Narobiło się szumu wokół platform forexowych. Zamieszanie jest wprost proporcjonalne do języka, po jaki sięga się opisując firmy oferujące CFD. W sumie więcej w tym sensacyjnej treści niż suchych faktów, ale wszak nie o fakty chodzi a o rozbudzenie emocji.
Dla rozwiania mgły absurdu, jaką rozpylono wokół tzw. forexu należałoby zacząć od banalnego faktu, jakim jest połączenie sprawności firm brokerskich w budowaniu narzędzi poszukiwanych przez inwestorów. Platformy forexowe nie byłyby tak dużym sukcesem, gdyby nie ograniczony dostęp inwestorów detalicznych do rynku walutowego. Przez lata krasnal mógł nabywać waluty głównie w kantorze lub w banku. Jak dziś pamiętam przygodę z jednym z polskich banków, który na moją potrzebę założenia konta dolarowego odpowiedział koniecznością przewalutowania gotówki przy wpłacie i wypłacie. Kiedy już przyszedłem z prawdziwymi dolarami, to przyjęto moje banknoty, zaklejono w kopercie i poinformowano, iż na koncie pojawią się po sprawdzeniu w jakiejś komórce, co zajęło dwa tygodnie. Milcząca była sugestia, że bank sprawdzi, czy nie są fałszywe bez mojej obecności. Deal był prosty – my way or highway.
Nie muszę dodawać, iż o jakiejkolwiek szybkiej spekulacji w oparciu o kursy nie było wówczas mowy. Po drodze szukałem ścieżki na rynek walutowy przez WGT, ale i tu można było mówić raczej o zniechęceniu. W istocie przez lata jedynym sposobem płynnej obecności na rynku walutowym było zwyczajnie pójście do kantoru, bo i lokaty walutowe dawały zarabiać raczej bankom niż inwestorowi. Z rozmów i doświadczenia zawodowego wiem, że podobną ścieżkę przechodzili inni inwestorzy i skierowanie uwagi w stronę rynku CFD było właściwie naturalną konsekwencją naszych wcześniejszych poszukiwań. FX jest dla nas polem, na którym szukamy okazji do szybkiego zarobku lub zaparkowania pieniędzy w okresie, w którym nie widzimy innych szans zarobku. Kiedy zmienność spada na jednym rynku, to szukamy jej na forexie, jak dobrych owoców szuka prowadzący warzywniak. W tym nie ma żadnej magii czy tajemnicy.
Kontrakty na różnice kursowe nie są złe z natury. Mogą być tak złe, jak złe decyzje inwestycyjne podejmuje X czy Y. Chciałbym porozmawiać z oskarżycielami FX, gdyby spojrzeli w kilka rachunków i dostrzegli, iż w wielu przypadkach użycie depozytu jest znacznie mniejsze niż sugerują to krwiste artykuły prasowe i część komentatorów. Sądzę, iż jeszcze większe zdziwienie wywołałyby u krytyków FX fakty sygnalizujące, iż część graczy na rynku CFD trzyma tam ledwie ułamek kapitału rozsianego po innych segmentach inwestycyjnego krajobrazu. Dla wielu z nas obecność na forexie nie jest żadnym wchodzeniem do kasyna, tylko zwyczajnym kupowaniem walut. Tak, używamy dźwigni finansowej, ale nie zawsze jest to dźwignia 100:1 – np. mój broker, z którego korzystam od kilku lat nie oferuje tak dużego lewarowania. Jeśli uwzględnić jeszcze kapitał narażony na ryzyko w stosunku do całego portfela, to okazuje się, że i to lewarowanie obarczone jest kilkoma warunkami.
Z całej masy krytyki, jaka spada na biura oferujące dostęp do rynku CFD, podpisałbym się tylko pod jednym zdaniem, które akcentuje nieziemskie stopy zwrotu u części klientów. To niebezpieczny trend, bo nie da się w długiej jednostce czasu powtarzać stóp zwrotu, jakimi epatują reklamy a tylko te docierają do większości forexowych neofitów. Problem w tym, że – przynajmniej w przypadku konkursów organizowanych przez BossaFX – stopy zwrotu są prawdziwe i dyskusja powinna dotyczyć tego, jakie ryzyko wzięli na siebie gracze, którzy osiągają kosmiczne wyniki. Niestety tego nie można umieścić w 30 sekundowym spocie lub na banerze. Zresztą w reklamie nie idzie o to, żeby sprzedać stopę zwrotu, ale o klasyczne działanie znane, jako marketing mix. Brokerka detaliczna nie różni się niczym od wielu biznesów – trzeba zdobywać klientów za pomocą reklamy i wiązać ich jakością obsługi. Dlatego po każdym konkursie BossaFX organizuje spotkania, które pozwalają podrapać ten reklamowy lukier.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Piszący o giełdzie z zewnątrz mają tendencje do sięgania po pewien topos, który powtarza się z tekstu na tekst. Nie można przeczytać dobrego kawałka o tym, jak właściwie wygląda animacja czy marketmaking. Na czym zarabiają brokerzy i o co chodzi z tymi różnicami kursowymi oraz spreadami. Łatwiej jest zacząć od tezy, że to jedno wielkie kasyno a później pojechać – cytat z T-raperów znad Wisły – „nudnym do wyrzygania” przykładem o dramacie X okradzionego przez własną głupotę i bezlitosną banksterkę. Dlatego pozwolę sobie zakończyć notkę innym banałem. CFD i platformy forexowe są jak noże – można użyć ich to przygotowania pysznej kolacji, która skończy się jeszcze pyszniejszym śniadaniem, ale można również odciąć sobie palec i kolejne śniadanie jeść w najbliższym szpitalu korzystając z pomocy chirurga. Nie sądzę jednak, byśmy trafili tam na lekarza, który winą za dramat pacjenta obarczy zestaw noży.
40 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Panie Adamie nie wiem dlaczego tak eksponowene sa tzw. lewary 50,10,200 na rynku forex.
I to w sposób stały.
Proste pytanie . Grasz na FX. Prosta odpowiedź . Używasz lewara 50. 100. Na im większy lewar broker pozwala tym niebezpieczniej.
Nic bardziej błędnego IMO.
One są ważne tak jak dla samobójców skok z wyższego piętra daję większą szansę na sukces /w tym przypadku śmierć/ 🙂
Dla poważnego inwestora to są /powinny/ byc rzeczy drugorzędne dające pewne szanse na uelastycznianie strategi , a nie lot na maxa jak sie powszechnie sądzi.
O charakterystyce FX w moim odczuciu bardziej decyduje pomnożony krok notowań /4 miejsce po przecinku/ x10.
Można by się zastanowić nad tym czy rynek byłby grywalny lub dla odmiany jak by sie zmienił gdyby przesunąć krok na 5 czy 6 miejsce po przecinku.
Właściwie to te trzy rzeczy razem decydują o podejmowanym ryzyku , a tak mało sie o tym mówi eksponując jedynie mityczny lewar.
Słuszna uwaga Pit-cie65ty, słuszna uwaga z tym lewarem, nikt przeciez nie każe iść na maksa, choć obecnie to można dostać nawet 500:1.
Ja nie wiem czy ten stek jest – Rare, Medium, czy Well Done? Niech każdy sobie sam oceni.
Ja wiem jedno, na pewniaka, za komuny miałem konto walutowe i wpłacając zielone od razu otrzymywłem potwierdzenie operacji w kasie banku PKO SA. Nie miałem też problemów z przewalutowaniem aktywów, najwyżej płaciło się wiekszą marżę.
Natomiast nie wykluczam, że inni, gdzie indziej, mogli mieć złe doświadczenia w tym względzie.
Jeśli zaś idzie o platformy i brokerów finansowych to obraz nie jest wcale taki różowy jak nam tu maluje pan Adam, z tego co słyszę to bliżej mu chyba do krwistego.
Odd lat rośnie liczba przypadków nierzetelności, nieuczciwych manipulacji i ewidentnych oszustw na platformach i u brokerów forexowych. Czasami to mają one charakte wręcz skandaliczny, określenie scam to mało, by opisać takie praktyki.
Na szczęście wymiana informacji przez użytkowników na blogach oraz monitoring pozwala zorientować się, których szacherów unikać, a którzy macherzy są godni zaufania, bo robione są też i ratingi jakości usług foreksowych.
Przykładowo podaję namiar na jeden z takich przeglądów, może się komuś przydać.
http://www.forexrealm.com/brokers-reviews/
No i jeszcze mały przegląd typowych cwanych myków w wykonaniu foreksiarzy przewalających klientów na kasę:
„Some ways to defraud of your money:
Immoral Stop Running/Hunting: You are told by Forex brokers that there is little or no stop running. This is one of their biggest and boldest fabrications. The truth is there is far more stop running in Forex than in futures, and possibly as much stop running as in the stock market.
Wipe you out by „false” spike: Sometimes, theres very quick spike in candlestick on a brokers chart, but there is nothing happening on the others chart. A stop-loss is triggered simply due to that suspicious spike.
Ban you if you can win their money: Probably you have heard that if you are winning regularly in Forex, you may be barred from trading. Is this true? Yes it is.
Leaning: Brokers say they are charging you a 3 pip spread to trade the popular currency pairs. But in reality a broker may be making as much or more than 10 pips on your trades. He does this by skewing prices. Since you are not trading at an exchange, the broker can feed you any price he wants to feed you.
Skewing price quotation: Forex brokers commonly lean the prices. A Forex broker can only give you the price of a currency as quoted to him by the bank through which he trades. Banks have differing prices for a currency. You never know what the real price is because there is no central exchange through which all prices flow.
PS
Panie Adamie, od dawna czekamy na zdjęcie tych różowych okularów.
Z utęsknieniem! 🙂
Panowie, problem w tym, że w krytyce FX właściwie nie mówi się o lewarze tylko o kosmicznych zyskach i dramatach ludzi nie tłumacząc skąd się wzięły. Dołączenie do wyjaśnień konsekwencji gry na rynku z lewarem i całego systemu, do jakiego się wchodzi wybija zęby zarówno tekstom reklamowym, jak i sięgającym po topos „dramatu”. Oczywiście, że spready są równie ważne. W branży to są oczywistości, więc o tym się nawet nie wspomina. Poza branżą jednak nikt do końca tego nie rozumie – zwłaszcza na poziomie konsekwencji.
Dla mnie lewar to narzędzie, jedna ze zmiennych. Osobiście większą wagę przykładam do płynności platformy niż do dźwigni.
@ lesserwisser
> od lat rośnie liczba przypadków nierzetelności
Rynek jest w fazie dynamicznego rozwoju, więc trudno się dziwić.
Less jak to Bruce Lee odpowiedział do Bolo „cegła czy deska nevermind nie oddaje”
Tak lewar też tego nie robi.
Ale nieuczciwy , a cześciej niekompetentny broker na rynku nieregulowanym może , och może.
Zauważ ,że ogółem prowizja , spręad w grze nieważne rośnie wraz z psuciem strategii nieważne, o tym jak wpływa na strategię w procentach liczyłem pod poprzednim wpisem.
Nieprofesjonalny broker może tobie popsuć ten stosunek jeszcze bardziej.
Przez przypadek nieprofesjonalnie, oszustwo, brak nadzoru itd. jak zwał tak zwał.
Ale pieniądz z tego nigdy przenigdy nie płynie do inwestora tylko zasila konto brokera stałą pewną kwotą .
I jeszcze jedno przewaga na rynku jest niewielka bardzo łatwo ją zniweczyć swoimi wstawkami , a wchodząc na rynek ostatnią rzeczą jaką zakładasz to niedobry broker.
Suma sumarum może wyjść ,że będziesz zasilał go w nieskończoność balansując na granicy 50/50.
Oczywiście nikomu tego nie życzę , ani też nie implikuje niczego w stosunku do BOS o którym mam raczej pochlebne zdanie.
Po prostu takie rzeczy sie dzieją i trzeba o nich pamiętać .
@ pit65
Takie drobne skojarzenie. Mieliśmy wpadkę ludzi w Amber Gold, bo niespecjalnie dbano o rozwój cywilizowanego handlu złotem i nie było właściwie żadnych zachęt do tego, żeby na poważnie powstał rynek kontraktów na złoto czy nawet fizyczny obrót kruszcem. Wszyscy umyli ręce zwalając na głupotę ludzi a nikt nie zadał pytania, może należało jednak wspierać rozwój tego rynku.
Teraz mamy FX-boom, gdzie część ludzi zatarła granicę pomiędzy spekulacją a hazardem. Tylko nikt nie chce powiedzieć, że FX nie miałby takiej popularności, gdyby instytucje odpowiedzialne za rozwój kontraktów na waluty uczyniły go dostępniejszym.
W sumie w Polsce mamy ciekawy paradoks. Dużo krasnali na rynku pochodnej na WIG20 nie zostało zainteresowanych rynkiem kontraktów na waluty i dopiero platformy FX-owe zrobiły rzeczywistość równoległą. Okazało się, że nisza była do zagospodarowania i obecni od lat na tym rynku oddali pole.
W sumie nic nowego – na rynku handlu detalicznego też zwalczano hipermarkety i zyskały dyskonty.
Pit nie cegła tylko deska i nie do Bolo tylko do O’Hary, nie w Moskwie tylko w Leningradzie, nie rozdają czarnych Wołgi tylko kradną czerwone rowary. 🙂
Pozdrawiam
(póki co) 🙁
@Less
Thanks za precyzje , której brak mi doskwiera 🙂
Taka myśl mnie naszła, że jeszcze trochę a padnie z jakiś Wysokich Ust propozycja podpięcia brokerów FX pod ustawę o hazardzie, bo jeśli Texas Holdem może być zrównany z jednorękim to dlaczego nie pójść dalej. Oczywiście dla Naszego Wspólnego Dobra. A może to jest i dopalacz ten FX? 😉
A Ameryki nie odkryję, że teksty są jednostronne bo to się sprzeda. Krew, łzy, rozbite rodziny, biedne dziadki. Kto puści merytoryczny tekst (wypowiedź na żywo) o ryzyku, MM, egde itp w ogólnopolskim dzienniku/TV? Nuda panie, nuda.
