Jeśli trading przynosi straty to poza tuningiem samej strategii należałoby poddać weryfikacji, a potem być może zmianie, przekonania z nim związane.
Metody inwestycyjne czy doprecyzowane strategie w ogromnym stopniu odzwierciedlają nasze przekonania, a jeszcze lepiej jeśli z nimi współgrają na każdym poziomie. Jeśli nie ma tej symbiozy może się okazać, że mentalnie nie potrafimy bez błędów realizować przyjętych założeń, nawet jeśli strategia jest zyskowna sama w sobie. Jeśli stworzymy system mechaniczny lub mniej formalną strategię o długoterminowym charakterze, a nasze usposobienie jest np. typowo neurotyczne, do tego mamy świadomość własnego poczucia niecierpliwości i nie potrafimy bezczynnie siedzieć miesiącami na pozycji, to trzeba pomyśleć o zmianie systemu/strategii. Jednak do jej poprawnego zbudowania jak i dla zdrowia emocjonalnego przy jej egzekucji istnieje potrzeba przeglądu i czasem zmiany niektórych przekonań.
To ostatnie jest możliwe, a ponieważ na szali stawiamy własny majątek a nie tylko poglądy, to zmiana byłaby pożądana.
Psychologia dorobiła się celowej terapii takiego typu zwanej „Racjonalną Terapią Zachowań”. Przez odpowiedzi na kilka zadawanych w jej ramach pytań możemy określić racjonalność naszych przekonań i przede wszystkim odkryć, że to nie fakty nas smucą, przerażają, denerwują itp., ale to my sami się zasmucamy, przerażamy, denerwujemy itp. z powodu naszych przekonań o faktach. Oczywiście najlepszym wyjściem byłoby przeprowadzić weryfikację z pomocą doświadczonego psychologa. Ponieważ jednak w Polsce specjalistami od psychologii inwestycyjnej jeszcze nie obrodziło więc musimy pomóc sobie po części sami. Tu właśnie w sukurs przychodzi Tharp ze swoimi niektórymi pomysłami.
Proponowana przez niego najprostsza samo-terapia opiera się na przeanalizowaniu odpowiedzi na kilka standardowych, ułożonych przez niego pytań. Są one podobne do tych zadawanych w psychologii, jednak bardziej skupiają się na samym przedmiocie problemu a nie na odczuciach osoby, która je sobie zadaje i na nie odpowiada. Tharp nazwał ową procedurę „Belief examination paradigm” czyli „Paradygmat badania przekonania”. W obu książkach, które od kilku wpisach omawiam, można znaleźć przykład szczegółowej analizy za jej pomocą przekonań związanych z tradingiem, nie będę więc ich przytaczał w dosłownej formie. Przywołam natomiast same pytania i spróbuję zweryfikować je na podstawie własnych doświadczeń (w tym rozmów z inwestorami).
Oczywiście wstępem jest rozpoznanie i nazwanie przekonania, które przypuszczalnie jest powodem naszych rozczarowań, złych emocji czy braku sukcesów na giełdzie. Załóżmy, że dla naszych celów badawczych weźmiemy takie oto:
„Stopy w tradingu są bezużyteczne”.
Pytanie 1
Skąd wziąłem to przekonanie, kto mi je dał?
Dla niektórych odpowiedzią będzie fakt, że czytali o tym gdzieś na forach, czatach, dyskusjach, blogach.
Dla innych – własne doświadczenia. Czasem udało się przetrzymać pozycję dość długo a rynek wrócił do ceny otwarcia pozycji, pomimo że po drodze sprawił nam emocjonalne baty i wygenerował spory zjazd kapitału.
Pytanie 2
Do czego mnie to przekonanie prowadzi?
Wprawdzie wszystkie moje transakcje kończą się zyskiem lub na zerze, w zamian jednak muszę przechodzić bardzo ciężkie i nerwowe dni gdy pozycja zanurza się w straty i cały czas mam obawy czy nie dojdzie do bankructwa albo stracę cierpliwość. Zamykam jednak oczy i spalając się emocjonalnie czekam na powrót rynku.
Pytanie 3
Od czego mnie to przekonanie wybawia?
Nie muszę martwić się o zarządzanie ryzykiem. Nie mam potrzeby obserwacji rynku. Nie muszę szukać przewagi na rynku poprzez eksperymenty ze stopami. Nie muszę zamykać pozycji ze stratą.
Pytanie 4
Jakie dowody istnieją na to przekonanie?
W tradingu żadne, co najwyżej długoterminowe inwestowanie opiera się na takiej zasadzie. Do tej pory kilka transakcji udało się przeżyć. Być może czasem prowadzi to do bankructwa, ale jeszcze tego nie doświadczyłem.
