Nie brałem udziału w sporach (1 i 2), jakie pojawiły się po liście do KNF. Obrońcy podkreślali konieczność ochrony drobnych inwestorów przed potencjalnymi oszustami a zwolennicy przywoływali argumenty, którymi posługują się od lat. W sumie jednak osią sporu było to, czy państwo ma prowadzić za rękę obywateli, czy też rynek do spółki z aparatem ścigania powinien zastąpić przeregulowanie. Ciekawszy jest jednak pesymizm osób, które zderzają się z ich zdaniem niechęcią urzędników państwowych.

Zacznijmy od rysu historycznego. To, co dzisiaj obserwujemy w Polsce w postaci ograniczeń w prowadzeniu usług maklerskich czy inwestycyjnych sięga korzeniami początkowej fazy organizowania rynku kapitałowego. W okresie szybkiej akumulacji kapitału po roku 1989 na rynku i mody, jaka zapanowała na giełdę, której sam jestem może nie ofiarą, ale pochodną, nie brakowało chętnych do zajęcia się usługami maklerskimi. Wówczas Lesław Paga, szef nadzoru i jeden z budowniczych naszego rynku, postawił poprzeczkę etyczną, która wmówiła Polakom, że maklerka jest czymś wyjątkowym i ktoś, kto dorobił się na handlu barchanowymi majtami nie może otwierać biura maklerskiego tylko dlatego, że ma takie widzimisię. Etykę wsparto progiem wejścia do biznesu – zdaje się było to około 2 dzisiejszych milionów w kapitałach własnych.

Pochodną było zamknięcie ścieżki do rozwoju małych biur i – de facto – podzielenie tortu pomiędzy biura powiązane z bankami. Korzenie ówczesnych ocen moralnych obserwujemy do dzisiaj. Stale prym na rynku wiodą biura podpięte pod mniejsze lub większe banki, które w coraz mniejszym stopniu zainteresowane są obsługą klientów indywidualnych. Nowych podmiotów jest, jak na lekarstwo a jeśli, to kreowane są przez pączkowanie starych struktur. Pochodną koncentracji na rynku bankowym jest większa marginalizacja usług maklerskich w samych bankach, jak również na rynku, jako takim. Oczywiście częścią problemu jest kryzys na rynku finansowym, który nie ułatwia rozwoju biur a w części banków wręcz stawia pytania o sens utrzymywania usług nierentownych lub niewystarczająco rentownych.

W takim kontekście można zadać pytanie, czy skrajna reglamentacja usług w kurczącej się branży nie obróci się przeciwko klientom, których ma bronić. Prywatnie uważam, że tak, ale też nie rozumiem, dlaczego państwo miałoby ułatwiać drogę ludziom, którzy w branży o wyjątkowej innowacyjności nie potrafią znaleźć w sobie siły do znalezienia sposobu na ominięcie przeszkód administracyjnych. Przykład rozwoju platform forexowych pokazuje, że część osób nie miała problemu ze zbudowaniem struktur zdolnych do dostarczenia ludziom usług, które wydawały się nie do zrobienia w ramach obowiązującego prawa i dziś są już maklerami. Dlatego ze spokojem można przyjąć założenie, że osoby, które mają naprawdę dobre i skuteczne pomysły będą umiały znaleźć sposób na ich sprzedanie.

Bój o mniejszą regulację usług finansowych wydaje się trudny do wygrania z jeszcze jednej przyczyny. Ostatnie lata pokazały, iż branża jest tak innowacyjna, że nie sposób przewidzieć prawem wszystkich tych pomysłów, które generuje sama na siebie sprowadzając kłopoty. W efekcie przepisy będą coraz bardziej szerokie, by pomieściły wszystko, co może wzbudzać wątpliwość nadzoru. Już teraz nowe ograniczenia prawne w USA wydają się tak szerokie, iż tamtejszy nadzór skłania się do popuszczenia śruby i wdrożenia procedury upraszczającej. Możemy jednak założyć, że szybko żaden z polityków nie odważy się przejść do historii, jako ten, który złagodził prawo pod wpływem lobby bankowego. Mówiąc inaczej w bliskim terminie na żadną liberalizację, również od rodzimego KNF, liczyć nie można.

