Jeśli fala mitów i faktów na temat forexu, przepływająca ostatnio przez nasze media, ma oczyścić atmosferę związaną z tego typu inwestowaniem, to być może wyjdzie to wszystkim na korzyść.
Gorzej niestety jeśli mity i stereotypy pochodzą z ust albo piór ludzi, którzy na swoich wizytówkach przedstawiają się jako specjaliści od tego czy owego. Tak właśnie było w przypadku poniżej cytowanego artykułu z drukowanej wersji Dziennika Gazety Prawnej, którym niemal zachłysnąłem się przy porannej kawie. I który odszukałem w internecie by zapytać o opinie innych praktyków inwestowania:
http://forsal.pl/artykuly/669088,jak_grac_na_rynku_forex_rzucac_moneta_albo_nie_grac.html
Oto bowiem czytam, że autorami tego dzieła są pan Rafał Jaros – prezes Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych oraz pan Piotr Krajewski – adiunkt w Instytucie Ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego. Po dwukrotnej lekturze nie mogę znaleźć odpowiedzi na podstawowe pytanie: w jakim celu obaj naukowcy poddali się publicznej kompromitacji pisząc to co napisali? Zrozumiem bowiem, że nie każdy teoretyk musi być zaraz specjalistą od praktycznej spekulacji, ale czy zwalnia to od logiki myślenia?
Pierwsze zdanie rzuca o ścianę: giełda przypomina grę losową. Zostawiam je uczcie intelektualnej prezesa GPW, który od lat próbuje uświadamiać naród, że gra to się w piłkę albo na skrzypcach. Ciąg dalszy dotyczy jednak już tylko zasadniczo analizy forexu, to więc jedynie drobiazg, mnie jednak od razu ustawił do pozostałej części pasjonującej treści.
Dla mnie prawdziwy majstersztyk kryje się w tej tezie:
„Jeśli więc połowa graczy zastanawia się 10 godzin dziennie i przekłada się to na najtrafniejsze decyzje, to druga połowa graczy, która zastanawia się „tylko” 2 godziny dziennie, musi mieć straty. Lepiej więc grać losowo, niż zastanawiać się 2 godziny dziennie.”
Gdyby trafność decyzji opierała się na funkcji długości potrzebnego czasu do namysłu to gdzie zakwalifikować roboty, które decyzje podejmują w ułamku sekundy, i jakimi mistrzami byliby ci, którzy nad analizę każdej decyzji poświęcają kilka dni, choć z pewnością forexowego Kliczkę pobijemy już po 15 godzinnym maratonie myślowym, skoro 10 godzin daje miażdżącą przewagę. Tym bardziej, że kilka linijek dalej czytamy „Oczywiście najlepiej być tymi zawodowcami, lepszymi od pozostałych. Dlatego tak popularne są różnorodne analizy finansowe.” Skąd więc finałowe przekonanie, że indywidualny gracz nie ma szans stać się Kliczką forexu ???!!!
Albo to:
„Z badań empirycznych wynika zresztą, że na giełdzie przypadek decyduje praktycznie o wszystkim i nawet najlepsi analitycy nie są w stanie systematycznie osiągać lepszych wyników niż pozostali”.
Zżera mnie ciekawość co do owych badań empirycznych, nic bardziej dziś nie pragnę niż zanurzyć się w ich treści. Ale kto mi wyjaśni dlaczego najlepsi analitycy nie są w stanie zyskiwać więcej niż pozostali ???!!! Kim są owi tajemniczy pozostali, że biją na łeb wszystkich Kliczków walutowych?
Ja wiem, rozumiem, że autorzy próbują wskazać Polakom miejsce w szeregu, pokazać, że żyją w kraju żywiącym się herezjami i jedyne na co zasługują, by nie tracić czasu, to rzut monetą. Panowie z wysokości katedry mogą nawet nie wiedzieć, że na sukces w transakcji składa się nie tylko decyzja o zajęciu jakiejś pozycji, ale przede wszystkim zarządzanie wielkością pozycji, kapitałem i ryzykiem, których nie da się rozstrzygnąć za pomocą losowych wyborów. Czy nie powinniśmy czasem wskazać im zasadnicze błędy wnioskowania w stosownej polemice? W końcu to oni będą edukować kolejne pokolenia, i zanosi się na to, że odbędzie się to w duchu niemożliwości, fałszywej logiki i degrengolady myśleniowej.
