Na blogu pojawił się już komentarz listu W. Buffetta do akcjonariuszy jego spółki, ale zginął gdzieś kluczowy element, jakim jest zbliżenie się stanowiska WB do EMH.
Buffett przeszedł do historii – między innym – myślą kolidującą z hipotezą rynku efektywnego, która brzmiała mniej więcej tak: gdyby EMH była prawdziwa, to nie zarobiłbym na rynku dolara. W istocie historia myśli ekonomicznej, ale też rzeczywistość pokazuje, iż EMH w swojej radykalnej postaci jest daleka od pełnego opisu giełd i cen. Pojawienie się wątków behawioralnych w ekonomii zachwiało nieco przekonaniem naukowców, iż rynek w swojej masie jest tak racjonalny, jak zakładają zwolennicy skrajnej wersji EMH. W ten spór pomiędzy EHM a nowym namysłem nad zachowaniem inwestorów i cen idealnie wpasował się rynkowy podział na zwolenników inwestowania pasywnego i przekonanych o możliwości pobicia rynku własnymi metodami.
Efektem jest wykopanie szerokiego rowu pomiędzy krzyczącymi o zarabiających na prowizjach nieudacznikach, który w długiej perspektywie i tak nie potrafią wygrać z rynkiem a branżą inwestycyjną, która szuka sposobu na wyższą niż rynek stopę zwrotu. Gdzieś na marginesie tego sporu plączą się zwolennicy metod spekulacyjnych z wykorzystaniem dźwigni, którzy lewarując się godzą się na większe ryzyko w nadziei na większą stopę zwrotu. Prywatnie uważam, że spekulacja oparta o lewarowanie się ma skromny związek z pytaniem, czy teoria i dane historyczne pozwalają oczekiwać sukcesu w długiej jednostce czasu. Nie oszukujmy się, niewielu jest wstanie operować na rynku przez trzy dekady sięgając po lewar. W takiej spekulacji chodzi raczej o kilka prób podłączenia się pod trend, w ramach którego uda się zbudować piramidę pozycji a później ucieczkę z rynku z pieniędzmi na inne pola niż o stałą obecność i walkę z historią oraz statystyką.
Naprawdę głos Buffetta jest nie jest o tyle ciekawy, iż zakłada brak możliwości wygrania z rynkiem przez większość inwestorów. Buffett zdaje się pomijać problem efektywności koncentrując się na zmiennych takich, jak długość perspektywy i wpływ płaconych prowizji. Właśnie dlatego podkreślił kwestię kosztów i brak timingu w celu pobicia rynku, które w naprawdę długiej perspektywie nabierają znaczenia. Ciekawostką jest to, iż stanowiska WB i zwolenników EMH mogą prowadzić do tych samych wniosków mimo przyjęcia skrajnie odmiennych pozycji, co do natury rzeczywistości. Buffett własnym modelem biznesowym zdaje się być dowodem, iż z rynkiem można wygrać, choć nie koniecznie stosując timing, ale jednocześnie nie ma za grosz wiary w to, iż z rynkiem jest wstanie wygrać większość stosujących timing. EMH dochodzi do tych samych wniosków z zupełnie innych pozycji.
Jaki zatem wniosek z tego powinien wyciągnąć krasnal? Trystero sygnalizuje, że brak zgody na wnioski płynące z opinii Buffetta może wynikać z pozainwestycyjnych zysków, jakie osiąga się na rynku np. w postaci rosnącej wiedzy o pewnym segmencie rzeczywistości. Dodałbym do tego jedną myśl, którą Buffett i EMH pomijają – podjęcie ryzyka zagrania o znacznie większe stawki niż tylko inwestowanie nadwyżek finansowych. Rynek oferuje okresowo wyższe stopy zwrotu niż dają indeksy. Dlatego spekulacja krótkookresowa ma tak wielu zwolenników i zawsze będą jej adepci mimo danych statystycznych sygnalizujących, iż większość z nas w tej grze wyjdzie z mniejszym kapitałem lub – w lepszej wersji – tylko ze straconym zasobem w postaci czasu. Czym jednak byłby spekulant, gdyby – jak to ujął Bernstein – nie rzucał wyzwania bogom podejmując ryzyko? Szczerze rzecz ujmując widzę znacznie więcej poważniejszych ryzyk, jakie podejmujemy w życiu jako ludzie, niż strata pieniędzy w grze o wyższą stopę zwrotu, ale to już temat na osobną notkę.
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
A mnie sie wydaje ,że rynek tworzą ludzie z natury nieefektywni i to dlatego w większości przegrywają z tą garstka bardziej „efektywnych” .
EMH tego nie widzi i stawia zupełnie porąbane tezy, że to właśnie efektywność to sprawia wprowadzając na rynek tym „zezowatym” spojrzenieniem dodatkową nieefektywnośc w postaci skrzywionego spojrzenia pogłębiając rzeszę przegranych stanowiących jeszcze lepsze alibi ,że EMH działa 🙂 Błędne koło.
Jak to mówił imć Onufry Zagłoba „Jam Ci to nie chwaląc się sprawił” 🙂
Metoda : timing czy czas nie ma znaczenia, puki jestes bardziej efetywny względem przegrywającej większości.
Cos mi się zdaje ,że jest to pytanie z cyklu co autor /tu Buffet/ miał na myśli , a on wcale nie myslał o EMH , bo gdyby mial wybór timing czy EMH to na 99% jestem skłonny twirdzic ,że wybrałby to pierwsze. ale nie musi bo ma swoje inwestowanie w wartość.
BUffet to szczwany lis , choć słusznie nie popiera wyprzedawania byle jak i gdzie to działa to dodatkowo in plus dla jego aktywów bo jak przekona 50% wyznawców to będzie miał potencjalnie mniej kłopotów z timingowcami na własnych aktywach. Obawiam się ,że całe to jego gadanie to woda na młyn dla swoich aktywów.
Kilka pieczeni na jednym ogniu pieczonych budowanie długoterminowych relacji ze swoim inwestoriatem by im do głowy nie przychodziły głupoty.
Coś mi się zdaje ,że ta eureka zbliżenia EMH z Buffetem w kwestii wniosków końcowych to jedynie zakwitła dla potrzeb tego wpisu u szanownego P. Adama.
@ pit65
Znasz złośliwą definicję hermeneutyki? Zrozumieć autora lepiej niż autor sam rozumiał siebie, więc nie będę polemizował z tezą z ostatniego zdania 😉
Hipoteza efektywnego rynku wygodna jest dla tych, którzy poświęcili życie aby ją poznać, wykładać czy rozwijać. Tymczasem wartość praktyczna tej „wiedzy” jest żadna. Kluczem do wyceny są przyszłe zyski spółki. Te z kolei najczęsciej są wypadkową profilu spółki, jakości zarządzania i branży. A kiedy tych zysków nie ma – to straty, albo wartość likwidacyjna przedsiębiorstwa. Na studiach z ledwością łapałem trójkę na egzaminach testujących mnie z Markowitza, Sharpe’a, CAPM itp. bzdur. Podświadomie czułem, że to taka pseudonauka. Dopiero po przeczytaniu tego co miał do powiedzenia Benjamin Graham, a później twórczo rozwinął Buffett wiem w co na giełdach się gra. W zasadzie jestem też bardzo zadowolony ze swojego statusu materialnego.