O co chodzi- mniej więcej wiadomo. Jedziemy po wszystkim byle z sensem i bez obrażania.
Temat na dziś :
Wiele miejsca zajęły na naszych blogach dyskusje o funduszu Eurogeddon. Chyba zbyt wiele, ale przecież o to chodziło jego twórcy. Jednak mam wrażenie, że nasi Czytelnicy zaangażowali się w te dyskusje ze zgoła innych powodów. Proponuję kilka wniosków i podsumowań, niech ta sprawa stanie się pewnego rodzaju elementem edukacji.
Dlaczego tyle rozmawiamy o tymże funduszu w gronie było nie było specjalistów od giełdy? Z prostego powodu – wszyscy czujemy, że próbuje nam się wcisnąć bubel, wmówić cuda na kiju, zaproponować „nową” jakość pod płaszczykiem niewiarygodności, do tego w ramach funduszu, który sam deklaruje swoją niekompetencję. Słyszymy zgrzyt i słusznie włączają nam się sygnały alarmowe.
Dawno nie widziałem marketingu funduszowego opartego na arogancji, negacji czy wręcz impertynencji. Pieniądze lubią bezpieczeństwo i zaufanie, czyli wszystko to czego prof. Rybiński nie zaoferował. Nie wiem czy kogoś z nas przekonał, ale zapewne chętni i tak się znajdą.
Patrząc na hipotetyczny profil wypłaty sądzę, że to jest fundusz krótkoterminowy, nastawiony na jedno zdarzenie – szybkie skasowanie zysku w razie krachu. Profesor sądzi, że szturm na banki nastąpi w dojrzałej fazie owego krachu i wygodnym pretekstem będzie wówczas zamknięcie pozycji i przeniesienie pieniędzy do BGK. Nic w tym złego. Utrzymywanie pozycji aż do wydobycia się rynków z kłopotów nie byłoby opłacalne ani dla funduszu ani dla klientów. Gdyby jednak te pozycje zostały przetrzymane wówczas nieprawdą jest, że zarobią klienci – można wskazać spore obszary hipotetycznej krzywej kapitału, gdzie zarobi tylko fundusz.
Czy bankructwo Grecji lub Włoch będzie rzeczywiście tragedią dla rynków? Wśród blogerów uważamy, że wręcz przeciwnie. Solidarności i pompowania w jej imię miliardów chcą w zasadzie głównie politycy. Nawet jeśli to dalekowzroczne, szlachetne i ekonomicznie uzasadnione to inwestorzy i miliony obywateli UE mają wręcz przeciwne zdanie, wierząc, że to utopione pieniądze, które mogłby zostać użyte w lepszym celu. Zbankrutowane kraje muszą sobie poradzić i poradzą bez UE, tak samo jak UE przetrwa bez nich. Bankructwo Grecji jest już w zasadzie zdyskontowane i może wręcz wywołać wzrosty a nie krach.
Niewiadomych jest dużo więcej niż deklaruje profesor. Nie ma żadnej pewności, że w razie totalnego chaosu rynki finansowe zachowają się tak jak można tego oczekiwać czyli wszystkie zyski będą miały pokrycie, że w ogóle zostaną wypłacone, że przetrwają brokerzy, rynki, że uda się bez problemu wycofać w pełni kapitał. Potencjalnie duży zysk, bo jest on możliwy, jest obudowany sporym ryzykiem. Trzeba pamiętać, że na długich nielewarowanych pozycjach można stracić co najwyżej 100% kapitału, na krótkich – nawet setki procent.
Ukrywanie lewara, szczegółów taktyki, informacji nie buduje żadnych mostów i w obecnej erze wygląda raczej groteskowo niż szacownie.
Mam wrażenie , że doszliśmy do miejsca, w którym liczy się bardziej racja niż zysk. Jeśli się uda i z jednym i drugim, co jest niewykluczone, to profesor może zdobyć sporą reputację. Nie znam jednak przypadków zarządzajacych, którzy w ten sposób mogliby dłużej egzystować na rynku. Inwestorzy podziwiają celebrytów, ale zaufanie i pieniądze pokładają raczej w wyważonych, niekontrowersyjnych, wzbudzających zaufanie i nie robiących show.
Kat
96 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
To moze ja zaczne 🙂
Jakis rok temu stwierdzilem, ze umiem na tyle duzo, ze moge uczyc innych. Zaczalem sie zastanawiac nad organizowaniem kursow dla poczatkujacych wannabe traderow i ukladac material, ktory pomogl by mi wejsc na sciezke zyskow kiedy zaczynalem, 7 lat temu.
Stad moje pytanie do czytajacych: Co chcielibyscie uslyszec / poznac gdy zaczynaliscie handel?
@Lucky
Prowadziłeś bloga oraz świetną stronę, na której testowałeś świeczki. Dlaczego ją zlikwidowałeś?
@Alicja
Dziekuje za komplement 🙂 Ze strona to dluga historia. A z blogiem… zdalem sobie sprawe, ze to co robilem bylo dosc hermetyczne i taki blog nigdy nie bedzie mial wielu odwiedzajacych. Byc moze kiedys jeszcze wroce do pisania, ale pewnie pod innym adresem 😉
Bardzo trafnie, że we wpisie pojawiło się słowo „celebryta”.
