Należy unikać zarządzających pieniędzmi, którzy jeżdżą szybkimi samochodami; spółek publicznych jest obecnie w USA mniej, niż czterdzieści lat temu – to tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań ekonomicznych dotyczących rynku kapitałowego.

Stephen Browna, Yan Lub, Sugata Rayc i Melvyn Teod w pracy „Sensation Seeking, Sports Cars i Hedge Funds” „(Szukanie wrażeń, sportowe samochody i fundusze hedge) postanowili sprawdzić na ile prawdziwa jest rada umieszczone w magazynie „Business Insider” w lutym 2016 r. Autorka artykułu Julia La Roche twierdzi w nim, że należy unikać menadżerów zarządzających pieniędzmi klientów, którzy jeżdżą modnymi sportowymi samochodami. Nazywa to „syndromem czerwonego Ferrari”.

https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=2882983

Wcześniejsze badania nad skłonnościami do ryzykownych zachowań brały jako wskaźnik mogący świadczyć o posiadaniu takich nabycie licencji pilota, zdradzanie współmałżonka a także ilość mandatów za zbyt szybką jazdę. Autorzy tej analizy uważają, że posiadanie sportowego auta lepiej oddaje tendencje do ryzykownych zachowań. Z drugiej strony posiadanie praktycznego, ale mało ekscytującego minivana przeciętnie świadczy o braku tendencji do szukania wrażeń.

Autorzy wzięli na początku pod uwagę 58 069 funduszy hedge, z których 33 680 działa, a 24 389 jest „martwe”. Następnie autorzy badania wykorzystali ogólnie dostępną stronę vin.place, która zawiera bazę danych zakupów nowych aut i dopasowali zakupy do konkretnych menadżerów. Ostatecznie udało im się dopasować 1774 aut do 1144 zarządzających funduszami hedge. W próbce było 163 aut sportowych i 101 minivanów.

Z analizy wynika, że posiadacze sportowych aut mają zmienność wyników inwestycji wyższą o 1,8 punktu procentowego (czyli 16,6 proc.) rocznie od menadżerów, którzy nie jeżdżą takimi samochodami. Podobnie jeżdżący autami z dużą ilością koni mechanicznych i wysokim momentem obrotowym mają zmienność wyników inwestycyjnych wyższą o odpowiednio 1,14 i 1,25 punktu procentowego od tych, których samochody mają mało koni mechanicznych i niski moment obrotowy.

Z kolei menadżerowie funduszy hedge, którzy jeżdżą praktycznymi, ale mało ekscytującymi autami generują stopy zwrotu, które są o 1,28 punktu procentowego (11,74 proc.) mniej zmienne, niż wyniki pozostałych zarządzających. Co więcej, menadżerowie jeżdżący samochodami z dużą ilością miejsca dla pasażerów i doskonałymi ocenami jeżeli chodzi o bezpieczeństwo generują stopy zwrotu o odpowiednio 1,59 i 0,97 punktu procentowego mniej zmienne.

Co jednak najważniejsze zarządzający, których wyniki wykazują wyższą zmienność nie generują wyższych stóp zwrotu. W języku fachowym oznacza to, że mają niższy tzw. wskaźnik Sharpe`a. Jedno odchylenie standardowe więcej jeżeli chodzi o ilość koni mechanicznych przekłada się na zmniejszenie rocznego wskaźnika Sharpe`a funduszu o 0,18 (czyli 21,43 proc.) w stosunku do średniego funduszu.

Z kolei jedno odchylenie standardowe więcej jeżeli chodzi o ilość miejsc dla pasażerów przekłada się na zwiększenie wskaźnika Sharpe`a o 0,18. Jeżdżący szybkimi autami także częściej zamykają swoje fundusze i częściej zgłaszają naruszenie przepisów do amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, które to zgłoszenia są związane ze zwiększonym prawdopodobieństwem oszustwa. Podsumowują miłośnicy sportowych aut inwestują ryzykowniej, a nie dają wyższych zysków. Prawdopodobnie związane jest to z faktem, że zarządzający jeżdżącymi szybkimi autami częściej dokonują transakcji i częściej kupują akcje, które nie wchodzą w skład indeksu S&P 500.

Kathleen Kahle and René M. Stulz w pracy „ Is the American Public Corporation in Trouble?” (Czy amerykańskie spółki publiczne są w tarapatach?) analizują stan spółek publicznych w USA. W 1989 r. na łamach Harvard Business Review opublikowano słynny artykuł zatytułowany „Zmierzch publicznej korporacji”. Autor argumentował w nim, że spółki publiczne są nieefektywne ponieważ prywatne firmy finansowane długiem i kapitałem własnym mogą lepiej rozwiązać konflikt interesów między inwestorami i menadżerami.

http://www.nber.org/papers/w22857.pdf

Początkowo wydawało się, że jego przewidywania się nie sprawdzą. Liczba spółek publicznych w USA zwiększała się szybko w ciągu kilku lat po opublikowaniu tekstu. Jednak osiągnęła dotychczasowe maksimum w 1997 r. i od tego czasu spadła o połowę. Dzisiaj jest mniej spółek publicznych w USA, niż czterdzieści lat temu. W danych wygląda no następująco. W 1975 r. było a Ameryce 4819 publicznie notowanych korporacji. W 1997 r. był to już 7507. Jednak w 2015 r. ich liczba spadła do 3766 a więc o jedną piątą mniej, niż w 1975 r.

Co jednak ciekawe, te firmy są zupełnie inne, niż czterdzieści lat temu. Przeciętna firma publiczna z USA w 2015 r. była warta prawie dziesięć razy więcej (w dolarach z 2015 r.) niż w 1975 r. Do tego doszło do silnej koncentracji aktywów. 35 korporacji ma połowę aktywów wszystkich firm publicznych a 30 ma połowę zysku netto. W 1975 r. te liczby wynosiły odpowiednio 94 i 109. Zmieniła się także struktura branż. W 1975 r. najwięcej publicznych firm to były banki, firmy dostarczające media i przemysł. W 2015 r. listę zdominowały banki, firmy farmaceutyczne i świadczące usługi dla innych firm.

Autorzy zauważają, że amerykańskie korporacje publiczne płacą akcjonariuszom więcej najwięcej od 1975 r. co jest w sprzeczności z twierdzeniem autora artykułu z 1989 r. że istnieje poważny problem z menadżerami takich firm. Mieliby oni mieć tendencje do zatrzymywania środków w firmie zamiast zwracania ich właścicielom. Mimo tego problem z publicznymi firmami faktycznie istnieje. Te które działają, działają na tym rynku od dawna i niewiele nowych spółek chce do nich dołączyć. „Spółki publiczne zwracają kapitał inwestorom, gromadzą gotówkę zamiast pozyskiwać środki, by inwestować więcej” – konkludują autorzy opracowania. „Wydaje się, że takim firmom brakuje ambicji, bodźców albo możliwości” – dodają.

Podsumowując: spółki publiczne faktycznie maja poważne problemy, choć nieco inne niż przewidywano ćwierć wieku. Jeżeli ta tendencja się utrzyma niewykluczone, że ta forma działalności zniknie z rynku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Klauzula informacyjna

Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. („My” lub „DM BOŚ”) z siedzibą w Warszawie (ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa). Będziemy przetwarzać, Pani/Pana dane na potrzeby udzielenia odpowiedzi na Pani/Pana zapytanie, możliwości skorzystania z usługi oferowanej przez DM BOŚ, a także realizacji naszych prawnie uzasadnionych interesów, tj. rozpatrywania skarg oraz obrony przed roszczeniami. Ma Pani/Pan prawo dostępu do danych, żądania ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania i przenoszenia. W dowolnym momencie może Pani/Pan także wnieść sprzeciw, z przyczyn związanych z Pani/Pana szczególną sytuacją, wobec przetwarzania Pani/Pana danych dla realizacji prawnie uzasadnionych interesów DM BOŚ. Może się Pani/Pan z nami skontaktować wysyłając e-mail na adres: makler@bossa.pl lub list na adres: ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa, dzwoniąc na infolinię pod numer + 48 225043104 lub odwiedzając jedną z naszych placówek (lista dostępna pod http://bossa.pl/dmbos/oddzialy/). Może Pani/Pan skontaktować z Inspektorem Ochrony Danych m.in. korzystając z e-mail: iod@bossa.pl lub listownie na nasz adres. Więcej informacji o przetwarzaniu Pani/Pana danych, czasie przechowywania, prawach i sposobach kontaktu znajduje się w naszej Polityce Prywatności.