Grzegorz tydzień temu wytknął mi, że zaniedbałem działkę rozmów o nieco luźniejszych sprawach więc poprawiam się 🙂

 

No więc kilka uwag i obserwacji, które mnie właśnie zafrapowały.

Nasza GPW i stan indeksów. Okazuje się, że w styczniu zakupy akcji przez OFE pobiły historyczny rekord. Przy tym do TFI wracają chętni na akcje (dodatnie netto transfery). A tu proszę – cały styczeń spadały kursy! Gdzie rynek byłby dzisiaj gdyby nie te zawody w wydawaniu pieniędzy przez fundusze???!!! Wygląda na to, że hossa z ostatniego kwartału 2012 była raczej dystrybucją akcji „od bogatych do mniej rozgarniętych”. To nie wróży dobrze koniunkturze, zresztą jeśli giełda wyprzedza zdarzenia to kiedy powinna zdyskontować nadchodzący ponoć od kilku lat kryzys???

A przy okazji – temat kosmicznego zadłużenia państw niemal zniknął z pierwszych stron i przestał być ryzykiem dla inwestorów jak słusznie się obawiałem. Tymczasem uważam to za największą ukrytą, tykającą bombę zegarową w kontekście inwestycji długoterminowych.

Z kryzysu chciałby nas wydobywać prof. Rybiński nowatorską ideą stypendiów demograficznych dla nowo narodzonych dzieci – po 1 tys PLN na twarz aż do 18 roku życia. Ale dlaczego tylko nowo narodzonym?! W niektórych środowiskach praca w takiej sytuacji w ogóle przestanie się opłacać, zastąpi ją masowy seks. Komu chciałoby się iść do pracy jak w perspektywie miałby deszcz pieniędzy, np. 10 000 PLN co miesiąc? Ale nie o tym. Bardziej mnie ciekawi jak wydobywanie z kryzysu wpłynie na wyceny funduszu Eurogeddon?

http://opera.pl/pl/oferta/fundusze/eurogeddon/wycena/art2013.html

Jeśli bowiem strategia szybkiego wzrostu gospodarczego ministra technicznego prof. Rybińskiego miała się ziścić to potencjalnymi przegranymi będą klienci jego funduszu. A znów jeśli miałby doprowadzić do wzrostu wycen funduszu i zapowiadanego krachu to jako minister musiałby robić wszystko, żeby gospodarka miała się coraz gorzej. Powiedziałbym, że potencjalny konflikt interesów wymagałby zamknięcia funduszu, zamiast tego napiszę, że przydał mi się giełdowy trading emocji, który pozwala funkcjonować na w miarę normalnym poziomie kiedy poziom groteski i tragifarsy wokoło drastycznie rośnie…

Przy okazji wycena jednostek Eurogeddonu (8,53 PLN) spadła dziś o 36% poniżej kursu otwarcia (13,36), nie licząc tych którzy kupowali je na szczytach (powyżej 15 PLN). Gdyby Profesor Rybiński został ministrem jakimś cudem (a te w tragifarsach zdarzają się dużo częściej niż wychodzi z rozkładów normalnych) i trzeba by zamknąć fundusz już teraz, to z oczywistą stratą dla posiadaczy. Tym razem mielibyśmy więc transfer „od bogatych do futowców”, ci ostatni są bowiem drugą stroną zakładów na indeksy czy waluty. Ale wśród elektoratu, w który Pan prof.dr.hab. celuje, oswobodzenie bogatych z gotówki to akurat cnota.

Mieliśmy jeszcze inny ciekawy transfer: „od rządu japońskiego do funduszy hedgingowych”. Po raz kolejny Soros trafił miliard $$$ trafnie grając tym razem na osłabienie jena japońskiego.

Sam intensywnie i z przyjemnością traduję na parach jenowych na forexie, więc mam podgląd live na to co tam się dzieje. Gdybym miał postawić na prawdopodobieństwa to znacznie wyższe wydaje mi się to, że po uczcie właśnie jest sprzątane i jenowi przyda się solidna korekta. A piszę to z innego powodu- aby zwrócić uwagę na styl gry funduszy. Nie chodzi bynajmniej o Sorosa, który jest dyrygentem w tej orkiestrze, ale jest tam kilka partii puzonów, które na osłabienie jena grały od niemal 3 lat, cienko piszcząc pod wpływem wielomiesięcznych obsunięć. No ale w takim stylu „Cut the profit, let the losses run” to przecież potrafi grać nawet największa lameria inwestorska! A przecież gdyby w zeszłym roku kryzys, szczególnie w UE, rzeczywiście objawił się w pełnej krasie, ci fachowcy od inwestowania poszliby z torbami…

Kolejny transfer: wiedzy. 81% młodych Polaków nie ufa żadnemu ekonomiście

http://www.pb.pl/3001438,38349,ranking-ekonomisci-ktorym-nie-ufamy

Socjologowie i politolodzy twierdzą, że to z braku wiedzy. A ja sądzę, że mają wręcz znakomitą wiedzę! Sam nie ufam żadnemu chociaż trudno powiedzieć, że nie interesuje mnie ta działka…

Na weekend z przyjemnością zasugeruję wywiad z A. Sorkinem o pokryzysowej moralności na Wall Street:

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/682436,wall-street-wiara-nadzieja-pieniadze.html

I na koniec mały znak zapytania. Nie wiem z jakich powodów ominęły mnie wyniki badań inwestorów robionych przez SII:

http://www.sii.org.pl/4380/edukacja-i-analizy/badania-i-rankingi/ogolnopolskie-badanie-inwestorow-obi-2012.html#ak4380

Nie widzę niestety w nich nic ciekawego, trendy są te same od lat. A mnie się marzy np. przeczytać, jakich strategii decyzyjnych używają ci co na GPW wygrywają. Bo absolutnie nie pokrywa się to z ogólnymi wynikami. Np. w badaniach Bretta Steenbergera niemal połowa traderów, którzy generują zyski, robi to za pomocą mechanicznych strategii, podczas gdy wśród tych przegrywających niemal nikt…

—Kat—-

p.s. I to w zasadzie wpis nr. 600 na moim blogu. Dziękuję wszystkim, którzy mieli ochotę je czytać i dyskutować.

27 Komentarzy

  1. Immortal

    Rybinski przekroczyl granice, poza ktora przestaje byc traktowany powazanie. Granice smiesznosci i arogancji przekroczyl juz dawno. Bycie celebryta chyba uwodzi go jednak bardziej nic szacunek srodowiska. No chyba , ze listy swiatlej elity z Poznania poplyna w jego obronie 😉

  2. Immortal

    Sorkinowi natomiast wyrwali kly i pazury kiedy dostal cieple biurko w CNBC. Przestal byc wiarygodny. W odnowe na WallStr to juz chyba nawet sam papiez przestal wierzyc.

  3. Harry

    Z tymi zasiłkami to ciekawy pomysł. Tak przecież postępuje cała rozwinięta ‚socjalistyczna’ Europa:P Niestety dzieje się to na nasz koszt. W wielu krajach Europejskich ludzie żyją z socjalu i jakoś się tego nie wstydzą. Podczas treningu w jednej ze szkół w Agolowie (pracując jako teacher’s assistant) mieliśmy jedną naprawdę mizerną klasę. Nie było takiego cyrku jak w Toruniu, ale uczyć się nie dało! Widząc, że większość z tych 15 latków nie zna nawet tabliczki mnożenia (dotyczy to akurat większości młodych gimnazjalistów w Anglii, że o umiejętnościach czytania i pisania nie wspomnę) spytałem jednego z nich co ma zamiar zrobić, gdy skończy szkołę. Usłyszałem: ‚I am gonna get social money like my parents!’ Rząd Camerona próbował coś z tym zrobić, ale te pajace z Lib-dem blokują obcięcie socjalu (oczywiście gdyby go obniżyli to biedni natives musieliby iść do pracy, a oficjalna wymówka, że obcokrajowcy kradną nam pracę straciłaby na wartości). Żyjąc w Polsce jesteśmy trochę odcięci od błyskotliwych pomysłów w krajach wysokorozwiniętych. O tym, że w USA niektóre stany płacą uczniom za dobre zdanie egzaminów wiedzą chyba wszyscy. Natomiast zastanawia mnie czy wiecie w jaki sposób Angolowo utrzymywało tak niską stopę bezrobocia w najmłodszej grupie?? To proste – stworzono system zwany EMA (nie mylić z exponential moving average), dzięki któremu dzieciaki z dochodem w rodzinie nie przekraczającym 40 tys. GBP rocznie otrzymywały 30 funtów tygodniowo za CHODZENIE DO SZKOŁY (nie żartuję! warunkiem było uczęszczanie na wszystkie zajęcia, egzaminów mogły nie zdać)! Oczywiście wszyscy na tym korzystali – rząd mógł się pochwalić niskim bezrobociem, nauczyciele mieli pracę, a dzieciaki zdobywały potrzebne im papierki! Pomysły profesora Rybińskiego w kwestii rozwiązania problemu demograficznego mogą wydawać się śmieszne, ale zwróćcie uwagę na jedno – młodzi ludzie po szkole/studiach uciekają z kraju, bo wolą wykonywać pracę fizyczną poniżej swoich kwalifikacji mając przy tym zapewnione bezpieczeństwo i godne zarobki, które starczają na życie i wakacje za granicą, niż harować za grosze tutaj (o socjalu już wspomniałem). Ani rząd, ani nikt inny nie ma pomysłu na rozwiązanie tego problemu, a fakt, że w zeszłym roku Polki urodziły więcej dzieci za granicą niż w kraju mówi sam za siebie!!!

