W nieco luźniejszej, świątecznej atmosferze, kilka słów o dobrych pomysłach.
Na prezent i miłe spędzenie czasu.
Szanowny Mikołaju! Gdybyś jeszcze nie wiedział z czym mógłbyś wpaść do mnie, to zdążyłem jeszcze szybko zrobić listę, z której korzystaj do woli! Mam nadzieję, że posiadasz ultraszybkie łącze z Amazonem.
Michael J. Mauboussin
“The Success Equation: Untangling Skill and Luck in Business, Sports, and Investing”
Jestem fanem literatury Mauboussina, pracującego i piszącego fantastyczne artykuły dla Legg Mason. Tym razem książka o tym jak odróżnić umiejętności (skill) od szczęścia (luck) w inwestowaniu (ale też innych dziedzinach) i jak rozpoznać zarządzającego, który rzeczywiście potrafi generować alfa.
—
Charles Faulkner
“Higher Level Trading: The 5 Stages to Trader and Investor Mastery”
Jego artykuły były zawsze smakowite, ogromnie jestem ciekaw co nowego w formie książki wnosi do wiedzy spec od NLP, coach, jeden z Market Wizards, który pracował z najlepszymi w biznesie tradingowym nad strategiami decyzyjnymi. I przy tym sam stał się skutecznym traderem. Książka wyjdzie za pół roku, ale przyjmowane są już zamówienia. Na pewno będzie dużo o psychologii.
—
Howard Lindzon, Philip Peralman, Ivaylo Ivanhoff
The StockTwits Edge: 40 Actionable Trade Set-Ups from Real Market Pros
Co to StockTwits wyjaśniać nie trzeba mam nadzieję 🙂 W tej właśnie społeczności inwestorskiej powstała owa praca zbiorowa, w której zawarto 40 strategii różnych jej uczestników. Są i techniczne, są i bardziej fundamentalne, część już dobrze znana, część mam nadzieję mnie zaskoczy. Bardziej dla ciekawości, a może coś wrzucę na blog…
—
Emanuel Derman
Quant z krwi i kości z Goldman Sachs (wiem, wiem, co niektórzy myślą 🙂 ), twórca wielu modeli i algorytmów tradingowych. Z przyjemnością czytałem jego poprzednią książkę „My life as a quant”. Tym razem o tym jakie ograniczenia niosą za sobą modele i jak świat tego nie docenia.
—
Dreman David
Contrarian Investment Strategies: The Psychological Edge
Skuteczny inwestor, autor 4 książek, sam Buffett głęboko się przed nim kłania. Tym razem o tym jak skutecznie obronić się w krainie baniek spekulacyjnych, krachów, dużej zmienności i algorytmów.
—
Scott Patterson
Dark Pools: High-Speed Traders, A.I. Bandits, and the Threat to the Global Financial System
Kiedyś polecałem tu jego poprzednią książkę “The Quants”, w której wciągająco opisał jak wielcy świata funduszy hegde stworzyli swoje algorytymy i jak poległy one w czasie ostatniego kryzysu. Ponownie wkracza do tego świata, bardziej koncentrując się na szybkich częstotliwościach i sztucznej inteligencji.
—
Nate Silver
The Signal and the Noise: Why Most Predictions Fail but Some Don’t
Silver to gwiazda, która rozbłysła podczas ostatnich wyborów w USA. Człowiek od niemal idealnych przepowiedni, autor bloga FiveThirtyEight.com, facet, który stworzył system doboru zawodników w baseballu i przewidywania wyników.
—
Robert Skidelsky , Edward Skidelsky
How Much is Enough?: Money and the Good Life
Robert napisał książki o Keynesie. Ponownie, ale tym razem w duecie, wracają do Keynsa na tle ostatniego kryzysu i pytań filozoficznych o wartości pieniądza, dobrego życia, o poświęcaniu się ludzi dla zdobycia bogactwa. Czyli po co się tak z tą giełdą męczymy 🙂
—
Nassim Nicholas Taleb
Antifragile: Things That Gain from Disorder
Nazwisko obrosłe legendą za życia więc przedstawiać nie trzeba. Książka o stabilności systemów różnego typu i odporności na wstrząsy.
—
Jack D. Schwager
Market Sense and Nonsense: How the Markets Really Work (and How They Don’t)
Nazwisko w zasadzie mówi już wszystko. Z przyjemnością skonfrontuję swoją wiedzę w temacie tego jak (nie)działają rynki 🙂 Poprzednią pozycję „Hedge fund market wizards” rzuciłem w kąt póki co, zbyt przewidywalna…
—-
Benoit Mandelbrot
The Fractalist: Memoir of a Scientific Maverick
Czy trzeba przedstawiać Mandelbrota, urodzonego w Warszawie ojca geometrii fraktalnej, który poświęcił życie zagadnieniom prawdopodobieństwa? Wspomnienia zawsze ciekawie się czyta. Sam Taleb wpisał się do opinii na Amazonie
—
Carl Richards
The Behavior Gap: Simple Ways to Stop Doing Dumb Things with Money
Jego rysunki to mistrzostwo świata w klasie finansowej! http://store.behaviorgap.com/digital-sketches/ . Do tego potrafi opisać słowami wszystko to co na rysunkach zawarł. Zwykle obrazek lepszy od tysiąca słów, ale tym razem chcę zrobić wyjątek 🙂
—
Thomas N. Bulkowski
Trading Basics: Evolution of a Trader
Na moim blogu przedstawianie Bulkowskiego byłoby niemal świętokradztwem. Sam jestem ciekaw jak facet, który ilościowo opisał Analizę Techniczną, pokazuje ewolucję inwestora do jednej z 4 grup. Nie spodziewam się fajerwerków w sensie czegoś nowego, raczej systematyki ekosystemu.
—
Andrew Abraham
The Trend Following Bible: How Professional Traders Compound Wealth and Manage Risk
Piąta książka praktyka rynku. Jestem jednak nieco sceptyczny czy nie będzie to jakiś wtórnik po książkach Covela i Faitha…
—
James Owen Weatherall
The Physics of Wall Street: A Brief History of Predicting the Unpredictable
Kolejna pozycja dostępna dopiero w 2013 roku, ale zapisy trwają. Mam już dość kryzysu 2008, ale na opowieści o fizykach w modelowaniu algorytmów tradingowych chyba jednak dam się skusić.
—
Van Tharp
Trading Beyond the Matrix: The Red Pill for Traders and Investors
Człowiek instytucja. Tym razem wchodzi głębiej w psychologię tradingu. Chyba bardziej chciałbym to dla ciekawości niż z innych względów. Ciekawi mnie po prostu czy dojrzał jak dojrzewa wino i co z tego wyszło. Książka dopiero na zapisy.
—
Jason Williams
Ciekawostka – autor to syn samego Larry Williamsa, kolejnej legendy systemów i spektakularnej spekulacji. Do tego psychiatra. Na podstawie wyników inwestycyjnych układa wzorce mentalne skutecznych traderów i pewnie najlepszym obiektem badań był tata…
—
Michael J. Sandel
What Money Can’t Buy: The Moral Limits of Markets
Sandel jest w stanie wypełnić dowolnie dużą salę słuchaczami podczas swoich wykładów. W książce zastanawia się czy są jakieś granice dla inwazji pieniądza, jak ta czy dzieciom powinno się płacić dla lepszych wyników w nauce.
—
Michael Dever
Jackass Investing: Don’t do it. Profit from it.
Kontrowersyjna, prowokacyjna i jak tytuł wariacka ponoć. Autor obala wszystkie mity zastępując je swoja 30 letnią wiedzą praktyczną. Jeśli ktoś „portfolio” zastępuje słowem „poor folio” to już go lubię 🙂
Niestety dla niektórych wszystkie książki po angielsku. Więc trzeba mocno przekonywać Grzegorza, żeby zakupił prawa i wydał 😉
—
Jeśli ktoś w Święta przewiduje się nudzić to polecam niemal godzinne filmy dostępne w sieci:
Backlight – Money and Speed: Inside The Black Box
http://www.youtube.com/watch?v=H4BzsevJthw
Wszystko o Flash Crash z maja 2010 roku, algorytmach, wysokich częstotliwościach itp. Można dowiedzieć się skąd wzięła się nazwa stock czyli po naszemu akcja a także zobaczyć bunkry bez okien amerykańskich quants.
—
‚Quants: The Alchemists of Wall Street
http://www.youtube.com/watch?v=4XULGtrctFM
Tytuł mówi wszystko a autorka ta sama co film poprzedni.
—
Million Dollar Traders
http://www.youtube.com/watch?v=v6ciY8u04Kk
Mini serial, który reklamował w komentarzach Harry. Lektura obowiązkowa.
Może ktoś dorobi polskie napisy w ramach treningu języka?
Wszystkim życzę najwspanialszych doznań duchowych i smakowych podczas tych Świąt!
–Kat—
105 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Thomas N. Bulkowski: Trading Basics: Evolution of a Trader
Kathay napisał: „Sam jestem ciekaw jak facet, który ilościowo opisał Analizę Techniczną, pokazuje ewolucję inwestora do jednej z 4 grup.”
Może i opisał ale nic z tego nie wyniknęło. Oczywiście poza tym że Bulkowsky zarobił trochę pieniędzy. Ale i z tym ostatnio jest chyba krucho. Wspomniana w notce pozycja nie ma jeszcze żadnej recenzji na Amazonie. Wniosek: Ludzie się nauczyli i słusznie omijąją ksiązki Bulkowskiego z daleka. Nikt tego nie czyta. Tylko w Polsce jeszcze się probuje promować to pseudo-teoretyczne badziewie.