24 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Być może moje zdanie jest mocno kontrowersyjne, ale uważam że to dobrze że piszę się sporo złego o forexie. Dlaczego?
Otóż łatwo zauważyć tendencję że od jakiegoś czasu pełno reklam związanych z forex. Opinie „fachowców” w mediach działają jak kubeł zimnej wody dla ludzi którzy myślą że to szybka i duża kasa. Uważam też że jest to wynik przejściowej mody, jak ze wszystkim. Forex jest poprostu teraz modny i to kwestia czasu i wszystko ucichnie. Poza tym w Polsce nie potrzeba rzeszy traderów. Dla gospodarki będzie lepiej jak będzie rozwijał się przemysł, usługi, będą powstawały nowe miejsca pracy.
Na koniec obawiam się wzrostu popularności forex jeszcze z jednego powodu- nasz wspaniały rząd nie lubi jak ktoś ma więcej lub za dużo. Mogą wpaść jeszcze na pomysł żeby zwiększyć opodatkowanie lub zakażą, po stwierdzą że to hazard…
@Maciej
” Dla gospodarki będzie lepiej jak będzie rozwijał się przemysł, usługi, będą powstawały nowe miejsca pracy.”
ale wiesz jak niebezpieczne jest prowadzenie firmy? Mozna na przyklad przewalic 8 mln złotych w nietrafione inwestycje, złego kontrahenta, albo jak ma się fantazje przelać na rachunek forexowy i przepuścić. Tylko, ze jedynie w tym wypadku oskarża sie „rynek” ze jest zły, nieuczciwy itp
@Maciej
„Poza tym w Polsce nie potrzeba rzeszy traderów.”
Ja dodam, że Polsce nie potrzeba też rzeszy graczy komputerowych. Czy ktoś policzył jakie są koszta społeczne uzależnienia od gier komputerowych? Oni siedzą i siedzą przed tymi komputerami. Mogliby w tym czasie nauczyś się czegoś, nowego języka, studia skończyć. To jest głównie młodzieź, studenci, jak nie studia to może praca, wykładanie towaru w hipermarkecie albo inna dodatkowa praca przez agencje a nie tylko komputer i komputer.
A ile idzie kasy na te nowe karty graficzne a później gry, i te siedzenie, posprzątałby chociaż w pokoju.
Dorzuciłbym jeszcze cały przemysł rozrywkowy bo czym różni się siedzenie przed telewizorem od siedzenia przed komputerem. PKB w Polsce raczej z tego nie ma bo zarabia na tym głównie Ameryka i za naszą kasę powstają rezydencje w Malibu. Fakt, czasami obejrzy się film polski ale rezydencje w Konstancinie to jednak nie to samo.
A to wszystko kosztuje przecież. Gdyby policzyć tylko rachunki za kablówkę to zapewne wyjdzie więcej niż depozyty stracone przez mikrolociarzy.
Gry komputerowe, filmy amerykańskie i co tam jeszcze, paintball, bilard, siedzenie w pubach, poker, gra w tysiąca, oglądanie meczów w telewizji… można tak wymieniać i wymieniać a to wszystko kosztuje jak nie pieniądze to czas a czas to przecież też pieniądz.
Tak to jest jak za jakiś temat biorą się uczelniani teoretycy. Tacy ludzie prawie spaczyli mi umysł na studiach opowiadając o prowadzeniu firmy, giełdzie, funduszach czy innych tematach, które sami znają tylko z książek. W ten sposób krzywdzi się młodych ludzi! Po takiej edukacji mają oni problem by rozliczyć się z podatków czy założyć firmę ale za to świetnie znają strukturę macierzy BCG. To bardzo przykra sprawa a artykuł Panów Rafała Jarosa i Piotra Krajewskiego jest niestety żalosny.
>> że to dobrze że piszę się sporo złego o forexie
Dobre w tym jest jedynie to, że się pisze. Pisanie „źle” kompletnie niczemu nie służy, potrzeba za to tekstów krytycznych, ale zarazem merytorycznych, pisanych przez osoby kompetentne i z zachowaniem balansu. W ostatnim miesiącu wyłapałem i opisałem tutaj 4 napisane przez amatorów, teoretyków czy pseudoekspertów.
W przypadku powyższym obstawiam, że asystent napisał a Prezes kazał się dopisać, w GP nikt nie zrozumiał więc puszczono bez edycji. Co zrozumieli czytelnicy? Po raz kolejny obstawiam, że nic, no może poza tym, że najlepiej jak w Lotto na chybił trafił.
Sami autorzy mieli całkiem dobre chęci – pokazać gdzie w tym wszystkim (kursy, decyzje) czai się losowość. Niestety nie potrafili tego ani opisać ani uzasadnić, nie wiedzą jak i gdzie ulokować w tym „skill” i jak pomieszać to z „luck”.
Nie wiem nawet czy zrozumieją polemikę…
> Poza tym w Polsce nie potrzeba rzeszy traderów
Niebezpieczne myślenie, przestrzegam… Czym różni się 1 PLN uzyskany z tradingu od 1 PLN z produkcji?
Potrzebni nam fachowcy- praktycy do zarządzania kapitałami, potrzebni do zarządzania strumieniami walut eksport-import, do banków i urzedów, do punktów decyzyjnych, a wreszcie do zarządzania własnymi kapitałami. Zawód tradera nie hańbi, wręcz przeciwnie w czasach gdzie kończą się zasoby pracy najemnej. Nie sposób jednak nauczyć się tego wszystkiego z akademickich teorii…
@baggio
„Tak to jest jak za jakiś temat biorą się uczelniani teoretycy.”
Moim zdaniem tu nawet nie chodzi o to, że są teoretykami bo nie zdziwiłbym się gdyby nie byli nawet teoretykami spekulacji, oni są chyba zwykłymi ekonomistami. Z ekonomią jest tak jak z informatyką czy innymi dziedzinami, znajomość informatyki można wykorzystywać w grze na giełdzie ale to wcale nie oznacza, że każdy informatyk jest z definicji specjalistą od spekulacji, lub przynajmniej jej teoretykiem.
Autorzy artykułu skompromitowali się bo pisząc artykuł weszli w tematykę, która wykracza poza zakres ich wiedzy nie zdając sobie chyba z tego sprawy. Posiadanie tytułu naukowego z ekonomii chyba tylko uśpiło czujność autorów.
Mój porzedni wpis oczywiście był ironiczny. Moim zdaniem za bardzo demonizuje się ten cały forex, przynajmniej kontekście gry zwykłego Kowalskiego, który lubi ulegać także innym niemniej groźnym pokusom.
Pan Rafał Jaros jest psychologiem społecznym.
http://rafaljaros.natemat.pl/
Zaraz sobie pomyślałem ile mu do Tharpa brakuje a może jest od niego już lepszy ale z tego bloga coś trudno wywnioskować.
Faktycznie, pewnie się tylko podpisał pod tym artykułem, może nawet nie wiedział co podpisuje.
Na początek kilka cytatów z artykułu:
‚Forex jest to rynek walutowy, na którym można dużo zyskać lub wszystko stracić.’ – jeśli już używamy tego typu zabiegów językowych, to wypadałoby napisać, iż można szybko zarobić, ale i szybko stracić; lub, że można podwoić kapitał lub go stracić! Rozpoczynanie artykułu od takiego zdania pokazuje jasno, jakie jest stanowisko autorów wobec forexu!
‚Na wyobraźnię szczególnie silnie działają przykłady skrajne. Z jednej strony spektakularnego sukcesu tzw. szamana walut, czyli zwycięzcy konkursu Forex BossaFX. A z drugiej strony ogromnych porażek, takich jak prezesa Elpomiaru, który stracił kilka milionów złotych.’ – nigdy nie podejrzewałem, że nick name Pana Filipa to szaman walut, powiedziałbym to raczej o Panu Rogalskim:P Jedyne co ma sens w tym paragrafie to pierwsze zdanie. Prawdą jest, iż zazwyczaj pokazuje się możliwość zarobków negując przy tym ryzyko. Swoją droga, trzeba być idiotą, aby stracić kilka milionów!!!
‚Staranne analizowanie jest lepsze niż podejmowanie decyzji losowo.’ – no proszę, to jest dopiero głęboka myśl! Ujęta w tak prostych słowach, iż skłania mnie ku stwierdzeniu, że zdanie to napisało dziecko z podstawówki! Widać każdy może dziś być dziennikarzem ekonomicznym:(
Nie bardzo wiem, co ma drobiazgowa analiza do zakładu o istnienie Boga, chyba tylko to, iż do wszystkiego co robimy, należy podchodzić z głową. Gdy od marca do maja tego roku eur/usd było w trójkącie i po wyborach w Grecji mieliśmy lukę (spowodowana patową sytuacją), to nie gramy na fading breakouts tylko, czekamy na short!
‚W życiu zazwyczaj jest tak, że im bardziej coś analizujemy, tym lepsze znajdujemy rozwiązanie. Na rynku walutowym jest inaczej. Podejmując losowe decyzje, będziemy na nim zarabiać nie mniej, niż analizując godzinami różnorodne wykresy.’ – chyba już wszyscy widzą, iż autorzy tego tzw. artykułu to nie byle jacy amatorzy, ale starzy wyjadacze na rynku forex, którzy (o dziwo) mają nawet od pewnego czasu otwarte konta demo. W inny sposób nie jestem w stanie wytłumaczyć faktu, iż zarabiają tyle samo handlując zgodnie z AT co obstawiając losowo!
‚Jeśli więc połowa graczy zastanawia się 10 godzin dziennie i przekłada się to na najtrafniejsze decyzje, to druga połowa graczy, która zastanawia się „tylko” 2 godziny dziennie, musi mieć straty. Lepiej więc grać losowo, niż zastanawiać się 2 godziny dziennie’ – to jest konkluzja godna G. Sorosa! Jeśli ktoś nie widzi różnicy między normalnym traderem takim jak my, a analitykiem, który ma płacone za to, żeby siedzieć i przygotowywać rekomendacje to gratuluję!
‚Mamy nadzieję, że jeśli przeczytamy kolejną mądrą książkę, to będziemy wygrywać. Czy mamy szansę być tymi „lepszymi”? Prawda w oczy kole, ale jest lepsza niż mydlenie oczu – gracz indywidualny w Polsce takiej szansy nie ma.’ – czytanie książek o forexie nic nie da, jeśli nie jesteśmy skłonni ciężko pracować (jak w każdej dziedzinie życia!). A skoro 18% ludzi jest w stanie zarabiać, znaczy że jest to możliwe!
‚Instytucje generujące większą część obrotów zatrudniają analityków, którzy kończą najlepsze uczelnie na świecie, całymi dniami śledzą rynki i otrzymują wynagrodzenia idące w miliony .’ – tu jest pies pogrzebany!!! To słowo o którym myślę to ZAZDROŚĆ. W filmie ‚Million dollar trader’ (możecie go znaleźć na youtube) jeden z zawodowych traderów mówi: ‚There is a public perception of what a trader actually is. You know: ferraries, wild parties, lots of women and drugs. I dare anyone to try that for a months. You will see how much it affects your life!’. Każdy może spróbować biegania lub tenisa i szybko stwierdzi, iż nie jest to odpowiedni sport dla niego. Przypomina mi to anegdotę z książki dr Eldera, w której mówi On o seminarium, które organizował: ‚Na początku powiedziałem wszystkim o statystykach wyjaśniając, iż 90% ludzi, którzy zaczyna trading traci pieniądze, 5% kończy break even, a tylko końcowe 5% zarabia. Gdy spytałem, ilu z nich uważa, że podoła zadaniu, wszyscy w pokoju podnieśli ręce’!!! Pomijam fakt, że ponad połowa handlu na forexie wykonywana jest przez roboty!
‚Podobnie jak wyrzucanie kostką ileś razy z rzędu „szóstki” nie zwiększa szansy na wyrzucenie jej następnym razem. Na Zachodzie studenci ekonomii dowiadują się o tym już na pierwszym roku studiów, np. ze słynnego podręcznika do makroekonomii Mankiwa i Taylora.’ – studiowałem w Polsce i na zachodzie (tym przez małe z) i najsłynniejszym podręcznikiem do makroekonomii była książka Begga. Po drugie, wiedza taka, zalicza się do podstaw statystyki i prawdopodobieństwa (na poziomie końca gimnazjum!), a nie ekonomii!
‚nasze 2 godziny dziennie spędzone na analizach rynkowych i tak nie zapewnią nam wyższych zysków niż granie na chybił trafił. Warto również dodać, że w skali makro ostatecznie tracą zarówno ci, którzy analizują, jak i ci, którzy podejmują decyzje losowo, bo wszyscy płacą prowizje. Najlepiej więc nie grać w ogóle. Chyba że pociąga nas hazard, a nie lubimy chodzić do kasyna.’ – idealne podsumowanie tego światłego dzieła godnego pióra samego A. Smitha. Jak to mówią ludzie anglojęzyczni: ‚no comment’!!!
OMFG!!! Zacząłem lekturę od przeczytania artykułu i dopiero teraz czytając komentarz autora na bossafx widzę, że Ci panowie to osoby elokwentne, oczytane, światłe etc. Jak można się tak kompromitować?? To jest na poziomie wypowiedzi tego Cygana z Torunia: ‚Wiem co mówię, mówię co wiem. Dużo wiem, więc dużo mówię’!!! Cóż ja biedny absolwent ekonomii mogę powiedzieć?? Chyba tylko, że ‚I could not fail to disagree with you less!:P:P A tak szczerze mówiąc, przydałoby się, aby jakiś broker lub instytucja zorganizowała taki eksperyment, jak w filmie wspomnianym wyżej. Pokazałoby to opinii publicznej, że trading jest ‚sztuką’ i nie jest dla każdego, bo takie właśnie, IMHO, powinno być przesłanie artykułu o forexie!!!
Artykul rzeczywiscie jest kompromitujacy dla autorow, ale ma prawidlowa konkluzje, ze w skali makro praktycznie nie ma zwyciezcow. w skali makro zawsze nastepuje zmniejszanie sie kapitalu uczestnikow zarowno gield jak i forexu – powodem sa prowizje od transakcji. Tabuny maklerow, specjalistow od porad gieldowych sa utrzymywani z kapitalu investujacych czy traderow i podobnie na forexie w jakiejkolwiek formie prowizje czy spready idace do firm sa pobierane z kapitalu, ktory bierze udzial w grze. W skali makro zawsze nastepuje zmiejszanie sie kapitalu i nie ma znaczenia, ze 15 czy wiecej procent jest na plusie. Wcale nie znaczy, ze ekonomia nie zyskuje na forexie czy gieldach (gieldy maja ogromne znaczenie dla ekonomii chociazby jako zrodlo kapitalu), bo ogromne ilosci ludzi maja zatrudnienie i to jest pozytywny czynnik. Uczestnicy gry utrzymuja cala ta mase ze swojego kapitalu automatycznie pomniejszajac go.
Jak to sie w biznesie mowi, dobry makler potrafi oczyscic klienta z pieniedzy. Pewnie na forexie jest podobnie, ze dobra firma, tez oczysci klienta z kapitalu. Mozna sie z tym nie zgadzac, jak i mozna sie kopac z koniem…
Co mnie zastanawia, ze tutaj wsrod autorow panuje przekonanie, ze w import export zarzadza sie walutami. Powiem, ze biznes nie jest od tradowania walutami na forexie a od zabezpieczenia kursu walut na okreslonym poziomie. Oczywiscie mozna tradowac i ryzykowac biznesem ale podstawowe zasady biznesu sa inne.
@Roman
Napisałem dokładnie o „zarządzaniu strumieniami walut”, nie o samym zarządzaniu w celu zysku per se. Sam robiłem to przy okazji przez lata pracując w imporcie, jeśli skrót myślowy był zbyt mylący to wyłącznie wina moich palców na klawiaturze 🙂
Jeszcze co do profit/loss w skali makro.
Brokerzy biorą prowizję, to normalna usługa za którą płaci się w każdej branży, część biznesu. Gdyby pójść dalej to trzeba by policzyć prąd, amortyzację sprzętu, czas, literaturę, używki itd. Ale jak sam piszesz nie jest to kasa wrzucona do pieca, ona dalej kogoś żywi, ubiera, napędza konsumpcję więc prowizje mają swój udział w napędzie gospodarki PL. No chyba, że zostawiamy je u jakiegoś cypryjskiego Rosjanina.
@Maciej:
„Poza tym w Polsce nie potrzeba rzeszy traderów”.
Skąd się bierze takie myślenie? Traderzy mają płacone za usługę dostarczania płynności, jeśli więc trader zarabia na forexie to znaczy, że eksportuje usługi za granicę. Co w tym złego? Lepiej aby produkował śrubki, bo to jest „przemysł”? Lepiej aby stanowił konkurencję dla sąsiadów starając się o tą samą pracę? Jeśli trader zarabia to płaci podatki, a wydając pieniądze daje pracę innym.
Co w tym złego? Jak dla mnie, nawet 90% społeczeństwa może być trderami (oby zarabiali).
NIe no fajny artykuł z cyklu never ending story: prowadził ślepy głuchego.
Skoro mamy modę na FX i jest popyt od niekumatych to inni kumaci inaczej starają sie ten popyt zaspokoić.W tym wypadku pozując na Katona.
To zawsze jest piekne jak eksperci ex katedra, którzy pomylili branże w chodząc w kompetencje których im brak edukują tych co byc może błądzą mylą cele kierując sie jeno modą.
Generalnie wpisuje sie to w powszechny dziś nurt ,że Ci co mają najmniej do powiedezenia ze względu na nikłą wiedzę w danej dziedzinie krzycza najgłośniej.
@RomanTT
Roman spoko. Ben drukuje w tempie większym niż rosnące prowizje.
Brak forsy nam nie grozi, raczej jej nadmiar.
Choć jestem za tym, żeby ludzie byli interdyscyplinarni i zajmowali się naprawde tym co ich interesuje, bez etykietek, w stylu ten ktoś jest „od fundamentów”, a tamten „od forexu”, to jednak zestaw tematów jakimi zajmuje się jeden z autorów, troche go kompromituje.
Niestety w psychologii specjalizacja też się przydaje – mimo ogólnych zasad jakimi się rządzą zachowania ludzkie- mimo wszystko warto zrozumieć specyfikę branż, w których owi ludzie działają.
@gzalewski
„troche go kompromituje.”
Sprecyzuj pojęcie „trochę” w świetle tego co oni tam wypisują.
Osobiście ani nie czuje się ekspertem , ani nim nie jestem ale czytając to dzieło podstawowa moja impresja jest taka:
Zdania logicznie w sensie „wiedzy” o FX sa sklecone tak jakby je losowo łączyli,choc chwilami pojedynczo widać pewien sens.
Pewnie wynika to z fascynacji losowością na FX i wcale nie chce powiedziec ,że całe to pisadło było pod dyktando ruchów Browna bo nie chće obrażac fizyków giełdowych.
Ogólnie dla mnie to ktoś tu zapomniał o pewnej złotej zasadzie wedle której podobno milczenie jest ….
No i po tym przejdźmy do meritum – wyłąniająca się z artykułu misja pouczania innych co samo w sobie może być chwalebne.
Tylko jest jeden szczegół.
Pouczania o czym >>> powierzchowności swojej /nie/wiedzy IMO.
No i cała chwalebność wyparowywuje w jednej chwili.
@pit
Gimmie five ! 🙂
To co napisałeś idealnie podsumowuje owe wypociny – to są po prostu losowo złożone zdania 🙂 To dużo lepsze niż 2 godzinny namysłu nad tym by coś z sensem napisać 🙂
Pytanie: czy wszyscy traderzy FX mogą być zyskowni?
Teoretycznie tak.
Źródłem zysków i nieefektywności są bowiem na tym rynku banki centralne oraz hedgers.
Druga sprawa: czy prowizje rzeczywiście mają znaczenie przy grze o sumie zerowej? Matematycznie tak, ale na poziomie traderskim już nie. Przegrywającym i tak jest już wszystko jedno, szczególnie bankrutujacym, wygrany nie dba już o to skoro i tak zarobił po odjęciu kosztów.
@Kat
„Pytanie: czy wszyscy traderzy FX mogą być zyskowni?
Teoretycznie tak.
Źródłem zysków i nieefektywności są bowiem na tym rynku banki centralne oraz hedgers.”
Próbuję sobie wyobrazić taką sytuacje w której mogłoby do tego dojść.
Poczyniłem więc pewne założenia:
1: Traderzy są tak wyedukowni , że druga strona transakcji nigdy nie bankrutuje /doprowadza do/ by mieć szanse na rewanż. Nikłe szanse choć po bankructwie tez można wrócić do gry.
2. Banki centralne muszą się bardzo starać czyli pociąg zmienności w sensie dopływu paliwa celem podrasowania jednej strony ułamka jakim jest cena musi w długim okresie pracować pełną parą.
3. NAwet jeżeli te dwie zmienne dają jakąś nikłą szansę na to by wszyscy zarabiali to pozostaje sprawa zdrowej ekonomii by zyski w rosnoco wykładniczo liczbach spieniążyć w niezmienionej sile nabywczej co podważa pkt 2.Wszak pieniądz to tylko pochodna bogactwa.
A więc ekonomia może w długim okresie zanegować pojęcie wszyscy zarabijają ze spekulacji i pewnie tak by było choć nie koniecznie w liczbach reprezentujących pieniądz nominalnie.
„Przegrywającym i tak jest już wszystko jedno, szczególnie bankrutujacym, wygrany nie dba już o to skoro i tak zarobił po odjęciu kosztów.”
MOże i racja trup to trup, a ten co przeżył i tak się bedzie cieszył pomimo braku kilku kończyn 🙂
Tyle dygresji natomiast tak sobie rozważam przypadek „małpy” aka ślepy portfel na rynku.
Płynie z tego taka nauka ,że bez prowizji w sensie tego co daje rynek posiłkując się rozkładem gausopodobnym małpa przeżyć może.Satystyka daje na to spore szanse.
W sytuacji gdy do gry wchodzi treser pobierający prowizję to on żyć będzie z niewiedzy małpy a ona sama z rynku nie wyżyje o ile nie zacznie kombinować.
I tę kombinacje nazywamy ładnie posiadaniem systemu z przewagą .
I teraz konkluzja przed zatrudnieniem tresera rynek dawał szansę małpie gdzieś 50/50 natomiast po zatrudnieniu fachowców ten sam rynek pomimo kombinowania małpy daje szansę powiedzmy optymistycznie 30/70 posiłkując się danymi z konkursu BossaFX.
Oczywiście byłbym niesprawiedliwy gdybym uważał ,że tylko treser ma wpływ na nierównowage , a uczestnicy gry /kombinujące małpy/ już nie co jednak podważa koncepcję samego rynku jako instytucji pewnej równowagi.
Jednak nie zmienia faktu że biorąc jedynie małpę bez systemową /50/50/ prowizja odziera ją z szans , a w jakim stopniu no to już pokazują przytaczane statystyki konkursowe i inne.
Dlatego też dla mnie prowizje mają znaczenie nie widać tego ponieważ zwycięzcy biorą wszystko. No prawie wszystko 🙂 , a przegrani się tym nie chwalą , ani reklama treserów ją specjalnie nie uwypukla co jest zrozumiałe.
Gwoli rozrywki przeczytałem sobie inkryminowany tekst i powiem szczerze, żenada to mało powiedziane. To co ci ludzie wypisują woła o pomstę do nieba, ale surowej kary powinni doświadczyć również i ci, którzy dopuścili do opublikowania tego gniota na portalu forsa.pl.
Szkoda czasu na dokładny komentarz, ale pozwolę sobie obśmiać jeden a akapit.
„Podobnie jak wyrzucanie kostką ileś razy z rzędu „szóstki” nie zwiększa szansy na wyrzucenie jej następnym razem. Na Zachodzie studenci ekonomii dowiadują się o tym już na pierwszym roku studiów, np. ze słynnego podręcznika do makroekonomii Mankiwa i Taylora. W Polsce to wciąż brzmi jak herezja.”
Ja, wytwór ery socjalizmu, nie mam żadnych kompleksów przed jakimiś tam studentami I roku ekonomii gdzieś na Zachodzie, bo ja się o tym uczyłem już w liceum, z podręcznika pomocniczego do rachunku prawdopodobieństwa, że zdarzenia -rzuty są niezależne a kostka nie ma pamięci. Ale to było dawno temu, a dziś mamy wielu szepeców i fachurków od wszystkiego.
Herezją jest więc to co wypisują obecni nasze nowe kadry uczone w excelu, a niedouczone w wiedzy podstawowej.
Bo jak trafnie powiedział Karl Kraus „Każdy absurd ma także swoją logikę”. Co obecnie widać, słychać i czuć, prawie na każdym kroku.
@kathay
” czy prowizje rzeczywiście mają znaczenie przy grze o sumie zerowej? Matematycznie tak, ale na poziomie traderskim już nie.”
Nie wiem jak to w Polsce, ale w Ameryce prowizje od transakcji to najpowazniejszy czynnik ubytku kapitalu na poziomie traderskim. Wyobraz sobie tradera dokonujacego kilkadziesiat transakcji dziennie i kazda in and out 20$ i mozna latwo osiagnac 1000$ dziennie. Niezly zarobbek z tradingu gdy ma sie 1000$.
Minely juz czasy gdy broker brak 2% od transakcji, ale 0.5% jest powszechne od full service broker. In and out i many 1%. I nie potrzeba wcale duzego tradingu tylko srednia wymiana investmentu 50 razy powtorzona i polowa kapitalu poszla tylko na transakcje.
Prowizje nie maja praktycznie znaczenia dla powaznych inwestorow, ktorzy powazne pieniadze w pojedyncze transakcje dlugoterminowe.
Dla przecietnego tradera wysokosc prowizji jest czesto byc albo i nie. I kazdy broker discount lub nie oferuje incentives by zwiekszac ilosc trades poprzez obnizanie ich cen.
Jak najbardziej prowizja jest pewnego rodzaju stratą, tyle, że nieuniknioną, a w strategiach high frequency rzeczywiscie decyduje o być lub nie być. Ale to musisz uwzględnić w swoim modelu transakcyjnym. Mnie dużo bardziej denerwuje slippage lub w ogóle dziura w notowaniach, bo prowizje kalkuluję w ryzyko naturalnie i bez skamlania jako część biznes planu, przestaję je zauważać.
Zobacz, że Filip, który wygrał konkurs VIP grał na parze USD/PLN gdzie spready wahają się między 30-50 pips.
Radziłbym o wstrzęmieźliwość w zaciętej krytyce,co często miewa miejsce w Pana umyśle..
https://blogi.bossa.pl/2011/11/06/chybiona-krytyka/
„mity i stereotypy pochodzą z ust albo piór ludzi, którzy na swoich wizytówkach przedstawiają się
jako specjaliści od tego czy owego. Tak właśnie było w przypadku poniżej cytowanego artykułu”
Niemiałym nad wyraz obiekcji,gdyby wyraził się tuatj Pan Zalewski.
„Pierwsze zdanie rzuca o ścianę: giełda przypomina grę losową. Zostawiam je uczcie intelektualnej
prezesa GPW, który od lat próbuje uświadamiać naród, że gra to się w piłkę albo na skrzypcach.”
Jakoś nie wydaje mi się by był pan specjalistą od filozofi lub logiki oraz psychologi.Gdzie to na
polu tychże pojęcie gry relacjonuje zachodzące zjawiska transkacyjne,np. teoria gry itp. Również
w środowisku biznesowym ujawnia się w sferze negocjacji aspekt gry rynkowej, co dosadniej
przekłąda się na gieldowy rynek.
http://gielda.onet.pl/msp-chce-zmian-w-skladzie-zarzadu-gpw,18489,5377156,1,news-detal
„Dla mnie prawdziwy majstersztyk kryje się w tej tezie: ……”
Rozumiem, iż poznał pan również trenerów Kliczki i świadom jest szkoleń,treningów ktore odbywa?
Bossa byłąby w stanie tak owe przeprowadzić i utwierdzić w przekonaniu iż platforma,którą
udostępnia się klientowi detalicznemu jest porównywalna z tą,na ktorej pracują profesjnaliści..
dalej wymieniając Reuters,Bloomberg oraz rozwinięte moduły niedostępne w pakietach standardowych
ofert.Wszystko implikuje ilość dostęnych danych,skanerów itd w porównaiu z ofertą na mt4.
Najwazniejszy komentarz, to oderwanie od realiów. Co pozwolęe sobię tutaj odnieść.
https://blogi.bossa.pl/2012/12/20/forex-od-kuchni/
„Panowie z wysokości katedry mogą nawet nie wiedzieć, że na sukces w transakcji składa się nie
tylko decyzja o zajęciu jakiejś pozycji, ale przede wszystkim zarządzanie wielkością pozycji,
kapitałem i ryzykiem, których nie da się rozstrzygnąć za pomocą losowych wyborów.”
Chodzi tutaj o konflikt interesów oraz dysponowanie instrumentami, które skazują graczy
detalicznych w tej walce na permamentne porażki mimo ich nie małej ilości.
„Czy nie powinniśmy czasem wskazać im zasadnicze błędy wnioskowania w stosownej polemice?”
Zapraszam nie do polemiki, lecz praktycznego starcia.
KNF przeprowadzi turniej.. analitycy bossa na rachunkach kont noble,a analitycy kont noble na
rachunkach bossa.
„Nie bardzo wiem, co ma drobiazgowa analiza do zakładu o istnienie Boga”
Pan Harryy potrafi przewidzieć przyszłość?Chociażby dzisiejsze dla wielu niespodziewane ruchy na
rynku? Nie wydaje mi się.
Za resztą przemawiają statystyki KNF.