Obserwując dyskusję o barierach administracyjnych w branży inwestycyjnej myślałem o sukcesie spółki Integer.pl. Firma, która zderzyła się z monopolem na usługi pocztowe miała znacznie trudniej niż wielu ludzi w branży inwestycyjnej. Jednak za pomocą blaszki wkładanej do listów czy notesików złamała ustawowe wsparcie dla drobnych przesyłek listowych i znalazła klientów, którzy wsparli ją w tych działaniach mimo tego, iż jeszcze w połowie zeszłego roku Poczta Polska męczyła firmę procesami. Dziś Integer doczekał czasów, w których monopolu już nie ma i zmienia się w firmę operująca w coraz szerszej skali, ale słynna blaszka pozostaje synonimem jej sukcesu, choć dziś przykrywają ją już paczkomaty. Dlatego dla sprzedawców systemów czy szukających swojej szansy w zarządzaniu zarezerwowanym dla wielkich instytucji finansowych mam tylko jedną poradę – zamiast pisać listy do KNF wymyślcie swoją blaszkę i znajdźcie z klientami sposób na luki w systemie, których nie brakuje. Reszta sama się ułoży. Chyba, że nie umiecie wymyślić nawet blaszki…

37 Komentarzy

  1. trystero

    @ AStanczak

    Możemy jednak założyć, że szybko żaden z polityków nie odważy się przejść do historii, jako ten, który złagodził prawo pod wpływem lobby bankowego.

    To nie do końca jest takie oczywiste. Wszystko zależy od narracji.

    W 2012 roku w USA wszedł w życie JOBS Act, którymi między innymi zmniejszył reżim regulacyjny przy pozyskiwaniu kapitału, także na rynku publicznym.

  2. astanczak (Post autora)

    @ trystero

    > Wszystko zależy od narracji.

    Raczej od tego, czy coś da się przepchnąć kuchennymi drzwiami.

  3. pit65

    „Pochodną było zamknięcie ścieżki do rozwoju małych biur i – de facto – podzielenie tortu pomiędzy biura powiązane z bankami.”

    A może Paga miał niezwykłe wyczucie bo jakos do dnia dzisiejszego mało kto wymyślił skuteczną „blaszkę niebankową” wchodząca w lukę pomiędzy.A nawet te, które były i są to okazuje się dość „cienkie blaszki”.
    Pytanie więc jaki był by dzisiaj rynek kapitałowy w innej konwencji jest czysto retoryczne i wynika raczej z naszych pobudek ideowych.
    MOże przypominałby dzisiejszy New Connect?
    Myślę ,że porównywanie tego do FX jest obarczone zbyt dużym błędem, z racji odmiennego modelu biznesowego jak i sytuacji okołorynkowej, kapitału , środków technicznych dziś.

  4. _dorota

    Rynek przesyłek listowych to z punktu widzenia bezpieczeństwa klienta jednak coś zupełnie innego niż rynek usług bankowych.

    Bliższym niż Integer przykładem wydaje mi się Amber Gold. Przyłóżmy go do pomysłu deregulacji rynku bankowego: czy ewentualna deregulacja zmniejszy zagrożenie aferami typu Ambergold – czy zwiększy?

    „Mówiąc inaczej w bliskim terminie na żadną liberalizację, również od rodzimego KNF, liczyć nie można”
    Nieporozumienie. KNF nie stanowi prawa, ani go nie egzekwuje ostatecznie – liberalizacja musiałaby wyjść od ustawodawcy lub sądów (przez konsekwentną linię orzecznictwa). KNF to tylko policjant – wykonuje prawo stanowione przez kogo innego i nie jest ostatnią instancją w wykonywaniu.

    Co do „blaszki” – pojawił się na tych blogach pomysł, ale z jego wykonaniem wiążą się pewne bariery wejścia i ryzyko. Tak jak w przypadku Integera należałoby się przygotować na obronę swojego pomysłu przed sądem. „Blaszka” nigdy nie jest tania 😉

  5. astanczak (Post autora)

    @ pi65

    > mało kto wymyślił skuteczną „blaszkę niebankową”

    Brzytwą Ockhama: a może mało kto wymyślił coś, co daje ludziom więcej niż oferuje zabetonowany system bankowy?

    > porównywanie tego do FX

    Właśnie postęp technologiczny wspomógł złamanie monopolu, który nawet prezes GPW (nowy) odnotował publicznie. FX stało się rynkiem konkurencyjnym do monopolu GPW na obsługę ludzi o żyłce spekulacyjnej. Tak długo się GPW chwaliła sukcesem jednej serii kontraktów zaniedbując rozwój całości i jednocześnie obrażała spekulantów wymyślając im od degeneratów, że poszli sobie na „inną” giełdę.