Howard Lindzon, Philip Peralman, Ivaylo Ivanhoff
The StockTwits Edge: 40 Actionable Trade Set-Ups from Real Market Pros
Tu też można mieć wątpliwości. Nie czytałem ale recenzje na Amazonie są zgodne – ksiązka to nieporozumienia. Taka jednomyślność opinii jest na Amazonie rzadkością, więc najprawdopodobniej coś jest na rzeczy i książka to typowy skok na kasę początkujących w tej branży, co zresztą sugeruje ten niewyszukany tytuł.
Zapomniałem dopisać: Wesołych Świąt
Wszystkim z tej listy życzę także samych grubych pozycji w przyszłym roku.
Czy której z wyżej przytoczonych pozycji można znaleźć w języku polskim? Obawiam się, że mogę sobie nie poradzić z tak zaawansowanym językiem 🙂
@Pizarro
Może nic nie tracisz 🙂
Sandel miał wyjść w grudniu po polsku,być może już lub w styczniu znajdziesz w księgarniach.
Sandel już jest – wydał Kurhaus
Schawager jest kupiony, więc ukaze sie w najblizszych miesiacach (jesli wydawca sobie poradzi)
@Piechur
Nie można nie docenić Bulkowskiego. Jako pierwszy opisał znaczenie edge w AT, głównie w formacjach. Do tej pory nikt nie myślał o wykresach w kontekście Expected Value, może dlatego też większość techników znika z rynku. Przy okazji dzięki tradingowi opartemu o ten edge wygrał na giełdzie swoją emeryturę w młodym wieku.
@Kathay
„Przy okazji dzięki tradingowi opartemu o ten edge wygrał na giełdzie swoją emeryturę w młodym wieku.”
Z całym szacunkiem dla traderów z lat 80-tych i 90-tych, ale wystarczy przejrzeć kilkanaście wybranych wykresów spółek ze Sp500 z tamtego okresu, żeby zrozumieć że wtedy zarabiał na giełdzie w USA każdy średnio rozgarnięty człowiek. Wystarczyło tylko kupić jakieś akcje i je trzymać. Do tego żaden edge nie był potrzebny.
Początek pierwszej dekady tego wieku zweryfikował faktyczne umiejętności wielu z ówczesnych traderów, i duża część z nich (w tym Bulkowski) przypadkiem postanowiła wtedy odejść na emeryturę…
Człowiek który próbuje wtłoczyć rynek w tak ciasne, sztywne teoretyczne ramy albo nie pojmuje podstawowych zasad rządzących rynkiem, albo robi to celowo, wiedząc że sprzedaje intelektualny chłam.
„Z całym szacunkiem dla traderów z lat 80-tych i 90-tych, ale wystarczy przejrzeć kilkanaście wybranych wykresów spółek ze Sp500 z tamtego okresu, żeby zrozumieć że wtedy zarabiał na giełdzie w USA każdy średnio rozgarnięty człowiek. ”
A w latach 70′ każdy średnio rozgarniety, który otworzyl długą pozycje w towarach rolnych, a na przelomie XX i XXI wieku, kazdy kto zainwestował w spolki technologiczne, itp itd.
„, i duża część z nich (w tym Bulkowski) przypadkiem postanowiła wtedy odejść na emeryturę”
No, życzę dobrego timingu w podjęciu decyzji o przejściu na emeryture :). Też chciałbym podjąć decyzję w szczycie dowolnej bańki, po skasowaniu odpowiedniego zysku. A później już się tylko przypatrywać i sprzedawać intelektualny chłam.
Cóż, wygląda na to, że podczas hossy nawet nie nadąża za rynkiem:
http://www.thepatternsite.com/trades.html
Z maniakalnym uporem będę powtarzał – bronić się muszą same pomysły a nie wyniki ich autorów czy ich brak, i pisałem wielokrotnie o tym dlaczego. Nie ma żadnego problemu, żeby statystyki Bulkowskiego z książek przetestować na dowolnym rynku i w dowolnym okresie. Jeśli nie ma w nich edge to jedyny argument by je zignorować.
Dla mnie najważniejsze dla propagowania tego podejścia jest fakt, że zmienił tym samym sposób myslenia, który narzucał dotąd Murphy czy Magee i Edwards. Przy okazji obalił kilka przekonań co do rzeczywistej siły niektórych elementów AT
@G.Zalewski
napisał:”No, życzę dobrego timingu w podjęciu decyzji o przejściu na emeryture”
No ale ja też troche mu zazdroszcze. Chciałbym móc trajdować w USA na ówczesnym rynku. 🙂
Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że Bulkowski tych książek wypuszcza coraz więcej i każda z nich jest coraz gorsza, może więc tej kasy na emeryturę aż tylę nie zarobił?
Jeszcze „Encyclopedię of Chart Patterns” – przy całym moim krytycyzmie wobec jego metodyki statystycznej opartej na subiektywnym identyfikowaniu formacji – byłem w stanie traktować poważnie, jako pewien eksperyment, tak książką o statystyce formacji świecowych, przekroczył moim zdaniem granice śmieszności. Odtąd jawi mi tylko jako sprzedawca badziewia a nie były trader.
@kathay
napisał: „Cóż, wygląda na to, że podczas hossy nawet nie nadąża za rynkiem”
To przecież żaden dowód. Fakt jest taki, ze jego pierwsza książka pojawiła się w 2000 r., a on sam nigdy nie tworzył żadnych tradingów roomów i nie prezentował swoich umiejętności na żywo.
kathay napisał: „Przy okazji obalił kilka przekonań co do rzeczywistej siły niektórych elementów AT”
No ale co konkretnie obalił? Przecież wszystkie jego ksiażki oparte są na jego kompletnie subiektywnym identyfikowaniu formacji. Tam gdzie on widzi formację głowy i ramiona, inny zobaczy podwójne dno. To jest właśnie najbardziej kuriozalne w tej jego pisaninie – próba obudowani swojej subiektywnej umiejętności czytania wykresów, bardzo wątpliwej jakości statystyką i stworzenie z tej mieszaniny jakiegoś quasi-naukowego elaboratu.
@Piechur
Z tym wypuszczaniem ksiażek to jest tu pewien związek wydawca-autor. Często ten pierwszy bardzo namawia drugiego na coś. Jakiś projekt.
Co do subiektywizmu. Cała historia rynków to próba okiełznania tego subiektywizmu – ten problem ma nie tylko AT, ale i ekonometria, psychologia (albo neuronauki). Swoją drogą wątpliwej jakości statystyka – to argument rowniez przeciwko VAR 🙂
„Tam gdzie on widzi formację głowy i ramiona, inny zobaczy podwójne dno”
To na poważnie argument przeciwko Bulkowskiemu?
I co to do diaska za maniera, krytykować kogoś, kto żyje jak chce?
Bulkowski pisze co uważa; w czym problem, żeby jakiś poruszający się pieszo geniusz napisał jakieś wiekopomne dzieło. Jakoś mało w Polsce autorów książek poświęconych giełdzie, natomiast jest cała armia recenzentów, którzy „wiedzą lepiej” co jet wart „jakiś” Bulkowski 🙂
No patrzcie co to się stało, Święty Mikołaj się chyba postarzał i nie nadąża za tym światem, co tak przyśpieszył! Albo jest przepracowany?
Poprosiłem go na Gwiazdkę o coś na temat edzia no i co dostałem?
Ano dwie kasety i książkę – „Ed – koń który mówi” I „Edward Nożycoręki” oraz „Edward Gierek. Przerwana dekada.” 🙁
To może sobie kupię teraz w raMach rekompensaty coś z serii Harry Potter i … No I może wtedy zostanę i ja czarodziejem rynku? 😉
PS
A Edziu sam przyjdzie, po wódzi i śledziu!
@któś_taki:
napisał:
„I co to do diaska za maniera, krytykować kogoś, kto żyje jak chce?”
Umiesz odróżnić krytykę książki od krytyki jej autora, czy jeszcze nie doszedłeś do tego etapu?
„Bulkowski pisze co uważa”
A ja mam prawo to zrecenzować i ocenić, jako czytelnik i trader. Zgadza się?
„Jakoś mało w Polsce autorów książek poświęconych giełdzie (…)
Ktoś to zarabia na tradingu, nie ma potrzeby marnowania masy czasu dla paru groszy. Spytaj się szefa Wydawnictwa Linia ile jest w stanie zapłacić autorowi za prawa do książki o grze na giełdzie. Podejrzewam że to będzie gdzieś w granicach 4 tys. złotych. Chyba nie oczekujesz że jakikolwiek zarabiający w Polsce trader sprzeda tak tanio, wypracowany i „wypocony” latami gry sposób regularnego zarabiania?
„w czym problem, żeby jakiś poruszający się pieszo geniusz napisał jakieś wiekopomne dzieło”
Mylisz mnie z kim innym. Ja jestem spekulantem, a nie pisarzem.
„Odtąd jawi mi tylko jako sprzedawca badziewia a nie były trader.”
Jeśli to jest krytyka książki, to ja nie doszedłem jeszcze do tego etapu.
„A ja mam prawo to zrecenzować i ocenić, jako czytelnik i trader. Zgadza się?”
Nie, nie zgadza się! Bo to, że potrafisz czytać, nie oznacza jeszcze, że rozumiesz to co czytasz. Nie mówiąc o tym, ze to ty siebie uważasz za tradera, a to jest za mało żeby uznać to za pewnik.
„Chyba nie oczekujesz że jakikolwiek zarabiający w Polsce trader sprzeda tak tanio, wypracowany i „wypocony” latami gry sposób regularnego zarabiania?”
