GPW postanowiła uporządkować problem tanich nominalnie spółek, czyli tak zwanych spółek groszowych. Krok jest bardzo dobry, ale jeszcze lepszy byłby gdyby organizator rynku spróbował określić kilka innych zasad, czy też wskazówek dla emitentów.
Od kilku dni zabieram się za ten temat, próbując przypomnieć sobie pewne zdarzenie z lat 1995-1999. Niestety wertowanie archiwów i telefony do znajomych, którzy mogliby pamiętać niewiele dało, mam za mało punktów zaczepienia. Być może ktoś z czytelników sobie przypomina tę sytuację. Otóż we wspomnianym okresie (z dużą pewnością, ale nie z absolutną – mam świadomość własnych ograniczeń jeśli chodzi o umiejscawianie w czasie różnych zdarzeń) na GPW notowana była pewne spółka. Niestety to jest właśnie ta rzecz, której nie mogę sobie przypomnieć. W każdym razie akcje tej spółki (bodajże w formie kwitów depozytowych) były notowane również na NASDAQ. I tu ważne zastrzeżenie dla czytelników – to wszystko co teraz napiszę pamiętam bardzo mgliście, więc proszę potraktować to jako ogólną ideę, a nie szczegóły wydarzenia. Owa spółka, w jakiś sposób nie wywiązywała się ze swoich obowiązków informacyjnych. Zdaje się, nie opublikowała po raz kolejny jakiegoś raportu. Władze NASDAQ podjęły więc z automatu decyzję o zawieszeniu notowań i – jeśli nic za bardzo nie przekręcam – dano określony termin na uzupełnienie danych, informując, że w razie nie dopełnienia spółka zostanie wykluczona z obrotu. Dodatkowym argumentem było to, że akcje tej spółki notowane były poniżej 1 dolara.
Pamiętam naszą reakcję wówczas w redakcji, w której pracowałem – proste i genialne rozwiązanie. Giełda określa swego rodzaju ramy działania dla emitentów, żeby ci nie traktowali inwestorów i akcjonariuszy jako „prostych dawców kapitału” tylko odrobinę zainteresowali się tym co dzieje się z kursem ich akcji. Z tych pierwszych lat na rynku pamiętam sporo takich zadziwień związanych z funkcjonowaniem amerykańskiego rynku. Jednym z nich było zalecenie dla spółek, żeby akcje kosztowały w przedziale między 10 a 80 dolarów. Oczywiście nie chodzi o to, żeby „sztucznie manipulować’ kursem, ale dzięki splitom na spółkach rosnących starać się utrzymywać ten kurs gdzieś w środku tego przedziału.
Dla przykładu – Microsoft w ciągu swojej kariery giełdowej od 1987 roku dokonał splitu już 9 razy, Starbucks od 1992 roku – pięciokrotnie. Z tego trendu wyłamywał się Warren Buffett, którego Berkshire Hathaway, nigdy splitu nie robił.
Pamiętam, jak dziwiłem się automatycznemu zaliczaniu spółek do grona śmieciowych, gdy ich cena nominalna była niższa niż 5 dolarów. Myślałem sobie – przecież nominał nie ma znaczenia – to czy akcje kosztują 1 złotówkę, czy 100, jest wtórne. Liczą się wskaźniki: zysk na akcję, cena do zysku, cena do wartości księgowej i inne. U nas takie spółki były wówczas dwie – Sokołów i BIG. I nie można było o nich powiedzieć, że należą do grona śmieciowych.
Pamiętam, jak po raz pierwszy pojawiła się idea odwróconego splitu. Ten pomysł miał zrealizować Universal, który walczył o przetrwanie. Napisałem wówczas mały tekścik o tej idei (nowym, jak wiele innych na naszym rynku) cytując fragment książki Michaela Sheimo „Reguły gry na giełdzie”.