  6. astanczak (Post autora)

    @

    > KNF nie stanowi prawa

    Oczywiście, że nie ale może czy raczej nie zechce inicjować procesy legislacyjne i negatywnie odnosić się do potencjalnej zmiany – wystarczy.

    > Rynek przesyłek listowych to z punktu widzenia bezpieczeństwa klienta

    Przy KPA, w którym zapisano fikcję, że przesyłkę uznaje się za doręczoną 7 dnia po zostawieniu awizacji, której dowodem jest… zaufanie do listonosza, że zostawił awizo?

    O deregulacji banków chyba tu nie mówimy.

  7. _dorota

    @ astanczak
    OK, mówimy węziej: o „prowadzeniu usług maklerskich czy inwestycyjnych”. Moja wątpliwość pozostaje jednak w mocy – czy deregulacja podwyższy bezpieczeństwo klienta czy obniży trzeba się zastanowić.

    Co do podobieństwa usługi przesyłki listowej z usługą maklerską lub inwestycyjną: z punktu widzenia wysokości ewentualnych strat klienta różnica zasadnicza.

  8. pit65

    „zabetonowany system bankowy”

    Ależ ja nie widze przeszkód „Teraz” by wyszło to „poza beton” tylko jak przez 20 lat praktyki „blaszki sie gieły pod naporem byle zefirku” i patrząc jak pieknie Rozwija się NC z inicjatywy oddolnej to zaczynam wątpić w to co w kwestii poglądów uznałbym za słuszne.
    Oceniamy bo znamy prawą stronę wykresu, którą buduje historia i jednocześmie popełniamy błąd ekstrapolując „dzisiaj” na rok 1991.
    Paga nie miał tego komfortu również lewej strony 🙂 postawił fundamenty aka. zajął pozycję wg ówczasnych kryteriów.Uważam ,że wybór budowania z pomocą banków na ówczesnej pustyni kapitałowej nie był bezpodstawny no i myslę ,że spekulacja nie była podstawowym kryterium wyboru.

    Co do FX. On nie jest od dzisiaj. Dlaczego nie rozwinął sie tak świetnie 10 lat temu. Przecież już był. Dynamiczny bez ograniczeń „betonu”.Bardzo długo to zajęło i jeszcze widzę pustynię.
    Każda rzecz ma swój czas i miejsce. Skoordynowanie tych dwóch to rzecz najtrudniejsza IMO.

    „FX stało się rynkiem konkurencyjnym do monopolu GPW na obsługę ludzi o żyłce spekulacyjnej.”

    I bardzo dobrze sie stanęło.

  9. Wojtek S.

    Blaszkami Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej byli: Henryka Bochniarz, prof. Dariusz Rosati, prof. Witold Orłowski, dr Bohdan Wyżnikiewicz czy Piotr Kuczyński. Okazuje się, że na tego typu blaszki Polacy łapią się zawsze.

    Osobistości te są nadal znane i lubiane przez media, więc może chętni do zakładania domu maklerskiego zaproszą ich znowu do współpracy? Oni na pewno się zgodzą.

  10. astanczak (Post autora)

    @ pit65

    Dla jasności, nie krytykuję wyborów z przeszłości. Pewnie większość, niezależnie od wizji wolności gospodarczej, właśnie tak poprowadziłaby rozwój tego rynku.

  11. astanczak (Post autora)

    @ Wojtek S.

    Problem w tym, że w WGI nie było blaszki – wybrane grono robiło za puder.

  12. _dorota

    „Uważam ,że wybór budowania z pomocą banków na ówczesnej pustyni kapitałowej nie był bezpodstawny”
    Słuszna uwaga; on nawet nie mógł inaczej – większa afera na początku budowania rynku kapitałowego w Polsce „utrąciłaby” go na wiele lat.

    Myślicie, że teraz rynek kapitałowy jest u nas na tyle okrzepły, że przetrwa kilka WGI pod rząd? W imię czego zresztą – czy jest jeszcze miejsce na większy rozwój usług maklerskich i finansowych?

  13. Piechur

    @Wojtek S
    „Blaszkami Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej byli (…)”

    Zapomniałeś o Richard Mbewe rasisto!! 🙂
    Przy okazji Richard gdzieś zniknął. Dawno go nie widziałem. Richard gdzie się schowałeś?