Mamy bowiem do czynienia z zupełnie nową jakością w dziedzinie zarządzania funduszami w Polsce. Do gry przystąpił naukowiec, który (po porażce w wyborach do Senatu) postanowił w inny sposób zwekslować swoją uprzednią działalność: jako wiceprezesa NBP i rektora prywatnej uczelni. Służy temu duża aktywność medialna o charakterze „celebryckim” – nie nastawiona na przekonanie ludzi z branży, ale na zdobycie możliwie szerokiej popularności. Środkami, które czasem budzą zażenowanie; np. felieton p. profesora w przedostatniej weekendowej Rzepie jest najczystszej wody grafomanią, przekraczającą wszystko to, co już widzieliśmy na jego blogu.
Z przyczyn, które są oczywiste dla Czytelników blogów bosiowych nie wróże powodzenia przedsięwzięciu p. profesora – przynajmniej powodzenia w rozumieniu potencjalnych inwestorów. P. profesor odpowiedział na jedno z moich pytań, że zarobi tylko wtedy, gdy zarobią uczestnicy funduszu. Uprzejmość nie pozwala mi wątpić…
Mamy więc w kraju pierwszego celebrytę* finansowego. Będzie to zjawisko ciekawe do obserwacji.
* gdybym była złośliwa, to powiedziałabym: „celebrysia” 😉
> Mamy więc w kraju pierwszego celebrytę* finansowego.
pozwolę się nie zgodzić, ale z czym, to już zostawię inteligencji czytelników 😉
@ Lucky
W moim przypadku było tak, że jak już poczytałam o psychologii giełdowej i analizie technicznej, to zaczęłam się zastanawiać nad zarządzaniem pieniędzmi. Akurat w tej kolejności. Wszystkie te obszary oczywiście trzeba eksplorować dalej.
„Co chcielibyscie uslyszec / poznac gdy zaczynaliscie handel?”
Ciekawe i fundamentalne pytanie. Trzeba sobie wypracować (samodzielnie) swoisty „manual” polegający na określeniu źródeł informacji rynkowych, oceniania stanu rynku, doborze spółek do portfela (akurat handluję tylko spółkami), metod zarządzania kapitałem, otwierania i zamykania pozycji (z zamykaniem pozycji stratnych miałam spory kłopot).
Ja myślę, że każdy to know-how musi sobie zebrać w całość jednak sam. Książki są pomocne (nawet bardzo, widzę, jakie błędy popełniałam), ale nie wystarczą. Nia ma – i nie może być – podręcznika, który poprowadzi za rękę przez cały labirynt.
@ astanczak
Jeżeli podobnie rozumiemy słowo „celebryta” (a do mojego rozumienia dałam klucz rozwijając go w „celebrysia”), to naprawdę nie wiem, z czym tu się można nie zgadzać.
Popatrz na Dodę, jak peroruje o Biblii 😉
* „gdybym była złośliwa, to powiedziałabym: „celebrysia”
Wprawdzie nie rozumiem o co chodzi ale żeby nie być gorszy to powiem co powiem:
Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka, bo krowa co dużo ryczy mało mleka daje a Brysia mijam zaś z daleka, bo nie lubię, gdy kto szczeka.
Ja się zastanawiam czy prof. Rybiński przewidział ‚the Zarnowitz rule’
Cenię profesora za słuszną wewnętrzną politykę gospodarczą, ale tutaj myślę, że się myli.
@ Dorota
Rybiński nie jest pierwszym finansowym celebrysiem.
Przykładowo Kuczyński od całkiem dawna plecie androny dla uzyskania popularności.
Zasada – zapowiadaj katastrofę to zostaniesz dostrzeżony działa całkiem nieźle. Pomimo całkowitego braku katastrofy!!!
„Przykładowo Kuczyński od całkiem dawna plecie androny dla uzyskania popularności.”
Pleciesz nie tyle androny, co głupoty!
P. Kuczyński mówi o giełdzie rzeczowo, nie jest zafiksowany na konkretnym scenariuszu, tak jak prof. Rybiński.
„ISTOTA GPW”
Ślepi widzą więcej.
Kulawi zajdą dalej.
Wiedza i Cierpliwość to Chwila- to Skarb.
Chwila po Chwili – to Wieczność…
@ Dorota
Raz mówi rzeczowo, a raz całkiem od rzeczy. Przykładem jego obawy przed greckimi CDSami, których jest śmiesznie mało. Ponadto po pierwszej turze LTRO stwierdził na antenie TVN CNBC że jeśli druga tura będzie na równie dużą skalę to rynki spanikują. 😉
Zaś na Eurogeddonie jest zafiksowany nie mniej niż Rybiński. Po prostu ostrożniej formułuje timing tego wydarzenia.
W ten sposób za dwa lata Rybiński jednoznacznie wyjdzie na idiotę, a Kuczyński we wszystkich mediach będzie opowiadał jak to miał rację pomimo że zupełnie jej nie miał.
@CzwartyPies
Najwieksze pieniądze na roztaczaniu wizji Armageddonu zbija sektor bankowo-medialno-polityczny tu i teraz.
Niektórzy nazywaja to ratunkiem – rozumiem ich 🙂
@ CzwartyPies
Każdy analityk coś tam przestrzeli; jeżeli ma ogólnie prawdziwy ogląd rynku, to wystarczy, żeby warto było go posłuchać.
Listy nieomylnych nie podejmuję się stworzyć.
Fakt, że Kuczyński ostrożniej formułuje timing czegoś, co nazywa resetem (bo chodzi o coś więcej niż Eurogeddon). Pogląd, że coś takiego nastąpi da się obronić m.zd.
Pójdę pod prąd i będę bronił prof. Rybińskiego.
Miałem przyjemność parę razy zetknąć się z profesorem na płaszczyźnie biznesowo-zawodowej i po pierwsze:
1. Jest to bardzo mądry człowiek. Proszę przeczytać jego książkę globalizacja w trzech odsłonach, przeczytać kilka artykułów, które opublikował i które są cytowane nie na naszym krajowym podwórku ale w międzynarodowych czasopismach naukowych. W nauce miarą dorobku jest m.in indeks cytowań – Hrischa, Rybiński ma jeden z lepszych w Polsce (w tej dziedzinie). Czyli od strony naukowej dorobek ma nie do podważenia.
2. Zdecydował się na grę z mediami, bo rozumie, że tylko w ten sposób dzisiaj można przekazywać również istotne sprawy. Czy z obiektywnego punktu widzenia to zła strategia? Tak dziś funkcjonują media, że trzeba powiedzieć coś dosadnie, wygłosić kontrowersyjną opinię aby się przebić.
3. Popytajcie się o opinię na temat K. Rybińskiego np. tam gdzie poprzednio pracował np. w Ernst and Young – że to 100% profesjonalista. Działalność medialno/blogowo/publicystyczna to jedynie hobby rozrywka, traktowana trochę z przymrużeniem oka.
4. Co do Eurogedonu – ryzyka i potencjalne zyski tego produktu są dokładnie opisane, kto chce to zainwestuje (ja nie zamierzam), ja osobiście nie widzę tutaj żadnego wielkiego problemu..
@ Paweł
1. Wierzę.
2. To, co się głosi (szczególnie pod własnym nazwiskiem) powinno być wiarygodne, a niekoniecznie kontrowersyjne. Gdyby naczelny lekarz-epidemiolog kraju ogłosił, że miliony ludzi umrze na grypę do końca zimy (i że sprzedaje niezawodne lekarstwo) – to przebiłby się na czołówki, ale zawodowo byłby skończony.
3. Czyli co – w zagranicznej prasie fachowej pisze serio, a u nas z przymrużeniem oka? I jakie to „hobby”, jeżeli proponuje sie coś ludziom za pieniądze (udziały w funduszu)?
4. No właśnie chodzi o to, że ryzyk produktu nie opisują/nie są w stanie rzetelnie policzyć i opisać. Jak na wysokiej klasy profesjonalistę to mało klasowe.
@ Paweł
Trochę Cię wesprę (nie do końca), choć z zupełnie innego powodu. Nie mnie oceniać profesjonalizm Rybińskiego jako ekonomisty. Nie będąc ekonomistą zawodowym, a jedynie amatorem w tej dziedzinie, nie podejmuję się tego.
Po prostu nie zgadzam się z tu i tam pojawiającą się tezą, że prof R. wpierw wymyślił sobie ten fundusz Eurogeddon, a potem zaczął głosić kasandryczne przepowiednie, by napędzać sobie klientów do przyszłego funduszu i wszystko to ma jedynie na zimno wykalkulowany, komercyjny charakter.
Wyczuwam u Rybińskiego szczerość intencji. On robi to, co głosi, a że jest klasycznym przypadkiem Permabear’a, to głosi armageddon.
W jego zawodzie reputacja to bardzo dużo, a On swoją kładzie na szalę tej zabawy, w pełni świadom, jak kończą nieudani doom guru.
O ile świat z zadziwiającą łatwością wielokrotnie wybacza analitykom permabull’om ich koszmarne nawet pomyłki (przykład: Abby J. Cohen), o tyle permabear’owi wystarczy jedna, poważniejsza pomyłka i jest spalony na wieki.
Kładąc na szalę swą reputację daje dowód, że naprawdę jest w 100% przekonany co do „prawd”, które głosi.
I tak, jak się nie zgadzam z Jego wizją i wróżę mu totalną klęskę, tak nie widzę w jego działaniu żadnego wyrachowania.
Co do zarzutów wymijających odpowiedzi ws. naszych pytań. Mam wrażenie, że prof. bardzo przejął się koniecznością „zachowania tajemnicy służbowej” w temacie strategii funduszu i używanych instrumentów.
On naprawdę wierzy, że chcieliśmy Go pociągnąć za język, by skopiować jego „cudowną” strategię i osiągnąć te same wyniki bez inwestowania w Eurogeddon, gdyż już za chwilę Eurostrefa padnie i….
Jako były permabear potrafię rozpoznać (tak sądzę) kogoś aktualnie na to cierpiącego. Dla mnie On ma wszelkie objawy tegoż, które pamiętam u siebie.
„nie zgadzam się z tu i tam pojawiającą się tezą, że prof R. wpierw wymyślił sobie ten fundusz Eurogeddon, a potem zaczął głosić kasandryczne przepowiednie, by napędzać sobie klientów do przyszłego funduszu i wszystko to ma jedynie na zimno wykalkulowany, komercyjny charakter.”
Fakt 1: prof. Rybiński od pewnego czasu głosi publicznie pogląd o upadku strefy euro (mówiąc w pewnym uproszczeniu).
Fakt 2: prof. Rybiński został zarządzającym w funduszu, gdzie właśnie to zdarzenie jest zakładanym scenariuszem pozwalającym wygenerować zysk.
Nie przesądzając, czy zamysł był najpierw, czy aktywność medialna, to jest to niepodważalna koincydencja.
Może zresztą pomysł nie był jego, tylko ktoś z Opery wymyślił sobie, że w oparciu o medialność p. profesora możnaby produkcik wymyślić, ładnie opkaować i sprzedać.
ja myślę, że profesor Rybiński nie jest wcale tak wyrachowany, jak się uważa, on najprawdopodobniej jest za to przekonany, że ma lepszy wzrok od innych, jest nielicznym z widzących i ma wybitną nadzwroczność.
Dnia 29 lutego br, K.Rybiński zamieścił był, w salonie 24.pl, komentarz pod tytułem – ”Patologie działań antykryzysowych w strefie euro, który zaczyna się tak.”
„Nie warto oceniać tego co już się stało i czy można było inaczej ratować strefę euro przed kryzysem. ROBIŁEM TO PUBLICZNIE PRZEZ DWA LATA . Uważałem i uważam, że elity polityczno-finansowe strefy euro wybrały niebezpieczną drogę, która może doprowadzić do katastrofy. Poniżej pokażę dwie główne patologie i ich możliwe długookresowe skutki”
http://rybinski.salon24.pl/
Tak więc okazuje się, że Krzysztof Rybiński przez dwa lata występował w roli publicznego ratownika strefy euro (ze szczerego przekonania i czystej dobroci serca, jak mniemam).
I dlatego też, wydaje mi się, że powinien być, za za taki ciąg dobrych uczynków, o odpowiednio doceniony, nawet kanonizacji nie wyłączając.
Ale mamy z tym mały problem ponieważ jest już jeden święty Krzysztof, patron kierowców, no i jest też już patron ratowników, niejaki św. Gerard, wprawdzie to patron ratowników medycznych ale zawsze ratownik.
Ostatecznie to może być przecież św. Krzysztof R. – patron ratownictwa ekonomicznego. Gdyby zaś to nie wypaliło, to ewentualnie pozostaje nam jeszcze, w odwodzie, niejaka Monika – dziewczyna ratownika, choć nie jestem pewien czy ona jest już błogosławiona i czy w ogóle się kwalifikuje na taką patronkę.
PS
Przyznaję, że generalnie podoba mi się ten tekst, no może poza tym jednym stwierdzeniem, które jest jakże wymowne.
Artykuł Rybińskiego rzeczywiście wart przeczytania. Jest taka opinia, że kupowanie czasu przez ECB służy przygotowaniu banków (niemieckich głównie) do kontrolowanego rozpadu eurozony.
Konstatacja prof. Rybińskiego:
„wówczas północ będzie gotowa odciąć południe, ponieważ finansjera zmniejszy swoje zaangażowanie na południu, a pozostałe ryzyko przerzuci na podatnika.”
jest w tym duchu i jest przekonująca.
Polecam ten artykuł także Czytelnikom wpisu Trystero „Grecja po raz kolejny ‘skazana’ na sukces”.
Wybaczcie ale obaj celebryci mnie śmieszą.
Rybiński mówi z dużymi emocjami na twarzy rzeczy zupełnie nierozsądne.
Z pewnością jest mądrym profesorem, ale to w ogóle nie przekłada się na zdolności do przewidywania ekomomicznej przyszłości. Więc całkiem bez sensu napala się na Eurogeddon. Zwłaszcza teraz gdy jest on już zupełnie mało prawdopodobny. Conajwyżej inflację za dużą zmajstrują, ale LTRO można powtarzać zawsze i wszędzie gdyby groziło zbyt wysokie oprocentowanie włoskich lub hiszpańskich obligacji.
Kuczyński to zapowiada katastrofę od wielu lat. Zawsze za rok lub dwa. Lata mijają, a on znowu za rok lub dwa. Taki polski Roubini. Zawsze zapowiada katastrofę i czasem trafia.
Moim zdaniem obaj nie prognozują szczerze. Są medialnymi zwierzakami sprytnie przyciągającymi zainteresowanie publiczności.
Prognoza typu „wzrośnie o 10%” nie zaciekawi szerokich mas, ale gdy się opowiada „zaraz wszystko się zawali” to zainteresowanie gwarantowane i zostaje się finansowym celebrytą 😉
@Piesosław
Nie ujadaj na obcych! Dawaj swoje prognozy. Ostatecznie w cyrku nie tylko psy, ale i inne zwierzaki występują i zbierają brawa.
Lucek napisał: „Ostatecznie w cyrku nie tylko psy, ale i inne zwierzaki występują…”
______________
Na przykład taki Kornik – właśnie zalicza piękne salto mortale razem z tą swoją hipotezą trzeciej fali.
Jak na razie Cesarz nie posyła Gwardii do boju. Przypuszczalnie nie chce ryzykować w sytuacji, gdy istnieje realne zagrożenie jego tyłów ze strony politycznych kozaków.
Gdyby miejscowi (lub obcy), wykonali niespodziewanie manewr głębokiego obejście i wyszli na tyły jego strategii, to mógłby się znaleźc w niezłych tarapatach; nie dziwi zatem ta powściągliwość…
„Ostatecznie w cyrku nie tylko psy, ale i inne zwierzaki występują i zbierają brawa.”
Pan Lucek miał tu prawdopodobnie na myśli cyrk pcheł, bo i takie onegdaj bywały, a przynajmniej o takich dawniej się wspominało.
A najsłynniejsza w nim performerka to niejaka pchła Szachrajka.
Ot i cała moja bajka.:)
Trzymając się tej konwencji – teraz przeciwnik powinien się wycofać i oddać Moskwę (2450) bez walki. Następnie w miejskich spichrzach wybuchnie pożar, co zmusi Cesarza do zarządzenia generalnego odwrotu…
…I tym sposobem pan profesor zacznie liczyć zyski, a autorzy i komentatorzy blogów bossy będą zmuszeni rzucić szablę i prosić o pardon. 🙂
Jeśli tak będzie, to ciekawe jaka informacja spełni rolę pożaru w spichrzach?
Pytanie na koniec, do zorientowanych. Czy w Polsce wydano materiały źródłowe do EDG(e-u) 😉 – teorii Elliotta, Dowa i Ganna?
Przez materiały źródłowe rozumiem oryginalne teksty, które wyszły spod pióra tych autorów, jak: książki, artykuły prasowe, listy, osobiste notatki. Nie interesują mnie teksty późniejszych autorów – różnych imamów zajmujących się interpretacją, co poeta miał na myśli, czyli generalnie piąta woda po kisielu. Woda mnie nie interesuje, tylko sam Kisiel! Jest, czy wciąż nie uświadczysz?
poza wymyslami Krausza, Mikuly, Marischa, Ferrery moge zaproponowac..
Gann, W D. – Wall Street Stock Selector (1930)
Gann, W.D. – New Stock Trend Detector (1936)
Gann, W.D. – Master Stock Market Cours (1954)
Gann to zloooo 😉
„Pytanie na koniec, do zorientowanych. Czy w Polsce wydano materiały źródłowe do EDG(e-u) – teorii Elliotta, Dowa i Ganna?”
Kornik – a kto za to miałby zapłacić?
jakoś nie widze chetnych do działania społecznie – choc czesc tworczosci jest juz w domenie publicznej (nota benka: zapoznanie sie z oryginalami Ganna, mogloby wielu jego wyznawcom zjerzyc wlos na głowie. Bo to taka matematyka przedszkolaka)
„Pytanie na koniec, do zorientowanych. Czy w Polsce wydano materiały źródłowe do EDG(e-u) 😉 – teorii Elliotta, Dowa i Ganna?
Przez materiały źródłowe rozumiem oryginalne teksty, które wyszły spod pióra tych autorów, jak: książki, artykuły prasowe, listy, osobiste notatki. Nie interesują mnie teksty późniejszych autorów – różnych imamów zajmujących się interpretacją, co poeta miał na myśli, czyli generalnie piąta woda po kisielu. Woda mnie nie interesuje, tylko sam Kisiel! Jest, czy wciąż nie uświadczysz?”
Ja wprawdzie zorientowany nie jestem, ale wiem ze baba ma placek a Kornik może mieć problem z autorskimi pracami C. Dowa, gdyż takowych zasadniczo brak, a gościu kojfnał 110 lat temu.
Teoria Dowa zasadniczo została opracowana przez jego następców, hamiltona i Rhea, w oparciu o idee Dowa. Tak więc kisielu raczej nie będzie a najwyżej budyń.
@GZ
Panie Grzegorzu, dawno temu w tym celu powoływano towarzystwa społeczne, które finasowały taki projekt, pro publico bono.
Ale co tam wiek XIX. Prosze spojrzeć jak wydano „Wielki Atlas Wojny Obronnej 1939.” Skrzyknęło sie paru chłopaków, i JEST, cytuję:
„Musielibyśmy zebrać co najmniej 100 osób by to sfinansować. Ale wtedy każda z tych osób byłaby wymieniona w atlasie jako fundator.
Jestem ciekaw waszej opinii o pomyśle i czy znalazłoby się w Polsce te 100 osób chętnych.” Wojciech Zalewski
Zwolenników AT chyba jest w Polsce więcej, i bardziej majetnych?… A może uderzyć do NBP? Lekką rączką wybula miliardy na bankrutów, to może znajdzie parę złotych i się dołoży na wydanie dzieł zebranych, które poszerzają wiedzę ekonomiczną Narodu.
To przeciez fundament AT!
Bez względu na to, kto tam, co o tym myśli – ja chciałbym mieć dostęp do tych materiałów w języku ojczystym, ładnie wydane.
Dzięki Darkh, no, i Lesser – na Ciebie zawsze można liczyć.
Mi chodzi taki pomysl po głowie juz od dawna.
Ale… na razie tylko chodzi.
Jeżeli chodzi pan z tym dłużej niż 8 miesiąc, to czas rozwiązania bliski. 🙂 Może pan profesor bedzie akuszerem, jak już skosi na tym Eurogeddonie. 🙂
Ostatnio to wszędzie pełno jest profesora R., na blogach, w telewizjach, mediach na i w prasie, choć kiepska to prasa, gdyż jakoś wody wycisnąć nie daje rady.
Taki jest wszędobylski, ten nasz profesor, że aż się boję otworzyć lodówkę, bo może okazać się, że i tam Ryba. Jak by ososia, makreli i mrożonej soli było mało.
No bo wcisnął się nawet ostatnio do mojego ulubionego „Uważam Rze”, gdzie podobno ma regularnie pisywać. Jeśli tak dalej pójdzie, to w poniedziałkowy poranek lekturę zaczynać będę nie od felietonu W. Łysiaka tylko od artykułów K. Rybińskiego.
