Podręcznik czytania wykresów, część 2

Poniżej kilka akapitów o tym, czym tak naprawdę jest owa modna dzisiaj metoda analizy rynku zwana „price action”.

 

W poprzednim wpisie oceniałem książkę Ala Brooksa „Analiza price action: trendy”, ale nie starczyło miejsca by przyjrzeć się bliżej samej metodzie, którą w niej zaprezentowano. Mam nadzieję, że ten tekst pomoże właściwie ją umiejscowić na inwestycyjnej mapie decyzyjnej.

W rzeczy samej metoda „price action” (ten termin przyjął się u nas na dobre w wersji angielskiej) opiera się na wizualnej inspekcji cen na wykresach, tylko i wyłącznie. Z tej racji kwalifikuje się tę metodę w obrębie szeroko rozumianej Analizy technicznej (A.T.). Jednak sama A.T. to wiele odcieni, które da się z niej wyodrębnić i okrasić swoistą charakterystyką w zakresie metodologii użycia. Mamy więc w obrębie A.T. choćby: typowy charting, czyli „rysowanie”, a więc kreślenie po wykresach pomocniczych linii wszelkiego rodzaju; klasyczną analizę za pomocą narzędzi technicznych, które wprowadzają określony rodzaj przewagi; czy też analizę ilościową, w której narzędzia techniczne zamienia się na kody w algorytmach. „Price action” ze względu na swoje odrębne właściwości klasyfikuje się nieco poza tymi podgrupami.

O „price action” Al Brooks pisze bardziej jako analizie zachowań inwestorów, które kryją się za kolejnymi układami cen na wykresach, ale to można w zasadzie przypisać większości innych narzędzi technicznych. Niemniej jednak przekładanie w niej zmian cen na opis działań inwestorów pomaga w jakimś stopniu zrozumieć sens jej funkcjonowania i podnieść jej efektywność.

Metoda „price action” skupia się przede wszystkim na kształcie, wielkości i umiejscowieniu pojedynczych świeczek (lub słupków) na wykresie. W drugiej kolejności na analizie ich ugrupowań, które tworzą tzw. formacje. Odczytanie tego rodzaju informacji z wykresu i ich interpretacja staje się potem podstawą wygenerowania sygnału zajęcia pozycji długiej lub krótkiej, czasem również wyjście z niej. Dużą rolę odgrywa w tym interpretowaniu spora dawka powtarzalności owych formacji i zachowań za nimi stojących, kiedy bowiem wszyscy inwestujący widzą to samo, można założyć, że powielają w swej masie te same błędy lub reagują stadnie w podobny sposób. A to wszystko przekłada się na charakterystyczny kształt i lokalizację kolejnych świec czy słupków.

Zasadę jej działania można dużo wyraźniej zobrazować w zestawieniu z klasyczną A.T., gdyż obie różnią pewne niuanse.

Otóż klasyczna A.T. zasadza się na poszukiwaniu na wykresach powtarzalnych wzorów – formacji, linii, cykli, fal, wskaźników, które odwracają lub kontynuują trend. Zadaniem inwestora jest odkrycie ich w czasie rzeczywistym i zajęcie pozycji w momencie gdy dochodzi do ruchu ceny zgodnego z wykrytym wzorem, a następnie kontrola ryzyka, w dużej mierze oparta na modelu działania danego narzędzia (zasięgi, stopy, fałszywe sygnały, odwroty itd.). W dużym stopniu jest to działanie mechaniczne, powtarzalne, nie wymaga dodatkowych działań twórczych ani burzy myśli. Przewaga jej nad rynkiem tkwi, zakładając systematyczne stosowanie, w automatycznym powielaniu scenariusza: rysunek-sygnał-wejście-stop. W tym sensie A.T. niesie w cenach z przeszłości wartościową informację statystyczną o istnieniu dużej szansy pokonania rynku w zorganizowany sposób, który można wykorzystać przez konsekwentne powielanie go.

