Jeśli ktokolwiek czuje obiekcje wobec Hipotezy Efektywnego Rynku (HER) to ten wpis powinien pomóc w odnalezieniu nowego punktu widzenia.
Wywołuję temat z powodu ostatnio omawianej tutaj przez mnie kwestii ewolucji strategii technicznych, która w pewnej mierze wpasowuje się w poniższe rozważania.
Kilkadziesiąt lat od momentu zbudowania oficjalnych podwalin, Hipoteza Efektywnego Rynku ma się nadal dobrze i w świecie akademickim i finansowym. I to wbrew odkryciom ekonomii behawioralnej i na przekór anomaliom, wobec których „ojcowie założyciele” HER skupieni wokół „szkoły chicagowskiej” tworzą coraz to nowe wyjątki. Jej zasady obrazuje pewien żart:
Ulicą przechodzi ekonomista z towarzyszem i nagle spostrzegają leżący banknot 100-dolarowy. Kompan pochyla się by go podnieść na co ekonomista mówi: „Nie trudź się – gdyby to był rzeczywiście banknot 100 dolarowy ktoś by go już dawno podniósł”.
HER dezawuuje skuteczność aktywnego inwestowania twierdząc, iż wszystkie informacje na tyle efektywnie odbijają się w cenie aktywów, że inwestorzy nie mają szans na wykorzystanie ich tak by osiągnąć wyniki lepsze od rynkowej średniej, reprezentowanej często przez indeksy. Perfekcyjnemu obiegowi informacji towarzyszy przy tym, jak głosi hipoteza, racjonalność inwestorów, czemu z kolei zaprzecza zdecydowanie „szkoła behawioralna”. Pogodzenie obu obozów zaproponował Andrew Lo, wykładowca słynnego M.I.T., zarządzający przy tym funduszem, piszący książki i artykuły, których jestem niestrudzonym fanem.
Jego teoria przedstawiona w pracy „The Adaptive Markets Hypothesis: market efficiency from evolutionary perspective” ukazała się wprawdzie w 2004 roku, ale do dziś pozostaje raczej w cieniu ekonomicznego mainstreamu, zajętego układaniem coraz to nowych teorii ratowania świata. Jako zwolennik pokazanego w przywołanej pracy podejścia chciałbym zrobić nieco marketingu wokół owych ewolucyjnych hipotez. Choćby po to by rozluźnić pancerz nałożony na rynek finansowy przez HER i podpowiedzieć studentom, by nie dawali się bezwiednie krępować teoriami o braku inwestycyjnych możliwości. Właśnie, z przyjemnością posłucham jak temat Efektywnego Rynku traktuje się dziś na uczelniach ekonomicznych?
Zasadniczo już sama nazwa w tytule wyjaśnia wiele – Hipoteza Adaptacyjnego Rynku (w skrócie HAR) jest pewnego rodzaju kreatywnym spojrzeniem na to jak rynek dopasowuje się do zmieniających się czasów i warunków ekonomicznych. Wywodzi się ona prosto ze zdobyczy neurobiologii i neuromedycyny oraz interakcji pomiędzy psychologią a ekonomią. Sam autor nadal pracuje nad skwantyfikowaniem jej twierdzeń, co nie jest prostym zadaniem, w dużej mierze jej założenia tworzą dziś żywy, twórczo rozwijany organizm, co jakiś czas znajduję uaktualnienia do oryginalnej pracy. Nie da się jej przedstawić bez nawiązań do HER więc dla lepszego zrozumienia będę zestawiał oba podejścia posługując się pracą Andrew Lo.
Wprawdzie pierwsze zręby kładli Samuelson i Roberts, ale HER jest utożsamiana dziś najmocniej z Eugene Fama (publikacja z 1970 roku) i jego stwierdzeniem „cena odzwierciedla w pełni wszystkie dostępne informacje”. Paradygmat rynku efektywnego zakłada, że zmiany cenowe są losowe i nieprzewidywalne, a armia inwestorów stając po stronie podaży lub popytu w warunkach niepewności nieustannie walczy o każdy strzępek informacji a potem je natychmiast wykorzystuje tworząc pewien rodzaj równowagi, w której nie ma miejsca na ekstra zyski w długich terminach.
De facto więc, w oparciu o taką ideę samokorygującego się nieustannie rynku, nasza obecność tu na blogach ograniczałaby się jedynie do podpowiadania jak kupić indeks (czy indeksy różnych rynków) i zapomnieć na lata. My jednak, albo przynajmniej powiem za siebie, nieustannie poszukujemy nieefektywności czyli „dziur” w rynku, które dają szansę na zysk nieco lepszy niż „średni”. Jedną z tych „dziur” jest właśnie Analiza Techniczna, najmocniej dezawuowana przez wyznawców HER, wykorzystująca specyficzny rodzaj informacji – powtarzalność układów cen z przeszłości.
Dość znaczny kapitał przepływa przez giełdy w oparciu o wykładnię HER, tak funkcjonują choćby fundusze indeksowe, w których miliardy są wykładane na bierny zakup indeksów, derywatów na nich opartych lub akcji, będących jego komponentami, a celem jest „kup i trzymaj”. Jeśli wziąć bowiem pod uwagę, że ok. 70-80% aktywnych funduszy inwestycyjnych zarabia dla klientów mniej (po potrąceniu opłat) niż średnio zmienia się rynek to inwestowanie indeksowe nabiera sensu. Na bazie HER działa również cały przemysł wycen i zarządzania opartego o CAPM czy optymalizację portfelową. HER zakłada również, że niemożliwe jest zarabianie w długim terminie w oparciu o Analizę Fundamentalną jak i w oparciu o informacje poufne. Timing czyli zmiany pozycji zależne od koniunktury (trading się na tym opiera) wymyślono po to by rynek pokonać i choć dziesiątki poradników odradza tego typu aktywne zaangażowanie na giełdzie to część inwestorów czy spekulantów odnosi w tym sukces. Zwolennicy HER odpowiadają, że ten rodzaj zysku powstaje z racji dużo wyższego ryzyka na jakie wystawiają się rynkowi gracze. Problem pozornie czysto akademicki a jakże rozpalający nieustanne dyskusje o możliwości pokonania rynku czyli było nie było innych konkurentów, a ostatnio i automatów…
W ciągu ostatnich lat psychologowie oraz ekonomiści zajmujący się empirycznymi badaniami a nie tylko teorią, w tym Nobliści, zrobili spory wyłom w wizerunku inwestora jako racjonalnego podmiotu, który kierując się kryterium oczekiwanej użyteczności dał oparcie teoriom HER. Udowodniono tyle odstępstw, błędów, niepożądanych efektów i skrótów myślowych, które skrzywiają proces decyzyjny każdego z nas, że spisanie ich zajmuje coraz grubsze książki. Wszystkie owe odbiegające od racjonalności wybory prowadzą do cenowych anomalii, baniek, manii, krachów. A przede wszystkim, jak twierdzą oponenci HER, do takich nieefektywności, które mogą wykorzystać arbitrażyści. Zwolennicy z kolei im odpowiadają, że te okazje do arbitrażu są nieznaczące, a Pan Rynek sam szybko daje sobie z nimi radę, sprowadzając kursy do racjonalnych poziomów. W tym momencie dworują sobie z tego choćby wszyscy operatorzy ultraszybkich robotów, wymiatających z giełd miliardy przy wykorzystaniu każdej okazji w nierównowadze wycen. Po wtóre – Pan Rynek jednak zawiódł przy okazji wielu krachów, jak ten związany z funduszem LTCM czy tymi z obecnego dziesięciolecia, kiedy do gry musiały włączyć się rządy. Sam wielki Greenspan musiał w końcu zmienić stronę mocy po której całe życie stał, przyznając, że mylił się strasznie myśląc, że rynek ze wszystkim zawsze upora się sam.
W sukurs zwolennikom perfekcyjnej efektywności przyszła kolejna teoria- Hipoteza Błądzenia Losowego (ang. Random Walk), która jest nawet utożsamiana z HER, występując w roli jej synonimu. Wg. niej między cenami nie istnieje, ze statystycznego czy inwestycyjnego punktu widzenia, żadna istotna zależność, korelacja deterministyczna. Cóż, przez ostatnie 30 lat powstało sporo prac, które ów pogląd obalają, w tym obliczenia Andrew Lo, który wykazał zależności istniejące w kursach tygodniowych akcji amerykańskich.
No dobrze, ale co w całym tym zamieszaniu z plejadą funduszy i inwestorów indywidualnych, którzy nie nazywają się Buffet czy Soros? Jeśli rynek jest jednak nieefektywny to jak wykorzystać nieracjonalność tłumu i wycen? A jeśli jest efektywny to czyż nie dowodzi tego spory odsetek przegranych i bankrutów spekulacji?
Jak wykazał Stiglitz i Grossman rynek nie może być efektywny bowiem nie byłoby wówczas sensu poświęcać energii i pieniędzy na gromadzenie informacji, a co za tym idzie nie byłoby wówczas powodu dokonywania tradingu i rynek po prostu by zamarł. Skoro jednak warty biliony przemysł agresywnie zbiera informacje i handluje w oparciu o nie to znaczy, że istnieje jednak pewien stopień nieefektywności, którego wykorzystanie pozwala zrekompensować zainwestowane środki w zdobycie, przetworzenie, analizę i wykorzystanie informacji wszelkiego typu. To tzw. ekonomiczna renta, czy premia za wkład, której zdobycie aktywuje cały ten inwestycyjno-tradingowy świat. Zła wiadomość jest taka, że skoro istnieją jej beneficjenci to muszą również istnieć jej dawcy. Prowokacyjna wskazówka brzmi: dawcami są tzw. „noise traders” (handlujący szumem) czyli wszyscy ci inwestorzy, którzy sądząc, że działają w oparciu o wartościową informację tak naprawdę tradują w oparciu o pozbawione przewagi metody.
O tym jak Andrew Lo powiązał te oba wojujące światy w kolejnym wpisie.
—Kat—
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Jesli rynek jest efektwyny a inwestorzy racjonalni, to jak to możliwe, że jeden kupuje a drugi sprzedaje dokładnie w tym samym czasie po tej samej cenie?
Nie uznaję wprawdzie efektywności rynku a tym bardziej racjonalności inwestorów ale możemy pogadać o tym co pytasz, bardzo lubię bowiem poszukiwać wszystkich motywów rynkowych zachowań.
Wytłumaczenie tego na gruncie każdej innej teorii poza HER jest proste. Gdybym przez chwilę miał być rzecznikiem HER to napiszę tak:
zwolennikom HER zarzucano, że jednostki nie są w żadnym razie racjonalne, więc ukuto tezę, że inwestorzy są racjonalni ale jako masa, to znaczy, że kurs jest poprawny jako wypadkowa zachowań tłumu czyli tłum ma rację i idąc dalej rynek ma rację. Nie ma więc znaczenia kto kupuje/ sprzedaje, liczy się wypadkowa tych cen czyli aktualny kurs.
HER zakłada perfekcyjny obieg informacji, więc w świetle tego założenia wszyscy powinni stać po jednej stronie. Ale tego rodzaju mielizn jest więcej w HER.
„Jesli rynek jest efektwyny a inwestorzy racjonalni, to jak to możliwe, że jeden kupuje a drugi sprzedaje dokładnie w tym samym czasie po tej samej cenie?”
Bo jakby jeden nie kupował a drugi nie sprzedawał w tym samym czasie po tej samej cenie to by wogóle nie doszło do transakcji i rynek by nie miał obrotów, więc trzeba by go było zlikwidować, gdyż nie spełniałby swojej funkcji.
Wcale to, nieco przewrotne, pytanie nie zaprzecza HER/EMH, ani nie stanowi dla niej problemu, gdyż ona nie twierdzi ani nie wymaga aby poszczególni inwestorzy byli racjonalni, tylko utrzymuje że rynek jako całość jest efektywny. Natomiast jego poszczególni uczestnicy mogą sie mylić w obie strony, gdyż rózne są motywy ich postępowania i różny indywidualny odbiór szumu rynkowego.
Całkiem udatnie opisuje to Wikipedia, która pozwole sobie tu przytoczyć:
„Note that it is not required that the agents be rational. EMH allows that when faced with new information, some investors may overreact and some may underreact.
All that is required by the EMH is that investors’ reactions be random and follow a normal distribution pattern so that the net effect on market prices cannot be reliably exploited to make an abnormal profit, especially when considering transaction costs (including commissions and spreads).
Thus, any one person can be wrong about the market—indeed, everyone can be—but the market as a whole is always right.”
@less:
„nie wymaga aby poszczególni inwestorzy byli racjonalni” czyli EMH dopuszcza stawanie po drugiej stronie transakcji tych „nieracjonalnych”? I wykorzystujac ich nieracjonalnosc mozna, wg EMH, osiagac zyski wieksze niz szeroki rynek?
Tak, EMH dopuszcza stawanie po drugiej stronie transakcji tych racjonalnych inaczej, i wykorzystujac ich nieracjonalność można, wg EMH, osiagac zyski wieksze niz szeroki rynek.
Tylko, że to może zdażyć się indywidualnemu graczowi, raczej jako wybryk losu, przez czysty przypadek, i to nawet kilka razy, zawsze jednak zgodnie z prawami statystyki.
Znaczy to, że za każdym kolejnym razem szanse na pobicie rynku odpowiednio spadają, gdyż według EMH taki sukces nie może mieć charakteru: systempwegp, systematycznego i regularnego.
@less:
Czy jest jakis powod dla ktorego EMH dopuszcza istnienie nieracjonalnych graczy, a nie dopuszcza aby gracz sam nauczyl sie ich rozpoznawac?
@ Lucky
Po pierwsze to nie wiem czy EMH dopuszcza czy też nie rozpoznwanie nieracjonalnych graczy, moźe poprzez stan rachunku?
Zgaduję tylko, że ten aspekt nie jest w polu zainteresowania tej teorii, gdyż ona nie interesuje się indywidualnym uczestnikiem tylko rynkiem en masse, jako całym, jako zbiorem jego uczestników.
Podobno wypadkowa decyzji wszystkich podmiotów podobno jest racjonalna, bo racjonalności in plus i in minus się mają znosić, co do zasady a raczej z założenia.
Jest to chyba upraszczająco naiwne założenie, ale kto to tam wie jak jest naprawdę.
.
Wlasnie tak mi sie wydawalo, ze EMH jest strasznie naiwna.
Nie jestem pewien czy słowo naiwny najlepiej oddaje tę cechę charakteresytyczną EMH. Chyba lepsze bedzię tu określenie zbyt ufna, nadmiernie wierząca w zbiorową mądrość rynku, aż ocierająca się o granicę naiwności.
Przeciwnie zaś tych którzy wierzyli w zbiorową mądrość partii, trudno chyba nazwać naiwniakami, raczej już cwaniakami albo oportunistami.
@Lesser
A mnie sie widzi i nie wiem czy podzielisz to spojrzenie, że cała ta gadka o efektywności bierze sie z samej metody statystycznego patrzenia na mapę ryzyko/zysk w EMH.
Klasyczna AT oddziela sygnał od szumu i logicznie gdzie logicznie otrzymujemy w wyniku nieefektywność.
EMH nie oddziela tego bo wtedy mapa ryzyko /zysk z punktu widzenia statystyki byłabymniej uzyteczna lub całkowicie bezużyteczna. W zamian stosuje sie poziomy ufności z miarę rozkładu /para/ normalnego.
Ba już przy 2 sigma unicestwiane sa grube ogony na którym AT bazuje.
Stąd logicznie szum staje sie elementem strategii i niedaleko już do wniosku ,że rynek jest racjonalny w tym sensie ,że wszystkie stopy zwrotu przy zakładanym stopniu ufności są ważne.
Spór jest zatem fundamentalny bo AT-iści odrzucając paradygmat o racjonalności podważają werbalnie niejako fundament na którym opiera się EMH.Z drugiej strony AT filtrując istotny składnik EMH jest nie do przyjęcia dla osób widzących jedynie przez „szkiełko i oko” statystyki, która staje się para naukową wyrocznia co jest , a czego nie ma.
Oczywiście ten spór to groteska typowo ludzka ponieważ odrzucając fundamentalizmy można te elementy próbować połączyć z większą chwałą dla ludzkości 🙂
Niestety niektórzy uważają ,że obrzucanie sie błotem przysparza większej chwały 😉
Nie tylko rynki szaleją ale szaleje również profesor Rybiński.
Rozhulał się tak, ze nie mogę sobie odmówić zacytowania go, a przy tym mówi – „Nie panikować, jeszcze zdążycie”:
http://www.rybinski.eu/2012/05/nie-panikowac-jeszcze-zdazycie/
„Od dłuższego czasu obserwuję, jak uczeni w Excelu opowiadają coraz większe głupstwa, powtarzając bez zrozumienia za jakimś ministrem lub komisarzem. Teraz klepią, że strefa euro jest lepiej przygotowana do walki z kryzysem niż dwa lata temu.
To jest takie przygotowanie, jak założenie dziurawego kondona przed stosunkiem z prostytutką chorą na syfilis. Klientowi nie powiedziano, że kondon jest dziurawy i dlatego czuje się w miarę bezpiecznie. A dwa lata temu to było tak jak stosunek bez kondona z prostytutką co do której klient nie był pewien czy jest zdrowa, ale była taka szansa, nawet całkiem spora.
To ja się pytam, kiedy klient powinien czuć się bezpieczniej, dwa lata temu, czy teraz, w dziurawym kondonie, bo obecny system antykryzysowy strefy euro taki właśnie jest. Dla Polski jest z tego jedna lekcja, omijać prostytutki z daleka, żeby się nie zarazić.”
No cóż, najbezpiecznjsz są stosunki ze sprawdzonym partnerem (ekonomicznych nie wylączająć). Boso ale w ostrogach! 🙂
Sorry to nie tu miało być tylko w „rozmowach od czapy”.
No ale od biedy można postawić hipotezę, że człowiek może zaadaptowac się do każdych warunków, jak go przypili. 🙂
@Less
Mnie sie podoba zajął króciaka i robi do niego pijar ,żeby wspomóc w sposób iście nieprofesorski bez aksamitnych rękawiczek ubranych w rekomendacje.
Spekuła gęba pełną jak sie to mówi 🙂