    Jeśli mówimy o jenie to chyba każdy, kto był na rynku już trochę, otworzył long po ogłoszeniu rozpadu rządu i zapowiedzi QE! Ponieważ gram głównie odbicia od linii trendu, to wszedłem dopiero na 3 dzień, gdyż wróciliśmy wtedy do kanału wzrostowego i swoje wyjąłem. Natomiast na usd/jpy widać było że mamy dołek na 76-78 już dużo wcześniej i gdybym był day traderem, to zapewne szalałbym na całego! Chcę tu natomiast zwrócić uwagę na jedną kwestię – mianowicie nagłaśniane ostatnio wojny walutowe! Niby grozimy Japonii, że takie zachowanie jest nie fair, ale prawda jest taka, że Japonia była jednym z największych przegranych ostatniego kryzysu. Nie z powodu banków i braku płynności, ale właśnie umocnienie się jena do poziomów nie widzianych od dawna, niszcząc tym samym eksport (zaś w tym samym czasie słabe euro pomogło się odbić Niemcom). Tak więc Japoński premier powinien ‚stop beating about the bush’ i zacząć cytować genialne myśli ‚super Mario’, że waluta powinna odzwierciedlać fundamenty gospodarki! Czy umocnienie jena wynikało ze znacznej poprawy w ich ekonomii?? Absolutnie nie! Tak więc osłabianie jena jest raczej próbą powrotu do normalności, niż wojną walutową!

    Jeśli chodzi o to zaufanie to myślę, że wynika to z faktu, iż na co dzień widzimy, jak w świetle prawa zabiera się ludziom coraz więcej. Natomiast w przypadku ekonomistów, to zbyt wielu ludzi potraciło pieniądze na funduszach i teraz po prostu się boją! Będąc ostatnio u siebie w banku (robiłem przelew międzynarodowy i musiałem wypełnić cała kartkę A4, aby potem czekać kolejne 10 minut, bo numer konta nie miał tylu cyferek co w Polsce!), słyszałem rozmowę Pani, która doradzało małżeństwu odnośnie inwestycji w jakiś fundusz. Nigdy bym, nie podejrzewał, że nasi kochani parlamentarzyści zmienili prawo i nałożyli na banki/doradców obowiązek edukowania klientów o możliwych skutkach. ‚Wiecie Państwo gdyby przyszedł do mnie klient, który zajmuje się finansami to dałabym mu dokumenty do podpisania i tyle. Ale ponieważ w naszym banku dbamy o klientów, szczególnie o tych, którzy nie mają pojęcia o inwestowaniu, to czuję moralny obowiązek wyjaśnienia Państwu wszystkiego’ – she says! Oczywiście to co im dalej tłumaczyła nie miało wiele sensu i nawet taki forexowy lis jak ja, który nie ma większego pojęcia o akcjach, mógł się dobrze ubawić. Chyba czas zmienić pracę i zostać doradcą inwestycyjnym:)!

  4. Piechur

    Autor napisał: „Gdyby Profesor Rybiński został ministrem jakimś cudem (a te w tragifarsach zdarzają się dużo częściej niż wychodzi z rozkładów normalnych)(…)”

    Widze że Rybiński to taki dyżurny chłopiec do bicia na tych blogach. Śmianie się z niego jest pewnie w dobrym tonie w tym waszym światku anali. Jest wiec bezpieczne, koniunkturalne.
    Ale może pośmiejemy się z innych speców, tyle że tych z towarzystwa? Mało to ich u nas? Ot choćby ten specjalista.

    „Z sektorów, które mogą zaskoczyć, wymieniamy wybrane spółki rynku budowlanego. Sektor budowlany był najgorszym sektorem w roku 2011. Dzięki niskim wycenom uważamy, że ten trend ma szansę się zmienić”

    Piotr Bień, starszy zarządzający portfelem akcji ING.

    Cytat pochodzi z lutego 2012 r. Akurat Hydrobudowa zaczynała wtedy swój stromy korkociąg zakończony kapotażem.
    http://stooq.pl/q/?s=hbp&c=5y&t=c&a=lg&b=1

    No i jak tu nie mówić o subiektywności w grze na giełdzie? Dla pana Piotra wycena Hydrobudowy była wtedy niska, natomiast dla reszty świata o wiele za wysoka. Przeszacowana, bagatela o około 100 proc. 🙂

    @Harry
    Mnie dziwi jedno. Te same gęby, które obecnie z łam gazet i ekranów TV kręcą głową, krzywią się i wymieśmiają ten socjalny pomysł Rybińskiego, choć jest zgodny z filozofią UE, dwa tygodnie temu ganiły nas, jako tych zacofanych i zaściankowych, ponieważ nie mamy ochoty na dawanie praw małżenskich gejom, lesbom i transeksualistom. Akurat wtedy jako przykład właściwego działania w tej materii wymieniane były kraje UE typu Francja czy Wielka Brytania.
    Jak widać wzorce z Europy Zachodniej i jądra UE wybierane są selektywnie, na zasadzie młotka, po to aby przywalić nim adwersarza.

  5. lesserwisser

    Czy coś już wiadomo o ewentualnei reakcji KNF na pismo z pytaniami skierowane do naszego stróża rynku?

  6. skalny

    @ Piechur
    Krótkie pytanie : czy Piotr Bień oceniając swoje prognozy na 2012 roku uznał się, za najlepszego analityka w Polsce?

  7. Piechur

    @skalny

    Nie wiem za kogo się uważa Pan Bień, ale wiem że zarządza milionami złotych przyszłych emerytów.
    Ile szacunkowo środków przyszłych emerytów stracił Pan Bień na Hydrobudowie?
    Powiedzmy że pierwszy pakiet akcji ING OFE kupował w 2008 r. za około 6 zł. Było ich trochę ponad 10,5 mln więc dla łatwości obliczeń przyjmijmy że za pierwszy pakiet zapłacili 63 mln zł.
    W 2010 r. dokupili do tego 12 mln akcji, pewnie celem uśrednienia, za około 3,3 zł co daje kwotę około 40 mln zł. Razem mamy więc 22,5 mln akcji kupione za łączną kwotę 103 mln zł.
    Sprzedawać zaczęli we wrześniu 2012 r. Najpierw 3,2 mln akcji w dwóch zrzutach po cenie około 5 groszy co daje kwotę 160 tys. zł. Następnie w listopadzie 2012 r. 10,5 mln akcji za około 2 grosze co daje kwotę 210 tys. zł. Kiedy sprzedali resztę dokładnie nie wiadomo bo zeszli ponizej progu, ale podejrzewam że było to jeszcze w listopadzie, ewentualnie grudniu 2012 r. Przyjmijmy więc że te pozostałe 9,5 mln akcji poszło po średniej cenie 2 groszy co daje 190 tys. Razem więc ING OFE zarobiło na sprzedaży akcji łącznie 560 tys.
    Strata ING OFE na Hydrobudowie mogła wynieść więc w 2012 r. około 102,5 mln zł. (Dane o transakcjach za bankier.pl)
    Ile ten fundusz potencjalnie stracił na PBG już mi się nie chce liczyć. 🙂

    PS Oczywiście, istnieje możliwość że Pan Piotr jest tylko frontmanem tego funduszu i kto inny jest osobą decyzyjną w tej strukturze. Dla moich rozważań pt. „Wielu polskich anali i zarządzająych (nie tylko Rybiński) popełnia gigantyczne błędy i traci setki milionów nie swoich pieniądzy i nikt się o tym nawer nie zająknie” nie ma to jednak większego znaczenia.

  8. Ekonom polityczny

    @ Kat

    Pomysł Rybińskiego nie jest taki głupi, jest jedynie totalnie niedopracowany, z założeniami napisanymi „na kolanie”.

    COŚ z Demografią musimy zrobić i to im szybciej, tym lepiej.

    Podejrzewam, ze docelowo (za jakieś 50-100 lat??) i tak wrócimy do modelu emerytalnego typu preBismarck (czyli dzieci utrzymują rodziców na starość), ale do tego momentu musi istnieć jakiś system przejściowy, a temu bedzie tym łatwiej przetrwać, im rozrodczość będzie bliższa prostej zastępowalności (czyli statystycznie 2,1 dziecka na małżeństwo).

    Polecam poważniejszej refleksji fakt, że te państwa, które dają poważne zachęty finansowe i wsparcie rodzinom z dziećmi (np. Skandynawia, Francja, itp) zdołały zatrzymać katastrofalny spadek dzietności i obecnie ich dzietność jest bliska 1,8-1,9.
    Oczywiście to nie jest tylko kwestia pieniędzy – to także np. sprawa bezpieczeństwa kobiet w ciąży i z małymi dziećmi na rynku pracy. Dziś przepis o zwolnieniu z pracy kobiety w ciąży jest bardzo łatwo pracodawcy obejść i jest on nagminnie obchodzony, czego skutki obserwujemy u młodych dziewczyn.
    W Skandynawii taki pracodawca zdechnie, zagryziony przez inspekcje skarbowe i sądy, w Polsce ma się znacznie lepiej niż ten „idiota”, ktory się przejmuje losem kobiety z dzieckiem.

    Polki chcą rodzić dzieci! Kto nie wierzy, niech sprawdzi jak wygląda polski boom demograficzny…w Anglii. To prosta podpowiedź, w jakim kierunku trzeba iść.
    I pomysł „Rybińskiego” (to nie jest jego myśl, ale On chyba jako pierwszy ją głośno wypowiedział publicznie) odpowiednio przetworzony i dopracowany, ze wskazaniem rozsądnych źródeł „skąd wziąć, by dać” na pewno musi być elementem składowym MĄDREJ polityki demograficznej, której na razie się nie dorobiliśmy.
    Czy kwota „zasiłku” będzie wynosić 1000 zł czy mniej to sprawa drugorzędna.
    Jeśli teraz nie zaczniemy MĄDRZE wydawać ok. 50 mld zł rocznie na politykę demograficzną, to za 20 lat bedziemy wydawać po 200-300 mld dziesiejszych złotych/rok na politykę socjalną i emeryturową, a i tak emerytury będą „głodowe”.

    Jak to mawiali w Agencji ArTel: „Rachunek jest prosty!!!”.

    @ Piechur
    Powyższe nie zmienia faktu, że Rybiński fatalnym Zarządzającym jest, a do tego zadufanym i przekonanym o swej nieomylności. Zapewne nie On jeden, ale to, że inni robią podobne głupstwa w niczym Go nie usprawiedliwa.

    1. trystero

      @ Ekonom polityczny

      Jeśli teraz nie zaczniemy MĄDRZE wydawać ok. 50 mld zł rocznie na politykę demograficzną, to za 20 lat bedziemy wydawać po 200-300 mld dziesiejszych złotych/rok na politykę socjalną i emeryturową, a i tak emerytury będą „głodowe”.

      Mógłbyś wyjaśnić jakimi konkretnymi kanałami wydawanie 50 mld na politykę demograficzną teraz obniży WYDATKI na politykę socjalną i emerytalną za 20 lat.

  9. Lucky

    @Ekonom polityczny
    Re: Polski bum demograficzny w UK.
    Jako, ze mieszkam w Londynie na stale i mam zone w pierwszej ciazy 🙂 mysle, ze moge sie wtracic: Otoz zasilki, socjal itd nie ma duzego znaczenia dla podjecia decyzji co do potomstwa wsrod Polakow. Z moich znajomych co maja dzieci, zdecydowana wiekszosc nie pobiera zasilkow, a nawet jesli to sa to dosc male kwoty w porownaniu z zarobkami. Otoz zasilki dzialaja jako zacheta dla tych w nizszych warstwach spolecznych. W Polsce na pomysl rybinskiego szczegolnie skusliby sie pijaczyny i analfabeci, w UK najwiecej dzieci maja hindusi i somalia. Po prostu dla nich te zasilki sa warte duzo wiecej niz dla ludzi w miare wyksztalconych. Podobnie bylo by w Polsce – gdyby wprowadzic zasilek 1k na dziecko to mielibysmy rozmnazajaca sie biedote i patologie. Czy napewno tego chcemy?
    Na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze dobrym pomyslem bylo by zwolnienie z pitu dla rodzicow co maja przynajmniej 2 dzieci. To by dalo oszczednosci na biurokracji (mniej ludzi potrzebnych w urzedach skarbowych) i zachecilo by do posiadania potomstwa ludzi zamoznych.
    Jednak mimo to, uwazam ze najwazniejsze jest postrzeganie swojej sytuacji w przyszlosci. Po prostu w UK ludzie nie boja sie miec dzieci bo nie boja sie o to jak przezyja do pierwszego. Mysle, ze niska dzietnosc jest symptomem polskiej choroby – zalosnej sily nabywczej sredniej miesiecznej pensji. I to z tym nalezalo by walczyc. A wtedy problem dzietnosci sie sam rozwiaze.

  10. Harry

    @ Ekonom

    Nie chcę się tu wdawać w dyskusję na temat konkretnych liczb czy rozwiązań, natomiast myślę, że wszyscy rozumiemy, jak poważna jest sytuacja. Nie łudził bym się, że za 30-40 lat będą jakiekolwiek emerytury, raczej wrócimy do systemu, który działa obecnie w krajach 3 świata, gdzie dzieci są zobligowane zająć się rodzicami, gdy Ci są starzy i nie generują już żadnego dochodu. Tak przy okazji, jeśli zastanawialiście się kiedyś dlaczego niektóre kraje rozwijają się tak szybko to jest właśnie odpowiedź – brak jakichkolwiek świadczeń socjalnych, rent i emerytur!!! Moja panna jest Tajką i tam tak to właśnie działa. Dzieci są najważniejsze i rodzice zrobią wszystko, aby się nimi zająć, gdyż wiedzą, że na starość będą od nich całkowicie zależne. Jeśli nie pracujesz dla zachodniej firmy (gdzie dochód jest niewiele większy niż minimalny!) to pracujesz 6 dni w tygodniu po 10-12 godzin za śmieszne pieniądze (oczywiście lekarze, prawnicy etc. zarabiają dobrze i stać ich na płacenie prywatnych ubezpieczeń, a do starości odłożą tyle, że emerytura nie będzie im potrzebna). Nie ma chorobowego ani innych świadczeń takich jak lieu days (dodatkowa wypłata lub dzień wolny za pracę w święta/dzień wolny) i życie sprowadza się do prostej zasady – nie pracujesz, nie jesz!!! Czy wyobrażacie sobie, aby takie kraje jak Chiny czy Indie zaczęły wypłacać świadczenie dla bezrobotnych lub starych podobnie jak jest to w Europie??

    Jeśli chodzi o konkretne rozwiązanie to muszę przyznać, że to zaproponowane przez prof. Rybińskiego jest akurat dość ‚wymowne’. Zastanawiamy się obecnie nad dzieckiem (moja panna jest ode mnie o kilka lat starsza) i gdybym wiedział, że do 18 roku życia dziecka będziemy otrzymywać co miesiąc sumę rzędu 800-1000 zł miesięcznie to ‚wziąłbym się do roboty’:P Problemy są dwa: brak stabilności politycznej oraz kwestia finansowania takiego programu! Kto mi zagwarantuje, że po 2-3 latach kolejne jełopy po wygraniu wyborów nie postanowią wszystkiego zmienić?? Znając naszą rzeczywistość tego właśnie bym się spodziewał i w tym momencie myślimy z panną o zamieszkaniu w jakimś innym kraju. Prawda jest taka, iż głównym powodem, dla którego ludzie czekają są właśnie pieniądze. Działania rządu polegające na zapewnieniu odpowiedniej liczby żłobków, przedszkoli i becikowym (i może czymś jeszcze) są śmiechu warte!!! Cały ten exodus i olbrzymia liczba polskich dzieci rodzących się za granicą jest po prostu odpowiedzią na brak odpowiednich warunków w Polsce. Nie trzeba być traderem, aby wiedzieć, że rynek jest zawsze silniejszy niż władza!!! Smutne jest tylko, że za brak planowania 10-15 lat temu, gdy szykowaliśmy się do wejścia do EU (i taką sytuację można było przewidzieć nie będąc profesorem statystyki) nie stworzono żadnego planu działania i za głupotę rządzących zapłacą nasi rodzice (my również, bo będziemy musieli im pomagać)!:(

    1. astanczak

      W kwestii emerytur w Polsce za kilka(naście) lat sprawa jest prosta – nie będzie emerytur, albo nie będzie wzrostu gospodarczego (obstawiam, że nie będzie ani jednego ani drugiego zbyt wiele). Jeden wykres mówi wszystko (poniżej) – oś pionowa to deficyt samego FUS w mld PLN. W skrajnym przypadku to 100 mld PLN-ów rocznie. Kasa z UE, którą tak dziś fetujemy na pierwszych stronach gazet to pikuś przy tym, co czeka nas za 15 lat. Szanowni Państwo – emerytur w naszym pokoleniu nie będzie. Nie będzie również OFE, które zostaną zlikwidowane, bo proces polityczny i mechanizmy demokratycznie (czytaj przemoc większości nad prawami mniejszości) nie pozwolą na ich nie-znacjonalizowanie. Polski socjal w obecnej postaci (przechodzenie na wcześniejszej emerytury w 55 lat dekadę temu i wypychanie młodego pokolenia z rynku pracy przez edukowanie do 30 roku życia) zwyczajnie zbankrutował. To jest kronika zapowiedzianej śmierci.

      https://blogi.bossa.pl/wp-content/uploads/2013/02/fus.gif

      źródło: ZUS Departament Statystyki PROGNOZA WPŁYWÓW I WYDATKÓW FUNDUSZU EMERYTALNEGO DO 2060 ROKU

  11. Harry

    @ Lucky

    Nie chcę tu reprezentować tej biednej i niedouczonej części społeczeństwa (w końcu mam 2 dyplomy), ale trochę przesadzasz! Sam mieszkałem, studiowałem i uczyłem w UK przez prawie 5 lat i tam jest ogólnie inne podejście do życia. Jak myślisz dlaczego underage pregnancy rate jest tam 4x większe niż średnia dla całej EU?? To prawda, że socjal na dziecko nie jest wielki (ten minimalny wynosi koło 20 GBP tygodniowo na dziecko), ale poza tym dostajesz tax refund (jeśli pracujesz) i inne dodatki, nie wspominając o tym, że siła nabywcza pieniądza jest nieporównywalna do naszej (zakładam, że raz na jakiś czas przyjeżdżasz do Polski i potwierdzisz, że większość produktów tutaj jest dużo droższych niż w UK!). Zgadzam się, że zwykłe rozdawanie pieniędzy może doprowadzić do podobnej sytuacji jak tam, że biedota będzie robić dzieci, natomiast z mojej perspektywy traktował bym taki dodatek jako zwiększenie siły nabywczej mojej pensji (zauważ jednak, że mówimy o biedocie z krajów 3 świata, którzy nie mają tyle szczęścia co my! Jakkolwiek biedny byś nie był masz paszport z logiem EU i szansę na wyjazd i poprawę swoich warunków! Gdybyśmy nie weszli do EU i jak za komuny nie mieli prawa wyjazdu to też byśmy byli biedotą! W końcu sam wyjechałeś za granicę – zapewne z powodów finansowych) Nie zgodziłbym się również z tym, że tylko biedota pobiera zasiłki. Nie wiem czy pamiętasz, ale przed ostatnimi wyborami była większa dyskusja na temat zasiłków/świadczeń i okazało się, że nawet rodziny z zarobkami około 40 tys. GBP (zgodnie ze statystykami to 10% najlepiej zarabiających jeśli rodzic jest sam, a jak sam wiesz jest to konkretna kwota!) pobierają różnego rodzaju świadczenia – jak stwierdził jeden wyedukowany Pan – 100 funtów tygodniowo piechotą nie chodzi! Szczerze mówiąc jak rozmawiam ze znajomymi, to albo wpadli, albo oboje mają dobrą pracę i zaoszczędzili trochę grosza. Rzecz w tym, że tego typu rozwiązania powinny być wprowadzane stopniowo, zaś w Polsce przespano odpowiedni moment i teraz trzeba coś robić na szybko, a takie działania zazwyczaj okazują się katastrofalne w skutkach!

  12. Lucky

    @Harry:
    Oczywiscie, ze zamozni tez pobieraja zasilki na dziecko, czemu by nie? Pracowali, placili podatki, nalezy im sie jak psu buda. Chodzi mi tylko o to, ze te kilka funtow tygodniowo zasilku to jest nie jest dla nich argument za posiadaniem dziecka, podczas gdy dla tych nizszych warstw spolecznych jak najbardziej.
    Piszesz o sile nabywczej zarobkow. Ale przeciez to wlasnie o tym napisalem – w UK nie trzeba myslec o tym jak przezyc do pierwszego i dlatego wiecej ludzi decyduje sie na dziecko. IMHO w Polsce trzeba podwyzszyc pensje, aby to zrobic trzeba sprawic aby bylo wiecej pracy, a to mozliwe bedzie tylko przy zmniejszaniu biurokracji (Polska w rankingach latwosci prowadzenia biznesu jest dalej niz w rankingu FIFA) i zmniejszaniu podatkow. To pierwsze mozna zrobic bez zadnych kosztow dla budzetu (a nawet z korzyscia).

    Co do moich powodow wyjazdu do UK to proponuje tematu nie poruszac jako, ze to off topic.

  13. TAkiTam

    „Kolejny transfer: wiedzy. 81% młodych Polaków nie ufa żadnemu ekonomiście

    http://www.pb.pl/3001438,38349,ranking-ekonomisci-ktorym-nie-ufamy

    Socjologowie i politolodzy twierdzą, że to z braku wiedzy. A ja sądzę, że mają wręcz znakomitą wiedzę! Sam nie ufam żadnemu chociaż trudno powiedzieć, że nie interesuje mnie ta działka…”

    Socjologowie mają rację…
    Edukacja ekonomiczna w Polsce jest na bardzo niskim poziomie (może nawet zaryzykuje stwierdzenie, że nie ma jej prawie w ogóle).
    Młodzi Polacy – rozumiem do 25 roku życia.

  14. kathay (Post autora)

    @Less
    Nie ma jeszcze. Jeśli będzie odpowiedź to natychmiast idzie na blog.
    Sprawa pisma bardzo się opóźniła ponieważ grupa inwestorów poprosiła mnie by dodać jeszcze jedną sprawę. Ustalanie szczegółów trwało jednak stanowczo zbyt długo i zajeło zbyt dużo czasu 🙁

  15. kathay (Post autora)

    @Harry
    Rząd UK wpadł na bardzo nowatorski sposób,którego zostałem gorącym zwolennikiem – zrobili departament składający się ze speców od spraw behawioralnych i ci mają za zadanie znajdować rozwiązania trudnych spraw korzystając z wiedzy o zachowaniach ludzkich. Typu jak skłonić ludzi do płacenia np. abonamentu. I to się udaje, nie zdziwię się jeśli te 30 funciaków/week to ich robota.

    Natomiast nie jestem przeciwnikiem dotowania, byle była to dotacja celowa typu właśnie bon na naukę. Rozdawanie pieniędzy tylko za rodzenie może prowadzić do patologii, wątpię czy armia nowych bezrobotnych rozwiąże problemy emerytur.

  16. Lucky

    @Kathay
    „wątpię czy armia nowych bezrobotnych rozwiąże problemy emerytur”
    No właśnie. Nie chodzi tylko o ilość (chociaż media w ten sposób ten problem przedstawiają) ale też o jakość. Człowiek zamożny wyśle dziecko do prywatnej (lepszej) szkoły, wyśle na płatny angielski, wyśle do prywatnego lekarza itd. Poźniej taki dzieciak zarobi więcej i będzie płacił więcej podatków.
    Dawanie ochłapów za rodzenie, każdemu po równo, to imvho bardzo zły pomysł.

  17. Klondike

    @TAkiTam
    Artykuł w twoim linku dotyczy zaufania do znanych ekonomistów. Co to ma wspólnego z edukacją ekonomiczną? Myślisz, że jak człowiek będzie wiedział jak policzyć zysk z lokaty znając procent składany to jednocześnie wzrośnie jego zaufanie do Rybińskiego czy też innego ekonomisty?

  18. gzalewski

    co to znaczy „ufac ekonomiscie”?
    Czy jesli uwazam, ze poglady Marksa na gospodarke są spojne to znaczy że mu ufam? NIe zgadzam sie z jego pogladami, ale ufam, że są szczere?

    Czy moze oznacza to, że wiem w ogole kto to jest „Petru” i dlatego, zaznaczam go w ankiecie, bo cos mi mowi to nazwisko?

  19. Klondike

    Sam nie wiem jak można ufać ekonomiście. Myślę, że prędzej zaufam powiedzmy lekarzowi. Na przykład idę do lekarza, on stawia diagnozę, przypisuje leki. Mogę powiedzieć, że mu ufam w znaczeniu wierzę w jego kompetencje i nie zamierzam z nim polemizować. Ufam trochę z konieczności bo nie jestem lekarzem, jestem świadomy braku stosownej wiedzy i muszę zdać się na jego wiedzę i kompetencje. W moim przypadku z ekonomistami tak nie przejdzie.

    Ale medycyna to trochę inna działka, nauka bardziej empiryczna itd. Przynajmniej mam takie sybiektywne wrażenie, że ekonomiści podobnie jak politycy raczej nie mogą liczyć na pełnie zaufanie, może to kwestia charakteru dyscypliny jaką się zajmują.

    1. trystero

      @ GZalewski, Klondike

      Ja bym interpretował ‚ufać ekonomiście’ jak zaufanie, że wygłaszane przez niego opinie odzwierciedlają jego rzeczywiste poglądy (a nie pieniądze grup interesu czy potrzeby marketingu politycznego) oparte na rzetelnym zbadaniu problemu (a nie przeczytaniu jednego streszczenia, jednego opracowania sprzed 30 lat).

      Natomiast to, jak zinterpretowali to uczestnicy sondażu pozostaje ich słodką tajemnicą 🙂

  20. antylucek

    ‚I to w zasadzie wpis nr. 600 na moim blogu’
    no jak na 2-3 rzeczy które na rynku działają / Twoje słowa/ to sporo namachałeś, a przecież masz jeszcze tyle do powiedzenia 🙂

  21. pit65

    „Ale medycyna to trochę inna działka, nauka bardziej empiryczna itd.”

    Pewnie ,że bardziej empiryczna w końcu biznes konczy sie wraz z zejściem pacjenta, a jego życie wyceniane jest wtedy na ekwiwalent kosztów pochówku , który już testamentowo medycynie sie nie należy.
    Wiec racjonalne jest dbanie o życie pacjenta, a przynajmniej nie narażanie go na szwank w sytuacji marnej wiedzy własnej.
    Poza tym problem własności ,życia nie możemy bezpośrednio zawłaszczyć.

    Inna rzecz ma się z wiarą w ekonomistów skupmy sie na rożnicach.

    1. Wraz z zejściem „pacjentów” biznes sie nie kończy wręcz może nabrać rumieńców.
    2. MAjątek w odróżnieniu od „bezcennego życia” jest wycenialny więc możemy decydować „ekonomicznie” czy bardziej opłaca sie puścić klienta z torbami , czy mu pomagać . Czas dla obu decyzji może miec i ma decydujące znaczenie.
    itd itd

    Tak, że zaufanie do lekarza pomimo pozornych podobieństw do zaufania ekonomiście dzieli głęboki kontekst pobudek , które to zaufanie definują.

  22. _dorota

    @ 81% młodych Polaków nie ufa żadnemu ekonomiście

    Jak wziąć pod uwagę 20 lat zmasowanego czarnego PR wobec prof. Balcerowicza i generalnie niski stan wiedzy ekonomicznej w społeczeństwie – to 11% zaufania wśród młodych brzmi nienajgorzej. Widzę potencjał do budowania partii liberalnej 🙂 (rzeczywiście liberalnej, bez korwinizmu).

  23. Bogdan

    W kwestii posiadania dzieci. Osobiście mógłbym mieć spokojnie piątkę, gdyby nie wyśrubowane standardy. Gdyby dzieci po szkole szły na podwórko, a nie na dodatkowe zajęcia, gdyby nie było trzeba nastarczać markowych ciuchów i gadżetów, wakacji itp., gdyby do jedzenia starczyły ziemniaki, mleko, kapusta i smalec, gdyby starsze zajmowało się młodszymi, a nie że opiekunka, i jeszcze po kilka w jednym pokoju by spało. Kiedyś ludzie byli bardzo biedni (w Europie), a dzieci posiadali wiele. Tak jest, społeczeństwo , państwo itp. zbyt wysoko stawia poprzeczkę! I przy tym modelu dzieci wcale nie byłyby mniej szczęśliwe.

  24. Grzechu

    „Z kryzysu chciałby nas wydobywać prof. Rybiński ”
    O wiele istotniejsze są działania Vincenta (a może ich brak), o których oczywiście cisza 😉 Co do konfliktu interesu, to na chwilę obecną przecież nie występuje. Nie zajmuje ministerialnego stanowiska. Bardziej przydatne dla czytelników tego bloga, byłaby dyskusja na argumenty, zamiast sprowadzania pomysłu do anomalii w stylu „10 000 PLN co miesiąc”.
    Jakby nie patrzeć na wskaźnik dzietności, to nie jest dobrze. Ze strony podejmujących decyzje padła jedynie propozycja Vincenta-zielona karta dla dzieci, oraz żarciki, „że trzeba się wziąć do roboty”. W połączeniu z ogłoszeniami prasowymi: „miejsc pracy nie przynoszą bociany”, trudno się spodziewać jakichkolwiek propozycji rozwiązujących problem. Być może stąd wyżej wspomniana „cisza” i brak krytyki 🙂
    Problem demograficzny dotyczy całego społeczeństwa a nie konkretnego elektoratu. Prof Rybiński, jak pozostali fachowcy, został zaproszony do debaty/rządu technicznego. Niestety, pijarowcy odnieśli sukces, udało im się wyrobić odruchy sprowadzania wszystkiego co „nierządowe” jako ….. i tu cała masa przysłówków i przymiotników, których jak widać w wielu postach nie brakuje.

Skomentuj Lucky Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Proszę podać wartość CAPTCHA: *