W ostatnim numerze „U R”, nasz prof(i) zamieścił artykuł – „Kraj dla starych ludzi”, poświęcony zagrożeniom naszego systemu emerytalnego.
Jak się można spodziewać napisany jest nie tylko w konwencji katastroficznej ale jest to wręcz horror story, nieomal gotowy materiał na scenariusz na dramat sensacyjny o walce pokoleń.
Taki szok przeżyłem, ze nie mogę Was nie uprzedzić i ostrzec, co niniejszym czynię.
„Za 30 lat może nas czekać emerytalny Armagedon, jeżeli nie przeprowadzimy poważnych reform.” Armagedon przez jedno „d”.
Artykuł zaczyna się od takiej wizji – luty 2042 rok, ulica Marszałkowska, w mieście Warszawie, gdzie na przeciwko siebie stoją
dwa tłumy wściekłych obdartusów (dokładnie) młodych i starych, zestresowanych, wychudzonych itp. No i dochodzi do nieuniknionego starcia.
„W samo południe oba tłumy ruszają naprzód, młodzi w pełnym biegu, trzonki uniesione w górę, starzy powoli suna krok za krokiem, bucząć coraz głośniej. Są słabi i niedożywieni. Ida powoli,potykając się o liczne i głęboki dziury w jezdnie, ale jest ich pięć razy więcej, więc wiedzą, że dadzą młodym radę…..
Pierwsze linie obu tłumów wpadły na siebie, trzonki spadły na sędziwe głowy, a pożółkłe zęby wbiły się w młode gardła wypełnione krzykiem międzypokoleniowej nienawiści. Szkoda, że „tam i wtedy”nie podjęlismy mądrych decyzji, może „tu i teraz” nie byłoby tego piekla na ziemi.”
Ale jest też optymistyczna nuta, gdyż końcówka tego tekstu rysuje nam taka oto sielankową wizję alternatywną:
„Rok 2042. Ojciec (75 lat) z synem (45 lat) i trójką wnuków płyną żaglówką po turkusowych wodach wokół Sardynii. Jak tu pięknie – dziadku – mówi 12-letnia Asia. A wokół sami Polacy. jak to możliwe, że nie ma Włochów na żaglówkach, tylko nasi rodacy. – Bo Włosi zbankrutowali, a Polacy zrobili 30 lat temu mądre reformy, dlatego temu my mamy domy na Sardynii i żaglówki, a oni są biedakami – odpowiada dziadek, emerytowany ekonomista.”
Wszystko dobrze, szkoda tylko że pan profesor Rybiński nie ujawnił nam nazwiska tego sędziwego ekonomisty, dzięki któremu u nas stał się ten emerytalny cud na ziemi polskiej.
Mam nadzieję, że nie jest to ten pan Bogdan co mówił Bankowy i obiecywał, że nie będziemy musieli udawać życia na emeryturze pod palmami.
No, niby ja tez mam niezłe pióro ( w sowim odczuciu) ale gdzież mi tam do profesora, z tym że proponuję by na potrzeby filmu i scenariuszy rozrób społecznych przyjął pseudonim Mr Dum dum a nie Mister Doom.
PS
Jednego tylko nie bardzo rozumiem, a mianowicie jaki jest związek miedzy ową reformą emerytalną, zaproponowaną przez tego ekonomistę, a wspomnianymi – licznymi i głęboki dziurami w jezdni.
Czy po tej reformie – będą mniej liczne i mniej głębokie, czy też w ogóle ich nie będzie. Jeśli tak to może znikną też kałuże po deszczu.
Dobra nasza!
Koncept! (To o moim wpisie z 22:31.) Gorąca głowa – szybciej uderza niż myśli („To Roch Kowalski z Korabiów Kowalskich. Tak samo mógłbyś waszmość jego koniowi perswadować, bo dalibóg, nie wiem, który głupszy.” 🙂 ). Mam nadzieję, że pana nie uraziłem.
Więc cieszę się bardzo, że taki projekt (dotyczący tej lub innej książki), chodzi panu po głowie. Mam nadzieję, że kiedyś zmaterializuje się on w postaci propozycji skierowanej do Czytelników.
Jeśli znajdzie się odpowiednia ilość chętnych, między innymi pan profesor – świeżo upieczony bilioner 🙂 – to poczynajmy w imię Boże. A jeśli nie, to trudno – sami widzicie, że nie ma popytu.
Wiadomo, że źródła najlepiej czytać w języku oryginału. Jednak nie kazdy posługuje się językiem Szekspira w stopniu umozliwiającym mu BEZPIECZNE czytanie tego rodzaju tekstów. Z moim angielskim ja się boję podchodzic do tych materiałów.
Zatem na obecną chwilę, z braku dostępu do źródeł, mogę się tylko domyślać na czym polegało odkrycie Elliotta. Tak na marginesie, jesli moje przypuszczenia są słuszne, to mechanizm na którym rzecz cała się zasadza, jest genialny w swojej prostocie.
@ Kornik
Pomysł by wydać,po naszemu, dzieła zebrane klasyków marsizmu-leninizmu, tfu analizy technicznej, jest wielce dyskusyjny. Moje przejęzyczenie się było symptomatyczne, ale jakże znamienne.
Tak bowiem jak historia odesłała do lamusa rojenia ideologów naukowego komunizmu i pseudo socjalizmu tak też liczni naukowcy dowiedli, że analiza techniczna nie działa. Jeśli nawet kiedyś, w okresie infanckich pierwocin rynku działała, to obecnie w dobie komputeryzacji i informatyzacji działać nie może.
tak więc pomysł, a raczej mrzonka, kolegi wpisuje się w postulat wydawania książek o runach czy wróżeniu z fusów przez PWN czy PWE jako hitów z dziedziny prognozowanie ekonomiczne, metody naukowej matematycznej analizy rynku, rozpoznawanie wzorów i obiektów itp.
„Zatem na obecną chwilę, z braku dostępu do źródeł, mogę się tylko domyślać na czym polegało odkrycie Elliotta. Tak na marginesie, jesli moje przypuszczenia są słuszne, to mechanizm na którym rzecz cała się zasadza, jest genialny w swojej prostocie.”
Pewien początkujący adept gry giełdowej zapytał kiedyś doświadczonego gracza, czy stosuje on fale Elliotta. Nie padła odpowiedź, bo Elliott to idiota, był i jego metoda też jest idiotyczna.
Wprawdzie Elliott spędził ostatnie lata swojego życia w tzw asylum ( czyli szpitalu dla mentalnych), ale mentalny raczej nie był jedynie słabowitego zdrowia i był na oddziale domu opieki społecznej dla steranych życiem. A jego metoda falowa jest złożona i trudno interpretowalna.
A tak na marginesie to powiem, że też podejrzewam iż mechanizm na którym rzecz cała się zasadza, jest genialny w swojej prostocie. Problem tylko w tym by go rozgryźć.
@ lesserwiser
„Tak bowiem jak historia odesłała do lamusa rojenia ideologów naukowego komunizmu i pseudo socjalizmu tak też liczni naukowcy dowiedli, że analiza techniczna nie działa. Jeśli nawet kiedyś, w okresie infanckich pierwocin rynku działała, to obecnie w dobie komputeryzacji i informatyzacji działać nie może.”
No i super! Wszystko, co w życiu zarobiłem, zarobiłem dzięki AT, a ten mi powie, ze to nie działa! Życzę tej metodzie, którą się posługujesz Less, takiego „niedziałania”! 🙂 Na pewno na tym finansowo skorzystasz 🙂
Nie ma to jak dogmat wbity do głowy nie wiadomo przez kogo i powtarzany w kółko bez sensu i bez sprawdzenia….
„Wprawdzie Elliott spędził ostatnie lata swojego życia w tzw asylum ( czyli szpitalu dla mentalnych)”
Znowu brednie, powtarzane nie wiadomo po kim…Elliott zmarł, owszem, po długiej chorobie (niestety nie umysłowej, ku Twemu rozczarowaniu!), ale we własnym domu, w żadnym zakładzie. Wszystko co wymyślił, przekazał Arturowi Hamiltonowi Boltonowi, ktory zebrał to razem i nadał TFE kształt, który dziś z grubsza znamy. Kto to był? A wygoogluj sobie coś takiego: Bank Credit Analyst.
„Elliott to idiota, był i jego metoda też jest idiotyczna.”
Sorry Winnetou – znowu piszesz brednie, a do tego nieznośnie autorytatywnym tonem faceta, który wszystkie rozumy już pozjadał i teraz naucza maluczkich owych objawionych mądrości
Dane mi było poznać człowieka, który utrzymywał się z giełdy stosując przede wszystkim Elliotta. Utrzymywał się całkiem nieźle aż do swej śmierci w październiku 2008. Nazywał się Dominick Mazza. Zostało po nim niestety już tylko np. to:
http://www.safehaven.com/article/9117/market-update-work-ethic-of-an-unbiased-trader
Ten jeden przykład mi wystarczy, by móc spokojnie powiedzieć, że nie masz pojęcia, o czym mówisz, Less.
Proponuję mniej profesorskiego zadęcia i wygłaszania „prawd” w stylu papieży, zabierających głos ex cathedra.
To, że cos nie mieści Ci się w głowie, nie oznacza, że tego nie ma, to nie działa itd. To oznacza, ze masz głowę za małą. I może wartałoby coś zrobić w tym wypadku z tzw. „horyzontami”.
@ Less, PS
Aby Ci ułatwić googlanie o Hamiltonie Boltonie:
http://www.bcaresearch.com/public/general/history.asp
@ szutnik
Oj szutnik, szutnik i Ty tak na poważnie to piszesz?
„No bo wcisnął się nawet ostatnio do mojego ulubionego „Uważam Rze””
Oj less, less i ty tak poważnie to piszesz?
Tak. Piszę na smjertjelna serjozna, Less, bez żadnych mrugnięć oczkiem.
Ale nie musisz mi wierzyć. Ba, nawet lepiej dla mnie bedzie, gdy nie będziesz mi wierzyć. Tak długo, jak długo jest wielu, sądzących tak, jak Ty, AT będzie działać. Problem zrobi się, gdy wszyscy jak jeden będą robić to samo.
Tak więc pozostań przy swoim zdaniu! Tylko nie mąć w głowie postronnym, że Twoje zdanie jest absolutnie naukowo udowodnione.
Nie jest.
@ Less
Dzięki za to ostrzeżenie przed czytaniem Rybińskiego w URze; do grafomanii mam jakiś wstręt szczególny. Czy on dodał, że ten emerytowany profesor dorobił się grając na bankructwo Włoch?