„odwrócony split nie jest traktowany jako sygnał pozytywny. Często jest to ostatni dramatyczny wysiłek, by utrzymać obroty akcjami danej firmy”
Po tych kilkunastu latach od pierwszych zadziwień, na naszym rynku spółki groszowe są spółkami śmieciowymi, resplity są „dramatycznymi wysiłkami”, żeby utrzymać zainteresowanie akcjami spółki, nadal jednak spółki nie prowadzą polityki dotyczącej splitów, co więcej takich rekomendacji nie daje giełda. A być może byłoby to wskazane.
No i na koniec ostatnia rzecz – polityka dywidendowa. W czasach, o których piszę w tym tekście dywidendy były raczej czymś wyjątkowym. Pamiętam, jak w jakiś tekście przywoływałem statystyki dotyczące polskich akcji notowanych na giełdach przedwojennych, wynikało z nich że liczba procentowa spółek płacących dywidendy była wyższa, niż pod koniec lat 90. Naturalnie od tamtego czasu zmieniło się wiele na korzyść. Polityka dywidendowa jest faktem, a wiele spółek dba o to, żeby wynagradzać swoich akcjonariuszy. Wciąż jednak nie rozumiem, czemu żadna ze spółek nie podjęła decyzji o kwartalnej wypłacie dywidendy (być może są jakieś przeszkody prawne, choć nie sądzę). Wśród 165 spółek, które wypłacają dywidendę w 2013 roku, zaledwie 10 robi to w dwóch ratach. Jestem niemal pewien, że spółka która jako pierwsza ogłosi kwartalną politykę dywidendową, przyciągnie do siebie „stabilne pieniądze”.
No ale być może na to trzeba poczekać kolejnych kilkanaście lat. A może to właśnie dobry moment, żeby GPW powalczyła trochę i wprowadziła kodeks „zalecanych” działań?
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Dotknął Pan problemu uporządkowania przepisów i spółek na WGPW. Przyznam się, że czarno to na razie widzę.
Zacznijmy od wypłaty dywidendy. Wg obowiązujących przepisów jest to kara a nie nagroda dla akcjonariuszy. Następnego dnia po ustaleniu praw do dywidendy kurs obligatoryjnie jest obniżany o wartość dywidendy. Przecież takie działanie tylko zachęca do pozbywania się akcji tuż przed nabyciem praw. Wystarczy popatrzeć na wykresy cen akcji aby zobaczyć kiedy ceny osiągają maksimum i w jakim tempie później spadają.
Identycznie wygląda sprawa z prawami poboru.
Wysokość dywidendy. Ja kiedyś naiwnie wierzyłem odkładając pieniądze na akcje spółki, która planowała wejście na WGPW , że będę mógł spokojnie czerpać korzyści w postaci dodatkowych pieniędzy z dywidendy. Życie brutalnie zweryfikowało moje poglądy. W olbrzymiej większości przypadków wysokość wypłacanej dywidendy jest niższa od zysków z lokaty równowartości kapitału w banku. Ryzyko utraty kapitału w banku jest bardzo niewielkie, zaś kapitału ulokowanego w akcje bardzo duże. Wystarczy, że ktoś w N.Y. puści bąka w inną niż dotychczas stronę a w W-wie ceny akcji gwałtownie spadają.
Uczciwość zarządzających. Opinia o uczciwości zarządów i R.N. spółek notowanych na WGPW w dużej części jest bardzo negatywna. Nieuczciwe kombinacje zarządzających są widoczne na prawie każdym polu.
Zacznijmy wyliczankę ( na pewno niepełną).
– mianowania do RN spółek SP kolesiów z kanapy za wyświadczone usługi. (ostatnio było o tym bardzo głośno). Mianowane osoby często nie mają zielonego pojęcia o swoich obowiązkach nie mówiąc już o zakresie działania danej spółki. Ja znam takie przypadki jeszcze z lat 90 u.w. i to w największych spółkach.
– nowe emisje akcji.
Dawno temu Zarząd WGPW zareagował na próbę oszustwa akcjonariuszy przez Zarząd jednej ze spółek. Zarząd postanowił wynagrodzić wybranych pracowników poprzez emisję dla nich nowych akcji . „Wybrani pracownicy” spółki nowe akcje mogli kupić za bardzo niewielką część aktualnej ich wartości i. W mojej w pamięci był to jedyny przypadek w którym Zarząd GPW zareagował na jawne oszustwo. Nie zareagował kilka lat później na jeszcze większe oszustwo gdy jedna ze sprywatyzowanych spółek wchodziła na parkiet.
Ogólnie dostępne akcje sprzedawano po 23 zł. Pracownicy duży pakiet tych akcji kupowali po 1 zł. Kilka miesięcy później przewodniczący RN nabył olbrzymi pakiet akcji (większy od pakietu w powszechnej ofercie) po 0,1 zł (słownie zero i 10/100 zł). Ceny akcji tej spółki oscylują w granicach 20 – 25% wartości po jakich akcje te sprzedawane były w ofercie publicznej.
Kombinacji zarządów z nowymi emisjami jest dużo więcej.
– sprawozdawczość finansowa.
W latach 90 u.w. spółki każdego miesiąca publikowały skrócone raporty z wyników swojej działalności ( ile dobrze pamiętam było to w okolicach 20 każdego miesiąca za miesiąc poprzedni). W wielu spółkach w tym czasie księgowość była prowadzona prawie ręcznie. I takie sprawozdania były publikowane. Nie pamiętam już kiedy zmieniono przepisy i spółki ogłaszają tylko wyniki kwartalne ,półroczne i roczne za to po paru miesiącach od okresu sprawozdawczego. Obecnie , gdy całość sprawozdawczości jest robiona przez systemy komputerowe wynik finansowy można mieć już po paru dniach od terminu zakończenia rejestrowania dokumentów za okres rozliczeniowy. W holdingach okres ten jest trochę dłuższy. Co się dzieje przez okres paru miesięcy od poznania wyników przez Zarządy do ich upowszechnienia ? US nie zmieniły wymagań i terminów składania rozliczeń finansowych.
– wyprowadzanie zysków ze spółek poprzez różne prawnie dozwolone ale niezbyt uczciwe w stosunku do akcjonariuszy kombinacje.
Na WGPW jest wiele spółek , które przerejestrowano na Cypr lub do innych tzw. „rajów podatkowych”.
Oczywiście odbyło się to wszystko w imię dobra akcjonariuszy bo w Polsce podatki są wysokie a na Cyprze bardzo niskie i takie rozwiązanie ma być z korzyścią dla akcjonariuszy. Prawda jest brutalnie inna. W „rajach podatkowych” kontrola finansowa tych spółek o ile istnieje jest niewspółmiernie mniejsza niż w Polsce. Koszty można tam nabijać na różne sposoby. Dla urzędów podatkowych są to koszty, natomiast dla zainteresowanych nieopodatkowane dochody. Wystarczy popatrzeć na spółki .
Tam gdzie zarządy są zlokalizowane w różnych rajach można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zysk tych spółek będzie ujemny lub co najwyżej na bardzo niewielkim plusie.
Były to tylko przykłady ciemnych stron WGPW. Takich ciemnych stron jest znacznie więcej. Dlatego jeżeli ktoś mówi o „inwestowaniu na WGPW ” ja go zwykle poprawiam, że mówi o spekulowaniu.
A najlepiej spekuluje się na spółkach obarczonych dużym ryzykiem, czyli na śmieciowych albo na kontraktach. Ale zbyt duże ryzyko to już nie dla mnie.
W kwestii kwartalnej dywidendy pamiętam jak kilka lat temu prezes giełdowego TIM, Pan Krzysztof Folta, skądinąd spółki z dużymi pokładami gotówki i regularnie płacącej dywidendę, wspominał, że jego marzeniem jest płacenie dywidendy co kwartał jak w Stanach, ale nie pozwalają na to przepisy. Może ktoś zna temat od strony prawnej i potwierdzi ?
http://www.parkiet.com/artykul/232934.html?print=tak
(dziekuje komentatorowi na blogbanku)