„Price action” (P.A.) wymaga natomiast pewnego wysiłku intelektualnego w czasie rzeczywistym, a powtarzalność jest możliwa po nabyciu biegłości. Przewagę uzyskuje się na bieżąco przez interpretację aktualnych zmian rynku, symbolizowanych w postaci słupków lub świec (liniowy wykres jest nieprzydatny w żaden sposób). Przełączenie tego procesu na autopilota nie jest możliwe tak jak w klasycznej A.T. Sama nazwa „price action” oznacza po prostu „ruch ceny” i to właśnie śledzenie go na bieżąco i przy pomocy kształtów oraz położenia świec/słupków ma ułatwić dojście do punktu, w którym szanse zajęcia pozycji są najwyższe.

Posługując się obrazem, można by owe różnice wyrazić następująco:

–  w klasycznej A.T. wybicie np. z formacji odwróconej RGR jest zawsze sygnałem wejścia na rynek (kupno),

– w P.A. znaczenie ma natomiast jak wygląda ta formacja, gdzie leży, jakie świece/słupki się na nią składają; być może wówczas nie padnie sygnał kupna lecz sprzedaży.

W „Price action” największe znaczenie ma to gdzie właśnie odbywa się trading w stosunku do ostatniego minimum i maksimum danej fali cenowej, a także długość świec/słupków i ich wzajemne położenie obok siebie, a z technik japońskich zapożyczono technikę badania tzw. cieni. Pomocniczo wykorzystuje się również kanały, mikrotrendy i najprostsze formacje typu flaga czy klin. Transakcje są relatywnie krótkie i często kończą się zleceniami kasowania zysku („take profit”). Stopy są niezwykle ciasne.

Jaka jest jej przewaga w stosunku do klasycznej A.T. ? W zasadzie dość łatwo wywnioskować to na podstawie powyższych opisów. P.A. jest dużo bardziej elastyczna, uwzględnia aktualne stany rynku na wiele sposobów, nie sięga do abstrakcyjnych, często niezrozumiałych narzędzi, wymaga intelektualnego wkładu, ale w zamian daje dużo większe poczucie rytmu rynku i kontakt z działaniami inwestorów. Trudno jednak mówić o jej przewadze w sensie zyskowności, to po prostu inny sposób analizy i podejmowania decyzji.

Pokażę co nieco z P.A. w praktyce w kolejnym wpisie.

—kat—

8 Komentarzy

  1. Lucek

    DB – Double Bottom
    DT – Double Top
    HH – Higher High
    HL – Higher Low
    LL – Lower Low
    LH – Lower High

    That is all, almost! 🙂

  2. Rob.

    @Lucek –
    Proste to może i jest, ale nie takie łatwe 😉
    btw: a gdzież to nam się teraz Brachu podziewasz ?
    Bo ani Cię na Zulu, ani na .luckimokiem i chyba jeszcze nie na emeryturze…
    A z rynkiem zerwać nie tak łatwo 🙂

  3. W.Filipek

    Lucek wrócił, aaaaa ! 😉

  4. darkh

    Lucek hosse przegapiles (;

  5. Lucek

    @Rob
    Ciągle żyję i ciągle się uczę 🙂 Czytam wszystko o PA, więc komputer mi zasygnalizował, że Kathay napisał coś na ten temat i należy to przeczytać. Książka Al Brooks’a ukazała się 2012 roku w wydawnictwie John Wiley & Sons. Pierwsze wydanie ukazało się w 2009 roku i było zatytułowane: „Reading Price Charts Bar by Bar: The Technical Analysis of Price Action for the Serious Trader”. Trudno było się wówczas przebić z informacjami tam zawartymi, było to zbyt odstające od obowiązujących zasad, które wówczas przekazywano na polskich forach i blogach poświęconych giełdzie. Dopóki był zapał, dopóty pisałem będąc często przykładem dziwaka w oczach profesjonalnych opisywaczy giełdowej rzeczywistości, z punktu widzenia AT. 🙂

    @darkh
    O jakiej hossie mówisz? Od 19 marca do 25 maja tego roku? 🙂

  6. Tomek

    To chyba jedyna hossa w ostatnim dość długim czasie. Są jeszcze szanse jak wskazuję na pokonajrynek, ale to może być powoli czas bessy.

    Muszę przeczytać tę książkę, bo coś podobnego staram się sam stosować.

  7. epi

    Lu, chol**ra, co Ty sobie wyobrażałeś znikajac na 3 lata?!
    Las obumarł, ale Ty powinienes dawać znać.

  8. epi

    Lucek 🙂 🙂 🙂
    dobrze, że znowu jesteś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *