Pod jedną z ostatnich notek stały bywalec blogów – Szanowny deli deli – zasygnalizował zagadnienie nadmiaru informacji, którymi raczeni są inwestorzy giełdowi podkreślając historyczność większości prezentowanych treści. W istocie problem przepaści pomiędzy historycznością faktów i generalnym skupieniu giełd na przyszłości zasługuje na większy esej, więc nie warto marnować wdzięcznego tematu ma blogonotkę. Niemniej ważnym problemem obecności na rynku jest selekcja treści i ocena dostarczanych wiadomości.

Na rynku nie brakuje osób, które dystansują się od bieżących newsów akcentując skupienie na własnych planach lub systemach działania. Tak postawa bycia „ponad to czym żyją masy” jest godna szacunku, ale myślę, że nie znam osoby, która zaangażowana na rynku nie śledziłaby chociaż pobieżnie jakiegoś serwisu giełdowego. Osobiście – „mam na imię Adam i jestem newsoholikiem” – uznaję, że ważniejsza od dystansowania się od serwisów jest umiejętność czytania doniesień ze zrozumieniem i w oderwaniu od pewnych kalek, do jakich przyzwyczajeni są konsumenci tradycyjnych mediów.

Kluczowym elementem, którym różni się konsumowanie newsów z dziedziny polityki od newsów z gospodarki jest przesunięcie na interpretację faktów w kontekście własnych interesów zamiast szukania w nich ogólnego problemu. Komentatorzy polityczni – zwłaszcza ci bardziej stabloidyzowani, choć lepiej mówić skupieni na plotkowaniu – przyzwyczaili konsumentów newsów, że każdy krok jakiegoś polityka wymaga komentarza z wysokim C i pierdółki urastają do rangi wydarzeń o wielkim znaczeniu. W przypadku doniesień giełdowych nie ma właściwie miejsca na takie działania. Każde doniesienie szybko zostaje weryfikowane przez reakcje rynków i bardzo często to, co każdy polityczny dziennikarz wywaliłby czerwoną czcionką na ekran serwisu okazuje się mało emocjonującym rynek epizodem.

W istocie na rynku niewiele jest newsów, które można sprowadzić do wspólnego mianownika poruszającego wszystkich jednocześnie. W dużej mierze masa doniesień nie interesuje rynkowej większości, bo ma luźny związek z tym, co X czy Y robią na rynku. Nawet na tak małym rynku, jak polski trudno codziennie znaleźć wydarzenie, które poruszałoby większość uczestników gry i niosło konsekwencje dla więcej niż połowy zaangażowanych na giełdzie. Spróbujcie Państwo na przestrzeni ostatniego roku znaleźć newsy, który spowodowałby, iż w indeksie blue chipów spadły wszystkie spółki. Nie będę szukał, ale idę o zakład, iż wydarzeń powiązanych tylko i wyłącznie z rynkiem polskim będzie niewiele.

Dla uświadomienia sobie, jak w sumie spokojny jest rynek kapitałowy dobrze sięgnąć po porównanie wielkości kapitalizacji 20 największych spółek na GPW – liczonej w  setkach miliardów złotych – z dziennym obrotem, który rzadko przekracza 1 mld złotych. Oczywiście analizę trzeba uzupełnić o free float, ale i tak przykład uświadomi, iż rynek swoim stosunkowo sennym zachowaniem zaprzecza stereotypowemu przedstawieniu giełdy, jako rozgorączkowanego tłumu goniącego od newsa do newsa i przelewającego pieniądze ze spółki na spółkę generując przy tym szum na bazie szumu. Naprawdę obraz rozgardiaszu nie wytrzymuje w zderzeniu z rzeczywistością, bo ów bieżący szum jest wierzchołkiem przysłowiowej góry lodowej, która – tak, tak – sennie sunie po oceanie wydarzeń.

Imponująca ilość pieniądza, jak przesuwa się każdego dnia przez rynki to ciągle skromny ułamek sumy, jaka zaangażowana jest na rynkach w średnim i długim terminie. Gorączka medialnych doniesień każe skupiać się nam na zmarszczkach, które w większości, jako rynek zwyczajnie ignorujemy. Dziesiątki lat temu obdarzany do dziś rynkowym szacunkiem Jesse Livermore powiedział, iż naprawdę duże pieniądze na giełdach robi się siedząc i czekając. Niewiele się pod tym względem zmieniło. Dziś mamy więcej newsowego szumu niż w czasach taśmy i radia, ale często dajemy sobie wmówić, że od tych newsów zależy to lub tamto. Naprawdę jednak rynkowa większość zwyczajnie wyrzuca nogi na biurko, odchyla fotel i robi to, co inni w przeszłości – siedzi i czeka.

9 Komentarzy

  1. Nałogowa hazardzistka Julia

    Słuszny pogląd, idę zatem obierać ziemniaki na obiad, a pieniądze niech pracują same. Puls Biznesu i Parkiet dawno w Parental control, tylko blogi bossy mi zostały z tematów giełdowych…

    P.S. Z tymi nogami na stole chodzi o większość liczbową uczestników czy o uczestników reprezentujących większość kapitałową? Bo ci drudzy, to nie wątpię, że tak robią (od czasu do czasu ruszając się zza biurka, aby siać zamęt medialny).

  2. astanczak (Post autora)

    @ Julia

    Dobra uwaga – inwestorzy kontrolujący spółki rzadko pojawiają się na rynku wtórnym, ale też nie nie brakuje insiderów, którzy jednak sprzedają i kupują akcje. Trzeba rozróżniać właścicieli, inwestorów finansowych i takich, którzy kupują akcje licząc np. na wzrost wartości czy dywidendę. Dlatego w notce wspomniałem o zmiennej w postaci free float.

  3. xyz

    Dziesiątki lat temu obdarzany do dziś rynkowym szacunkiem Jesse Livermore powiedział, iż naprawdę duże pieniądze na giełdach robi się siedząc i czekając.

    CIERPLIWOŚĆ TO ZŁOTO !

  4. Harry

    Widząc ten tytuł myślałem, że artykuł będzie o tym co misie lubią najbardziej, czyli o ‚kursie golfa’ w Tajlandii po ciężkiej pracy i zarobieniu większych pieniędzy:P!

    Jeśli mówimy o newsach to wydaje mi się, że problem leży w tym, iż zbyt wielu retail traders gra dziś short time, co powoduje, że zarabiają/tracą pieniądze dzięki takim pseudo newsom, gdyż to właśnie oni powodują te wszystkie spikes! (podczas tych 3 miesięcy, które spędziłem w live trading roomie mieliśmy kiedyś dyskusję na ten temat i nasz ‚mentor’, który był traderem w banku powiedział: ‚Wiecie, sprawa wygląda tak – żaden poważny trader nie handluje pseudo newsów (mówimy o nagłych newsach, a nie o GDP czy interest rates) używając normalnych, dużych pozycji. Dzieje się tak z prostej przyczyny – jeśli otwieracie pozycję za 20 mln USD, to musicie zrobić trochę paper work i ktoś na to musi wyrazić zgodę, co oznacza, że zajmie to trochę czasu! Po drugie, z uwagi na płynność na forexie, taka pozycja może ruszyć rynkiem o 10-15 pipsów, a nikt poważny nie będzie inwestował 20 mln, aby zarobić 15 pipsów! – oczywiście są wyjątki np. ten gość z Francji, o którym było głośno kilka miesięcy temu) Ale cóż, to jest właśnie to, co jest dziś na topie – nie tylko w tradingu ale i w życiu. Obecna filozofia jest taka, że skoro masz pieniądze, to powinieneś wszystkiego oczekiwać natychmiast (pomijam tu psychologię i to, że niektórzy są stworzeni do takiego handlu). Pamiętam (chyba w zeszłym roku), jak PKB w UK, które miało być dodatnie było niższe o blisko 0.5% (w sumie to było na minusie). Przez następne 4 godziny wykres eur/gbp poszedł w górę blisko 400 pipsów, aby potem znów wrócić do spadków (taki był wtedy trend). Żaden taki news nie zaszkodzi komuś, kto lubi long time, bo nie jest w stanie zmienić trendu i fundamentów! Natomiast całe to medialne zamieszanie odrywa ludzi, którzy się uczą od tego co ważne i dekoncentruje ich, tak aby Ci nieliczni mogli na tym zarobić!

    P.S. Widzę, że czytał Pan ostatnio Eldera:P

  5. astanczak (Post autora)

    @ Harry

    Ciekawe skojarzenie z tym Elderem, ale nie czytałem Eldera od… mhmm pewnie 10 lat – no w każdym razie od czasu, jak pierwszy raz wydali jego książkę w Polsce. Później już nie wracałem – chociaż nie, chyba zrobiłem podejście do Entries & Exits, ale szkoda mi było czasu. W sumie z jego książki przetłumaczonej na polski, jako „Zawód: inwestor giełdowy” najbardziej lubiłem kiedyś tytuł, bo odwoływał się do marzeń bardzo wczesnej młodości. Później nie było mi już po drodze.

  6. julka

    Less, cierpliwość to klucz;)Chociaż czasem warto posłuchać naszych rozbrykanych traderów. Dam buziaka temu kto zgadnie na czym dziś świetnie zarobiłam (przepraszam za niezbyt profesjonalne słownictwo)

  7. Nałogowa hazardzistka Julia

    @Julka
    EUR/JPY? Tylko w sumie nie wiem czy chciałabym odebrać nagrodę…

  8. Harry

    @ julka

    To zależy jak bardzo sloopy będzie ten buziak. Jeśli lubisz zabawy typu whips and chains, gdzie na końcu potrzebny będzie kiss of life to chyba spasuję:P Hmm… Wybrałaś ‚memory 5’ na swoim smartfonie i po tym, jak odezwał się nasz stary przyjaciel G.S. powiedziałaś: ‚Baby let’s do it again, trash cable!’ Inaczej nie da wytłumaczyć się tak wielkiego spadku mimo, iż wszystkie skorelowane pary rosły! Ciepło??:)

    @ astanczak

    Pomyślałem o Elderze po przeczytaniu tylko jednego zdania – „mam na imię Adam i jestem newsoholikiem”. W swojej książce ‚Trading for a living’ (diabli wiedzą jak to przetłumaczono) porównywał On przegrywającego tradera do alkoholika, który wie, że ma problem i jednocześnie nie potrafi nic z tym zrobić. Sam Elder stwierdził, że siadając przed komputerem gotowy do tradingu zawsze mówi: ‚Nazywam się Alexander i jestem loserem!’

  9. deli deli

    Wizja spokojnego rynku podobnie jak obrazek cichego morza,wiszący w wynajętym pokoju, nie powie Ci całej prawdy.
    Amatorów spokoju i ciszy uważamy dopóty dopóki nie zregenerujemy sił po nagłym załamaniu pogody. Dopóki nasz żaglowiec nie opuści stoczni remontowej. W pełnym Słońcu i przy pełnych żaglach.
    Inwestorów, rówieśników moich, chodzących bez lęku za Universalem i Elektrimem wyprowadzę z błędu, iż nie obsługiwali ciemnych, wstydliwych rewirów spekulacji.
    Spolki nasze dzielą się od Noego, lubo od Mahometa na gorącokrwiste i zimne. Unikatowa alchemiczna synteza ognia (krew) i powietrza (układ nerwowy) wypatrywana jest i rozstrzyga w selekcji. W stadninie, na polu walki i na rynku słonecznych nadziei. Gotów jestem przedatawić dowody przed audytorium nadzoru, ładu i porządku, że Elektrim nie jest fenomenem w świecie spekulacji ale fenomenem elitarnego wychowania. Dawcą wyklętego genu waleczności.
    Ćwiczący się, aż do bólu w sztuce oczekiwania, poprawnie milczę, kiedy Książęca znika mi za drzwiami gabinetu kosmetycznego. W studium paznokcia Jej legendarny pazur tygrysa Europy jest traktowany pincetą i ląduje w plastikowym woreczku. W mojej niesfornej, rozpalonej wyobraźni.
    Do wykładania nóg na biurko zmusza mnie szalony taniec w rejonie linii wsparcia. W mulistym dnie dochodzi do łamania promienia Słońca,do beztlenowego marszu dziwnych zamiennych identyfikowanych zawsze po fakcie jako pedały gazu i hamulca.
    Pewnie wykoślawimy promień pod dennym 2500FW20H13. Ale tylko przez chwilę.

Skomentuj astanczak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *