albo o  złocie w krótkiej perspektywie.

Złoto nie ma ostatnio dobrej passy. Spadek poniżej 1200 dolarów za uncję, przecena na rynkach surowcowych i umocnienie dolara zbudowały mieszankę, która przed największymi optymistami stawia pytanie o spadek do 1000 USD. W emocjach, jakie towarzyszą przecenie złota, jak w soczewce skupiają się spory charakterystyczne dla rynku po gorączce spekulacyjnej. Złoto miało posilać się upadkiem systemu, deflacją, inflacją – dosłownie wszystkim – a skończyło się blisko 30-procentową przeceną w 2013 i kolejnym trudnym dla byków rokiem, który właśnie zbliża się do finału.

Jak to z bykami bywa, dawne marzenia skanalizowały się w innym nurcie i dziś rolę deflacyjnych strachów zastąpiła Nowa Nadzieja, pod nazwą Wielki Reset, który ma nastąpić po fazie absurdalnej polityki monetarnej, pseudo-wzrostu budowanego na długu oraz ekspansji gospodarczej państw. Niestety bessa zrobiła swoje, więc część podrapanych przez spadek złota i zniechęconych brakiem upadku systemu pesymistów, bez trudu sięga po analogię lat osiemdziesiątych XX wieku, wieszcząc spadek złota do poziomów sprzed bańki spekulacyjnej.

Naprawdę jednak wszyscy zdają się popełniać jeden z dwóch błędów. Pierwszym jest wnioskowanie przez analogię, które – jak pokazał to rok 2013 – może prowadzić do bolesnych rozczarowań. Wbrew elementarnej tezie analizy technicznej, rynki nie zawsze powielają schematy z przeszłości i czekanie na prostą powtórkę może zamrozić kapitał na lata. Drugim jest skupianie się na wielkim obrazie, jakim mają być skrajne scenariusze spadkowe lub wzrostowe. W tym wypadku owocem może być oczekiwanie na mocny ruch, który nie musi nastąpić. W lepszym przypadku taka strategia skończy się… zamrożeniem kapitału na lata.

Dlatego proponuję rzut oka na rynek złota w nieco krótszej perspektywie i skrajne uproszczenie gry, przez odrzucenie wielkich narracji, które sprowadzają się do założenia upadek lub nie-upadek systemu. Jeśli spojrzeć na rynek złota przez pryzmat rocznych zmian – rozumianych, jako kupowanie kruszcu 1 stycznia i sprzedawanie 31 grudnia – szybko okaże się, iż przeszłość sprzyja znalezieniu miejsca w portfelu na złoto. Załączony wykres pokazuje, iż w ostatnich 45 latach rynek złota zanotował 15 lat stratnych i 30 wzrostowych, co jest wynikiem całkiem dobrym dla byków, jak na tak długi odcinek czasu.

Co ważniejsze, tylko raz w analizowanym odcinku, złoto spadło cztery lata z rzędu i raz trzy lata z rzędu. Inaczej mówiąc historia podpowiada, iż jest w rynku złota, jakaś wartość, która pozwala oczekiwać mniejszych lub większych zwyżek niezależnie od tego, co działo się z ceną w poprzednich latach. Dlatego, kiedy Szanownych Czytelników naszych blogów najdzie ochota na włącznie się w metaekonomiczne spory, proponuję pomyśleć o złocie w znacznie krótszej perspektywie i zadać sobie banalne pytanie, czy w kolejnych 12 miesiącach złoto rokuje dobrze, czy źle i tyko na bazie własnej odpowiedzi podjąć decyzję o miejscu kruszcu w portfelu.

PS. Na wykresie zaznaczyłem ciekawy punkt w historii – jeśli dobrze pamiętam pit65 lubi tam spoglądać – mianowicie spadki złota w 75 i 76 roku. Gdzie będą dzisiejsi pesymiści, gdy złoto powtórzy schemat z lat siedemdziesiątych i po obecnym cofnięciu ruszy do kolejnego umocnienia? W tym samym, w którym są dziś niedawni optymiści, których zaskoczyła bessa roku 13.

goldprc

7 Komentarzy

  1. GZalewski

    „Posiadanie złota nie jest ryzykowne… a nieposiadanie złota to oznaka zaufania do rządu.” Marc Faber 🙂

  2. Wojtek S.

    Ostatnio czytam bardzo ciepłe analizy, wręcz zachęcające do kupna „przecenionego” złota. Dzisiaj jeszcze napisał o tym pan Białek, nie mówiąc już o panu Mazurku czy panu Słomskim. Wskazywałoby to jeszcze na przestrzeń do spadków, bo bessa kończy się przecież kiedy już nikt nie wierzy w dany walor.

  3. ekonom polityczny

    @ Wojtek S

    Słomski to goldbug ( taki z cyklu „śmierć papierowych pieniędzy”), o ile dobrze pamiętam zdaje się przynajmniej jakiś czas handlujący kruszcowymi monetami przez swój blog, więc jego opinią bym się nie sugerował wcale, bo to cały czas wariacje jednej piosenki, śpiewanej od lat. Za to poważnie przejąłbym się jego opinią, gdybym przeczytał „myliłem się, złoto to barbarzyński relikt” 🙂 bo to byłby sygnał, że nawet fanatycy odpuszczają…

    A co, jeśli to nie byłby koniec bessy, ale powiedzmy solidna korekta dotychczasowych spadków, coś w stylu 1987 w bessie lat 80-01?
    Obecne sypanie kruszcami ma już sporo cech tzw. rezygnacji końcowej, więc dno pierwszej fazy spadkowej (czasowo) może być bliżej niż dalej. Czasowo, choć niekoniecznie cenowo…

  4. _dorota

    @ sypanie kruszcami
    http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-amerykanskiej-mennicy-zabraklo-srebra-7221934.html

  5. GZalewski

    @dorota
    Ostatnie teksty w bankierze o rynku złota i srebra są… hmmm. Dziwne. I raczej pod tezę niż zgodne z rzeczywistością

  6. pit65

    @GZ
    „Posiadanie złota nie jest ryzykowne”

    Zalezy jaki punkt widzenia sie przyjmie i ile za to posiadanie jesteśmy gotowi płacić.

    Akurat jestem po obejrzeniu mini serialu „Klondike” opartego jak piszą o faktyczne wydarzenia.Solidnie zrobiony.Są różne ryzyka.

  7. pit65

    „jeśli dobrze pamiętam pit65 lubi tam spoglądać – mianowicie spadki złota w 75 i 76 roku. Gdzie będą dzisiejsi pesymiści, gdy złoto powtórzy schemat z lat siedemdziesiątych i po obecnym cofnięciu ruszy do kolejnego umocnienia?”

    Akurat jest to dla mnie ciekawa analogia w długim kontekście raczej ekonomicznym niż spekulacyjno-rynkowym . Ale ma tę wadę ,że jest tylko jedno jej wystapienie i wcale nie musi sie to powtórzyc dzisiaj, a jeśli, to prawdopodobnie nie w identycznym schemacie cenowo-czasowym-wykresowym .
    Z ekonomicznego punktu wejścia w analogię opartego o AT odnosząc się do wykresu wyskoku 75 i 76 to w jakimś sensie złoto antycytypowało inflację lat 80.
    Jeżeli przyjmiemy taki punkt wyjścia to należałoby się zastanowic jakie warunki muszą być teraz by za kilka(naście) lat analogia miąła szansę na spełnienie.
    A tutaj należałoby sie skupić na fundamentalnych różnicach między latami 70 , a dzisiaj.
    Dla mnie są one takie:
    1. Odejście od złotej kotwicy to nie jest rok 71 z pojedynczą decyzją administracyjną.
    NIe da sie odejść od „backendu” dla systemu monetarnego od tak sobie bez konsekwencji.Spróbujmy sobie wyobrazić ,że dług /dzisiejszy backend nawiasem następna różnica/ przestaje istnieć wraz ze skutkami.Tu nie ma „stoliczku nakryj się”, natomiast są długoterminowe konsekwencje.
    Skutkiem było gwałtowne osłabienie dolara i oddłużenie dla następnego cyklu , a to dlatego ,że musiały popękać wszystkie relacje cen w powiązaniach gospodarczych łącznie z ostatnimi do złota puki po pokonaniu inflacji w latach 80 na dobre nie zastąpił złota dług.
    2. Dług jako „backend” dla systemu ma te właściwość , że wyrażę się kolokwialnie hedg-uje wszystkie przejawy inflacji odsetkami oraz przymusem wykładniczego wzrostu. Wszystko jest OK bo pozwala lepiej sterować ręcznie systemem , ale po przekroczeniu wartości krytycznej /wide Japonia,FED,czy ECB/ w sytuacji kryzysu nie pozwala wyjść tak szybko z zadłużenia jak by to było pod rządami złotej kotwicy.
    3. Szybkość działania związana z obiegiem elektronicznym środka płatniczego jak i jego dzisiejszej kotwicy pozwalająca na wydłużenie istniejącego status quo.Pytanie o ile.

    W związku z powyższym ciężko jest zakładać ,że sytuacja powtórzy się jak kalka, a jeszcze ciężej jak i czy zareaguje wycena rynkowa , ale skoro piszesz ten artykuł teraz to może już zaliczamy TO dno 🙂

    Dla mnie pytania bez odpowiedzi , ale związane z powtórzeniem sie 75/76 przy założeniu, że tak czy owak musi odbyć się oddłużenie są następujące:

    Albo zrobią to Centralni Planiści wzorem Rooswelta czy NIxona uprzedzając niekontrolowany ruch rynku , albo zrobi to sam rynek.
    Testowany wariant cypryjski pozwala patrzeć z nadzieją pod tym kontem – niestety dla depozytariuszy.
    W tym drugim przypadku wydaje się ,że eksplozja inflacji musiałaby być poprzedzona implozją „backendu” jak to pokazał rok 2008.
    To co oglądamy jako QE jest dla mnie tylko gra pozorów jedynie jeżeli brać pod uwagę skalę i głowny cel /anihilacja długu/, jako uwertura do prawdziwej symfonii, z tym ,że to może trwać długo, ale na pewno nie wiecznie.

Skomentuj GZalewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *