Przyszło mi do głowy, żeby podsumować jakoś zakończony właśnie 2014 rok.
Nigdy nie mam w zwyczaju wymyślać jakichkolwiek noworocznych postanowień. Jeśli potrzeba, robię to doraźnie i na bieżąco przez cały rok. Proszę zwolnić mnie również ze stawiania noworocznych prognoz rynkowych. Ten rok nie zmienił mojego przekonania o tym, że dla skutecznego tradingu nie potrzeba stawiania prognoz i przepowiedni, które zresztą zwykle potem działają jak ciążące kotwice. Nie wiem czy ten czas zmienił moje zdolności skutecznego podejmowania tego typu wyzwań 🙂 Zdarza mi się to jednak robić, ale jedynie gdy wymaga tego jakiś wpis, i jest to wówczas jedynie czysto intuicyjne wyzwanie. Literatura wskazuje, że człowiek ma zdolności prognozowania trendów jedynie w długich okresach. Jestem zaprzeczeniem tej tezy, gdybym musiał stanąć w jakimś konkursie to co najwyżej w kategorii „gdzie widzę rynek za kilkanaście sekund”.
Zdziwienia, zaskoczenia, rozczarowania?
Rozczarowanie kompletne to oczywiście polskie akcje. Nie pamiętam tak mocno i męcząco rozwierających się dysproporcji między zmianami warszawskich indeksów a zachodnich. To nie jedynie brak popytu i rynek osuwający się pod własnym ciężarem, to aktywna podaż nie dopuszczająca do nieskrępowanych wzrostów w kraju „gospodarczych cudów” nie tylko w europejskiej skali. Spora w tym zasługa OFE, a więc rynek przegrywający z polityką. Natomiast kapitały znane z retoryki politycznej jako „niepolskie” zajęte były eksploatacją spółek na własnych giełdach, bez obciążeń dodatkowym ryzykiem walutowo-polityczno-płynnościowym.
Zdziwienie moje budzi rezygnacja z premii za ryzyko polskich inwestorów. Kasa płynęła szeroko do funduszy pieniężnych i obligacyjnych, omijając akcyjne, co widać po parkiecie GPW. Siła „mądrości tłumu” zadziałała bezbłędnie, a euforię rynków zachodnich kompletnie zignorowano. Nie jest to jednak, jak się wydaje, trauma po ostatnich 2 bessach tego stulecia, inwestorzy wrócą do polskich akcji jeśli ktoś je w końcu porządnie rozbuja.
Ostatni rok pokazał wybitnie wyraziście, że wpływ fundamentów i ekonomii na giełdowe zmiany kursów to jedynie miraże klasycznych teorii rynkowych. Jak w kultowej komedii polskiej liczy się zasadniczo „kasa Misiu, kasa”. Najdobitniej widać to na giełdzie w Tokio – morze „darmowych” pieniędzy, uruchomionych przez japoński rząd, dokonało erupcji kursów giełdowych i osłabienie jena, jednak sama gospodarka w tym samym czasie tonęła w recesji. Drukowane miliardy dolarów w USA ruszyły wprawdzie i indeksy i realną gospodarkę (szczególnie bezrobocie), nie ma jednak pewności na ile stabilnie i perspektywicznie, na pewno na swego rodzaju kredyt. No i pompowanie gotówki rozdęło nadal nierozwiązywalny poziom zadłużenia, kompletnie zignorowany. Szybkie i mocne wzrosty po jesiennej, głębokiej przecenie to prawdziwie zaskakujący ‘blitzkieg’. Szczególnie na wyrost wyglądający w słabej Europie, która rosła w zasadzie jedynie na obietnicach a nie na sile gospodarki. Jesteśmy na tym etapie, na którym problemy Grecji i Rosji znaczą zero w skali świata. To pierwszy etap cyklicznego, giełdowego Alzhaimera.
Moim zdaniem, 2014 zapamiętany zostanie jako rok pod hasłem: giełdy światowe (poza rozwijającymi się) pompowane zalewem taniego i pustego pieniądza, wspomagane również masowym skupem własnych akcji przez spółki, które nie mają pomysłu na inne zagospodarowanie nadwyżek. Co jednak konia obchodzi wóz? To oczywiste, że wzrosty na glebie pustego i taniego pieniądza przyjdzie kiedyś odchorować, jednak komentatorzy i analitycy przesadnie nadają temu nieustannie nadmierną wagę. Epatowanie strachem wykrzywia obraz a nie realnie analizuje rzeczywistość. A ta zmaterializowała się 96-cioma rekordami notowań na S&P500, a więc 96-cioma potencjalnymi okazjami dla strategii kupna „na szczytach”, którą niedawno w szczegółach rozkładałem na czynniki.
Mnie osobiście bardzo cieszy silny rozwój rynku ETFów, do których płynie w USA kasa zamiast do tradycyjnych funduszy inwestycyjnych. Uważam to za jeden z najlepszych wynalazków tego stulecia, i wprawdzie można kupować je za pośrednictwem bossa, to cały czas marzę, że wejdą one szeroko i bezpośrednio również do Polski. Ekspozycja na same akcje GPW to żadna dywersyfikacja jak udowodnił ten rok po raz kolejny.
Drugie ważne dla mnie wydarzenie to książka „Investor behavior”, trudna wprawdzie i mocno akademicka, ale świetnie porządkująca obecny stan wiedzy o rynkach, finansach i zachowaniach inwestorów.
A z niecierpliwością czekam na to, co dalej pokażą najszybsze algorytmy HFT, którym póki co spiłowano nieco pazury.
Dla mnie był to rok uzależnienia od twittera i stworzenia dwóch nowych strategii. W zasadzie usprawnienia jednej i uzupełnienia jej o kolejną, całkowicie nową. W grudniu przeszły pozytywny test na realnym rachunku, więc pod tym względem zapisuję rok na plus. Dla mnie to wydarzenie, jako że od dawna nie tworzyłem na swój użytek nowych strategii. Te dwie wspomniane są wynikiem moich zainteresowań metodami intuicyjnymi, których nie używam, jako że uznaję je za zbyt mocno zależne od losowości i błędów poznawczych, ale z ciekawością badam. Wnioski i tak próbuję potem parametryzować oraz ilościowo weryfikować, gdyż jedynie strategie mechaniczne (niekoniecznie automatyczne) uznaję za jedyną drogę do własnego rodzaju „nieświadomej kompetencji”.
Skoro wpis wyszedł tak mocno osobisty to na koniec jeszcze jedno wyjaśnienie. Dostaję różnymi kanałami prośby i zapytania o szkolenia z tradingu, najczęściej jednoosobowe. Bardzo mi pochlebia ten rodzaj zaufania, ale z przykrością musiałem odmawiać i mam nadzieję, że zostało to odebrane zgodnie z moimi intencjami zawartymi w odpowiedzi. Potrzebuję najpierw czasu na zamknięcie kilku spraw osobistych i zawodowych oraz uporządkowanie innych, co może potrwać. Nie wykluczam, że za jakiś czas będę mógł się zaangażować w tego rodzaju przedsięwzięcie, jednak takie szkolenia, na realnym rachunku bo inaczej sobie tego nie wyobrażam, wymaga i odpowiednich przygotowań, i poświęcenia czasu nie tylko podczas samej nauki ale i potem. Z tej racji odkładam realizację tego pomysłu na przyszłe, bardziej dogodne terminy, o których postaram się poinformować. Proszę więc o powstrzymanie się póki co o tego rodzaju zapytania. Nie potrafię jednak podać żadnego innego adresu mentora, który mógłby się tego podjąć, bo i o to jestem pytany.
Obfitego roku 2015 życzę wszystkim!
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.