Książka poświecona giełdzie nie oznacza książki o sposobie regularnego zarabiania. To tak na marginesie tego co czytasz i jak to pojmujesz.
„Ja jestem spekulantem, a nie pisarzem.”
Spekulantem powiadasz…, a co na to rodzina? Też tak uważa? 🙂
@Piechur
>>Chciałbym móc trajdować w USA na ówczesnym rynku
Patrzymy na to po latach z perspektywy tzw. hindsight bias, tzn. po czasie „wiemy oczywiście” co wówczas byśmy zrobili i wygrywali.
Ale skoro było tak niebiańsko to trading był nikomu nie potrzebny, wystarczyło kupić i siedzieć na 4 literach. Czy odsetek przegrywających spekulantów był wówczas bliski zera? a jesli nie to jaki i jak bardzo różni się od dzisiejszego?
Nie jestem przekonany, że chciałbym tradować właśnie wówczas – transakcje na telefon, brak elektronicznych zabawek czyli zlecen, wykresów, softu, brak dostępu do FX, brak wielu instrumentów, szersze spready, mniejsza płynność…
Miło mi, że ktoś jednak czyta moje komentarze:)! Niestety nie jest to mój mikołaj, bo Ona (tak wiem, zazwyczaj to facet:P) czyta inne ciekawe książki autorów takich jak Coben czy Koontz, a ja muszę ciągle wysłuchiwać: ‚why you still watch computer?’ Zastanawiam się czy Wy panowie też macie takie problemy?? No cóż za kilka lat, gdy (miejmy nadzieję) trading zacznie przynosić większe pieniądze, będę mógł wysyłać ją częściej na zakupy:P A w te święta sam sobie zrobiłem prezent zakupując Vica tradera! Życzę wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
@Piechur
>No ale co konkretnie obalił? Przecież wszystkie jego ksiażki oparte są na jego kompletnie subiektywnym identyfikowaniu formacji.
Obalił przede wszystkich słabość dotychczasowego podejścia – zastąpił wizualną, mocno intuicyjną, słabo zweryfikowaną i mocno losową analizę przez podejście probabilistyczne, ze statystycznym poszukiwaniem przewagi. Udało mu się zanegować skuteczność wielu formacji, usystematyzować całość, ograniczyć subiektywne oceny oraz dodać sporo istotnych filtrów, które zmieniły w wielu miejscach efektywność.
Dla mnie było to najlepiej wydane w życiu 20 bagsów, do dziś procentujące.
Słabość klasycznych formacji tkwi w subiektywności, to prawda, wiele razy o tym pisałem. Zupełnie przeciwnie wygląda to w przypadku świec. Świece nie były jego wymysłem, ale dzięki precyzji opisania wyeliminowal subiektywność i nie narażają one przy tym na hindsight bias, od którego cierpią klasyczne formacje. Ja na trwałe zastąpiłem klasykę świecami w swoich strategiach.
któs_taki napisał:
„Nie, nie zgadza się!”
Tupnij jeszcze nogą.
„Bo to, że potrafisz czytać, nie oznacza jeszcze, że rozumiesz to co czytasz.”
No to wytłumacz mi mistrzu, co w tym Bulkowskim takiego jest? Oświeć mnie, skoro ja najwyraźniej tego nie rozumiem. Jesteś w stanie, czy szczytem Twoich możliwości dyskusyjnych są ataki ad persona.
„Książka poświecona giełdzie nie oznacza książki o sposobie regularnego zarabiania”
No a co oznacza? Po co się faszerujesz Bulkowskim, Murphym, Nisonem itp,itd? Bo lubisz sobie poczytać do poduszki o statystyce formacji świecowych? 🙂
Czytasz te wszystkie książki i kupujesz kolejne, ku uciesze ich autorów i wydawców, bo usilnie próbujesz w końcu nauczyć się zarabiać na spekulacji. Życze powodzenia, ale szanse oceniam marnie. Nie tędy droga.
„Spekulantem powiadasz…, a co na to rodzina? Też tak uważa?”
Napiszesz coś w końcu z sensem w obronie Bulkowskiego, czy raczej mam się spodziewać kolejnych wycieczek osobistych?
Bez urazy ale to wszystko banały i komunały. Taka mowa-trawa, na którą może z pięć lat temu dałbym się nabrać. Przejdźmy do konkretów.
1.Które konkretnie formacje „zostały zanegowane”?
2. Co to znaczy „dodał sporo istotnych filtrów”? Co to za filtry?
3. W jaki sposób „usystematyzował całość”? Całość czego?
4. No i pytanie generalne – gdzie mogę znaleźć dokładnie opisaną metodykę klasyfikacji na podstawie której Bulkowski tworzył np statystyki odnośnie formacji zachodnich? Innymi słowy na podstawie jakich kryteriów dokonywał oceny że coś jest taką a nie inną formacją, oceniał jej skuteczność itp, itd. No bo skoro „usystematyzował całość” to na pewno dołączył do swoich książek i to? A może i nie dołączył…
Poprzedni post adresowany był do kathay.
kathay napisał:
Ale skoro było tak niebiańsko to trading był nikomu nie potrzebny, wystarczyło kupić i siedzieć na 4 literach.
Czemu niepotrzebny? Dzięki niemu miałeś szansę zarobić więcej.
„Czy odsetek przegrywających spekulantów był wówczas bliski zera? a jesli nie to jaki i jak bardzo różni się od dzisiejszego?”
Tak. Odsetek przegrywających spekulantów był pewnie bliski zeru. Wbrew temu co uczy wiele pseudo-teoretycznych książek, giełda to nie jest gra o sumie zerowej. W chwili gdy ktoś zaczyna wprowadzać (pompować) w giełdę gigantyczne pieniądze zaczynają wygrywać wszyscy. W tamtym czasie za pośrednictwem giełdy odbywała się po prostu gigantyczna dystrybucja drukowanego pieniądza.
„No to wytłumacz mi mistrzu, co w tym Bulkowskim takiego jest?”
W tym Bulkowskim jest to, czego nie ma w tobie.
derman do polsku?:)
jest w nowym magazynie www.tradingjournal.pl
co do literatury do dopisałbym genialną książkę o psychologii (niech tytuł cie nie zwiedzie!: The Inner Game of Tennis: The Classic Guide to the Mental Side of Peak Performance – Gallwey
„Taka mowa-trawa”
+1
to z rozmaitych rozmaitosci:
http://online.wsj.com/article/SB10001424127887323894704578109034136385080.html
John W. Henry & Co., a trading firm controlled by the principal owner of baseball’s Boston Red Sox, told clients it will stop managing their money at year-end amid dwindling assets and slumping returns.
Na kanwie katahowey prośby do Mikołaja o pożądane lektury pod choinkę powstał na blogu swoista polemika, między Piechurem i Kathayem, co do ocen wartości książek T. Bulkowskiego.
Padło w nim sporo ocen i słów o charakterze tyle subiektywnym co dyskusyjnym, co dało asumpt do tego bym i ja zabrał wreszcie obiektywizujący głos w temacie. Tym bardziej że głos mój będzie miał pewien walor generalny (przynajmniej z założenia), przedstawiający pogląd na charakter i rolę analizy technicznej w ogólności a formacji cenowych w szczególności.
Dla wielu przedstawione poglądy mogą być skorym zaskoczeniem, więc chyba warto było to napisać, bo jeśli nawet nie otworzą się oczy niektórym to może przynajmniej skłoni ich to do chwili refleksji nad poruszonymi kwestiami i aspektami.
Nie jestem takim apologetą Bulkowskiego jak kathay (daleki jestem od tego) ale też nie postrzegam jego twórczości aż tak krytycznie jak Piechur.
Przyjąłem tu konwencję cytowania wypowiedzi kolegów polemistów oraz ich konkretnego skomentowania i uzupełniająco pewnego rozwinięcia niektórych spraw, które uważam za istotne, dla tej dyskusji.
Piechur pisze: „Wspomniana w notce pozycja nie ma jeszcze żadnej recenzji na Amazonie. Wniosek: Ludzie się nauczyli i słusznie omijąją ksiązki Bulkowskiego z daleka. Nikt tego nie czyta. Tylko w Polsce jeszcze się probuje promować to pseudo-teoretyczne badziewie.”
Chodzi tu o nową książkę Bulkowskiego „Trading Basics: Evolution of a Trader”, całkowitą świeżyznę, która datę publikacji miąła mieć 15 listopada 2011 r, a niektóre żrodła podają że faktycznie było to dopiero 4 grudnia.
No to ja się pytam jak mogą być już jej recenzję, kiedy pojawiła się ona na rynku zaledwie chwilę przed Świętami, kiedy ludzie mają inne, wazniejsze, sprawy na głowie. Czy więc fakt braku recenzji w necie może w danym przypadku być jakąkolwiek podstawą do wniosku co do oceny tej pozycji?. Moim zdaniem absolutnie nie!
Delej kolega Piechur depcze bezlitośnie Bulkowszczaka:
„Jeszcze „Encyclopedię of Chart Patterns” – przy całym moim krytycyzmie wobec jego metodyki statystycznej opartej na subiektywnym identyfikowaniu formacji – byłem w stanie traktować poważnie, jako pewien eksperyment, tak książką o statystyce formacji świecowych, przekroczył moim zdaniem granice śmieszności. Odtąd jawi mi tylko jako sprzedawca badziewia a nie były trader.”
Chwila, moment, najpierw warto zaznaczyć, że z tym subiektywizmem w identyfikowaniu pozycji u niego nie jest do końca tak. Bulkowskiemu by życia nie starczyło aby wszystkie opisane formacje wyłowić, przeanalizować i sklasyfikować. Gościu po prostu posłużył się komputerowym narzędziem skanującym wykresy i wyławiającym formacje według założonych algorytmów. Fakt ten obiektywizuje subiektywizm, tym bardziej że programy te mają taki charakter, ze raczej wyławiają ewidentne formacje, a pomijają te bardziej trudne i złożone i dyskusyjne.
Moim zdaniem podchodząc nawet ze spora rezerwą do wyników statystyk prezentowanych przez Bulkowskiego (jak i ich metodologii) nie można jednak odmówić im pewnej wartości poznawczej, szczególnie w przypadkach gdy zdają się nie potwierdzać konwencjonalnych poglądów na pewne kanony AT, przedstawiane powszechnie w publikacjach autorów uznawanych za autorytety w tej dziedzinie.
A co do statystyk formacji świecowych to też się nie zgodzę, gdyż dla mnie niektóre informacje są tu cenne i wielce poglądowe. Chodzi tu szczególnie o zaskakującą rzadkość występowania niektórych formacji, które są szeroko opisywane i analizowane w książkach o świecach, tymczasem okazuje się iż w praktyce mogą mieć one zupełnie marginalne znaczenie.
„No ale co konkretnie obalił?”
Też chciałbym się tego dowiedzieć, ale na to pytanie to już kathay powinien odpowiedzieć – na 4 konkretne pytania skierowane do niego przez kolegę Piechura.
Kathay pisze natomiast, że Bulkowski:
„Obalił przede wszystkich słabość dotychczasowego podejścia – zastąpił wizualną, mocno intuicyjną, słabo zweryfikowaną i mocno losową analizę przez podejście probabilistyczne, ze statystycznym poszukiwaniem przewagi. Udało mu się zanegować skuteczność wielu formacji, usystematyzować całość, ograniczyć subiektywne oceny oraz dodać sporo istotnych filtrów, które zmieniły w wielu miejscach efektywność.
Dla mnie było to najlepiej wydane w życiu 20 bagsów, do dziś procentujące.”
Ej tam, nie przesadzałbym z tą jego aż tak przełomową rolą. Oczywiście każdy ma prawo do własnego postrzegania, więc być może lektura książek Bulkowskiego faktycznie otworzyła komuś oczy i dokonała przełomu w poglądach i jego postrzeganiu wielu zagadnień związanych z formacjami i analizą techniczną w ogóle.
Kathay stwierdza też:
„Nie ma żadnego problemu, żeby statystyki Bulkowskiego z książek przetestować na dowolnym rynku i w dowolnym okresie. Jeśli nie ma w nich edge to jedyny argument by je zignorować.”
Faktycznie nie ma żadnego problemu by te statystyki przetestować, ale problem w tym że wcale może nie być w nich wspomnianego edga, ponieważ w zależności od okresu analizy i daty publikacji danego wydania książki wyniki analizy są na tyle różne, że ten domniemany edge może wcale tu nie występować.
Wspomniałem o tym z wytykiem w swoich komentarzach do wpisu Kathaya o analizie formacji RGR („AT: RGR w statystyce”) , na podstawie przestarzałych statystyk Bulkowskiego – patrz
https://blogi.bossa.pl/2010/09/07/at-rgr-w-statystyce/
https://blogi.bossa.pl/2010/09/15/at-rgr-suplement/
Kat pisze tez dalej:
„Dla mnie najważniejsze dla propagowania tego podejścia jest fakt, że zmienił tym samym sposób myślenia, który narzucał dotąd Murphy czy Magee i Edwards. Przy okazji obalił kilka przekonań co do rzeczywistej siły niektórych elementów AT.”
Może nie tyle obalił ile faktycznie wrócił uwagę na wątpliwość pewnych przekonań , a nawet wręcz niektórych „aksjomatów” AT, a szczególnie domniemanego wpływu wolumenu za zachowanie się formacji.
A to ma jednak swoją wartość ostrzegawczą, nawet jeśli nie wpłyneło na zmianę czyichs poglądów.
Kathay twierdzi dalej:
„Słabość klasycznych formacji tkwi w subiektywności, to prawda, wiele razy o tym pisałem. Zupełnie przeciwnie wygląda to w przypadku świec. Świece nie były jego wymysłem, ale dzięki precyzji opisania wyeliminował subiektywność i nie narażają one przy tym na hindsight bias, od którego cierpią klasyczne formacje. Ja na trwałe zastąpiłem klasykę świecami w swoich strategiach.”
Tu czas wreszcie za zajęcia się samą istotą problemu, co do której większość ludzi nie ma niestety wystarczającej świadomości.
Słabość interpretacyjna klasycznych formacji tkwi nie tyle w samych formacjach ile raczej w samym podejściu do ich roli w analizie i sposobie stosowania.
Winni są tu Buła i Spóła, czyli Bulkowski i inni popularni autorzy publikacji o analizie technicznej (tacy jak Murphy czy Pring ), którzy wyrobili wśród adeptów AT powszechne przekonanie, że istota jej sprowadza się so interpretacji formacji cenowych. No może jeszcze uzupełnionej przez różne indykatory.
To przekonanie jest powszechne ponieważ w ok 90 % literatury ono dominuje i jest wciąż powielane, no to nie dziwota, że się wreszcie uformowała i utrwaliło.
Mało kto wie tymczasem, że klasyczna sztuka interpretacji wykresów cenowych (art of card reading) obywała się bez znanych nam formacji kontynuacji czy odwracania trendu, a jeśli już stosowała jakieś wykresy to tzw punktow-symboliczne, które nie mają wymiaru czasowego i głównie nastawione były na interpretacji konsolidacji cenowych.
Dow i jego nastepcy rozwinęli metody generalnej interpretacji zdarzeń rynkowych, ujmowanych w szerszym kontekście rynkowym ( uwzględniając charakter wcześniejszego trendu) no i w ścisłej zależności od fazy cyklu koniunkturalnego.
Dodana później (bo w latach 30 -tych XX wieku) dodano analizę formacji cenowych (price patterns) ma jedynie charakter uzupełniający, potwierdzający analizę główną. Analiza samych formacji nie gra natomiast roli wiodącej ani przesądzającej w ocenie zdarzeń rynkowych.
Bardzo podobnie rzecz się ma ze świecami japońskimi, świadomość czego ma bardzo niewielu uczestników rynku. Japońskie wykresy, które zachodni analitycy poznali dopiera w drugiej połowie lat 80-tych ubiegłego wieku, spopularyzowane zostały przez S. Nisona w lata 90-tych.
Stało się z nimi niestety to samo co z formacjami zachodnimi, zostały samoistną metodą analizy rynku i stosowane są jako główne narzędzie rozszyfrowania rynku i uzupełniane są szeroko przez pleniace się indykaciarstwo, które chyba bardziej miesza w głowach niż realnie pomaga.
Natomiast klasyczna japońska szkoła czytania rynku ( i handlu na nim opartego), zwaną metodą Sakata, a opracowana przez japońskiego tradera Honmę, wcale nie opierała się na wykresach świecowych tylko na analizie cyklu rynkowego, podobnie jak metoda wywodząca się z przemyśleń Dowa.
Dużo później opracowana metoda świec pełni w dalekowschodniej metodzie generalnej analizy rynku jedynie rolę pomocniczą i uzupełniającą, podobnie zresztą jak w klasycznych metodach zachodnich. Tak naprawdę to znajomość wspomnianej uniwersalnej metody analizy rynku pozwala nawet obejść się bez świec, bo wystarczy oświecenie własne.
Aktualnie powszechna jest wiec niezbyt prawidłowe użycie samych świec japońskich w analizie rynku, podczas gdy one nie były one wcale opracowane ani przewidziane do takiego użycia wyizolowanego a jedynie do doprecyzowania metody ogólnej analizy rynku, w kontekście konkretnych faz cyklu cenowego.
I to, na daną chwilę, było by na tyle. 🙂
@less odniosę się tylko do jednego fragmentu
„Aktualnie powszechna jest wiec niezbyt prawidłowe użycie samych świec japońskich w analizie rynku, podczas gdy one nie były one wcale opracowane ani przewidziane do takiego użycia wyizolowanego a jedynie do doprecyzowania metody ogólnej analizy rynku, w kontekście konkretnych faz cyklu cenowego. ”
Jestem w trakcie przygotowywania leksykonu świec, którego autorem jest Jerzy Lempart – człowiek, który napisał soft do rozpoznawania formacji świecowych według algorytmów bazujących na opisach Shimizu, NIsona, Morrisa, Bulkowskiego – w tej właśnie kolejności.
Bowiem w ksiązkach kolejnych pojawiają się nadinterpretacje, przeinaczenia, czasem ewidentne błędy. Ale też sam autor JL dostrzega pewien problem – Shimizu cytując Honmę, często mówi o dokladnym kształcie jakiejś świecy czy formacji, ale ona w takim kształcie praktycznie nie występuje. Często jest to związane z estetyką japońską. Trochę jak przy drzewkach bonsai – ma być określony układ koniec kropka. Zreszta to porównanie z bonsai jest niegłupie. Gdy europejczycy (zwłaszcza Włosi) wzięli się za bonsai, zaczęli naginać „nienaruszalne zasady” dzięki temu nadali całej sztuce zupełnie nowej świeżości. Japońskie drzewka są doskonałe, europejskie emocjonalne (w dużym uproszczeniu).
To co napisałeś, że nie są przeznaczone jako wyizolowane byty – faktycznie tak, ale… ponieważ chcemy się przekonać, jaka jest skutecznosć poszczególnych elementów, stąd rozkład na czynniki pierwsze, że formacja X ma skuteczność taką i taką. A formacja Y zapowiada zmianę trendu w X przypadkach na 100. Ale i tak ważny będzie obraz komplementarny a nie dwie świeczki.
Co więcej sam rozumiem, że część analityków będzie chciała drążyć te statystyki i dokładać kolejne, choć ja sam nie mam przekonania co do ich przydatności właśnie w takich szczegółach.
@lesserwisser
Bardzo wartościowy post i głos w tej dyskusji. W wielu sprawach mamy bardzo podobne poglądy.
Różnice:
„czy więc fakt braku recenzji w necie może w danym przypadku być jakąkolwiek podstawą do wniosku co do oceny tej pozycji?. Moim zdaniem absolutnie nie!”
Sprawdź pozycje za Bulkowskim z listy autora blogu.
http://www.amazon.com/The-Trend-Following-Bible-Professional/dp/1118407741/ref=wl_it_dp_o_pC_S_nC?ie=UTF8&colid=39ASGBYVC147I&coliid=IYGS3U9FCX3O9
Mimo że wyszła później już ma dwanaście recenzji. Wniosek: Abraham jest czytany, Bulkowski nie.
„Gościu po prostu posłużył się komputerowym narzędziem skanującym wykresy i wyławiającym formacje według założonych algorytmów.”
„Faktycznie nie ma żadnego problemu by te statystyki przetestować,”
Jest problem. Ale po kolei.
1. Algorytmy napisał człowiek a nie maszyna. Są więc także subiektywne.
2. Algorytmów Bulkowski już nie przedstawił. Możliwości miał dwie:dodatek na końcu książki z czystym kodem bez żadnej edycji, albo obszerny rozdział, w którym szczegółowo przybliża czytelnikom algorytmy którymi się posługiwał. To byłoby uczciwe wobec czytelnika i gdyby coś takiego zrobił siedziałbym cicho i nie krytykował.
On jednak wybrał opcje numer trzy czyli zero informacji o kryteriach klasyfikacji. Jak więc czytelnik jego książek ma powtórzyć badania, aby sprawdzić, upewnić się że Bulkowski przeprowadził je właściwie? Jak wreszcie czytelnik ma przeprowadzić badania na nowo, na innym rynku np. wigu-20 z tego roku?
Odpowiedź brzmi; nie może. Książki Bulkowskiego to klasyczne koty w worku. Ok 9 na 10 osób podejdzie do tego na zasadzie – ok biorę. Natomiast ja jestem tą dziesiątą, która pyta – kim ty Bulkowski właściwie jesteś i czemu próbujesz mi sprzedać tego kota?
„A co do statystyk formacji świecowych to też się nie zgodzę, gdyż dla mnie niektóre informacje są tu cenne i wielce poglądowe.”
Dla mnie pozycja o świecach nie ma żadnej wartości z tego samego powodu, który opisałeś później czyli cytuje:
„Winni są tu Buła i Spóła, czyli Bulkowski i inni popularni autorzy publikacji o analizie technicznej (tacy jak Murphy czy Pring ), którzy wyrobili wśród adeptów AT powszechne przekonanie, że istota jej sprowadza się so interpretacji formacji cenowych.”
To klasyfikowanie formacji doszło już u Bulkowskiego do absurdu. Ile ich tam w tym bryku o świecach umieścił? 130? Toż to absurd żeby ktoś się tego wszystkiego uczył i potem szukał na wykresach tych wszystkich porzuconych dzieci, dolin suchych rzek i innych dziwolągów.
Podejdźcie do jakiegoś tradera z City i się spytajcie ile zarobił funtów na formacji niechcianego dziecka. Podejrzewam że weźmie was za świra i szybko odejdzie. 🙂
@ gzalewski
„Shimizu cytując Honmę, często mówi o dokladnym kształcie jakiejś świecy czy formacji, ale ona w takim kształcie praktycznie nie występuje.”
Tu mamy problem z tym Shimuzu. Otóż Honma zmarł w 1803 roku natomiast wykresy śwwiecowe w znanej mnam postaci pojawiły się dopiero w gdzies w połowie Epoki Meji, czzyli pod koniec XIX wieku. W opacowaniach Honmy nie ma wzmianki o wykresach świecowych, choć czesto bywa nazywany ojcem świecówek.
Mamy tam natomiast odpowiedniki podwójnych szczytów i den, gaps itp, moze o to chodzi Shimuzu?
Z ciekawością zapoznam się z opracowaniem J.Lamparta, choć jak wspomniałem, analiza świeczek to raczej deser jest. 🙂
@ Piechur
„Abraham jest czytany, Bulkowski nie.”
Być może, nie znam nic autorstwa Abrahama (no może poza Izaakiem :)) natomiast czytałem wiele Bulkowskiego. Może rynek nie czeka z utęsknieniem na jego kolejne dzieła natomiast liczy na to, że Abraham może oiwiedzieć coś nowego i odkrywczego. A może to znajomi Królika robią mu PR, bo aż 12 recencji w tak krótkim czasie?
„Algorytmy napisał człowiek a nie maszyna. Są więc także subiektywne.”
Oczywiscie i dlatego napisałem – ”Fakt ten obiektywizuje subiektywizm, tym bardziej że programy te mają taki charakter, ze raczej wyławiają ewidentne formacje, a pomijają te bardziej trudne i złożone i dyskusyjne.”
Albowiem beznamiętny i unbiased algorytm obiektywizuje subiektywizm ocenny, ale go całkowicie nie eliminuje.
„Algorytmów Bulkowski już nie przedstawił.”
To niestety fakt, który nie pozwala wiarygodnie zweryfikować jego statystyk.
„To klasyfikowanie formacji doszło już u Bulkowskiego do absurdu. Ile ich tam w tym bryku o świecach umieścił? 130?”
Trudno odmowić słuszności temu spostrzeżeniu. Nie pamiętam dokładnie ile kombinacji świecowych zawiera klasyczny kanon japoński (chodzi mi po głowie cos 17 czy może 24 sztuki) ale te 130 to faktycznie jest nie do spamiętania i stosowania w praktyce i tylko mętlik robi się w głowie.
Stara madość mówi że nie sensu mnożyć byty ponad potrzebę (no chyba że w grę wchodzi tzw wierszówka :)).
i
„„Shimizu cytując Honmę” doprecyzuję – powołujac się na zasady spisane przez Honmę. I faktycznie nie chodzi o same świece jako takie, tylko pewne zachowania i kształty.
Generalnie ze świecami jest jeden problem. Japończycy odkryli swoją własną technikę zainspirowani zachwytem Zachodu. Sami zachwycali się zachodnimi technikami i nawet nazewnictwo zebrane przez Shimizu to czasami jest „japanglish”.
„Jestem w trakcie przygotowywania leksykonu świec, którego autorem jest Jerzy Lempart – człowiek, który napisał soft do rozpoznawania formacji świecowych według algorytmów bazujących na opisach Shimizu, NIsona, Morrisa, Bulkowskiego – w tej właśnie kolejności.”
No to na Nowy Rok zyczylybm sobie (korzystajac z obecnosci wydawcy) aby owemu leksykonowi swiec towarzyszyla opasla addenda w sposob jednoznaczny charakteryzujaca algorytmy.. obawiam sie bowiem ze za rok/dwa bede swiadkiem kolejnej dyskusji Piechura i Lesera o wyzszosci/bezuzytecznosci ksiazek pana Jerzego i pana Thomasa.
pozdro ;]
” aby owemu leksykonowi swiec towarzyszyla opasla addenda w sposob jednoznaczny charakteryzujaca algorytmy”
Cały czas myślimy w jaki sposób to rozwiązać, pamiętając o ograniczeniach związanych z drukiem.
@Piechur
>1.Które konkretnie formacje „zostały zanegowane”?
Spośród 103 układów świec japońskich 31% okazało się nie działać w sposób przypisany im przez twórców metody.
Poświęciłem wpis jednej z nich:
https://blogi.bossa.pl/2009/09/27/nowe-spojrzenie-na-stare-swiece-czesc-3/
> 2. Co to znaczy „dodał sporo istotnych filtrów”? Co to za
filtry?
Długość cieni, wysokość świec, średnie, zamknięcia w stosunku do High/Low, położenie w trendzie, kolory świec w układach, wielkość luk w układach, rodzaj potwierdzenia, itd. po szczegółowe dla konkretnych formacji jak choćby kąt i kierunek nachylenia linii szyi w RGR.
Wg. tych filtrów liczy potem statystyki a różnice są znaczne.
Wiele z tych filtrów albo w ogóle nie występuje w książkach
Nissona/Morrisa albo są dość ogólne (intuicyjne)
> 3. W jaki sposób „usystematyzował całość”? Całość czego?
Całość formacji, czego by innego? Opisy wyznaczające daną formację
są nareszcie jednoznaczne i szczegółowe, gotowe do zakodowania.
> Innymi słowy na podstawie jakich kryteriów dokonywał oceny że
coś jest taką a nie inną formacją, oceniał jej skuteczność itp,
itd. No bo skoro „usystematyzował całość” to na pewno dołączył do
swoich książek i to?
Zapewne czytaliśmy inne książki. W tych, które kupowałem w
Amazonie każda formacja opatrzona jest drobiazgowym
„identification characteristic”.
> Tak. Odsetek przegrywających spekulantów był pewnie bliski zeru.
Poproszę o statystyki, dane, źródła, cokolwiek.
> W chwili gdy ktoś zaczyna wprowadzać (pompować) w giełdę
gigantyczne pieniądze zaczynają wygrywać wszyscy
Oczywiście. Łącznie ze spekulantami, short sellers czy tymi,
którzy uczestniczyli w Black Monday 1987.
> 1. Algorytmy napisał człowiek a nie maszyna. Są więc także
subiektywne.
Poproszę o wskazanie subiektywności w alogrytmie:
Buy= if C>=O+2%;
Sell= C(+1);
//Najprostsza formacja świecy z długim korpusem, np Marubozu//
> Jak więc czytelnik jego książek ma powtórzyć badania, aby sprawdzić, upewnić się że Bulkowski przeprowadził je właściwie?
Sciągnąć jego soft z www i zrobić test. Alternatywnie zakodować samemu i przetestować. Wszystkie zmienne do sfalsyfikowania hipotez masz w książce.
@Less
Nie ma specjalnego znaczenia w jakim kontekście używasz formacji czy indykatorów, japońskich czy innych. Jedynym celem jest ich skuteczność czyli zdobycie przewagi (niekoniecznie estetyka i filozofia). Jeśli uda mi się to za pomocą układu 2 świec i dobrym MM to całe rozważania o tym czy kiedyś były czy nie elementem jakiejś szerszej analizy top-down czy bottom-up tracą
na znaczeniu.
Zauważ że formacje „przepowiadają” kierunek w 100% – to dlatego, że wybicie z nich jest w ogóle warunkiem ich zaistnienia. Czasem wybije się to o 3 ticks, czasem o 300 ticks. Zadaniem tradera jest tak zarządzać portfelem i kapitałem, żeby wycisnąć z tego
pozytywną WO.
Możemy sobie jedynie podyskutować o tym kontekście analitycznym w sensie hobbystycznym czy filozoficznym (bardzo chętnie), ale to nie zmieni nic w zastosowaniach ich do strategii.
Idąc zresztą dalej – robienie analiz „interpretacyjnych”, w których tylko trybikiem są formacje, niespecjalnie ma wartość użytkową dla szerszego grona. Z szacunkiem dla azjatyckiej filozofii i kultury (sam przez lata się nimi interesowałem i podróżowałem by zobaczyć z bliska) nie sposób nawet zweryfikować jej efektywności, nie sposób zreplikować i nauczyć. Tak jak we wszystkim innym – jeśli widzisz same wyniki, oceniając metodę opartą po części na intuicji dochodzimy do „outcome bias” gdyż nie wiemy ile tam skill/luck/edge. W żadnym razie jej nie
neguję, jeśli komuś uprawianie jej przynosi profity a jeszcze daje satysfakcję to tylko pogratulować!
@Kathay
„Poproszę o wskazanie subiektywności w alogrytmie:
Buy= if C>=O+2%;
Sell= C(+1);”
ALEZ PROSZE
=======
+2% !!! zeby ladnie bylo widac
=======
Encyclopedia of Chart Patterns (2nd Edition) – Thomas N. Bulkowski
Cup with Handle, Inverted – Identification Characteristics (str 166)
„Cup rims – The starting and ending points of the cup should stop near the same price, usually less than 6% difference”
tutaj tez mam slaczkiem pojechac subiektywnosc ? ;]
@Kathay
„Spośród 103 układów świec japońskich 31% okazało się nie działać w sposób przypisany im przez twórców metody.
Poświęciłem wpis jednej z nich:”
No ale pisałeś o tym wcześniej w takim tonie (przełom, zmienił sposób myślenia itp), że myślałem o czymś poważnym. A tu kapiszon – kilkanaście świecowych dziwolągów nie działa tak jak obiecywano. Okazało się że formacja narada – nawiasem mówiąc chyba pierwsze słysze – nie jest formacją odwrócenia. No faktycznie, to zmieniło oblicze AT 🙂
„Poproszę o statystyki, dane, źródła, cokolwiek.”
Opowiem Ci historie z mojego podwórka z naszej mini hossy. To był rok 2005. Pracowałem wtedy w Warszawie w korporacji około-finansowej. W moim dziale liczącym 10 osób grali wtedy na GPW wszyscy. Większość z nich de facto nie interesowała się giełdą i nie znała AT. Dostawali jednak czasami typy od tych bardziej doświadczonych, ewentualnie coś tam przeczytali lub sami kombinowali. Niemal stałym tematem lunchów były sukcesy na giełdzie. Każdy się chwalił ile zarobił i co sobię kupi jak tak dalej będzie mu szło. W rozmowach dwustronnych trochę jednak powątpiewaliśmy z tych sukcesów, bo przecież kliku z nas czytało te teksty o grze zerowej itp. Ostatecznie jednak pod koniec 2006 r. okazało się że wygraliśmy wszyscy, o czym świadczył obrazek z firmowego parkingu – nowiuteńkie, góra półroczne modele samochodów i motorów.
Nie wiem gdzie wtedy byłeś i co robiłeś ale chwilę pomyśl. W tamtym czasie świecą do góry szły prawie wszystkie spółki, a grać przeciwko temu ruchowi nawet nie mogłeś – nikt wtedy nie oferował shortów na akcje. Nie dało się przegrać.
Jestem pewien że tak samo wyglądało to w USA w latach 80 i 90-tych, poza jakimiś tam jednorazowymi wydarzeniami typu „Black Monday”.
„Oczywiście. Łącznie ze spekulantami, short sellers czy tymi,
którzy uczestniczyli w Black Monday 1987.”
Jesteś zwykłym człowiekiem nie wiesz nic o giełdzie, ale wszyscy wokół mówią że non stop rośnie. Zakładasz rachunek i co robisz?
a)Kupujesz akcje najpopularniejszych spółek i je trzymasz?
b)Bierzesz shorta, choć nie bardzo rozumiesz co to te shorty są?
Nawiasem mówiąc nie wiem jak to było wtedy w USA dokładnie z tymi shortami. Może zwykły Smith nie mógł ich tak łatwo brać?
„Całość formacji, czego by innego? Opisy wyznaczające daną formację
są nareszcie jednoznaczne i szczegółowe, gotowe do zakodowania”
To tylko tobie się wydaje że one są drobiazgowe i jednoznaczne.
Skoro wszystko jest takie jasne i proste, to poprosze o algorytmy identyfikujące na wykresach Formacje RGR. 🙂
„Wiele z tych filtrów albo w ogóle nie występuje w książkach Nissona/Morrisa albo są dość ogólne (intuicyjne)”
1.Tworzyłeś kiedyś systemy mechaniczne? Wiesz czym się kończyło zwykle dodawanie do systemu wielu filtrów? Tym że taki system pokazywał sygnał kupna raz na pół roku.
2. Nie przyszło Ci do głowy, że Nisson i Morris celowo starali się nadać tym formacjom ogólny wymiar? Albo Edwards i Maggee – wyodrębnili dużo więcej formacji, a mimo to ostatecznie z części zrezygnowali i włączyli do swojej książki tylko te najbardziej ich zdaniem uniwersalne i często występujące. Czyli zrobili dokładnie odwrotnie niż Bulkowski, który sklasyfikowałby je pewnie w oka mgnieniu.
„Poproszę o wskazanie subiektywności w algorytmie:
Buy= if C>=O+2%;
Sell= C(+1);
//Najprostsza formacja świecy z długim korpusem, np Marubozu//”
1. Ten algorytm jest niepełny. Brakuje dwóch zmiennych: high i low. Właściwy kod powinien brzmieć (biała Marubozu) następująco:
Buy = if C = H;
Buy = if O = L;
Buy = if C>=0+2%;
Sell = C(+1)
2.Czemu Sell tylko 1 proc? Po odliczeniu prowizji taka transakcja wychodzi co najwyżej na BE, nie ma zysku. Mamy wiec pierwszy problem natury subiektywnej – ile cena musi pójść w naszym kierunku aby uznać transakcje za udaną i tym samym przyjąć że Marubozu w tym przypadku zadziałała właściwie?
3. Czemu długość Marubozu określiłeś na od 2 proc. w górę? Na wig-20 2% proc. jednodniowe ruchy to na wielu spółkach rzadkość np PKO BP PGE czy TPSA. Może wiec właściwsze powinno być 1,8 proc? Kolejny subiektywny problem.
3. Tak skonstruowany algorytm będzie zbierał tylko białe Marubozu idealne. No i mamy kolejny problem natury subiektywnej – jakie odstępstwo od zasady Close = High i Open=Low można przyjąć żeby mógł zbierać też te niemal idealne Marubozu?
4. Wybrałeś najprostszą jednoświecową formacje, a i tak się pomyliłeś. Algorytmy dwuświecowe i trzyświecowe to już algorytmy z nierzadko kilkunastoma zmiennymi z dziesiątkami problemów natury subiektywnej do rozwiązania.
„Wszystkie zmienne do sfalsyfikowania hipotez masz w książce.”
Z całym szacunkiem, sadze że nie napisałeś w życiu żadnego EA.
Czy Ty, kathay’u zdajesz sobie sprawę w co wdepnąłeś?
Ty tutaj jakieś esy-floresy wypisujesz, a my ze szwagrem od maja już jesteśmy takie zarobione, że lada dzień kupujemy nowe bryki i jeden motór. Będą stały na naszym parkingu, podziemnym!
@Piechur
Dzięki. Robisz dobrą robotę. Jednak jak widzisz po poście mojego szanownego kim-on-w-ogóle-jest przedmówcy, zostaniesz po takiej akcji zrugany. Ode mnie masz brawa. Zdorwy rozsądek i bullshit detector to rzadka rzecz. Pozdrawiam.
Less,Kocham Cię;)
Mąż się jeszcze obrazi, prostuję;) Wybiegasz tak trafnie myślami, zazdroszczę Ci ;( Uczymy się od Ciebie, dziękuję. Nie odpuszczaj
@kathay
„Nie ma specjalnego znaczenia w jakim kontekście używasz formacji czy indykatorów, japońskich czy innych. Jedynym celem jest ich skuteczność czyli zdobycie przewagi (niekoniecznie estetyka i filozofia). Jeśli uda mi się to za pomocą układu 2 świec i dobrym MM to całe rozważania o tym czy kiedyś były czy nie elementem jakiejś szerszej analizy top-down czy bottom-up tracą
na znaczeniu.”
Hipotetyczna sytuacja.
Kurs spółki X rośnie mocno trzeci tydzień z rzędu. W ostatnich dniach impet jednak znacznie osłabł i najpierw pojawiła się świeca doji, a potem dwie białe szpulki z długimi górnymi cieniami. Ostatniego dnia pojawiło się za to klasyczne czarne Marubozu.
Zgodnie z zaprezentowaną przez kathay powyżej strategią, interesują mnie tylko dwie-trzy ostatnie świece. Nic to że trend wzrostowy jest silny, ważne jest tylko tu i teraz.
Biorę więc do ręki bryk Bulkowskiego i szukam tej formacji. No i klops! Takiej formacji wśród tych dwu-świecowych i trzy-świecowych nie ma. Jest tylko jednoświecowe czarne marobuzo, którego statystyka mówi nam podobno, że wejście jest „almost random”, czyli de facto nic nie mówi.
No ale szukam jeszcze raz po tych dziwolągach i znajduje formacje przepiórki 🙂 – która prawie że pasuje, rożni się bowiem jednym cieniem w środkowej świecy. Statystyki wskazują że formacja przepiórki to formacja odwrócenia. Dobra nasza!
W tym momencie podejmuje czysto subiektywną decyzje, że widoczny przede mną układ to właśnie formacja przepiórki i ustawiam zlecenie sell stop kilka ticków pod zamknięciem czarnej Marubozu.
Następnego dnia rano zlecenie się wypełnia. Wkrótce zaczynam zarabiać, nie za dużo jakieś 0,6 proc do przodu. O godz 12 walor wchodzi w konsole. O godz.14 kurs zaczyna się odwracać. Na zamknięciu mam stratę w wysokości 0,4 proc.
Następnego dnia kurs wystrzeliwuje w górę i tworzy kolejny Higher High, dzięki paliwu w postaci stop lossów frajerów co dali się nabrać i wzięli shorta przeciwko dominującemu trendowi.
Zaczynam się coraz mniej dziwić,że kathay się dziwi że w czasach silnej hossy wygrywają wszyscy.
@blackswan
Dzięki. Ja tylko tu wpadłem pogadać o AT i Forexie. Tyle, że na serio, no i w końcu w języku ojczystym.
Przy pewnym moim krytycyzmie wobec niektórych głoszonych tu przez autorów blogów kwestii, nie znika mi z oczu jednak ogólny obraz tej strony i tych blogów, który moim zdaniem przedstawia się następująco:
1. Blogi bossa to absolutna ekstraklasa w polskim internecie, jeżeli chodzi o kwestie związane z informacjami odnośnie AT, funduszami inwestycyjnymi, oraz sprawami około-giełdowymi i około-finansowymi. Trochę gorzej przedstawia się sytuacja odnośnie forexu. Na jego temat jest mało wartościowych wpisów.
2. Warto też zwrócić uwagę na inną rzecz – moge merytorycznie atakować piszącego tu autora i nikt mnie nie na razie nie cenzuruje. Może wydawać się to oczywiste w czasach tzw. demokracji, faktycznie jednak takie sprawy nie zawsze są takie oczywiste.
Pzdr.
@ Julka
Ja też Się kocham więc proszę mów tak do mnie jeszcze! Obiecuję że nic nie powiem żonie. 😉
@ Piechur
Od razu zastrzeżenie – nie jestem zbyt wielkim zwolennikiem podejścia Bulkowskiego (ale rozumiem, co zrobił i dlaczego – a przynajmniej mi się tak wydaje).
W swoim wpisie (pewnie Kathay sam się ustosunkuje) pojechałeś po bandzie manipulując jak tylko się da. Podobny tekst jestem w stanie wyprodukować o każdej ksiażce o AT (łącznie z Edwardsem)
spojrz
„Kurs spółki X rośnie mocno trzeci tydzień z rzędu. W ostatnich dniach impet jednak znacznie osłabł i najpierw pojawiła się świeca doji, a potem dwie białe szpulki z długimi górnymi cieniami. Ostatniego dnia pojawiło się za to klasyczne czarne Marubozu.
Zgodnie z zaprezentowaną przez kathay powyżej strategią, interesują mnie tylko dwie-trzy ostatnie świece. Nic to że trend wzrostowy jest silny, ważne jest tylko tu i teraz.”
Pierwsza manipulacja, bo wielu autorów, w tym Bulkowski zwraca uwage na to, czy trend przed formacją jest ważny czy też nie. Na jakiej podstawie, ano jakichś tam badań. Czy one są sensowne to już inna broszka. Jak zdefiniować trend – kolejna.
AT idzie tak – szukamy powtarzalnosći czegoś na oko, a pozniej sprawdzamy, czy to coś ma jakąkolwiek efektywnosc np rosnie w 50,00001 % przypadków.
Z kolei quants (w uproszczeniu) poszli odwrotnie – przenalizujmy WSZYSTKO i sprawdzmy czy tam sa korelacje i zaleznosci. Bez wzgledu na to, czy jest to znany kształt czy nie. Czyli szukajmy czegoś w tysiącach danych.
Druga rzecz:
„Biorę więc do ręki bryk Bulkowskiego i szukam tej formacji. No i klops! Takiej formacji wśród tych dwu-świecowych i trzy-świecowych nie ma.”
Znaczy chciałbyś, żeby w dowolnym leksykonie/encyklopedii czegokolwiek związanego z rynkiem znalazł się KAŻDY kształt jaki kiedykolwiek nastąpił w ujęciach 1-2-3-4 i więcej dniowych. [sarkazm mode on] cudownie. Z punktu widzenia wydawcy mam kilka tomów książek. Zupełnie nieprzydatnych [sarkazm mode off] Podejrzewam, że wiesz że to absurdalne. Edwards do którego się odwołujesz powinien w takim razie opisać każdą możliwą i zaobserwowaną głowę z ramionami, co sprowadza się – wracamy do świata cudownie niedookreślonej AT – „wydaje mi się, że na wykresie jest kaczka z dziobem. MOżliwy jeswt dziób otwarty i zamknięty”
Ad 3 co do nazw. One mają jakieś tam pochodzenie kulturowe – stąd przepiórki, wdowy, spadające gwiazdy itp. Chyba wolę taką poezję niż złudzenie naukowości – geometrie, formacje harmoniczne itp – na odniesienie rzeczy, które nic wspolnego z nauką nie mają. Jedynie ze zwykłą obserwacją.
Wrócę jeszcze do wcześniejszego Twojego wpisu (miałem nie wchodzić w tę polemikę, no ale dobra)
„p. Ostatecznie jednak pod koniec 2006 r. okazało się że wygraliśmy wszyscy, o czym świadczył obrazek z firmowego parkingu – nowiuteńkie, góra półroczne modele samochodów i motorów.”
Powiedz, gdzie są teraz. W branży czy poza nią. Gdzie są ich pieniądze. Wiesz ja częściej spotykałem przypadki szarpania się w czasie hossy – gdzie rezultat w najlepszym wypadku był równy zero.
„Nie przyszło Ci do głowy, że Nisson i Morris celowo starali się nadać tym formacjom ogólny wymiar? Albo Edwards i Maggee – wyodrębnili dużo więcej formacji, a mimo to ostatecznie z części zrezygnowali i włączyli do swojej książki tylko te najbardziej ich zdaniem uniwersalne i często występujące. Czyli zrobili dokładnie odwrotnie niż Bulkowski, który sklasyfikowałby je pewnie w oka mgnieniu.”
Nie – Nison i Morris spróbowali spopularyzować „tajemniczą” wersję analizy technicznej, związanej z egzotycznym krajem. Korzystali przy tym z pracy niejakiego Shimizu, który dość dokladnie poopisywał następstwo różnych świeczek (do tego stopnia doprecyzował niektóre kształty, że niektóre z nich nie występują w systemie płynnych notowań ciągłych)
„mimo to ostatecznie z części zrezygnowali i włączyli do swojej książki”
No proszę Cię – kilka lat temu (2007-2008) na nieistniejącym już forum futures.pl był fundamentalista, który przekonywał do AF według tej metody – tylko AF jest super, AT jest do d…. A ci, z techników, którzy zarabiają nieświadomie stosują AF. Jeśli jesteś wnukiem Edwardsa lub Magee i masz ich wspomnienia spisane, to korzystaj z takich argumentów. Ale przynieś pamiętniki na ich poparcie.
„moge merytorycznie atakować piszącego tu autora i nikt mnie nie na razie nie cenzuruje. Może wydawać się to oczywiste w czasach tzw. demokracji, faktycznie jednak takie sprawy nie zawsze są takie oczywiste.”
Wiesz możemy za jakiś czas się okopać w swoich stanowiskach, co nie znaczy że nie możemy próbować rozmawiać na poziomie. A jak zauważamy, że nasze argumenty się wyłącznie ścierają a nie wymieniają, to po prostu przestaniemy rozmawiać.
