„ Uchylę może rąbka pewnej tajemnicy: rozpoczęliśmy prace studialne nad powołaniem agencji, która byłaby agencją oceniającą i przyznającą oceny ratingowe. Myślimy o takiej formule, która weźmie to, co dobre z działalności agencji ratingowych, ale będzie pozbawiona powszechnie znanych defektów tego modelu określania ratingu, który, jak się przekonaliśmy, może też być szkodliwy dla interesów inwestorów.”
To zdanie Ludwika Sobolewskiego – prezesa GPW – z weekendowego numeru Parkietu (24.03.2012) mocno mnie zafrasowało. Chodzi o rynek Catalyst i kolejną sytuację, gdy emitent obligacji nie wykupuje tychże, czyli nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Ale wcale nie chodzi tu o prywatną firmę, która bankrutuje i jej ryzyko powinno być znane od początku obligatariuszom (zamiast popularnego sloganiku, że obligacje dają zysk bez ryzyka)
No bo co to znaczy „rozpoczęliśmy”? GPW- Giełda Papierów Wartościowych? Organizator rynku Catalyst? Spólka, której obligacje są na tymże rynku notowane? Ona będzie udziałowcem potencjalnej agencji ratingowej (zwyczajowo są to spółki prywatne)?
Droga redakcjo proszę o pomoc, bo zgłupiałem.
Źrodło:
http://www.parkiet.com/artykul/10,1221113-Gielda-mysli-o-wprowadzeniu-ratingow-na-Catalyst.html
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
„Droga redakcjo proszę o pomoc, bo zgłupiałem.”
Mam nadzieję, że to nie jest zaraźliwe?
I radzę zwrócić się z, tym problemem, raczej do fachowego, ale niedrogiego, lekarza niż do drogiej redakcji, aczkolwiek o wątpliwej fachowości.
Wyidzie na zdrowie i będzie taniej. 😉
Wiedząc jak drogie są dane z giełdy zastanawiam się ile to będzie kosztowało ratingobiorcę 😀
Ludwiś niegłupio kombinuje: biznes na rynku obligacji zaczyna mu się psuć, więc ucieka do przodu. Powoła „agencję ratingową” i w ten sposób zepchnie odpowiedzialność z Catalysta na podmiot zewnętrzny. Po drugie – efekt piarowski: dbamy o najwyższe standardy. A przy okazji da zarobić krewnym-i-znajomym-królika.
Oświadczenie, że projektowana agencja „weźmie co dobre”, ale „będzie pozbawiona defektów” widzę jako przejaw wzruszającego idealizmu. Ludwiś był skautem, bez dwóch zdań.
Bardzo dobry pomysł nawet wrecz ZNAKOMITY żeby powołać taką agencje
rangingową dla spółek na rynku Catalyst
a najlepiej założyć jakąmś stronkę internetową albo blog dla ranginku spółek korporacyjnych – tego brak –
@ GZ i Lesser
To niestety wydaje się zaraźliwe. Ja również zgłupiałem po przeczytaniu….organizator rynku, zainteresowany jak najwyższą sprzedażą papierów i dużym wolumenem ich obrotu jednoczesnie agencją ratingową?
Nie wiem, czy pan Sobolewski słyszał kiedykolwiek o pojęciu „konflikt interesów”. Najwyraźniej nie…
@ Stan
Sam pomysł agencji ratingowej nie jest zły. Ale czy na pewno z udziałem podmiotu, pośredniczącego w oborcie ocenianym przez tę agencję towarem?
Ależ niepotrzebna skromność! Od razu agencja mogłaby zrobić
rating dla USA, Francji, Niemiec, Włoch ….itd
Od razu to ta agencja powinna zrobić rating GPW, w celu uwiarygodnienia i obniżenia opłat, bo jeśli będzie solidna (w co chyba nikt nie wątpi), to wyjdzie co wyjdzie.
Moim zdaniem powstanie agencji ratingowej w Polsce, nie może się dobrze skończyć. Kolejna „niezależna” instytucja – niezależnie co napiszemy musimy na tym zarobić. A jeszcze bardziej się boje jak dziś rano czytałem na jakiej zasadzie agencje ratingowe w USA przyznawały ratingi związane z obligacjami hipotecznymi parę lat temu.
Szutnik ma rację. Prowadzenie agencji ratingowej przez podmiot prowadzący giełdę? Tak jakby w branży było za mało konfliktów interesów? Za chwilę zresztą usłyszymy o chińskich murach – najczęściej wymienianej nieistniejącej budowli na świecie 😀
Ci co powtarzaja slogan o chinskich murach zapominaja, ze pierwowzor sluzyl do komunikacji. Informacje przekazywaly sobie kolejne wiezyczki. Oczywiscie funkcje obronna pelnil rowniez
„Prowadzenie agencji ratingowej przez podmiot prowadzący giełdę? Tak jakby w branży było za mało konfliktów interesów?”
To jest rzecz wtórna. Chodzi o to, żeby wyodrębnić i scedować na kogoś odpowiedzialność za ocenę emitentów i „wyprowadzić” ją poza giełdę (nawet do podmiotu utworzonego przez giełdę). A to znaczy, że spodziewane są dalsze problemy.
„Chodzi o to, żeby wyodrębnić i scedować na kogoś odpowiedzialność za ocenę emitentów i „wyprowadzić” ją poza giełdę (nawet do podmiotu utworzonego przez giełdę). A to znaczy, że spodziewane są dalsze problemy.”
Chyba dobrze czai Dorota, ja też pomyślałem sobie – teraz będzie można powiedzieć to nie ja/my tylko koledzy.
Z nas spadnie odium i będziemy mogli wejść na podium. n45c
Chyba wszelkie agencje i ratingi zostały wystarczająco zdyskredytowane w ostatnich latach. Są zresztą serwisy wystawiające swoje ratingi różnym spółkom warte nie mniej co i pieczątki agencyj („just opinions”). A co by było jak dadzą komuś AAAA a on się przewróci?
Zresztą moim zdaniem to jest kompletne niezrozumienie problemu. Problemem nie jest, że jakieś spółki nie spłaciły obligacji – to jest normalna sytuacja na rynku i dobrze, że tak się dzieje – inwestorzy powinni wiedzieć, że obligacje korpo to nie lokaty w banku a kilkanaście % to nie jest stopa risk free.
Problemem za to jest brak klarownych procedur i rozwiązań dotyczących „życia po śmierci” – tutaj panuje całkowita wolna amerykanka – można nie spłacić obligacji i nie zbankrutować, spłacać wybranych inwestorów, obiecywać, że się kiedyś spłaci i działać jakby nigdy nic, ustanawiać zabezpieczenia które sobie przejął ktoś inny. Tutaj jest pole manewru dla Sobola i ekipy.