    @Dorota
    „W imię czego zresztą – czy jest jeszcze miejsce na większy rozwój usług maklerskich i finansowych?”

    Zaiste trudno sobie wyobrazić wiekszy rozwój usług maklerskich. Zwłaszcza jak się patrzy codzienie na te rozsypujące się okienka platform transakcyjnych DM-ów, mające po 10 lub więcej lat.

  14. pit65

    „czy jest jeszcze miejsce na większy rozwój usług maklerskich i finansowych?”

    Jeżeli sie to zrobi lepiej to zawsze jest miejsce.
    Tylko jak sama nazwa mówi to jest rynek k a p i t a ł o w y.
    Musi byc kapitał, a ten w postaci emigracji, zmian właścicielskich określanych potrzebami dziury budżetowej raczej się tutaj nie powiększa co widac i słychac i czuć na GPW.
    Czekamy więc na ochłapy ze stołu , które w przypływie chęci zarobku przypłyną , a później odpłyną do właściciela.

  15. _dorota

    @ Piechur
    Aż sobie sprawdziłam konkretne liczby:
    http://chartstock.pl/news/658/45/Wyniki-domow-maklerskich-w-2012-r

    Gdzie tu widzisz miejsce dla nowych podmiotów na tym rynku.

  16. astanczak (Post autora)

    @ _dorota

    Częściowym lekarstwem byłoby przejęcie giełdy przez… biura maklerskie.

  17. blackswan

    Zabawne. Zawsze usmiecham sie od ucha do ucha przekomarzajac sie z niektorymi taksowkarzami (no dobra; powiedzmy, ze ich niekiedy prowokuje) odnosnie reglamentacji ich wielce dochodowej profesyji. Owych dzentelmenow jestem w stanie jednak zrozumiec. Walcza o chleb, a tort z roku na rok staje sie, dla niektorych przynajmniej, coraz mniejszy.

    Walka jest to do ostatniej kropli benzyny.

    Dla przykladu, w stolicy naszego kraju, stojacego od zarania dziejow po wlasciwej stronie prawdy i honoru, historia korporacji Eko Taxi jest tak wyborna, ze nadalaby sie z powodzeniem na dobra przypowiastke; nie wspominajac nawet o sposobach walki toczonej z ta szarancza rodem z wietnamskiej basni przez odwaznych rajdowcow ze szlachetnych grup kapitalowych Merc badz Sawa. Wracajac jednak do meritum tej blaszanej dyskusji.

    Z jakiegos powodu umysl przecietnego przezuwacza ziemniaka i cebuli zagalopowal sie tak bardzo, ze nawet przyslowiowych poszukiwaczy zlota („Ty, Heniek, a moze kupmy se kilka sygnalow na foregzie bo w tefauenie mowili, ze mozna zarobic kilka zeta”) zaczyna sie chronic przed…nie, nie zgadniecie Drodzy Panie i Panowie…sprzedawcami lopaty, kilofu i sitka.

    Bo ten sprzedaje brudna lopate, a tamten nie zdal egzaminu z lopatologii stosowanej w warunkach tropikalnych, inny z kolei nie przetestowal sprzetu w warunkach potencjalnie mozliwej zimy postnuklearnej. Wszystko z mysla o wygodzie i komforcie naszego kopacza zlota, Henka, czlowieka o nieposzlakowanej opinii, odwadze i nade wszystko kilku wolnym zlotowkom w portfelu; czlowieka, ktory w swej dalece posunietej naiwnosci myslal, ze samemu mozna podjac jakies ryzyko i dla odmiany zrobic, raz na jakis czas, cos urzedniczo glupiego.

    Eh, jaki kraj – taka blaszka.

  18. Piechur

    @Dorota
    Wyniki całościowe branży fałszuje trochę casus IDM-u. Ale odpowiadając na Twoje pytanie – Niedawno na nasz rynek wszedł DM Deutsche Banku i dzięki obniżonej prowizji w stosunku do reszty, z tego co wiem, zdobył trochę klientów. Także miejsce na nowy podmiot, jeżeli zaoferuje dobrą ofertę, chyba by się znalazło. Najwyżej kosztem wypchnięcia z rynku innych.
    To naprawdę widać, że wiele bankowych DM już nie ma ochoty zajmować się klientami indywidualnymi. Także jakieś zmiany, moim zdaniem są konieczne. Przy czym GPW też w tym musi uczestniczyć, choćby poprzez obniżenie opłat.

  19. GZalewski

    „Z jakiegos powodu umysl przecietnego przezuwacza ziemniaka i cebuli zagalopowal sie tak bardzo, ze nawet przyslowiowych poszukiwaczy zlota („Ty, Heniek, a moze kupmy se kilka sygnalow na foregzie bo w tefauenie mowili, ze mozna zarobic kilka zeta”) zaczyna sie chronic przed…nie, nie zgadniecie Drodzy Panie i Panowie…sprzedawcami lopaty, kilofu i sitka.”

    1000 proc. racji

  20. astanczak (Post autora)

    @ blackswan
    @ GZ

    No upupia nas wszystkich państwo coraz bardziej. Gdyby Gombrowicz dzisiaj pisał, chyba brakłoby mu satyry, żeby to wszystko nazwać.

  21. Adam N

    @autor

    Blaszka? Pewnie, ale po co. Czy moznaby wprowadzić zasadę, że od tej chwili nowi biegacze na olimpiadzie muszą przez powiedzmy 3 olimpiady biegać z kilogramowymi obciaznikami na każdej nodze? Można, ale po co. Przecież nie po to żeby bić rekordy w biegach.

    P.s. W PRLu tez mozna bylo prowadzic prywatna dzialalnosc gospodarcza – tylko trudno bylo. Moznaby powiedziec ze potrzebowales wiekszej blaszki…

    Poza tym wyobraźmy sobie rain mana inwestycji/doradztwa inw, prawdziwy talent – facet ma talent ale jest nieobrotny w biznesie. Nie ma też dużo kapitału. W normalnych warunkach otwiera mały butik inwestycyjny i liczy, że z czasem klientela się pojawi zachęcona wynikami. Może odniesie mniejszy sukces niż jego bardziej obrotni koledzy ale bierze udział w grze/tworzy konkurencję/może zachęcić klientów niskimi opłatami za zarządzanie.. A u nas? Może się zatrudnić w TFI lub na kasie w tesco. Another talent wasted

    P.s. Przykładem warren buffett ktory wprawdzie z czasem znalazl w sobie tez talent do prowadzenia biznesu ale zaczynal z pieniedzmi przyjaciol i wlasnej ciotki pod zarzadzaniem. SEC jakoś się nie czepiał, że 28 latek bez kapitału tworzy hedge fund

  22. astanczak (Post autora)

    @ Adam N

    > wyobraźmy sobie rain mana inwestycji/doradztwa inw, prawdziwy talent

    (pominę, że ten biznes to w 50-procentach customer service, zwłaszcza na poziomie butiku, więc trzeba mieć również taki „talent”, bo inaczej taki zawodnik to DOA na wejściu)

    Ale dla dobra dyskusji zapytam, ten talent, to ile musi robić rocznie zwrotu (%), że jego umysł rainmana rozbija się o brak kapitału? Bo stabilne, wysokie stopy zwrotu stosunkowo szybko dają kapitał, który przestaje być mały i można go zauważyć.

    Osoby z biur maklerskich bez trudu potrafią wyłapać takich, co mają „talent” do lewarowania i wysokich stóp zwrotów nie-do-powtórzenia i takich, które stabilnie zarabiają. Myślę, że system nawet taki, jak obecny bez trudu wyłapuje tych drugich a na pierwszych spuszcza zasłonę milczenia. Muszę dodawać, że nie bez powodu tych drugich pomija?

  23. _dorota

    „Częściowym lekarstwem byłoby przejęcie giełdy przez… biura maklerskie.”
    „jakieś zmiany, moim zdaniem są konieczne. Przy czym GPW też w tym musi uczestniczyć, choćby poprzez obniżenie opłat.”
    Zgoda i zgoda. Nikt jakoś nie pomyślał, że giełda jako klasyczny podmiot gospodarczy kierujący się szczytną ideą maksymalizacji zysku może nie działać na korzyść rynku jako całości.