Ale to chyba takie normalne utyskiwania (przepraszam za wyrażenie) profesjonalistów nad treścią przeznaczoną dla ogółu.
historyjka z jednego ze szkolen. Mowi uczestnik
„straciłęm kilkanascie tysięcy. Broker mi ukradł. Byl z Cypru. W sumie mialem jakies watpliwosci, no ale dawal najlepsze warunki – najwyzszy lewar i najnizszy spread”
ot i tyle
A ja jeszcze w ramach tego, że na FX idą bo mała zmienność a GPW. No jasne, że mała zmienność na GPW – jak wszyscy SZKOLĄ 😉 a nikt nie handluje! 😉
@astańczak,
To jak to w końcu jest, kupujemy kontrakt na różnicę, czy handlujemy walutą? Bo są niejasności w tekście…
CFD to pochodne, więc niczego fizycznie nie kupujemy i nawet nie umawiamy się na dostawę fizyczną. W sumie to umowa, że zapłacimy różnicę pomiędzy poziomem otwarcia i zamknięcia. Felietoniki mają swoje prawa i powyżej, kupowanie to taki skrót myślowy, który obejmuje nie tylko kupowanie, ale i sprzedawanie. Może lepiej byłoby tam napisać handlujemy walutami (ale przecież nie tylko walutami). W potocznym języku nie ma czasu na wyjaśnianie, że umówiłem się na zapłacenie różnicy kursowej. Mówimy sprzedałem coś przeciwko czemuś lub jestem krótki na eurodolarze. Tu nie ma żadnej zbrodni, jak w restauracji zamawia ktoś schab, to nie mówi poproszę mięsień grzbietowy (jeśli dobrze pamiętam nazwy części u wieprzy, to chyba tak to się nazywa).
Formalnie rzecz biorąc istnieje jeszcze coś takiego, jak spreadbetting, który subtelnie różni się od handlowania CFD i część ludzi traci na spreadbettingu a nie na CFD (możliwe, że nawet tego nie wiedzą, bo dla nich to wszystko forex). Jakbym miał to wyjaśnić w powyższym tekście, to zakałapućkałbym się w dygresjach. Zwyczajnie formuła blogów nie nadaje się do takiego szerokiego pisania.
A co z problemem, że wiele biur jest market makerami i gra przeciwko klientom? Przecież wtedy zysk klienta jest stratą biura. Nie dziwne jest więc, że większość klientów przegrywa 🙂
Ideałem jest zbudowanie tak dużego rynku, żeby klienci zajmowali pozycje przeciwko sobie. To samo pytanie pojawia się, kiedy mamy do czynienia z animacją akcji czy futures na GPW. Teoretycznie grając na akcjach spółki X może Pan być karmiony akcjami przez animatora, ale to jest cena, jaką płaci się za płynność. Jak chce się mieć płynny rynek, to trzeba zgodzić się na to, że gra się też czasami przeciwko marketmakerowi.
Pytanie o zarabianiu na stratach klientów zawsze można uzupełnić o kolejne – lepszy klient, który gra długo i daje zarobić na prowizjach, czy klient, który wypadnie z rynku i zostawi kapitał? Moim zdaniem oczywistym jest odpowiedź pierwsza, ale ja mam gębę przedstawiciela biura, więc muszą godzić się z tym, że nie uda mi się przekonać do tego punktu widzenia.
Bossa miała zawsze godną uwagi cechę – skupiała się raczej na poszerzaniu rynku (interesowania ludzi akcjami, futures czy teraz walutami i funduszami) niż na wyrywaniu większych udziałów w rynku. W takim modelu kanibalizowanie własnych klientów jest kontrproduktywne.
To wygląda na jakąś zmasowaną akcję medialną przeciwko Forexowi. Można podejrzewać że mogą stać za nią duże banki i ewentualnie GPW. Obroty na Srukonekcie spadają na łeb i szyje. Na głównym też nie lepiej, co mnie nie dziwi bo wartościowe spółki z dobrymi fundamentami, zmiennością i płynnością, można policzyć na palcach dwóch rąk.
Generalnie Banan robi się coraz bardziej żółty, moim zdaniem jest już aż za bardzo dojrzały, prawie że zgniły. NC to już kompletna parodia z dziesiątkami firm-widm i jakiś sobolowych warzywniaków. Ludzie to widzą, więc szukają innych rynków. Stały strumień leszcza odpływa gdzie indziej.
Wielu to może się nie podobać.
@ Piechur
Forex przyszedł do Polski i zaczyna docierać to do mainstreamu. Kiedyś miało się znajomego znajomego, który coś tam ugrał a teraz już znajomi z pierwszej ręki zaczynają mówić o FX. W pewnym sensie mamy do czynienia z boomem platform FX, więc nie można się dziwić, że mainstreamowe media zaczynają to zauważać. Problem w tym, że giełdę w mediach sprzedaje się głównie przez pryzmat emocjonalnych wydarzeń.
Ile razy widzieliśmy takie zdjęcia:
http://www.thejanedough.com/wp-content/uploads/2011/09/Stock-Broker-screaming.jpg
http://bannronn.com/images/floor-brokers-happy.jpg
Giełda w mediach ma pyski takich ludzi, a giełda dziś to setka godzin tygodniowo wysiedziana przed monitorem. Tu moment, w którym łapie się ktoś za głowę jest sygnałem do zrobienia sobie przerwy.
Ja się tak po trochu zastanawiam, kiedy ktoś wpadnie na myśl, że świadczenie usług, od konsumowania których co najmniej 4% klientów zapadnie na śmiertelną chorobę, powinno być traktowane specjalnie. Przynajmniej od strony opodatkowania, które powinno uwzględniać koszty zewnętrzne.
Moim zdaniem polityka społeczeństw powinna zmierzać do marginalizacji tej usługi, przynoszącej więcej szkody niż pożytku. 90% ludzi traci a 4% umiera. Jakby jutro dostawców tej finansowej kiły deportowali na księżyc to bym palcem nie kiwnął.
@ Piętaszek
Odważne słowa – problem w tym, że np. rynki jawią się teraz, jako jedne z nielicznych miejsc, na których można zaparkować pieniądze i chronić je przed inflacją. Banki centralne odłożyły na bok walkę z inflacją i mają w nosie to, że spada siła nabywcza oszczędności. W efekcie nadszedł czas dbania o własne środki. Można oczywiście to ignorować i skupić się na radosnej konsumpcji uznając, że wszyscy i tak tańczymy na Titanicu, ale dla chcących tańczyć biura maklerskie nie mają na dziś niczego do zaproponowania.
to moze idzmy dalej – po co kupowac super wypasione samochody, skoro mozna wybrac cos co sluzy do przemieszczania. Po co kupowac domy z kilkoma garderobami, lazienkami, skoro mają służyc do mieszkania.
Po co kupowac trufle, skoro mozna pieczarki…
witamy w świecie filozofii
@astanczak
Mam poważne wątpliwości czy tu chodzi tylko o sprzedawanie emocji przez media, zwłaszcza jak oglądam tak tendencyjne materiały.
http://www.tvp.pl/publicystyka/programy-informacyjne/wiadomosci/najciekawsze-materialy/naciagacze-nadal-dzialaja
Komentarz z ofu 01:01:30 tego tzw. dziennikarza: „W gre na Forexie, która jest u nas legalna.”
Hmmm, jeszcze legalna?
@ Piechur
Nie mogę otworzyć tego materiału, ale to hasło wygląda obiecująco. W temacie Forex=hazard – mam pomysł na notkę.
@ Piechur – czad !!
no to jestesmy w ciekawym miesjcu rynku. Zupelnie innym, niż faza gdy KAZDY chce KASE ZARABIAC w funduszach na gieldzie, niukonektach i w ogole „tym razem jest inaczej…” 🙂
@GZalewski
Tak sądziłem, że się spodoba 🙂
Generalnie Panowie, za długo już tu żyje, żeby nie znać tego schematu:
Medialny ostrzał artyleryjski = przygotowanie do akcji legislacyjnej.
A ten tzw. liberalny rząd lubi zakazywać – patrz zakłady bukmacherskie.
Ale możliwe też że to taki temat zastępczy na ten tydzień, żeby czymś ludzi zająć i dalszego ciągu nie będzie.
@Bossa:
Panowie, jak nie chcecie aby forex się jawił jako zwykły hazard, to może zacznijcie go inaczej reklamować? Może trochę o zaletach (i nie mam tu na myśli wysokiej dźwigni), a nie reklamy typu 2163464% zysku Pana Gruchy, czy forex jako sposób na babki
http://www.youtube.com/watch?v=HkPH8SQ1_hs
ciąg dalszy krucjaty antyforeksowej w mediach.
tym razem w głównym wydaniu Wiadomości reportaż.
foreks wrzucony do jednego worka z Amber Gold, Grosikiem. Nieźle.
http://www.tvp.pl/publicystyka/programy-informacyjne/wiadomosci/najciekawsze-materialy/naciagacze-nadal-dzialaja/9264610
@Lucky
Jak Ci się nie podobają reklamy produktów opartych na schemacie: kupno danego produktu = powodzenie u kobiet, to skieruj także swoje ataki na:
1.Producentów samochodów (w co drugiej reklamie mamy połączenie modelka-samochód)
2. Usług bankowych (ostatnia reklama pewnego banku internetowego)
3. Usług telekomunikacyjnych
4. Ubrań
5. Kosmetyków (choćby reklamy Axa)
Itp, itd mógłby tak jeszcze długo wymieniać.
To nie początek lat 90-tych, Polacy już dawno zdają sobie sprawę jakimi środkami (przesada, wyolbrzymienie) operują reklamy.
Oczywiście pisze ogólnie, bowiem w zalinkowanej przez Ciebie reklamie zobaczyłem tylko dwóch dawnych Raperów z nad Wisły w kolejnej kompletnie nieudanej próbie stworzenia czegoś na wzór skeczy Monty Pythona. Słabe to i nieśmieszne, ale tylko ślepy nie zauważy że to nie na serio.
@ Marcinu
„A co z problemem, że wiele biur jest market makerami i gra przeciwko klientom? Przecież wtedy zysk klienta jest stratą biura. Nie dziwne jest więc, że większość klientów przegrywa”.
Nie. Biuro musi kwotować plus minus tak, jak rynek (z małymi różnicami). Jeśli grają więc przeciw komuś, to najczęściej przeciw temu, kto sam się ustawia przeciw trendowi (np. kto brał długą na EUR/USD w czasie zeszłorocznego ataku strachu pt. bankructwo Grecji).
Taki ktoś I TAK I TAK straci, jedyna różnica tkwi w tym, kto zarobi te jego stracone pieniądze, czy broker czy ktoś inny.
Obarczanie winą biura za własne straty (bo grali przeciw mnie) to o wiele częściej „psychologia wyparcia” niż wskazanie rzeczywistej przyczyny porażki.
Detaliczny forex to obecnie chyba najszybciej rosnąca działka zarobkowa i najbardziej przekręciarska. Nic więc dziwnego, że w USA wprowadzono limity dla lewara walutowego 50:1 oraz 20:1 (pomniejsze waluty). A CFTC proponowała nawet ograniczenie do zaledwie 10:1.
W Japonii już dawno jest też limit bodajże 50:1 więc nie wykluczone że i u nas taki postulat zostanie postawiony oducjalnie i wdrożony w życie.
Tradujcie więc póki czas. 🙂
„. Nie sądzę jednak, byśmy trafili tam na lekarza, który winą za dramat pacjenta obarczy zestaw noży.”
Czepnę się tylko tego jednego zdania. Bossa udostępnijąc platformę nie jest tylko narzędziem. Jest bytem który działa na szalenie wrażliwym rynku na którym to klient musi być traktowany w sposób szczególnie delikatny ze względu min., na emocje które wnosi. Stworzyliście platformę gdzie macie wszelkie uprawnienia do kontroli i podglądu co robią klienci a nie jesteście niezależni jak np., KNF.. Wiedząc to pokazujecie klientowi, że to macie i że potraficie z tego korzystać np., poprzez mówienie że o założenie konta vip w konkursie poprosiliście klienta posiadającego realne konto podglądając co on na nim robił. Mega rotfl…
Poslugiwanie się racjonalnymi argumentami pracując z tak rozemocjonowanym klientem jest chyba tym samym co ekonomia Smitha na realnym rynku.
@lesserwisser
„Tradujcie więc póki czas”
Władza tzw. liberalnego rządu rozciąga się tylko na terenie Polski. Mam wiele kont u różnych brokerów, ale żaden z nich nie ma tu siedziby. W ten sposób ewentualne prawa nowego Babilonu mnie nie obejmą 🙂
> Dnia 2012.11.30 22:33, Dapi napisał:
> Mega rotfl…
Tak się składa, że ja nie mam konta w BossaFX. Przyczyny są złożone:
1. Zaszłość historyczna – miałem rachunek FX zanim bossa weszła w ten segment.
2. Potrzebne mi jest API.
3. Nie podoba mi się MQL.
4. Unikam konfliktu interesów.
Więc teraz piszę, jako klient innego biura i informuję, że u mojego brokera monitorowane są rachunki demo do poziomu, który przeraża. Zakładając tam konto godziłem się jednak na to, że również mój rachunek demo, na którym testuję strategie zanim puszczę je w realu, jest poddany pełnej kontroli brokera i nie mam możliwości niczego z tym zrobić. Mimo tego, że działam przez API i biuro widzi tylko zlecenia, liczę się z tym, że mogę zostać w każdej chwili odcięty od całości. Dlatego jeszcze raz powtórzę, gdybym miał możliwość równie taniej gry na rynku kontraktów terminowych na waluty na GPW, to porzuciłbym FX bez mrugnięcia okiem, ale na dziś platformy FX są zdecydowanie wygodniejsze. To nie jest rynek bez wad i mam nadzieję, że rynki regulowane znajdą sposób na to, żeby klienci nie wyciekali na platformy forexowe. Do tego potrzeba jednak aktywniejszej postawy organizatora rynku (państwa), giełdy (GPW) i wszystkich, którzy są zainteresowani tym, żeby rynek regulowany nie tracił klientów na rzec OTC. Osobiście widzę banalny sposób na ucywilizowanie FX w Polsce – zredukować prowizje do minimum, stworzyć zachęty podatkowe i zaangażować się w promocję rynku kontraktów na waluty na rynku regulowanym. Najwyraźniej ludzie, którzy mają możliwości zrobienia czegoś takiego nie są tym zainteresowani, bo detaliczny handel walutami traktują, jako domenę spekulantów, hazardzistów i cinkciarzy. No więc wszyscy musimy godzić się na to, że szukamy swojej szansy na rynku FX w ramach OTC.
@ Dapi
Przeciez wszedzie w tym biznesie (banki, domy maklerskie, fundusze) monitoruje sie nietypowe zachowania na rachunkach. Co wiecej w biznesie inwestycyjnym na swiecie czesto taki „wybijajacy sie” dostaje propozycje wspolpracy/zarzadzania itp.
Tak samo dzialal to na parkietach fizycznych- zdolny locals byl wychwytywany i czesto dostawal propozycje
http://wyborcza.biz/Waluty/1,111132,12958706,Prawie_1500_proc__zysku_na_foreksie__Ale__szaman_.html
Bardzo ładny przykład tego o czym w cześci dyskutowałem z Panem Michałem pod poprzednim wpisem.
http://www.michalstopka.pl/poznaj-biznes-inwestowanie-na-gieldzie-lewar-dzwignia-finansowa-czy-zapadnia-finansowa/
I jak tu nie dostrzec synonimu kasyna.
Gdyby zamrozic depozyty w sensie ich nieuzupełniania co oczywiście jest możliwe tylko w abstrakcji celem lepszego rozumienia mechanizmu to kto po dwóch latach byłby wygranym bez względu na edga , a w drugim już roku czyich interesów broniłby Big Brother w tej grze o sumie zerowej.
Moich !!!! Wolne zarty.
@astanczak
A czy to logicznie nie powinno sie wykluczać ,że na rynku nieregulowanym z definicji tzw. mniej bezpiecznym należałoby domniemywać ,że jest mniej monitorowania 🙂
@ pit65
>A czy to logicznie nie powinno sie wykluczać ,że na rynku nieregulowanym z definicji tzw. mniej bezpiecznym należałoby domniemywać ,że jest mniej monitorowania
Bezpieczeństwo zawsze jest czyjeś a ryzyko firmy mogą przenosić na zewnątrz, więc jeśli mówimy o jakimś niebezpieczeństwie, to głównie o niebezpieczeństwie klienta w niepewnym biurze i niebezpieczeństwie systemowym, które zagraża np. całemu sektorowi (polskie przygody firm z opcjami same się narzucają czy już powszechnie dyskutowany problem shadowbankingu). Więc monitoring może mieć zupełnie różne cele – cele nadzoru będą inne niż cele biznesowe.
Jeśli chodzi o monitorowanie – dla jasności nie mam dostępu do danych w biurze, widzę tylko to, co jest na publicznych stronach – to w ramach firmy zawsze łatwiej o monitoring klientów. Powiedziałbym, że każda firma musi monitorować swoich klientów. Statystyki w biznesie są powszechne. Na ich bazie buduje się wskaźniki, ocenia segmenty, kreuje plany sprzedażowe i wreszcie podejmuje decyzje o wycofaniu się z jakiegoś segmentu.
@pit65
Niestety artykuł p. Stopki opiera się na błędnym wnioskowaniu. Błędy wskazałem na jego blogu w komentarzach.
Wydaje mi się, że mówienie o astronomicznych stopach zwrotu, a jednocześnie pokazywanie ile to zarobili zwycięzcy jest troszkę pathetic! Ktoś, kto brał udział w tym konkursie widział, że Pan Filip między 3 a 4 tygodniem stracił 300 tys. zł i to właśnie powinno być akcentowane. Tak, można zarobić olbrzymie pieniądze w krótkim czasie, ale równie szybko można je stracić!!! Problemem jest to, że większość ludzi wchodzących na forex powinno trzymać swoje oszczędności na lokacie! Nie posiadają ani wiedzy, ani praktyki, ani tzw. risk capital, na utratę którego mogą sobie pozwolić. Właśnie dlatego gracze w konkursie bossafx mogli sobie pozwolić na używanie aż takiej dźwigni i wysokie stopy zwrotu (bo utrata 1000 zł to niewielka strata!). Musimy sobie jednak zdawać sprawę, że nikt nie jest w stanie osiągać 1000% miesiąc w miesiąc. Bo gdyby był, to pracowałby dla Morgan Stanley za 7 cyfrową sumę!
Szczerze mówiąc, porównanie forexu do ruletki jest częściowo tylko uzasadnione, gdy mówimy o psychologii, natomiast sam trading jest dużo bardziej prosty. Widziałem ostatnio filmik tradingowy na youtube (http://www.youtube.com/watch?v=ijoOxkjOgyU), z ktorego wynika jeden prosty fakt: większość traderów jest w stanie przewidzieć kierunek w jakim pójdzie rynek, a problemem jest to, że ich average losing trade is 2x average winning trade!!! Zastanówmy się przez moment nad prostym faktem: w momencie otwarcia pozycji mamy 50-50 że cena pójdzie w naszym kierunku (tak wiem, możemy mieć kilka dojis na 1d charts, ale wcześniej czy później w krótkim okresie czasu np. 1h cena powędruje w jakimś kierunku). Załóżmy również, że tracimy dokładnie tyle samo co zyskujemy na pojedynczej transakcji. W tej sytuacji w długim okresie czasu (zakładając, że wejścia są random) powinniśmy wyjść na 0! Oznacza to, że aby być profitable musimy zrobić 2 rzeczy:
1. znaleźć punkt wejścia, w którym szanse na to, że cena pójdzie w oczekiwanym kierunku są wyższe – high probability set-up!
2. otwierać pozycje w momencie, gdy cena ma dużo więcej miejsca na pójście w naszym kierunku niż w przeciwnym, co da nam dodatnie risk/reward ratio
Z technicznego punktu widzenia tyle wystarczy by zarabiać pieniądze!!! Problemem jest psychika i fakt, że większość ludzi, którzy trafiają na forex widziała reklamy w stylu: ‚nauczyłem się handlować ropą naftową i zarobiłem 1000 euro w tydzień’! Są to ludzie, którzy nie rozumieją, że zostanie traderem (jak każdy inny zawód) wymaga czasu, praktyki i CIERPLIWOŚCI! Przypomina mi to moją podróż do Tajlandii i wizytę w ‚Crocodiles Zoo’. Przy wejściu leżały kolorowe ulotki mówiące: Here in Thailand we are committed to preserving endangared species…, and we offer you a wide selection of purses and handbags made of crocodiles’ skin’! Zachowanie gatunku i jednocześnie zabijanie, aby sprzedawać wyroby ze skóry są przeciwstawne tak samo, jak długi czas nauki i szybkie zyski!!! Forex jest inwestycją, a nie job replacement i jak każda inwestycja wymaga dobrego biznes planu, czasu i cierpliwości. Jeśli oczekujecie na szybkie zyski to lepiej odwiedzić kasyno – tak czy siak stracicie, ale przynajmniej będziecie mieli miłe wspomnienia!!!
@MW
Napisałem
„Gdyby zamrozic depozyty w sensie ich nieuzupełniania co oczywiście jest możliwe tylko w abstrakcji celem lepszego rozumienia mechanizmu”
Po to modelujemy upraszczamy rzeczywistość by uwypuklić rzeczy zasadnicze.
Co ten model nam obrazuje. Ano szybkość z jaką prowizja pochłania nam kapitał. Dlatego autor celowo „zamroził” i ograniczył wpływ rzeczywistej dynamiki z uzupełnianiem depozytu bo wtedy nam ta ważna cecha rynku umyka.Staje sie mniej widoczna.
Nie wierzę ,że Pan tego nie zauwazył.
Natomiast rozwadnianie modelu na GPW,KNF itd jest zupełnie nie na temat IMO.
Może wnioski są zbyt daleko idące , ale kierunek analizy słuszny.
Zresztą każdy inwestujący dojdzie /powinien/ do tego by docenić wpływ prowizji na wyniki końcowe.
Jak nie dojdzie tym gorzej dla niego.