Możemy jeszcze wejść na poziom ironiczno-sarkastyczny, ale to zakończy się raczej marnie.
„Możemy jeszcze wejść na poziom ironiczno-sarkastyczny, ale to zakończy się raczej marnie.”
Może i marnie, ale przynajmniej śmiesznie.
No bo co teraz kathay ma pisać, skoro jego interlokutor już w 2005 miał pod sobą 10 osób w „korporacji około-finansowej”, podczas gdy on
„nie wiem gdzie wtedy byłeś i co robiłeś ale chwilę pomyśl”.
Jeśli się jest na rynku od samego początku, to przez te 21 lat naczytało się sporo i na pl.biznes.wgpw i na futures.pl i na wielu innych forach. I kathay cały czas pisał o AT. Ale dzieci podrosły i nauczyły się pisać, ale nie wiedzą, gdzie przeczytać to co było pisane, gdy one nosiły pieluszki.
Poza tym, to wyrasta następne pokolenie, które chce mieć „swoich” idoli giełdowych, którzy w korporacjach „około-giełdowych” za pieniadze zdeponowane przez klientów, tak pogrywają, że starcy ze swoją kasą i „swoją AT” mogą co najwyżej siedzieć przed monitorem, z rozdziawionymi gębami 🙂
@G.Zalewski:
napisał: „Pierwsza manipulacja, bo wielu autorów, w tym Bulkowski zwraca uwage na to, czy trend przed formacją jest ważny czy też nie.”
Tyle że ja się odnosiłem do słów kathaya a nie Bulkowskiego. Kathay w swoim poście napisał wyraźnie cytuje:”
Nie ma specjalnego znaczenia w jakim kontekście używasz formacji”., a potem:
„(…)całe rozważania o tym czy kiedyś były czy nie elementem jakiejś szerszej analizy top-down czy bottom-up tracą na znaczeniu.”
także nie jestem do końca pewny, kto tu faktycznie manipuluje.
G.Zalewski napisał:
„Powiedz, gdzie są teraz. W branży czy poza nią. Gdzie są ich pieniądze.”
To bez znaczenie. W tamtym okresie wystarczyło tylko wejść do gry żeby wygrać. To że potem rynek wrócił do stanu gry o sumie ujemnej jest już inną historią.
„Nie – Nison i Morris spróbowali spopularyzować „tajemniczą” wersję analizy technicznej, związanej z egzotycznym krajem.”
To też. Ale czemu w tekstach Nissona znajduje takie kawałki:
„formacji świecowych nie można jednak nigdy rozpatrywać w oderwaniu od otoczenia.”
Świece i inne… str.136
albo:
„Od pojedyńczej formacji ważniejsze jest miejsce, w którym się znajdujesz”
Świece i inne… str.136
albo
„Przy rozstrzyganiu czy dany układ linii jest formacją, musi pojawić się element subiektywny”
Świece i inne… str.137
czy wreszcie
„Świece nie poddają się tak łatwo komputerowym testom.
Świece i inne… str.137
Jak te wszystkie teksty mają się do filozofii i koncepcji stojącej za książką Bulkowskiego?
G.Zalewski napisał:
„Znaczy chciałbyś, żeby w dowolnym leksykonie/encyklopedii czegokolwiek związanego z rynkiem znalazł się KAŻDY kształt jaki kiedykolwiek nastąpił w ujęciach 1-2-3-4 i więcej dniowych”
Wręcz przeciwnie. Nie chce żadnych kolejnych leksykonów i kolejnych setek kształtów. Ta droga czytania wykresów to kompletne nieporozumienie.
„Edwards do którego się odwołujesz powinien w takim razie opisać każdą możliwą i zaobserwowaną głowę z ramionami, co sprowadza się – wracamy do świata cudownie niedookreślonej AT”
Nie na tym polega świat nieokreślonej AT i nie takie były główne fundamenty książki Edwardsa i Maggee. Oto one:
1. Stock prices tend to move in trends.
2. Volume goes with the trends.
3. A trend, once established, tends to continue in force.
G.Zalewski napisał:
„Jeśli jesteś wnukiem Edwardsa lub Magee i masz ich wspomnienia spisane, to korzystaj z takich argumentów. Ale przynieś pamiętniki”
Nie musze przynosić żadnych pamiętników. Wystarczy otworzyć „Technical Analysis of Stock Trends” i prosze bardzo:
„A few of the price formations which formerly
were quite common, now appear rarely or may have lost much of their
practical utility for the trader; they have been omitted from this text”
To cytat ze wstępu do pierwszego wydania autorstwa R.Edwardsa. Wystarczający dowód? 🙂
któs_taki
No bo co teraz kathay ma pisać, skoro jego interlokutor już w 2005 miał pod sobą 10 osób w „korporacji około-finansowej”,
Nie kłam. Nic takiego nie napisałem. Napisałem w moim dziale, w sensie pracowałem razem z nimi. Nie byłem żadnym kierownikiem.
Reszta Twojego postu to jak zwykle jad i ataki ad persona. Nic nowego, ale pisz tam sobie.
O tam, zaraz kłamca.
Gdy my, kierownicy działów spotykamy się na szkoleniach integracyjnych, to rozmawiamy między sobą np. w taki sposób:
„W moim dziale to pracuje 10 osób. Same bystrzachy! Na przykład w hossie 2005-2006 każdy jeden zarobił na nowiutkie BMW.”
[BMW = Bryka Młodych Wieśniaków]
@ Piechur
Widzisz jeszcze chwila zaczniemy rozmawiac o konkretach i okaze się, że generalnie mamy o wiele więcej punktów zbieznych.
Jeszcze sie odniose do tych co ich nie ma – Twoj argument jest słaby – bo idąc dalej mozna powiedziec, ze wszyscy zarabiają na giełdzie. Bo okresy w których tracą to co zarobili są nieważne.
Edwards i Maggee – tak to zdanie jest zawsze prawdziwe. I nalezy jeszcze dodac, ze pewne formacje tracą znaczenie, pozniej znow je zyskują, pozniej tracą.
Po drugie – po co w ogole zajmowac sie AT skoro wystarczy trend i wolumen (ooops – skąd wziac na FX wolumen, drugi oooops – co to wlasciwie jest trend)
Nison i Morris – cudowne cytaty mowiące tylko tyle, ze sama formacja ma znaczeniw w okreslonych warunkach. O tych warunkach jednak mimo wszystko wspomina Bulkowski
a ten cytat „„Świece nie poddają się tak łatwo komputerowym testom.”
zaraz zaraz, czy to przypadkiem nie Ty pisałeś coś o niepotrzebnych starociach? I nagle nie zauwazasz, ze koles pisze to w czasie, gdy testy komputerowe są POTWORNIE kosztowne. I to jest zawarte w tym zdaniu – nie nie da się skwantyfikować świec. Tylko w czasie gdy on to pisał było potwornie drogie, złożone i wymagało pracy kosztownych programistów.
„Wręcz przeciwnie. Nie chce żadnych kolejnych leksykonów i kolejnych setek kształtów. Ta droga czytania wykresów to kompletne nieporozumienie.”
Tez juz chyba o tym pisałem przy jednej z wczesniejszych dyskusji – pamiętaj, że świat to nie tylko TY. Świat to setki spojrzen, punktow widzenia i użyteczności, których nie musisz rozumieć.
@Któś_taki
Widać że Cie ten motoryzacyjny wątek bardzo nurtuje więc masz odpowiedź:
Ja kupiłem Opla Astrę Classic. Wielu z nas miało wtedy dzieci w drodze więc brało rodzinne auta, typu Skoda Octavia, VW Passat, przy czym nie wnikałem czy one były brane całościowo za gotówkę czy może jednak częściowo w ratach. Dwóch tzw. szpanerów z naszej grupy kupiło sobie choppery – ale jakie dokładnie to nie pomne. Wtedy wśród korpoli panowała wielka moda na choppery.
@GZalewski
„ooops – skąd wziac na FX wolumen”
A choćby na LMAXIE.
„bo idąc dalej mozna powiedziec, ze wszyscy zarabiają na giełdzie. Bo pokresy w któych tracą to co zarobili są nieważne.”
Ten wątek dotyczył okresu Wielkiej Hossy w USA. Ona trwała 20 lat.
„Edwards i Maggee – tak to zdanie jest zawsze prawdziwe”
No popatrz, nie musiałem zdobywać pamiętników.
„I to jest zawarte w tym zdaniu – nie nie da się skwantyfikować świec. Tylko w czasie gdy on to pisał było potwornie drogie, złożone i wymagało pracy kosztownych programistów.”
Nie, nie o tu mu chodziło:
„Problematyczna jest zatem sama możliwość rozpoznania formacji przez komputer. Stosunkowo łatwo jest określić w kategoriach ilościowych, formacje o prawidłowych kształtach, ale przecież użytecznymi sygnałami bywają także formacje świecowe odbiegające od idealnego schematu. Dlatego też – podobnie jak w przypadku tradycyjnych wykresów słupkowych – istotną rolę w ich interpretacji odgrywa czynnik subiektywny.”
Świece i inne… str.137.
Co do kosztów kodu na początku lat 90-tych. Istniała już wtedy pierwsza wersja Tradestation więc platforma i narzędzia były łatwo dostępne, może nie dla zwykłego Smitha, ale dla lepszego spekulanta.
——————————————-
Tym postem kończe swoją obecność w tym miejscu. Pozostane jednak tylko przy amerykańskich listach. Więcej na nich merytoryki, a mniej szermierki słownej, tanich i nieuczciwych chwytów dyskusyjnych i frustratów.
Pozdrawiam i żegnam, życząc udanego Nowego Roku.