Są dwie sprawy, którymi chciałbym się dziś podzielić z Czytelnikami, ale jak zwykle to forum otwarte jest na wszystkie tematy.

—Kathay—

22 Komentarzy

  1. kathay (Post autora)

    Od wczoraj z każdej strony słyszę o 2-miliardowej stracie JP Morgan na CDSach. Jeszcze nie otwierałem lodówki i Tygodnika Wędkarza, ale i tam spodziewam się zostać zaatakowany ową informacją.
    Sam nie jestem zszokowany, chyba nie taką kwotą i nie w tym biznesie. Od tygodni śledziłem w Wall Street Journal losy tej transakcji, robionej przez tradera, któremu nadano nicka „wieloryb”. Wiedziałem więc, że idzie gra o duże pieniądze, że rynek mocno poczuł te transakcje, obstawiałem jednak, że to JP Morgan skosi zysk.
    Wiem po co epatują tym media – wiadomo, news za duże pieniądze jest atrakcyjny. Tylko zastanawiam się po co tym ekscytować tłumy? Żeby poczuły satysfakcję z porażki okropnych bankierów? Ale kto niby te pieniądze zarobił jeśli nie inni bankierzy? W tej grze o sumie zerowej ucieszyć mogłaby tylko wiadomość, że te pieniądze pójdą do realnej gospodarki a nie do dalszej walki na coraz dziwniejsze zakłady i derywaty.
    Albo może to news nadziei, że za karę wstrętny JPM upadnie jak niegdyś Lehmann? No to nie skończyłoby się dobrze dla portfeli widzów i czytaczy tych newsów. A poza tym JPM zdaje się oddał tylko fragment z 11 miliardowego zysku za zeszły rok. Tę stratę i tak sobie odbiją albo na klientach albo na rynku, a taka chęć rewanżu może prowadzić do nieobliczalnych następstw. Nie wiem, może się czepiam, ale niech już lepiej klepią o Paris Hilton niż o finansach wypranych z kontekstu. Chociaż w dniu wojny o emerytury chyba największy sens miałby reportaż rzeczowy o wszystkim za i przeciw ale bez politycznego i emocjonalnego zadęcia.

  2. kathay (Post autora)

    Przeglądając u fryzjera jakiś dziennik, i chyba była to Gazeta Prawna, zauważyłem, że z tą deregulacją doradców finansowych to szykuje się zupełnie zaskoczenie w stosunku do tego o czym tu rozmawialiśmy. Nie wiem czy to pan dziennikarz czegoś nie pomylił bo okazuje się, że egzamin nadal będzie ale z jego części mają być zwolnieni ci, którzy na studiach poznali ową wiedzę teoretyczną albo ci, którzy już mieli z tym do czynienia w praktyce doradcy. Wyszło, że aby nie zdawać części egzaminu na doradcę inwestycyjnego trzeba być wcześniej… doradcą inwestycyjnym. Groch z kapustą i deregulacja bez deregulacji?

  3. lesserwisser

    „Od wczoraj z każdej strony słyszę o 2-miliardowej stracie JP Morgan na CDSach. Jeszcze nie otwierałem lodówki i Tygodnika Wędkarza, ale i tam spodziewam się zostać zaatakowany ową informacją.”

    No popatrz, a ja w Wybiórczej ani wczoraj ani dziś nie znalazłem informacji na ten temat, widocznie schodzą na psy. Na szczęście Pudelek trzyma rekę na pulsie.

    „Sam nie jestem zszokowany, chyba nie taką kwotą i nie w tym biznesie. Od tygodni śledziłem w Wall Street Journal losy tej transakcji, robionej przez tradera, któremu nadano nicka „wieloryb”. Wiedziałem więc, że idzie gra o duże pieniądze, że rynek mocno poczuł te transakcje, obstawiałem jednak, że to JP Morgan skosi zysk.”

    Przyznam, ze mnie zadziwiasz (nieustannie ;)). Wprawdzie po wpadkach SG czy skali Madoffa, można się nieco uodpornić na te „nędzne” jakieś
    2 miliardy zielonych, ale przecież to są jednak dwa miliardy (dwójka i dziewieć zer), kwota niebagatelna. Zreszta kto wie ile wyjdzie na końcu, już mówi się o minus 3 miliardy, a może więcej.

    Jednak moje zdziwienie bierze się głównie z tego, że jakoś nie piszesz jaki wpływ na rynek moze mieć taki news. Tymczasem w ubiegłłym tygodniu JPM stracił na wartosci 9,3% swojej poprzedniej
    kapitalizacj. Można zapytać, aż tyle czy dopiero tylko tyle. Nie chciałbym być w skórze akcjonariusza, które dzień przed zjazdem nabył akcje JPM. A to jeszcze nie koniec, zapewne.

    JPM uwazany był za najpepiej zarządzany bank na świecie, gdzie procedury zarzadzania ryzykiem były wręcz nieprzemakalne. A tu proszę, okazuje się, że gigantyczna strata powstała na pozycjach które nazywane były hedgingiem. I jak tu wierzyć banksterom.

    No ale jest jeszcze bardziej dotkliwy aspekt tej sprawy, dołujacy wpływ tej wpadki na cały rynek finansowy, a szczególnie wyceny podmiotów które posiadaja akcje JPM.

    Jednak przy każdej takiej okazji powraca jak bumerang pytani – Murwa kać, jak to było możliwe, kto konfigurował taką transakcję, czy ktoś autoryzował tę transakcję, gdzie była wewnętrzna kontrol, jak można było dopuścić do tak dużej straty, i to niby na hedgingu.

    Piszesz: „Wiedziałem więc, że idzie gra o duże pieniądze, że rynek mocno poczuł te transakcje, obstawiałem jednak, że to JP Morgan skosi zysk.”

    Widzisz, problem w tym, ze rynek podobno wiedział o tym, że Bruno Iksil, bardzo ostro pogrywa, jego książke ocenia się na 100 miliardów, i ta wiedz pozwolił funduszom hedgingowych ustawic sie pod niego, a raczej przeciw niemu ksizetym dealu i ustawił się pod niego, co utopiło JPM.

    http://www.forbes.com/sites/petercohan/2012/05/12/how-jpmorgan-lost-17-5-billion/

    Zapewne JPM nie upadnie od tego, wprawdzie będzie trochę szumu i zamętu ale może ten przypadek wreszcie nieco oczyści atmosferę i może wreszcie zwróci dobitniej na fakt, że takie historie jednak nie powinny się więcej powtarzać.

    A u nas można by Iksila nazywać nie Wielorybem tylko Wielbłądem.

  4. Bebok

    „Przeglądając u fryzjera jakiś dziennik, i chyba była to Gazeta Prawna, zauważyłem, że z tą deregulacją doradców finansowych to szykuje się zupełnie zaskoczenie w stosunku do tego o czym tu rozmawialiśmy. Nie wiem czy to pan dziennikarz czegoś nie pomylił bo okazuje się, że egzamin nadal będzie ale z jego części mają być zwolnieni ci, którzy na studiach poznali ową wiedzę teoretyczną albo ci, którzy już mieli z tym do czynienia w praktyce doradcy.”

    Czy u tego fryzjera było DGP sprzed czterech tygodni, czy dopiero teraz o tym napisałeś? Bo ja o tym czytałem w DGP cztery tygodnie temu jakoś 🙂

  5. podtworca

    Wiele rynków stoi nad przepaścią (nawet nasz WIG20, który wybija trójkąt dołem), ropa, złoto się łamią, Apple pękł, NASDAQ odbija od fibo50. Jest zatem szansa na mocną falę spadkową. Nie ma natomiast jakiegoś mocnego motywu typu bankructwo banku, kraju. Może dlatego media epatują takimi ekscesami, żeby podkręcić atmosferę paniki nim bessa w Europie się skończy i ECB zacznie dodruk.

  6. miśYogi

    z innej beczki – czytając nagłówki o dołujących cenach nieruchomości przeplatane nagłówkami o kolejnych rekomendacjach KNF dotyczących kolejnych ograniczeń w przyznawaniu kredytów hipotecznych zaczynam się zastanawiać co jest skutkiem a co przyczyną, a przynajmniej wątpić w oczywistą oczywistość. ba, żeby nie powiedzieć – zaczyna się rodzić myśl o spiskowej teorii dziejów i sprytnej intrydze masonów/cyklistów tudzież innych kosmitów… jak to jest?
    😉

  7. kathay (Post autora)

    @Less
    Może mam skrzywioną wizję postrzegania zza granicy obecnie, ale słucham radia przez net, czytam polskie portale, oglądam nawet Polonia TV i wszędzie był przez 2 dni wieloryb:)
    A przed chwilą pierwsze po wrzuceniu gazety.pl pokazał się znów ów waleń, w artykule niejakiej pani ‚ani”, która z pewnością nie rozumie tego co pisze więc naród jest skazany jak widzę na walenia i walenie w rogi. Ów kwiatek to:
    „Tak zwana zasada Volckera zabraniająca bankom pozostającym pod parasolem rządu spekulowania ich własnym funduszami nazywa się proprietary trading – została wpisana w nowe ustawodawstwo przyjęte przez Kongres USA w 2010 r.”

  8. kathay (Post autora)

    A tak poza tym właśnie robimy na giełdach kolejną falę strachu i wytrząsania optymistów. Zakładam,że ostatnie dno z zeszłego roku zostanie pogłębione. Prof. Rybiński zachwalał swój fundusz zbyt impertynencko więc nie został polubiany, ale miał rację, że Europa jeszcze nie przeszła swojego czyśćca, daleko do tego.
    W listopadzie Z. Komar wskazywał październik 2012 jako czas na zakupy. Jeśli do tego czasu ktoś nie uprzątnie tej stajni unijnej to trzeba termin przełożyć. Od roku nie dotykam sam akcji na swoim IKE i chyba jeszcze długo tego nie zrobię, chyba że bardzo spekulacyjnie…

  9. kathay (Post autora)

    @Bebok
    Jako najbardziej zainteresowany jesteś bez wątpienia oblatany. Jak więc sprawy się mają z tymi egzaminami i ich umiejscowieniem w branży? No i jak wygląda sprawa twoich egzaminów ? 🙂

  10. julka

    Nawet nie obserwowałam wpisów wstecz. Kóń by się uśmiał. Pozdrawiam:)

  11. Adam_S

    Kathay

    Nie wierze w takie przypadki ze jeden „siusiek” powoduje miliardowe straty w takich firmach. Tu francuzik, tu anglik, tu madoffik… za takimi pieniedzmi musza stac ludzie ktorzy o tym wiedza i akceptuja to ryzyko. moze sami nim steruja i wybieraja potem koziolka ofiarnego ktory sie przyzna i wezmie wine na siebie w zamian za 10M$.

  12. Adam_S

    MisYogi

    Nie ma spiskowej teorii.
    popatrz na ceny nieruchomosci w PL i w DE. sa podobne.
    popatrz na zarobki w tych kraje. one podobne juz nie sa.

    w PL byla/jest chora sytuacja, gdzie za zrednia krajowa nie dalo rady kupic nawet metra mieszkania. cala banka musiala kiedys peknac. ci ktorych bylo stac to juz kupili. Teraz rynek sie nasycil i normalne jest ze ceny spadaja. do tego „unormalnie” przyznawania kredytow przywraca wycene mieszkan do akceptowalnego stanu. wg mnie stosunek cen nieruchomosci PL a DE to powinno byc 1/2 i powoli sie doganiac wraz ze zmiana wynagrodzen.

  13. lesserwisser

    @ Kathay

    Muszę powiedzieć, że wielce symptomatyczny jest fakt, że w papierowej Wyborczej do poniedziałku włącznie formalnie nie znalazłem doniesienia agencyjnego ani o wielorybie ani o kłopotach rekina finansjery JP Morgana.

    Jest za to dobry, dwustronicowy, artykuł Andrzeja Lubawskiego „Mea culpa na bank nie wystarczy, poświęcony właśnie banksterce i jej obecnej krytyce.

    Pretekstem do jego napisania była zapewne ostatnia wpadka JPM (o której oględnie wspomina), ale mnie najbardziej ubawiła przewrotność losu. Szef JPM, Jamie Dimon, był bowiem, jak się okazuje, najbardziej zawziętym krytykiem Volckera, i twierdził ze on i jego chłopcy dobrze wiedzą jak się gra w pikuty, więc się nie ma obawy aby się skaleczyli.

    A tu ciach i jest kuku w paluszek. Tat to jest jak się nie słucha starszych, teraz w JPM moga Jamiego nazywać „Dimon of our own design.” 🙂

    Polecem lekturę tego artykułu.

  14. herodot

    Aktualne informacje dotyczące spadków cen nieruchomości nie uwzględniają dwóch istotnych czynników:
    Ceny mieszkań na rynku pierwotnym są sztucznie ( w sumie to nielegalnie) zaniżane do poziomu który pozwala skorzystać z program rodzina na swoim. Od początku roku zostały dość mocno ograniczone wskaźniki dopuszczalnych cen za m2 przy programie RNS. A że Polak potrafi to developerzy na stosunkowo dużą skalę zaczęli zaniżać ceny mieszkań a różnicę inkasować pod stołem. Klient zadowolony, że dostał dotację a developer że w ogóle sprzedał mieszkanie.
    Drugą sprawą są coraz częstsze zaniżanie cen mieszkań przy rynku wtórnym. Czasem polega to na zwykłym płaceniu pod stołem aby obniżyć podatek ( 2% ) ale coraz częściej także chodzi o RNS. Tu klienci zawierają umowy na zakup mieszkania po obniżonej cenie a dodatkowo zawierają drugą umowę na zakup „wyposażenia”.
    No i w statystykach, które uwzględniają ceny transakcyjne nie sposób tego uwzgędnić. Dlatego, proponuję na te spadki cen mieszkań w tym roku patrzeć ostrożniej. Faktycznie, zdolność kredytowa została ograniczonach w bankach, ale nie na tyle aby spowodować jakieś załamanie rynku nieruchomości.
    Z moich spostrzeżeń jako doradcy wynika, że spadająca liczba transakcji ( bo to ma znaczenie! a nie spadek cen nieruchomości ) wynika nie tyle z rekomendacjami KNF ( bo obostrzenia programu RNS klienci z łatwością obchodzą) co spadek optymizmu konsumenckiego. Ludzie boją się brać w tej chwili kredyty hipoteczne. I to jest zjawisko niepokojące.

  15. nieudacznik

    @ herodot

    Obawiam się, że jesteś w błędzie. Obserwuję ten rynek bardzo uważnie i jestem głęboko przekonany że jesteśmy na skraju przepaści i wkrótce zrobimy krok naprzód. W tym roku nastąpiło gwałtowne pogorszenie sytuacji w nieruchomościach, z tym że z racji swojej specyfiki rynek tego jeszcze nie widzi. Rynek nieruchomości jest rynkiem o bardzo dużej inercji, sprzedaż mieszkania czy domu jest zawsze kwestią miesięcy, pośrednicy uspokajają sprzedających, że to, że nie ma na razie kupców nie jest niczym niepokojącym. Prawie każdy ma taką czy inną nieruchomość, często na kredyt i w zasadzie nikt nie dopuszcza myśli, że to może wszystko mocno tąpnąć. A sytuacja zaczyna bardzo powoli dojrzewać do paniki, osobiście nie zdziwię się jak ceny w krótkim czasie spadną o 50% albo i lepiej. Myślę że nerwowo zacznie się robić już po wakacjach. Nikogo kto od jakiegoś czasu działa na rynkach nie uspokajają opinie anali, że większe spadki cen nieruchomości są praktycznie niemożliwe.

  16. herodot

    nieudacznik
    Ja tego rynku nie obserwuję. Ja w nim pracuję.
    Nie pisałem o swoich przekonaniach – tylko praktykach.

  17. nieudacznik

    @herodot
    Niespecjalnie mi to imponuje. Makler który klepie zlecenia też można powiedzieć „robi w kontraktach”, a mimo to jakiejś wielkiej wiedzy na temat przyszłych trendów mu to nie daje. Znam dobrze ludzi mocno zaangażowanych w ten temat, zarówno od strony deweloperów jak i pośredników i wszyscy starzy wyjadacze są sytuacją bardzo mocno zaniepokojeni, mówiąc delikatnie. Młode pistolety oczywiście uważają że spoko, sytuacja jest pod kontrolą, ale tak już ten świat działa.

  18. miśYogi

    @ Adam_S

    „(..) „unormalnie” przyznawania kredytow przywraca wycene mieszkan do akceptowalnego stanu”

    – rynek kredytów w Polsce został zarżnięty, za tym podąża branża budowlana. Nie wiem czy celowo ale dziwne jest gdy osoba ze stałą pracą o zarobkach brutto 12,5 tys ma trudności z otrzymaniem kredytu na 275k :/

    „Nie ma spiskowej teorii. popatrz na ceny nieruchomosci w PL i w DE. sa podobne. popatrz na zarobki w tych kraje. one podobne juz nie sa.”

    – nie jestem tego taki pewien czy to ceny powinny spaść czy zarobki wzrosnąć. mieszkam na pograniczu i codzienne zakupy robię w DE, jest taniej a jakość nieporównywalnie lepsza. wg tej teorii ceny w polskich sklepach powinny spaść tak samo jak cena paliwa na stacjach. nie sądzę by tak się stało 😉

  19. lesserwisser

    Nie tylko rynki szaleją ale szaleje również profesor Rybiński.

    Rozhulał się tak, ze nie mogę sobie odmówić zacytowania go, a przy tym mówi – „Nie panikować, jeszcze zdążycie”:

    http://www.rybinski.eu/2012/05/nie-panikowac-jeszcze-zdazycie/

    „Od dłuższego czasu obserwuję, jak uczeni w Excelu opowiadają coraz większe głupstwa, powtarzając bez zrozumienia za jakimś ministrem lub komisarzem. Teraz klepią, że strefa euro jest lepiej przygotowana do walki z kryzysem niż dwa lata temu.

    To jest takie przygotowanie, jak założenie dziurawego kondona przed stosunkiem z prostytutką chorą na syfilis. Klientowi nie powiedziano, że kondon jest dziurawy i dlatego czuje się w miarę bezpiecznie. A dwa lata temu to było tak jak stosunek bez kondona z prostytutką co do której klient nie był pewien czy jest zdrowa, ale była taka szansa, nawet całkiem spora.

    To ja się pytam, kiedy klient powinien czuć się bezpieczniej, dwa lata temu, czy teraz, w dziurawym kondonie, bo obecny system antykryzysowy strefy euro taki właśnie jest. Dla Polski jest z tego jedna lekcja, omijać prostytutki z daleka, żeby się nie zarazić.”

    No cóż, najbezpiecznjsz są stosunki ze sprawdzonym partnerem (ekonomicznych nie wylączająć). Boso ale w ostrogach! 🙂

  20. Bebok

    Paczajcie co Gwiazdowski dowalił: http://blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1119

    @kathay: teraz widzę dopiero że napisałeś do mnie, przepraszam. Ja wiem o egzaminach tylko tyle, ile w tej DGP przeczytałem, nie mam tam insidera 🙂 A co do tego jak mi idzie to po prostu zapieprzam 😛

  21. Klondike

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,12271803,_Z_wplaconych_30_tys__zl_zostalo_mi_20___Klienci_banku.html?lokale=torun
    O co tutaj chodzi? Czy to nie rozbój w biały dzień? Opłata 1500 zł miesięcznie od kwoty 30 tys czyli 5% od zainwestowanej sumy. Ja ten produkt miał przynosić zyski dla klienta? Może to ktoś mi jako osobie o móżdżku emeryta jeśli chodzi o znajomość produktów finansowych wyjaśni. Bo na mój chlopski rozum wychodzi na to, że w zasadzie niezależnie od osiąganych wyników zainwestowana – bo jakie one mogą być, kilka procent rocznie? – kwota powinna zniknąć po około dwóch latach z konta z powodu tych opłat.

    1. trystero

      @ Klondike

      Jeśli się nie mylę to jest opłata, którą się uiszcza jeśli wycofujesz się przed upływem zapadalności produktu, która wynosi, bagatela, 10 lat. Naliczana jest przez pierwsze 6 miesięcy. Tutaj jest to dobrze wyjaśnione.

      Niby wszystko zgodnie z prawem… Nie jestem jednak pewien, że UOKIK nie zakwestionowałby tej umowy ze względu na wprowadzanie w błąd. No ale to już wyśmiewane przez wielu państwo niańczące 🙂

      Efekt jest taki, że później wiele osób dziwi się dlaczego atakuje się Finroyal czy Amber a nie Getin.

      A wniosek jest taki, że trzeba czytać to co się podpisuje!

Skomentuj lesserwisser Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Proszę podać wartość CAPTCHA: *