PS. Śledzę z zapartym tchem Wasz fundamentalny spór, pozostając po stronie Szutnika. Nawet nie śmiem sie domyślać, jak zamierzasz dowieść, że AT nie działa.
@ Lucek
„No bo wcisnął się nawet ostatnio do mojego ulubionego „Uważam Rze””
Oj less, less i ty tak poważnie to piszesz?
Oj Lucek, Lucek czy ty uważasz że nie?
@ szutnik
11 grudnia znalazło się na blogu takie oto stwierdzenie:
„Za 10 lat fundamenty naszego obecnego postrzegania rzeczywistosci gieldowej oraz sposoby ich opisu za pomoca takich form jak analiza techniczna czy tez analiza fundamentalna zostana doszczetnie zniszczone. Zaowocuje to kompletna ewolucyjna smiercia tych gatunkow i ich funkcjonowaniem wylacznie na obrzezach intelektualnego framework’u”
To co napisał „less”, to jest przy tym pikuś, moim zdaniem.
Mam nadzieję, że dożyję jeszcze do tego 2021 roku.
Nie tyle, żeby odpowiedzieć temu młodemu bufonowi, który to wygłosił ile po to, aby z synem, wnukiem i prawnukiem popływać wokół Sardynii:)
@ Lessewisser
Nawet nie sądziłem że z Rybkiem aż tak się porobiło 😉 Dzięki za cytaty.
Robienie „mądrych reform” jest stosunkowo łatwe na łamach artykułów w gazetach. W realu idzie paskudnie trudno.
Rybek zapomina że najmądrzejszą reformę już mamy za sobą. System emerytalny jest w oparciu o zdefiniowaną składkę, a nie o zdefiniowane świadczenie. W znakomitej większości krajów jest odwrotnie i są zdecydowanie bardziej od nas zagrożone zmianami demograficznymi.
Lesserwisser napisał: „Pewien początkujący adept gry giełdowej zapytał kiedyś doświadczonego gracza, czy stosuje on fale Elliotta. Nie – padła odpowiedź, bo Elliott to idiota, był i jego metoda też jest idiotyczna.”
_______________
Lesser, cytując innego klasyka z rejonów marks-len – ja Tobie wierzę, i SPRAWDZAM. 😉
Chciałbym się przekonać na własne oczy, rozumiesz, bo ja niewierny Tomasz jestem i chciałbym uzyskac potwierdzenie słów tego doświadczonego, a może tylko „doświadczonego” gracza.
To tak, jak z tymi glinianymi tabliczkami na których dawno temu ktoś wydłubał jakies nieczytelne szlaczki. Wielu powiedziało: to jakieś bazgroły – tego się nie da odczytać. A potem przyszedł jeden i voila.
@Paweł
Doceniam Twoją misję „przywracającego równowagę” Utrzymać się na powierzchni wieloletniego kryzysu – tę modlitwę mamy na ustach wszyscy. To utopijne pragnienie, które będzie obfitym źródłem przykrych doświadczeń. Jeśli za tym pragnieniem podąża skuteczna metoda jednocześnie nie może być ujawwniona, nie moż być spalona. Być może to jest dylemat profesora. Pozostaje zatem świadectwo wikorii. Zaklęcia marketingowe wywołują natychmiast burzę emocjonalną. Masowy widz zakłada, że ratunek powinien nadejść z tego miejsca, skąd pojawiło się zagrożenie tj. z pola ekonomii. Niestety,tak uważam, ekonomia „porażona” przerzuci akcję na inne już pole.
Witaj Korniku!
Awersja pana Lesserwissera do Elliotta jest szerzej udokumentowana na łamach tego blogu i wynka jakby z definicji jej autora. Cieszę się, że zareagowałeś na te „kwiatki” podobnie jak ja kiedyś tam.
Serdecznie pozdrawiam!
Dixi.
@ Kornik
„ja Tobie wierzę, i SPRAWDZAM.”
To dobrze, że mi wierzysz a jeszcze lepiej, że sprawdzasz.
Chciałem trochę ostudzić twoje zapędy studiowania wspomnianych klasyków AT, i to po polsku. Bo Gann to raczej zamotany mistycyzm, Dow to w twoim rozumieniu budyń a Elliott to taki bardziej idio(to)synkratyczny jest, czyli sobie włąsciwy, specyficzny, etc.
Ganna musiałbyś studiować latami wraz z tekstami uzupełniającymi, bo ociera się ezoterykę,choć ciekawy. Dowa dobrze przetransponowali jego „pogrobowcy” a Elliott jak to Elliot, cosik za bardzo pofalowany jest!
Szczerze mówiąc szkoda czasu, bo potem przyszedł taki jeden i voila, i tak wszystko pozamiatał. A imię jego jest 44 (i cztery litery).
I nie daj się zwariować, bo doświadczony gracz też może być doświadczony przez los lub przez rynek.
Less nie rzuca słów na wiatr, a jak już rzuci to niekoniecznie kawę na ławę. 😉
PS
A At nie działa – wiem bo sam sprawdziłem, więc mam doświadczenie i jestem doświadczony! 🙂
„A At nie działa – wiem bo sam sprawdziłem, więc mam doświadczenie i jestem doświadczony!”
AT działa – wiem bo sam sprawdziłem, więc mam doświadczenie i jestem doświadczony!