    „Z jakiegos powodu umysl przecietnego przezuwacza ziemniaka i cebuli zagalopowal sie tak bardzo, ze nawet przyslowiowych poszukiwaczy zlota („Ty, Heniek, a moze kupmy se kilka sygnalow na foregzie bo w tefauenie mowili, ze mozna zarobic kilka zeta”) zaczyna sie chronic przed…nie, nie zgadniecie Drodzy Panie i Panowie…sprzedawcami lopaty, kilofu i sitka.”
    Sygnały na instrumenty finansowe to coś kapkę bardziej wyrafinowanego niż łopata i kilof. Choćby dlatego, że ludzie złej woli mogliby taką łopatą przyjemnie hedżować swoje kontrakty np. Są pewne możliwości manipulacji rynkiem.
    Do łopaty to bardziej porównać można system transakcyjny, nie konretne sygnały.

    A co do „przysłowiowych poszukiwaczy złota” – czym się różnią od poczciwych klientów Amber Gold? Jesteście jacyś rozdwojeni, Panowie. Jednych chronić, innych nie chronić?

  24. _dorota

    @ Piechur
    „Niedawno na nasz rynek wszedł DM Deutsche Banku i dzięki obniżonej prowizji w stosunku do reszty, z tego co wiem, zdobył trochę klientów.”
    Nie mówimy o liberalizacji rynku dla takich podmiotów – bo i teraz już mogą wejść. Duży dom maklerski może wywalczyć sobie kawałek tortu, ale całkiem nowy, mniejszy podmiot spotkałby bariery wejścia nie do pokonania.
    A próby zdobycia klientów nadmiernym obniżaniem opłat moga się skończyć źle dla samych klientów; taki podmiot po prostu upadnie.

    W obecnej chwili (przy obecnym stanie koniunktury) dyskusja o uwolnieniu rynku usług maklerskich jest bezprzedmiotowa.

  25. GZalewski

    @_dorota
    mto nie chodzi wylacznie o bm konkurujące o indywidualnych. Wlasnie to mialem na mysli pisząc w poprzedniej dyskusji o „wyschnięciu” rynku.
    Chore wymagania kapitałowe sprawiają, ze nie ma maleńkich butików (nie koniecznie) inwestycyjnych – zajmujących się analizami, raportami, badaniami, systemami, sygnałami itp.
    Oczywiscie nie wsyztskie byłyby wybitne i genialne, ale byłyby i wśród tego zbioru znalazłyby się przyszłe perełki.

  26. GZalewski

    na marginesie naszych regulacji:
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13843228,Agent_Compensy_oszukal_kilkadziesiat_osob__Nie_stawia.html#BoxWiadTxt

    mozna, mozna 🙂

  27. Piechur

    @Dorota
    „W obecnej chwili (przy obecnym stanie koniunktury) dyskusja o uwolnieniu rynku usług maklerskich jest bezprzedmiotowa.”

    Wiesz, nie zamierzam się kłócić. Mówie Ci tylko jak to wygląda z mojego punktu widzenia.

    Rynek brokerów puszczony na żywioł, właściwie bez regulacji:
    Forex. Rok 2009 – spready na Edku w graniach 2 pipsów, prowizje ok. 1,5 pipsa. Praktycznie jedna platforma transakcyjna, często rozłączająca i wieszająca się. Zlecenia z reguły wchodziły po 5-10 sekundach.
    Forex. Rok 2013 – spready na Edku od 0,1 do O,3 pipsów. Prowizje około 0,5 pipsa. Mnogość platform – wszystkie działają praktycznie bez zarzutu. Czas realizacji zleceń milisekundy.

    Rynek brokerów regulowany.
    GPW. Rok 2004. Rozsypujące się okienka, prowizje 0,040 proc. Niewygodny, długotrwały i kosztowny sposób zlecania i realizacji zleceń typu sms/tokeny
    GPW. Rok 2013. Te same rozsypujące się okienka, te same prowizje. Ten sam niewygodny, długotrwały i kosztowny sposób zlecania i realizacji zleceń typu sms/tokeny.

    Hipotetycznie przyjmując że jesteśmy osobami decyzyjnymi. Skoro zgodziliśmy się że coś jest nie tak i zmiany są potrzebne, to niech usiądą fachowcy od stanowienia prawa i spróbują stworzyć jakieś ustawy/regulacje, które z jednej strony uwolnią rynek, a z drugiej strony spróbują zabezpieczyć interesy i bezpieczeństwo pojedynczych klientów. Nie jestem prawnikiem, nie znam się na tym ale sadzę że coś takiego jest do wypracowania. Trzeba tylko dobrych chęci, no i trzeba skończyć z tym wiecznym polskim „nie da się, bo się nie da”.