Pytanie 5
Czy to przekonanie jest użyteczne?
Do czasu kiedy pojawi się pierwsza czy druga wpadka, szczególnie na instrumentach lewarowanych, widzę w tym użyteczność. Wierzę, że mi się bankructwo nie zdarzy. Nie muszę dokonywać skomplikowanych analiz związanych z zarządzaniem ryzykiem więc mam więcej czasu i mniej zmartwień z tego tytułu. Użyteczność jest jednak w pewnym stopniu ograniczona – okresy przejściowych strat papierowych bywają bardzo ciężkie emocjonalnie, czasem wręcz paraliżują. Coś za coś.
Pytanie 6
Czy mogę to przekonanie zmienić i czy wiąże się to z jakimś obciążeniem?
Mogę je zmienić, ale póki co nie chcę. Zmiana może spowodować jeszcze większy strach przed porażką, strata na papierze to bowiem tylko przejściowy etap, strata zamknięta jest już aktem dokonanym.
——–
W rzeczy samej efekt takiego egzaminu może wypaść nie tak jak domyślnie sugeruje Tharp, czyli nie prowadzić do pozbycia się lub zamiany przekonania na inne, być może bardziej pod pewnym względem użyteczne. Po części wiele zależy od tego jak poprowadzimy nasz tok myślenia, do jakich argumentów się uciekniemy, jak mocno emocjonalnie przywiązani jesteśmy do danego przekonania, ale przede wszystkim jakie dowody na dane przekonanie oraz przekonania alternatywne posiadamy. Dowodów możemy nie posiadać wręcz żadnych (kto udowodni przekonanie, że np. AT lub AF działa?). Dlatego wcześniej pisałem, że nie wszystko co w książce Tharp zawarł nadaje się do pracy samodzielnej, bez udziału coacha, mentora czy psychologa.
Wg moich doświadczeń poza weryfikacją przekonań inwestycyjnych koniecznie wykonać należy test przekonań personalnych (tożsamościowych), o których wspominałem w poprzednim wpisie pokazującym hierarchię. Można dzięki temu ustalić stopień własnej inteligencji emocjonalnej, ustalić granice i zakres rzeczywistej swojej wiedzy oraz wpływ szczęścia i losowości zdarzeń, bez wpędzania się zbyt pochopnie w poczucie winy za wszystko co się zdarzyło. A także wybaczyć sobie błędy, wyciągnąć z nich wnioski, oraz wziąć na siebie odpowiedzialności tam gdzie rzeczywiście jest to wymagane. Weryfikacja przekonań personalnych powinna złagodzić napięcia emocjonalne i nauczyć sobie z nimi radzić. Wydaje się, że tego u Tharpa brakuje, w zamian jednak otrzymujemy plan dużo bardziej kompleksowy, prowadzący do ogólnego dobrostanu a nie tylko tego związanego z tradingiem.
Z przekonaniem stwierdzę, że jeśli nie dysponujemy bazą POZYTYWNYCH I UDOWODNIONYCH PRZEKONAŃ wówczas test samodzielny ma ograniczoną siłę sprawczą. Może być w tym zakresie co najwyżej informacją czy inspiracją lub sposobem dotarcia do tego co nas dręczy. Jak wspominałem jednak wcześniej Tharp proponuje gotowy zestaw przekonań i ich użytecznością proponuję zająć się w dalszej części.
CDN
—kat—–
22 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Chciałbym napisać coś mądrego ale jakoś nic nie przychodzi mi do głowy więc zadowolę się chwilowo jedynie poniższym.
Tak dla równowagi ( w tym i psychicznej) załóżmy, że dla naszych celów badawczych weźmiemy takie oto coś: „Stopy w tradingu są użyteczne” i odniesiemy do tej formy te 6 podanych pytań.
A teraz porównajmy odpowiedzi z odpowiedziami na wyjściowy wariant:
„„Stopy w tradingu są bezużyteczne”. Jeśli odpowiedzi będą tożsame z tymi pierwszymi to oznaczać będzie chyba że u nas nie występuje dysonans poznawczy. A jak będą gdzieś się różnić to mamy punkt do zastanowienia się.
Zaznaczam przy tym, że wątpię iż można, dzięki temu co napisałem, ustalić stopień mojej własnej inteligencji emocjonalnej i ustalić granice i zakres rzeczywistej mojej wiedzy. Nie wiem tylko czy to samo dotyczy mojego stanu emocjonalno-psychicznego, na ale z takim problemem zawsze mogę udać się do specjalisty.
Wszystko pięknie, ale rozumiem, że przyjmujemy założenie, że istnieje coś takiego, jak inteligencja emocjonalna? Osobiście myślę, że wątpię.
Emoti-con = szalbierstwo emocjonalne? 🙂
„rozumiem, że przyjmujemy założenie, że istnieje coś takiego, jak inteligencja emocjonalna? Osobiście myślę, że wątpię.”
Jeżeli to prowokacja, to z grubej rury 🙂 Tak w ogóle czy w szczególe nie istnieje?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Inteligencja_emocjonalna
@ _dorota
Polecam: „Why emotional intelligence is an invalid concept”
@ astanczak
Czy mogę poprosić streszczenie w dwóch zdaniach?
@ _dorota
W skrócie cała koncepcja inteligencji emocjonalnej jest błędna i opiera się na złym użyciu samego pojęcia inteligencji. Wtłoczeniu go na siłę na pole emocji. To, co Goleman nazwał IE to tylko zbiór pewnych umiejętności.
Dodałbym, że trenowalnych.
Przy takim postawieniu sprawy takie grafiki, jak poniżej – które robiły kiedyś furorę – to czysty BS.
http://www.funderstanding.com/wp-content/uploads/2011/04/emotional-intelligence.jpg
Tu też jest kilka ciekawych tez:
http://everydaypsychology.com/2008/12/emotional-intelligence-im-not-feeling.html
Prywatnie uważam, że sukces książki Golemana (męczyłem, żeby to coś przeczytać do końca) polega na przyklejaniu plasterka ludziom jakoś upośledzonym na drabinie społecznej pod względem wiedzy czy pozycji. Później już poszło dalej – co autor, to próba wynalezienia nowej inteligencji i spieniężenia jej przez nowe mody w szkoleniach – słowem szamaństwo.
@ astanczak
Dziękuję. Z mojego riserczu wynikało nadużycie pojęcia „inteligencja” oraz „skills”; sądziłam, że istota mi umknęła.
Artykuł zwraca uwagę na ciekawą rzecz: egalitaryzm konceptu EI, który zresztą umożliwił sprzedaż go szerszej publice. To jednak jest m.zd. niezaprzeczalna zaleta tej propagacji – uzmysłowiono sporej ilości ludzi możliwość pracy nad emocjami i relacjami społecznymi. Z własnej lektury Golemana pamiętam zachwyt opisem programu EI dla młodzieży szkolnej.
Kiedyś nazywało się to staroświecko „pracą nad charakterem”. Teraz przepakowano i sprzedaje się komercyjnie – nieważne, byle to robić 🙂
PS. Obrazek rzeczywiście idiotyczny; trywialny skutek uboczny masowego rozpowszechniania jakiejś idei.
Używając słowa inteligencja miałem na myśli ogólnie zdolność rozpoznawania i ukierunkowywania emocji, a że małą literą więc bez odniesień do Golemana.
Jeśli istnieje trafniejsze słowo – proponujcie, zamienimy 🙂
samoświadomość – chyba trafniejsze
„W 1974 r. bardzo znany fizyk, noblista, Richard Feynman wygłosił wykład, w którym porównał nauki społeczne, a szczególnie psychologię, właśnie do kultów cargo. Jego zdaniem, przedstawiciele nauk społecznych naśladują pewne zachowania przedstawicieli nauk ścisłych, ale robią to podobnie do tego, jak wyspiarze naśladują działania białych ludzi. Widać staranność, zaangażowanie, ale to nie ma prawa działać.”
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,13897097,_W_psychologii_jest_mnostwo_szarlatanerii__wrozenia.html
@investor_ts
od 74 roku psychologia nieco się zmieniła – więcej jest psychologii badawczej, więcej opiera się na współpracy z psychiatrami, neurologami itp.
W latach 70 wiedza o mózgu i pewnych zachowaniach była marna, stąd kwitły szkoły psychoanalityczne itp. Zresztą to było dość zbiezne z niuejdżowością, więc chwytliwe bardzo.
Niestety wydaje mi się, że psychologia w Polsce (poza naprawde nielicznymi wyjątkami) jest nadal na poziomie opisywanym przez Feynmana – testy projekcyjne, nie weryfikowane (i nie weryfikowalne) terapie, marny poziom metodologii nauk i statystyki na studiach psychologicznych powoduje, że więcej w tym wiary niż rzetelności.
(ps. kibicuję Witkowskemu od czasu jego słynnego eksp. z Charakterami i pierwszego tomu zakazanej psychologii i widzę (a mam dość bliskie kontakty) jak wielki jest opór i walka z nim wśród ludzi „krzewiących” różnego rodzaju pseudoterapie)
Jeżeli kogoś interesuje jak wygląda metoda Racjonalnej Terapii Zachowań” o której wspomina kathay to można sobie obejrzeć (i ewentualnie wykorzystać w praktyce) cykl filmików przygotowanych przez Mateusza Grzesiaka w jego mateuszgrzesiak.tv – filmiki są płatne acz nie za dużo.
http://www.mateuszgrzesiak.tv/szkolenia/modele_systemy/l5QIgbCNHZ
Dla jasności – nie mam nic wspólnego z firmą M.Grzesiaka i nie mam żadnych profitów z nią związanych.
Idąc za Inwestorem_ts i Richardem Feymanem.
Ekonomia, podobnie jak psychologia, jest nauką społeczną.
Zatem uparta obrona bastionu „ratio”, takoż werdykty o teoriach udanych i nieudanych w obu tych naukach to gra i igraszka pozorów w obserwatorum Bossablo.
Korekta do ostatniego komentarza.
Powinno być „Richard Feynman”‚.
@ deli deli
Ale metodologia nauk społecznych jest ścisła. Bastionu ratio trza bronić, bo inaczej sens rozpłynie się w newage’owskim bełkocie. Patrz, co się porobiło ze studiami genderowymi.
Wy tu o jakiś matriksach śmiksach rozprawiacie a tam powstał Komitet Obywatelski do obrony OFE, któremu Matki I Kwartału dały przykład jak zwyciężać mamy eee mają.
http://wyborcza.biz/biznes
/1,100896,13867718,Startuje_Komitet_Obywatelski_do_obrony_OFE.html
Obyście nie przeoczyli tej spontanicznej akcji – auto-rytetów! 🙂
OFE trzymają się mocno.
Czyli ceną pozostawienia OFE będzie wspomożenie „Inwestycji Polskich” pieniędzmi przyszłych emerytów? To takie „kup pan cegłę”, ale ważne, żeby ujść z życiem…
BTW, pod rozwagę obecnym na blogach bossowych entuzjastom butików inwestycyjnych (zresztą fajny pomysł): jeżeli OFE zostaną mocno okrojone, to miejsca na takie sklepiki nie będzie. Dekoniunktura potrwa wiele lat.
@Dorota
Przepraszam,że tak późno, nie miałem klawiatury pod ręką.
Wyciągasz mnie na gandery i newege”e. Rzucam za płot ogólne i nieprzemyślane treści tych pochodów i maskarad.
Moja refleksja wiąże się z IE. Jeśli dobrze odczytałem intencje, Ty również ociągasz się z odrzuceniem koncepcji Inteligencji Emocjonalnej a to nas łączy.
Sledząc od kilkunastu lat rynek giełdowy mam dziecinną łatwość holistycznego pojmowania ratio i emotio w IQ. Przypuszczam, że odpowiedzialne w mózgu za emocje są komórki glejowe, reagujące na fale kosmiczne lub w wersji twardej na fale elektromagnetyczne. Gdybym się obszerniej nt. wypowiadał, szedłbym w tym kierunku. Niepodważalnym dowodem na integrację rozumu i emocji w myśleniu zbiorowym jest sam rynek giełdowy. Jego flagowy atut szybkość pochodzi właśnie z emocji a nie z rozumu.
Nie wierzę zatem w rozum okastrowany z emocji, tak jak nie znoszę tępej bezmyślności.
Mózg pracuje tutaj jak mikstura w ciemnej buteleczce: wstrżąsamy i klarujemy czyli odkładamy na miejsce.
W obecnej chwili rynek giełdowy jest nadgorliwie klarowany. A to przez nadzór a to przez operatoria transakcyjne. Nie może się doczekać wstrząsu, który przywróciłby mu równowagę i oddech. Ratio bez emocji (indywidualnych i społecznych [narodowych]) prowadzi do wyjałowienia i skarlenia.
Niepokoję się o majówkę niedzielną w marszu. Wtargnie w szeregi łgarz? Czy pociągi utkną w stacji pole, czy to się totalnie prrekłamie w gównym nurcie?
Owszem kocham emocje ale ścielę im dywany według sztuki pasterzy i żeglarzy od 4000 lat. Wychodzących z cienia nie stać przecież na ułomnego syna Jowisza. Czy ktoś to przewiduje? Obawiam się, że nie. Dzieli jeszcze ten softward mur ortodoksji.
A w piątek rynek przeczuwa – nie będzie zielono.
Spiritus Sanctus, spiritus movens zwlekał latoś do Warszawy pod Kolumnę Zygmunta. Zmylił straże stanął dopiro wczora pod Giewontem.
Patrzy se z góry na Górali Władysław hr. Zamoyski, patrzy.
A to jest dobry przykład na przymierze inteligencji i emocji.
Wiązania i zapięcia emocjonalne z gruntem od stóp do samiuśkiej głowy. Haw.