiczności. W zasadzie nic takiego się nie wydarzyło.
No i sprawa bardzo praktyczna – obroty. Przeglądam wykresy spółek i zastanawiam się o co w tym wszystkim chodzi. Poza ścisłą czołówką i największymi spółkami zdecydowana większość wygląda tak, jakby od czasu do czasu ktoś się budził i dokonywał transakcji, a przez resztę czasu cisza. Wspomniałem wyżej o ING – pierwsze miejsce w indeksie mWIG40. Sesje na których wolumen akcji nie przekracza 2000 sztuk zdarzają się całkiem często. By nagle skoczyć do kilkudziesięciu tysięcy i znów cisza. Żeby nie być posądzonym o stronniczy wybór lub zdradzić 😉 swoje zainteresowania zobaczmy jak wygląda sytuacja na akcjach spółek, o których dziś wspomina PARKIET.
Sygnity. Pomijając fakt czteroletniego spadku w sierpniu obroty na sesji wahają się od 3 do 10 tysięcy z nagłym jednorazowym skokiem do 58 tys. Miesiąc wcześniej pojedyncze dni z obrotami ponad 200 tysięcy, dwa miesiące wcześniej obroty nawet po kilkaset akcji.
Toya. Wolumen akcji liczony w sztukach to norma. Skok do kilku tysięcy raz na kilka tygodni.
Eurocash. Tu w miarę stabilny wolumen w setkach tysięcy
Paged. Podobnie jak Toya. Przed wezwaniem do sprzedaży akcji ogłoszonym w lipcu było identycznie.
Synektik. Tydzień temu 2 sztuki (słownie: dwie akcje) zmieniły właściciela. Od czasu do czasu skok do kilkunastu tysięcy.
Makarony Polskie. 21 sierpnia – JEDNA sztuka. Normą jest kilkadziesiąt, kilkaset akcji.
Redan, Śnieżka, Benefit Systems – to samo
Monnari – nieco lepiej, ale wciąż przeciętnie jest to kilka tysięcy
PKP Cargo – 1000-5000 sztuk, od czasu do czasu skoki.
To wszystko spółki o których się pisze. Ale to nie jest jakaś wyjątkowa manipulacja. Tak właśnie wyglądają te obroty. Można powiedzieć, co z tego, że na spółce X widzę coś atrakcyjnego, jeśli obawiam się, że nie zdołam szybko wejść i wyjść z jej akcji. I to nie są rozważania na poziomie wielomiliardowego funduszu.
7 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Hossa sobie jest ale na pewno nie ma bańki i całej otoczki medialno-ogólnospołecznej – w banku nie spotkasz jeszcze taxówkarza wpłacającego PLN 15 tys na fundusze – czy on przyjdzie niebawem – zobaczymy, w sumie oby. Jakos tam podobna sytuacja w nieruchomościach – tez ludziska mocno kupują a ceny póki co przynajmniej z tego co słyszę spokojne są.
Początki w 1987 – na jakiejś zagranicznej? kwiatowej?:):):), albo teoretyczne przygotowania? Moje początki to kwiecień 1991 w liceum z kolegami składaliśmy sobie zlecenia i kupowali akcje a makler przyjmował pieniądze i zamykał w szkatułce metalowej (ten sam typ szkatułki używała intendentka przyjmując wpłaty na obiady w szkole):)
Nie doprecyzowalem. Chodzilo mi o znaczenie krachu 87 dla uczestnikow. U nas co najwyzej byl wtedy krach na rynku papieru toaletowego
Calkowita zgoda z wpisem – ale jak to na rynku,statystka pokazuje to co ktos chce widziec :)Wszyscy licza wzrost od dolka… a jednoczesnie pisza by dolkow nie lapac.Zreszta kto ma to od dolka ?Najczesciej kupuje sie gdy trend juz jest widoczny – wiec co najwyzej mozna zlapac polowe ruchu.Mozna pisac rowniez ze wig20 nie uwzglednia dywidend a wig szeroki tak … ale mozna tez napisac ze nie uwzglednia 4 % (!!!) rocznej oplaty za zarzadzanie w funduszach inwestycyjnych – o podatkach nie wspomne.Coz taki urok statystyki.
Natomiast juz calkiem serio – to jest tragedia z ta plynnoscia a raczej jej calkowitym brakiem.Gdy tylko wlacze notowania i widze ze rano oferty na pgn to roznica 5 groszy kupno/sprzedaz,tpe 3 do 5 a na pko 15 czasem 30 groszy – to az serce boli.Po co ta gpw w ogole istnieje ?Nawet taki ,,gigant'' jak Sztokholm ma 7x wiekszy obrot kontraktami.
No i WIG sobie powrócił w miare po cichutku w okolice swojego szczytu – chyba nie słyszał nic o np. eurogedonie i upadku europejskiego systemu bankowego – bo wtedy może by się nie zdecydował na powrót na wyżyny!
Podobnie chyba nie słyszał wielu czołowych naszych media-ekspertów którzy pół roku temu nie widzieli takiego ruchu indeksu – ponieważ "w tamtym czasie nie było podstaw do wzrostów" – tak jakby indeks zwracał uwagę na to co bredzą przez większość czasu różni eksperci medialni…
A tak na marginesie to jakby ktoś spotkał jednego czy drugiego eksperta to proponuję – skoro mają często takie mocne opinie – żeby zachęcać niech postawią własną kasę – najlepiej dużo – i przystąpią do gry!:)
NO toż skoro mamy artykuł o nieustającej hossie to wnioskuję ,że nadchodzi jakieś małe lub wieksze przesilenie w kontynuacji 🙂
chyba nadinterpretujesz 🙂 (sygnalizuję nieśmiało również cykliczność materiałów)
Przerzuciłem moje fundusze z pieniężnych (tych, co jeszcze zostały, bo 80+% portfela to akcyjne z każdej strony świata) na kolejne akcyjne EM i PL. Zobaczymy co z tej hossy będzie.