  28. Lucky

    @GZalewski
    „na marginesie naszych regulacji”
    Niemozliwe. Przeciez to wbrew regulacjom. Podobnie nie wierze w strzelaniny mafi, przeciez posiadanie broni jest objete regulacjami.

  29. Piechur

    @Adam N
    „W normalnych warunkach otwiera mały butik inwestycyjny i liczy, że z czasem klientela się pojawi zachęcona wynikami.”

    Zawsze sądziłem że obok wyzwań intelektualno-rywalizacyjnych, wolność od siedzenia w jakiś butikach, to właśnie główny element, który przyciąga kolejny zastępy ludzi do nauczenia się sposobów regularnego zabierania pieniędzy z rynków.
    A tak patrząc szerzej to zdobycie tego fachu oznacza wolność od chorych korporacyjnych klimatów typu „jesteśmy jedną wielką rodziną”, struktur pionowych i poziomych wokół ciebie, szefa każącego Ci robić w weekendy, niby „kumpli” z pracy donoszących na ciebie i spiskujących po kątach. Natomiast w przypadku prowadzenia zwykłej firmy handlowo-usługowej: wolność od użerania się i włażenia w tyłek potencjalnych klientów i wolność od niesumiennych kontrahentów.
    Tak w sumie to można listę wolności od czegoś i do czegoś, którą daje trading ciągnąć i ciągnąc. No ale jak siedzenie w butiku to twoje życiowe marzenie…

  30. GZalewski

    @20:51, Piechur
    Pamietaj tylko o tym, ze to sie troche wiązało z trendami na świecie (zmniejszanie spreadów).

    Swoja droga rynek fx w Polsce to 2002 rok (marazm na GPW) i kilka prywatnych inicjatyw IB (w tym miedzy innym efix polska – lider i pionier).
    Gdzies w okolicach 2005 zaczyna interesowac sie tym KNF i regulowac.

    Ale generalnie masz racje.
    Zresztą nawet ten NC, na który sam narzekam wole w takiej formie – niekształtnej, która sama dopracowuje sie standardow i zasad (a przede wszystkim ludzie wiedzą, ze trzeba byc ostroznym), niz odgorne ustalenia „jak chcielibysmy, zeby wygladalo”

  31. Piechur

    @GZalewski
    „Swoja droga rynek fx w Polsce to 2002 rok (marazm na GPW) i kilka prywatnych inicjatyw IB (w tym miedzy innym efix polska – lider i pionier).
    Gdzies w okolicach 2005 zaczyna interesowac sie tym KNF i regulowac.”

    W tamtym poście opisywałem swoje doświadczenia. Pierwszy raz na oczy forexa zobaczyłem w 2009 r. (platforma MT4). Od początku grałem u brokerów zagranicznych, więc o regulacjach KNF odnośnie Forexu z 2005 r. nic nie wiem. Sądze że mają one takie samo (czyli żadne w sensie kształtowania tendencji globalnych) znaczenie co regulacje odpowiednich organów we Francji czy Niemiec. Jedyna instytucja mająca pewien wpływ na rynek brokerów forexowych to FSA.

    Odnośnie NC – moim zdaniem to już jest trup. Ale naprawdę nie miałbym nic przeciwko, gdybym się mylił. Mam sentyment do tego rynku, choć pewnie już tam nigdy nie zagram.

  32. astanczak (Post autora)

    @ Piechur

    Kwestia prowizji dla klientów w DM-ach to jest też niemożliwość skrajnego kanibalizowania własnych zysków. Jak jesteś wielką siecią marketów, to kanibalizację część zysków nadrabiasz masą sprzedaży, którą zabierasz małym lub przerzucasz koszty na dostawców (jeśli możesz).

    Polscy brokerzy operują na wolnym rynku oferując towar, który „kupują” właściwie od monopolisty. Dochodząc do ściany po stronie zakupów, muszą ciąć koszty i podnosić produktywność. W praktyce wyciskając więcej z pracowników lub rezygnując z części projektów.

    Może jakimś rozwiązaniem problemu byłaby kolejna giełda, ale na dwie nie ma dziś rynku. Pewnie nie słuchaliście wyjaśnień szefa GPW w kontekście skrócenia sesji – wprost dał do zrozumienia, że argumentów za skróceniem sesji jest mało, ale dbanie o zrównoważony rozwój polskiego rynku wymaga tego kroku.

  33. xyz

    Ale wpadka !
    4.24 min.
    http://www.youtube.com/watch?v=Cc3YYeTYYyw
    KNF strażnik naszych pieniędzy
    Gdyby nie „blaszka”…

  34. blackswan

    @astanczak

    „No upupia nas wszystkich państwo coraz bardziej.”

    Sami sie upupiamy. Ludzie przestali sobie po prostu ufac. Atmosfera zastraszenia, nieufnosci itd. Stad prosta droga do Huxley’a bardziej niz Gombrowicza.

  35. Adam N

    @astanczak
    Nie chodzi o to, że nie da się zrobić jakiejś kariery przy założeniu talentu – czy TFI, czy DM, czy nawet OFE (czy Tesco;) ). Ale powinna być możliwość (nie mówię, że to droga dla każdego, że najłatwiejsza itd.), by zacząć prowadzić własną działalność w zakresie w którym się ma talent – tu:inwestowanie. W tej chwili praktycznie się nie da i nie jest to spowodowane obiektywnymi przeszkodami, tylko administracyjnymi. I o to mi chodzi – bo może jednak kogoś zdolności mogłyby być lepiej i bardziej produktywnie wykorzystywane w działalności na własną rękę (już nie mówiąc o preferencjach), a teraz musi wejść w trybiki jakiejś instytucji finansowej i zaczynać w niej karierę, bo praktycznie nie ma innej opcji.

    Poza tym odniosłeś się tylko do drugiej części mojego komentarza – a pierwsza była kluczowa:) (ta z biegaczami i PRL) Bo idea blaszki (i twój wniosek) wydaje mi się ciekawa dla potrzeb dyskusji (super case study, ciekawy wniosek itd.), ale zupełnie chybiona w praktyce. Za jej pomocą można by uzasadnić wprowadzenie każdej, nawet najbardziej idiotycznej przeszkody administracyjnej/regulacyjnej

    1. astanczak (Post autora)

      @ Adam N

      > W tej chwili praktycznie się nie da

      Nie wiem, co rozumiemy przez karierę, bo karierę robi się raczej w strukturach obiektywizujących postęp na ścieżce.

      Niemniej ciągle powtórzę pytanie – co to jest ten talent? Bo osobiście jestem zwolennikiem definicji einsteinowskiej, która mówi, że talent to wiadro potu i kropla polotu.

      Jeśli mamy gościa, którego „talentem” jest 25 procent rok w rok, to przy reinwestowaniu zysków zmienia równowartość taniego samochodu 50K w 10 lat w sporą sumę. Jeśli ów geniusz zacząłby w wieku 25 lat w wieku 35 lat ma do dyspozycji sumę dającą już namiastkę wolności.

      Dlaczego o tym piszę? Bo nie wierzę w to, że ludzie z czymś, co nazywasz talentem a ja umiejętnością powtarzania stóp zwrotu przy akceptowalnych wskaźnikach ryzyka są w obecnym systemie ograniczani w sposób większy od np. lekarzy. W skrócie rzecz ujmując możesz mieć „talent” do operacji na otwartym sercu, ale poza szpitalem nie zrobisz tej operacji.

      Pokreślę jednak kluczową sprawę, talent w biznesie inwestycyjnym nie liczy się wcale wielkością stopy zwrotu, ale stopą wzrostu kapitału pod zarządem. W interesie funduszy i zarządzających funduszem kluczową zmienną jest kasa pod zarządem, bo od niej jest prowizja a nie wzrost wartości aktywów w czasie – to tylko narzędzie do osiąganie pierwszego celu.

      Dla klientów branży podniecające są stopy zwrotu a dla insiderów w branży liczba przyciągniętych pieniędzy.

  36. Adam N

    @astanczak
    żeby nie odchodzić od meritum w dyskutowanie biznesu inwestycyjnego i tego kto ma jakie w nim priorytety i jakie są (czy raczej nie ma) alternatywne ścieżki pozwolę sobie tylko na cytat ze swojego wcześniejszego komentarza:

    „idea blaszki (i twój wniosek) wydaje mi się ciekawa dla potrzeb dyskusji (super case study, ciekawy wniosek itd.), ale zupełnie chybiona w praktyce. Za jej pomocą można by uzasadnić wprowadzenie każdej, nawet najbardziej idiotycznej przeszkody administracyjnej/regulacyjnej”

    jednak byłbym za tym, że w świetle oryginalnego wpisu to jest kluczowa kwestia:)

Skomentuj Adam N Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *