O co chodzi- mniej więcej wiadomo. Jedziemy po wszystkim byle z sensem i bez obrażania.
Temat na dziś :
Wiele miejsca zajęły na naszych blogach dyskusje o funduszu Eurogeddon. Chyba zbyt wiele, ale przecież o to chodziło jego twórcy. Jednak mam wrażenie, że nasi Czytelnicy zaangażowali się w te dyskusje ze zgoła innych powodów. Proponuję kilka wniosków i podsumowań, niech ta sprawa stanie się pewnego rodzaju elementem edukacji.
Dlaczego tyle rozmawiamy o tymże funduszu w gronie było nie było specjalistów od giełdy? Z prostego powodu – wszyscy czujemy, że próbuje nam się wcisnąć bubel, wmówić cuda na kiju, zaproponować „nową” jakość pod płaszczykiem niewiarygodności, do tego w ramach funduszu, który sam deklaruje swoją niekompetencję. Słyszymy zgrzyt i słusznie włączają nam się sygnały alarmowe.
Dawno nie widziałem marketingu funduszowego opartego na arogancji, negacji czy wręcz impertynencji. Pieniądze lubią bezpieczeństwo i zaufanie, czyli wszystko to czego prof. Rybiński nie zaoferował. Nie wiem czy kogoś z nas przekonał, ale zapewne chętni i tak się znajdą.
Patrząc na hipotetyczny profil wypłaty sądzę, że to jest fundusz krótkoterminowy, nastawiony na jedno zdarzenie – szybkie skasowanie zysku w razie krachu. Profesor sądzi, że szturm na banki nastąpi w dojrzałej fazie owego krachu i wygodnym pretekstem będzie wówczas zamknięcie pozycji i przeniesienie pieniędzy do BGK. Nic w tym złego. Utrzymywanie pozycji aż do wydobycia się rynków z kłopotów nie byłoby opłacalne ani dla funduszu ani dla klientów. Gdyby jednak te pozycje zostały przetrzymane wówczas nieprawdą jest, że zarobią klienci – można wskazać spore obszary hipotetycznej krzywej kapitału, gdzie zarobi tylko fundusz.
Czy bankructwo Grecji lub Włoch będzie rzeczywiście tragedią dla rynków? Wśród blogerów uważamy, że wręcz przeciwnie. Solidarności i pompowania w jej imię miliardów chcą w zasadzie głównie politycy. Nawet jeśli to dalekowzroczne, szlachetne i ekonomicznie uzasadnione to inwestorzy i miliony obywateli UE mają wręcz przeciwne zdanie, wierząc, że to utopione pieniądze, które mogłby zostać użyte w lepszym celu. Zbankrutowane kraje muszą sobie poradzić i poradzą bez UE, tak samo jak UE przetrwa bez nich. Bankructwo Grecji jest już w zasadzie zdyskontowane i może wręcz wywołać wzrosty a nie krach.
Niewiadomych jest dużo więcej niż deklaruje profesor. Nie ma żadnej pewności, że w razie totalnego chaosu rynki finansowe zachowają się tak jak można tego oczekiwać czyli wszystkie zyski będą miały pokrycie, że w ogóle zostaną wypłacone, że przetrwają brokerzy, rynki, że uda się bez problemu wycofać w pełni kapitał. Potencjalnie duży zysk, bo jest on możliwy, jest obudowany sporym ryzykiem. Trzeba pamiętać, że na długich nielewarowanych pozycjach można stracić co najwyżej 100% kapitału, na krótkich – nawet setki procent.
Ukrywanie lewara, szczegółów taktyki, informacji nie buduje żadnych mostów i w obecnej erze wygląda raczej groteskowo niż szacownie.
Mam wrażenie , że doszliśmy do miejsca, w którym liczy się bardziej racja niż zysk. Jeśli się uda i z jednym i drugim, co jest niewykluczone, to profesor może zdobyć sporą reputację. Nie znam jednak przypadków zarządzajacych, którzy w ten sposób mogliby dłużej egzystować na rynku. Inwestorzy podziwiają celebrytów, ale zaufanie i pieniądze pokładają raczej w wyważonych, niekontrowersyjnych, wzbudzających zaufanie i nie robiących show.
Kat
96 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Pro publico…
Nie bronimy tutaj „niezawodności” teorii fal ale osoby ludzkiej.Także wkładu w wiedzę AT. AT wymaga dodatkowych narzędzi, będzie wciąż wzbogacana w praktyce inwestycyjnej jak każda wiedza. Nie ma prostego klucza dla rynku. Są pęki kluczy, skrzynki i regały z pólkami. Trzymam Elliotta na najwyższej polce, bo odsłania unwersalny model życia.
„A At nie działa – wiem bo sam sprawdziłem”
Jaka szkoda, że nie poznamy dowodów.
„AT działa – wiem bo sam sprawdziłem, więc mam doświadczenie i jestem doświadczony!”
Farciarz, ani chybi!
A Kathay mówi i pisze, że AT nie działa na obecnym rynku, bo metody subiektywne są do luftu i edzia (edge) można znaleźć tylko w systemach mechanicznych. Wie, bo sam sprawdził więc ma doświadczenie i jest doświadczony!
Zobaczymy za chwilę, czy to klucz czy kluczyk 🙂
http://charts.dacharts.net/2012-03-06/Lucek_10min.png
@Lucek
Muzyka łagodzi obyczaje i przekracza granice państw.
Zaintonuj proszę melodię polską a wiosenna żeby była.
No i proszę jak ładnie temat żre. A już się zastój robił w temacie, kongestia znaczy się.
@ dorota
Dowody nie są ważne, ważne są powody.
Czysta AT – kluczyk na 10pkt, żeby taki dowód na szybko tutaj przeprowadzić, w 20min 🙂
http://charts.dacharts.net/2012-03-06/Lucek_10min.1.png
Lucku, ja tutaj popiskuję cichutko z boku Waszej rozmowy, nie żeby dostać dowód, że działa, ale żeby Lessa skłonić do odrobiny (bezowocnego) wysiłku w dowodzeniu, że NIE działa. No i słyszę, że dowody nieważne, tylko powody 😉 No, trudno.
Less, ale z Szutnikiem to Ci tak łatwo nie pójdzie, naruszyłeś podstawy jego światopoglądu.
Ponownie i po raz ostatni dzisiaj – klucz na 20pkt. Potrzeba było na to 60min. 🙂
http://charts.dacharts.net/2012-03-06/Lucek_10min.2.png
@ Dorota
”Śledzę z zapartym tchem Wasz fundamentalny spór, pozostając po stronie Szutnika. Nawet nie śmiem sie domyślać, jak zamierzasz dowieść, że AT nie działa.”
Dorota, muszę skonstatować, niestety, że się trochę rozczarowałem i to z kilku powodów:
1. że nie śledziłaś uważnie tego co wcześniej pisałem o moim podejściu do analizy technicznej, a o zapartym tchu to nawet myśleć nie chce.
2. myślałem, że tak pojętna dziewczyna od razu się domyśli, co jest na rzeczy
3. no i że zawiodła cię słynna kobieca intuicja.
4. nie ma żadnego fundamentalnego sporu
Myślałem, że czytujący moje komentarze zorientowali się już, że przy okazji wpisów o wyższości mechanicznego tradingu nad podejściem opartym o subiektywną analizę techniczną nie omieszkam zwykle wbić jakiejś szpilki zwolennikom tej tezy i wypunktować niespójności lub rozbieżności w rozumowaniu.
Bo ja jestem ze starej dobrej szkoły rynkowej i na automaty już się raczej nie przerzucę gdyż według mnie edga należy szukać w doskonaleniu umiejętności czytania tego co mówi nam rynek a nie tyle w tym co wynika z przemiału backtestowego i dziś jest ewenementem a jutro, czy też pojutrze, już tego nie ma.
Jestem bowiem przekonany, że na rynku działają uniwersalne prawa i prawidłowości, które ujawniają się w dłuższym okresie a problem w tym by je zrozumieć i umieć odnaleźć. To trochę tak jak by mieć tekst po rosyjsku czy chińsku i nie umiejąc go odczytać oświadczyć, ze są tam bzdury lub nonsensy albo jakieś mazy bez ładu i składu.
Nigdy też nie twierdziłem, że analiza techniczna nie działa, bo jednym działa a drugim nie działa, a na wszelkie naukowe testy jej skuteczności trzeba patrzeć z rezerwą, gdyż nie można do nich stosować prostego podejścia – rozpoznałem jakąś formację i ją weryfikuje.
Techniczna analiza rynku nie zaczyna się bowiem na figurach ani się na nich nie kończy czy na jakichś oscylatorach, ale wychodzi z oceny szerszego kontekstu rynkowego, umiejscowienia na jego tle dostrzeganej formacji oraz pokropienia tego wolumenem na dodatek. Takiemu poglądowi niejednokrotnie dawałem wyraz na tym blogu i dziwię się, że niektóre osoby tego nie zauważyły lub nie pamiętają.
Z drugiej strony, każdy kto czyta moje komentarze zdążył się chyba zorientować, że lubię włożyć kij w mrowisko, podroczyć się z kimś, zarówno z wrodzonej przekory jak też po to aby był ruch w temacie na blogu a nie zastój. Mimo że lubię pisać pół żartem, pół serio to jednak zawsze staram się trzymać jakiś poziom merytorycznie.
Wydaje mi się, że nie potrzeba chyba wybitnej zdolności czytania miedzy wierszami aby zorientować się, że ja specjalnie napisałem swój komentarz nieco prowokacyjnie, aby zobaczyć jakie będą reakcje, choć muszę przyznać, że napastliwy ton i charakter wypowiedzi szutnika mnie nieźle zaskoczył.
Nie znaczy to jednak, że pisałem o Elliottcie od rzeczy, wprost przeciwnie pisałem to co przeczytałem w poważnym źródle, u autora od dawna specjalizującym się w falach Elliota.
Ja nie jestem w żadnym fundamentalnym sporze z szutnikiem, bo raz nie ma o co a dwa to poza nickiem, to nie ma on wcale poczucia humoru, jak się zdążyłem zorientować, po jego dzisiejszych popisach typowych dla fanatyka, i mnie ewidentnie obraża i urażą.
A fanatyzm zaciemnia i przesłania trzeźwość oglądu.
„ja tutaj popiskuję cichutko z boku …, nie żeby dostać dowód, że działa, ale żeby Lessa skłonić do odrobiny (bezowocnego) wysiłku w dowodzeniu, że NIE działa. No i słyszę, że dowody nieważne, tylko powody No, trudno.”
Dorota, powody są ważniejsze, w moim odczuciu.
„Less, ale z Szutnikiem to Ci tak łatwo nie pójdzie, naruszyłeś podstawy jego światopoglądu.
Jak mi pójdzie z szutnikiem to się dopiero okaże, bo ja tego nie odpuszczę. Natomiast wyraźnie naruszyłem jego światopogląd na co zareagował w sposób typowy dla bolszewika, pryncypialnego komunisty czy taliba, czyli jak typowy fanatyk. W środkach i słowach nie przebierając.
@ deli dli
” Awersja pana Lesserwissera do Elliotta jest szerzej udokumentowana na łamach tego blogu i wynka jakby z definicji jej autora. Cieszę się, że zareagowałeś na te „kwiatki” podobnie jak ja kiedyś tam.”
Otóż pan lesserwisser nie ma żadnej awersji do Elliota, bo ten jest mu względnie obojętny, choć sam jest zadeklarowanym wyznawcą cyklicznych ruchów rynku.
Pan less stwierdził jedynie kiedyś, że Elliott wylądował w lunatyku (lunatic assylum – wariatkowie) i tyle, co jak się okazało było trochę nieporozumieniem, pół prawdy ale mniejsza połowa.
Deli nawiązuje tu do mojej ekspiacji z listopada 2009 r.
”Dnia 2009.11.17 22:54, lesserwisser napisał: (w odpowiedzi @ deli deli)
„Tfu, tfu faktycznie trochę nie tego wyszło mi z tym Elliotem, ale jestem częściowo usprawiedliwiony.
W paru publikacjach napisano, że Elliot ostatnie miesiące swojego życia spędził w szpitalu psychiatrycznym, gdzie zmarł. I to mi utkwiło w głowie, a że mi się rymowało fale Elliota z jako idiota, to sobie pozwoliłem.
Teraz sprawdziłem w lepszym źródle i okazało się, że ten czołowy nowojorski szpital psychiatryczny Kings Park State Hospital w tamtych czasach pełnił również funkcję domu opieki – późnej starości dla osób zniedołężniałych fizycznie a nie tylko umysłowo.
Elliotowi, po śmierci żony, wzmogła się chroniczna anemia (której nabawił się onegdaj w Ameryce Południowej), był niesamodzielny i wiódł życie odludka, wiec znajomi umieścili go w szpitalnym domu opieki.
Według relacji świadków RN Elliot, do ostatnich swoich dni zachował trzeźwość i dawną sprawność umysłu.
Niniejszym zwracam RN Elliotowi należny mu honor.
Czyż mylić się nie jest rzeczą ludzką !!!”
https://blogi.bossa.pl/2009/11/04/ach-coz-to-moze-byc-za-tydzien/
A less jak coś przeczyta to z reguły pamięta i własnych niedoskonałości się nie wstydzi.
A jeśli idzie o stwierdzenie, że z Elliota był idiota to wzięło się ona stąd, że jego metoda fal uważana jest za idiosynkratyczną, czyli wielce subiektywną, zależną od indywidualnej interpretacji oraz wymagającą wręcz pewnego natchnionego nawiedzenia.
Dlatego też przez większość speców od analizy oraz tradingu praktycznego uważana jest za swoistą fanaberię i nazywana żartobliwie (ale i z wyraźnym lekceważeniem) – idio(to)syncratic – bo idiosyncratic znaczy również mania, nawiedzenie.
A poza tym fajnie się rymuje – w fale Elliota wierzy tylko idiota. J
@ szutnik
Skończyły się szutki, zaczęły się schody!
@szutnik
„No i super! Wszystko, co w życiu zarobiłem, zarobiłem dzięki AT, a ten mi powie, ze to nie działa!”
A ja się przyznam – straciłem korzystając AT – sensowny dowód? A jeśli nie to czy Twój jest sensowny? A może korzystałem z niej w sposób błędny…a może Ty z niej błędnie korzystałeś?
PS. Jeśli zarzucisz mi, że stosowałem AT błędnie odpowiem –
@ dorota
„Less, ale z Szutnikiem to Ci tak łatwo nie pójdzie, naruszyłeś podstawy jego światopoglądu.”
Nie naruszył mojego światopoglądu, bez obaw.
Nie zwykłem się tak łatwo wzruszać….
@ Less
„A poza tym fajnie się rymuje – w fale Elliota wierzy tylko idiota.”
…nawet wtedy, gdy ktoś prowokuje w nędznym stylu.
Być może nie mam poczucia humoru. Tobie Less niestety brakuje czegoś o wiele bardziej trywialnego – elementarnej Kindersztuby.
Można prowokować z wdziękiem i stylowo, wywołując uśmiech na twarzy nawet u prowokowanego.
Można też prowokować marnie – walić od razu na odlew, bez niedomówień, licząc że słabszy egzemplarz straci panowanie nad sobą i będzie pyskówka. Najwyraźniej wolisz tę drugą szkołę.
A szkoda, bo stać Cię na dużo więcej….no cóż – Twój wybór.
Dnia 2012.03.06 18:47, lasserwasser napisał:
A co to za jakiś farbowany lis „lasserwasser”, próbujący się podszyć po „lesserwissera”.
Klon jakiś czy może lipa? 🙂
@ szutnik
Cytujesz wybiórczo i jeszcze chlastasz na odlew, jak nabuzowany kozak nahajką, i potem poprawiasz jeszcze i z buta i z knuta – ”brednie, … znowu brednie, … powtarzane nie wiadomo za kim”
A jak tak można, kiedy ja napisałem całą prawdę, i tylko prawdę, w oparciu o wiarygodne źródła:
Elliott bowiem spędził ostatnie lata swojego życia w szpitalu psychiatrycznym, ale w zakładzie – oddziale opieki społecznej dla osób zniedołężniałych, przy szpitalu psychiatryczny Kings Park State Hospital, w Nowym Jorku.
A (na) co sobie pozwolił napisać szutnik? Ano:
” Znowu brednie, powtarzane nie wiadomo po kim…Elliott zmarł, owszem, po długiej chorobie (niestety nie umysłowej, ku Twemu rozczarowaniu!), ale we własnym domu, w żadnym zakładzie.”
A co ty czytać nie umiesz, albo niedowidzisz, czy też nie rozumiesz słowa pisanego?
A gdzież, ja napisałem że zmarł po chorobie umysłowej? Stoi jak byk „ale mentalny raczej nie był”. A jak się wi (co wcześniej pisałem) i się myśli to się rozumi słowo pisane i nie pyszczy, jak w amoku .
Ale nawet jakby ktoś, akurat, czegoś dobrze nie wiedział i był w błędzie, to czy to jest wystarczający powód aby go tak postponować i odsądzać od czci i wiary?
A przecież człowiek, o kindersztubie szutnika, powinien napisać – ależ mylisz się kolego less, według mojej wiedzy, jest tak i tak (i tu ewentualnie źródło). I cóż takiego się stało, że nagle ta wzorcowa kindersztuba nie zadziałała? Może prądu zabrakło!
A żebyś zaś wiedział, mądralo, po kim powtarzam te brednie to podpowiem: po niejakim Robercie R. Pretcherze – juniorze – za publikacją ” R.N. Elliott’s Masterworks: The Definitive Collection” (str.70-71) .
Ten bredzący pisze tam, że 14 lipca 1947 r. znajomi umieścili Elliota właśnie w zakładzie opiekuńczym przy RHS (poprzednio był w Szpitalu Metodystów na Brooklynie), gdzie spędził on ostatnie miesiące swojego życia, do śmierci 15 stycznia 1948 roku. na rozległy zawał serca.
http://books.google.pl/books?id=XGiSOcZefRYC&pg=PA71&lpg=PA71&dq=%22Kings+Park+State+Hospital%22+%2B+Elliott&source=bl&ots=D09s75ZRhT&sig=z7wp3S6CTqzXcmRcwubXVDyBdWk&hl=pl&sa=X&ei=AepVT-7xMcrvsgbey7GTBw&ved=0CCYQ6AEwAQ#v=onepage&q=%22Kings%20Park%20State%20Hospital%22%20%2B%20Elliott&f=false
Tak więc Elliott mógł umrzeć w swoim łóżku ale nie w swoim domu, tylko domu spokojnej starości, jak napisałem, bo raczej nie w domu, bo takiego nie miał domu, gdyż był biedny jak mysz kościelna, schorowany i niesamodzielny.
Kto to jest ten R.R. Pretcher był? A wygoogluj sobie coś takiego:
http://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Prechter
”Wszystko co wymyślił, przekazał Arturowi Hamiltonowi Boltonowi, ktory zebrał to razem i nadał TFE kształt, który dziś z grubsza znamy. Kto to był? A wygoogluj sobie coś takiego: Bank Credit Analyst.”
Nie odpowiem w twoim stylu – ”znowu brednie”- tylko subtelniej – znowu te wierutne bzdurki piszesz.
Ja nie muszę sobie nic googlać bo ja po prostu wiem, kto to był HamiltonBolton
Ale to mało, bo ja również dobrze wiem, że Elliott nie mógł wszystkiego przekazać Hamiltonowi Boltonowi, i nic mu nie przekazał, i to z co najmniej kilku powodów:
1. właściwie to się nie znali
2. spotkali się tylko raz i to przelotnie, tuż przed śmiercią Elliota
3. rozmowa była krótka i niewiele dała, bo stan zdrowia Elliota był już wtedy opłakany
4. z uwagi na punkt (3) praktycznie nie za bardzo mogli się porozumieć.
No chyba że przekaz był telepatyczny i download completed!
Poczytajmy:
“As far as I know, Bolton met R.N.Elliott only once, briefly, just prior to Elliott’s death. This meeting was not very productive, as Elliott was very ill by this time and only moderately responsive.”
Są to słowa niejakiego A.J. Frosta, partnera A. Hamiltona Boltona z firmy BCA, a pochodzą z książki ”The complete Elliott Wave Writings of A. Hamilton Bolton”, (str 16, wyd 1994 r.) do której tenże Frost napisał rozdział pod tytułem „Hamilton Bolton Story”.
I jeszcze linczek do podczytania, dla ewentualnych niedowiarków.
http://books.google.pl/books?id=9cM_WmPF5IkC&pg=PA16&lpg=PA16&dq=%22as+far+as+i+know+Bolton+met%22&source=bl&ots=5X_PV0Q8I6&sig=a3y4o_dGtEd_AVd5sKKScEL3O0o&hl=pl&sa=X&ei=n3hWT5-pDsTysgbR-I2MBw&ved=0CB4Q6AEwAA#v=onepage&q=%22as%20far%20as%20i%20know%20Bolton%20met%22&f=false
No i co zatkało „kakało” mądralo jeden!
Tak więc żarty się skończyły i zaczęły się schody, szutniku.
I nie podskakuj więcej do lessa, bo to się zazwyczaj kończą potyczki z nim.
Walisz z kopyta pryncypialnie:
„Ten jeden przykład mi wystarczy, by móc spokojnie powiedzieć, że nie masz pojęcia, o czym mówisz”
W świetle tego co wyżej udowodniłem, to ja chyba bardziej jestem w prawie by powiedzieć : te dwa przykłady mi wystarczą, by móc spokojnie powiedzieć, że nie masz kompletnego pojęcia o czym mówisz.
Nieprawdaż?
Bo przecież jeśli jeden przykład wystarczy, to dwa przykłady tym bardziej!
Jak by tego było nie dosyć, że jeszcze mało wiesz, to w bezsilnym odwecie zarzucasz mi brak elementarnej kindersztuby.
Ty, który pozwalasz sobie, bez żadnych podstaw, tak oto mnie postponować, waląc na odlew:
„znowu piszesz brednie, a do tego nieznośnie autorytatywnym tonem faceta, który wszystkie rozumy już pozjadał i teraz naucza maluczkich owych objawionych mądrości”
„Ten jeden przykład mi wystarczy, by móc spokojnie powiedzieć, że nie masz pojęcia, o czym mówisz, Less.”
”To, że cos nie mieści Ci się w głowie, nie oznacza, że tego nie ma, to nie działa itd. To oznacza, ze masz głowę za małą. I może wartałoby coś zrobić w tym wypadku z tzw. „horyzontami”.”
Może i mam małą głowę, ale za to nieźle pofałdowaną korę a znam takich co mają jeszcze mniejsze.
Kiedy i gdzie ja napisałem źle o falach Eliota? Moje słowa to jedynie :”A jego metoda falowa jest złożona i trudno interpretowalna.”
I jest to święta prawda i brak tu jakiejkolwiek mojej oceny czy opinii, czy metoda fal Elliota, jest mądra czy idiotyczna, bo to niech każdy sam sobie oceni.
A to, że Elliot był idiota i jego metoda też jest idiotyczna, to powiedziała przecież zupełnie inna osoba (pewien doświadczony gracz), a nie ja. Ja natomiast napisałem, że wcale nie był on mentalny.
I czemu ja, od jakiegoś fanatyka, wręcz oszołoma, zbieram cięgi i cierpię obrazę za niewinność i na konto kogoś innego?
Widocznie tak się obecnie przejawia wzorcowa kindersztuba, z uśmiechem na twarzy i z wdziękiem podana!
Faluję ze słusznego wzburzenia jak, nie przymierzając, elliotczyk jaki. 🙂
A teraz coś dla odprężenia – Rybiński story – cd
Profesor Rybiński. składa Publiczny donos do prokuratury, gdyż Krytyka polityczna nawołuje do jego morderstwa!!!
„Niniejszym składam publiczny donos do prokuratury, że niejaki Cezary Michalski w artykule piśmie zwanym Krytyka polityczna (proponuję zmianę nazwy na Kloaka polityczna) groził mi śmiercią, a pod jego artykułem wywołała się dyskusja, w której podobne groźby formułowali komentujący artykuł.”
więcej : http://www.rybinski.eu/
IArtykuł C.Michalskiego poniżej:
http://www.krytykapolityczna.pl/CezaryMichalski/Niemawrogawcentrumnawetprzesunietymnaprawo/menuid-291.html
Inkryminowany fragment:
„“Jeśli Rybiński rzeczywiście jest dla współczesnego kapitalizmu reprezentatywny (a patrząc wam w oczy nie potrafię skłamać, że na pewno nie jest), wówczas będę musiał powrócić do dziecięcych fascynacji grupą Baader-Meinhof, tyle że pierwszym i na razie jedynym bankierem, którego zamknę w samochodowym bagażniku będzie właśnie Rybiński. Przynosi on bowiem wstyd nie tylko kapitalizmowi (z natury nieco bezwstydnemu), nie tylko kaście ekonomistów i bankierów (jak wyżej), ale właściwie całemu ludzkiemu gatunkowi, do którego ja także należę, więc za Rybińskiego, chcąc nie chcąc, też muszę się wstydzić. ”
“Dobry wywód. Ale w starożytnym polis Rybiński w najlepszym wypadku został by wygnany, a w najgorszym zabity. Nikt by się z takim dziadem nie bawił w degradację do niewolnika.”
No to Armagiedon się już chyba zaczął? 😉
A mieli się starcy z młodymi zetrzeć dopiero w 2042 roku!
Zamieszczam też fragment wiersza „Mały Krzyś”, wyszukany w internecie, gdzie jest coś o poważnym powodzie do zmartwieniu i bojaźni.
Za oknami sroga zima,
Rzeczka skuta grubym lodem
A mróz trzyma, mocno trzyma
I oddycha zimnem, chłodem.
Już zasnęły smutne drzewa
Pod pierzynką utulone,
Nikt im nawet nie zaśpiewa
Kołysanki ulubionej.
Tylko Krzysio w oknie stoi
I przytula mocno kotka,
Ciągle martwi się i boi,
Że wróbelka już nie spotka.
Całość jest tutaj, dla ewentualnie zainteresowanych:
http://wpmt.pl/prace/wiersze/maly-krzys-17498
Szwed (mam nadzieję, że mnie nie skłuje za tego Szweda 😉 ), wytoczył kolubrynę i dał ognia. Pisklę na murach struchlało, ale nie bój Żabciu, bo pocisk nie zburzył murów światopoglądu dzielnego Kmicica (nie nazywam się Kmicic, nazywam się Szutnik…), przeciwnie – dzielnie odpiera ataki.
Zrobiło się bardzo gorąco, więc ja powrócę do pierwotnego pytania:
Czy w Polsce wydano materiały źródłowe do AT?
Odpowiedzi wprost nie uzyskałem. Jednak z wpisów Darkha, GieZa i Lessera, mogę wyciągnąć wniosek pośredni – nie, nie wydano.
Lesser na dodatek rzucił kontrowersyjnym poglądem – nie wydano, i nie warto, bo – tu rzucił prowokacyjnie – AT nie działa. I ludziska rzucili się na barykady starego sporu. Poleciały granaty argumentów i grubsze słowa pod adresem przeciwników, jak to na wojnie.
(Na marginesie, ów prowokacyjny pogląd Lessera mocno mnie zdziwił, ale ja także nie wyprowadziłem prawidłowego wniosku: celowa prowokacja, aby ożywić dyskusję. Oto, jak trudne jest prawidłowe wnioskowanie! Człowiek może mieć szeroki ogląd przedpola, ale wewnętrzne klapki na oczach (uprzedzenie, zmęczenie, albo zaabsorbowanie uwagi, np. tym co dzieje się na rynku), powoduje, że poza jego zasięgiem pozostaje jeden wniosek – ten prawidłowy.)
Wracam jednak do poprzedniego wątku. Pytam się o ten pierwszy, dla mnie dużo bardziej kontrowersyny pogląd Lessera – nie warto drukować.
Wszyscy się z tym zgadzają?
Półki księgarskie uginają się od poradników: „Jak zostać Buffettem w weekend”, „Mój własny terminator”, albo „Giełdowy pierdylioner, krok po kroku” – fundamnetalnych źródeł wciąz brak…
A przeciez wbijają mi do głowy, że rozwijająca sie gospodarka prędzej czy póxniej wykorzysta wszystkie pierwotne rezerwy i napotka na mur społeczno-cywilizacyjny – jeśli:
– drogi są wąskie i dziurawe,
– na tych drogach grasują zbójcy (mafia/korupcja),
– władca jest słaby inie potrafi wyłapac zbójców,
– sądy gniją i zbójcy pozostają bezkarni,
– a na końcu, i najważniejsze – EDUKACJA kuleje…
…To staniemy, a potem zaczniemy się cofać.
Edukacja. Sa dwie drogi, jak pisał Koneczny w „Państwie i prawie”, w rozdziale 11 – Szkoły – wykształcenie z rzemiosła, zaczerpnięcie z obcych wzorców, albo jedno i drugie.
Jednak we wszystkich tych przypadkach potrzeba woli odpowiedzialnych czynników, które osuszą bagno i wytyczą drogi.
To dotyczy także władz giełdy. Powiem tak: nasza giełda, to już dorosła pannica i czas najwyższy podsunąć jej pod nos poważniejsze lektury – literaturę piękną – klasykę polską i obcą – ŻRÓDŁA.
Bo, jak napisałem w innym wątku – lepiej z Elliotem Dowem, Gannem zgubic, niż z innym znaleźć.
Władze giełdy powinny się nad tym zastanowić. Jeżeli zysk roczny wynosi przykłądowe 50 mln, to raptem 5% oznacza 2,5 mln. Myślę, że za te pieniadze mozna by wydrukować parę ciekawych książek, z przeznaczeniem dla uniwersytetów, wiekszych bibliotek, oraz na rynek. To mały uszczerbek z dużego zysku rocznego, ale gigantyczny zysk na przyszłosć.
Errata:
Jest „dzielnego Kmicica”.
Powinno być – dzielnego Babinicza. 🙂
„Szkoda że redaktor Michalski nie fascynował się w młodości Pszczółką Mają, byłby lepszym człowiekiem.”
🙂 Rybiński ma rację, tekst Michalskiego jest skandaliczny.
Mimo wszelkich zastrzeżeń do Rybińskiego: bolszewika goń, goń, goń.
@ dorota
Rozumiem, że Michalski ma pretensje do każdego kto ma krótkie pozycje na rynku lub kiedykolwiek miał takie pozycje. Cóż, od 99% dziennikarzy nie oczekuję nawet prób zrozumienia mechanizmu price discovery.
„Szkoda że redaktor Michalski nie fascynował się w młodości Pszczółką Mają, byłby lepszym człowiekiem.””
A może fascynował się Czerwonym Kapturkiem?
@ Kornik
Wracając do zasadniczej treści Twojego pytania.
Nie wiem, czy w każdym przypadku warto drukować pierwotne źródła. Mam w tej sprawie mieszane uczucia.
Próbowałem się np. kiedyś nauczyć Wideł Andrews’a (Andrew’s Pitchfork) z materiałów oryginalnych śp. Autora:
http://www.trading-naked.com/alan_andrews_course_1.htm#ar1
dość szybko zrezygnowałem. Dużo łatwiej esencję tego, o co chodzi wyciągnąłem z materiałów jego uczniów i spadkobierców w rodzaju Tim’a Morge’a:
http://www.medianline.com/
czy Gordon’a Deroos’a:
http://www.futuresmag.com/2011/06/01/andrews-pitchforks-and-the-price-failure-rule
Dopiero, gdy technikę opanowałem i zrozumiałem na tyle, by się nią jako tako posługiwac, mogłem spokojnie wrócić do lektury Andrews’a z korzyścią dla siebie.
Podobnie mam z Gann’em – oryginalne teksty ciężko się czyta, podobno po części dlatego, że część z nich Autor pospiesznie sklecił z luźnych wykładów w formę książkową.
Osobiście np. technikę „Square of 9” Gann’a opanowałem na bazie nie oryginału, ale bardzo fajnej, krótkiej publikacji ekipy z the Tradingfives (zdaje się, że jest to w domenie publicznej), gdzie nie ma nic o piramidach, kapłanach egipskich itd (ulubione wstawki wielu autorów piszących o Gann’ie, mocno zaciemniające obraz) a jedynie proste, techniczne zasady co robić i jak.
Co do oryginalnych prac Elliotta – nie ma czegoś takiego jak podręcznik pt. R.N Elliott – „Teoria fal”. Nie ma też czegoś podobnego autorstwa A. Hamilton’a Bolton’a. Obaj pisali jedynie krótkie artykuliki bardziej o cechach prognostycznych niż wyjaśniających samą technikę (choć i takie elementy w tych tekstach są), które to teksty zbiorczo obu autorom wydało prechterowskie EWI.
Kogo poza fanami fal dziś interesowałaby np. prognoza Elliotta na rok 1937?
Tylko Lesserwisera, bo mógłby zobaczyć, że „Elliott-idiota” całkiem nieźle trafiał 🙂
Niestety „TFE” (jest i po polsku) Prechtera i Frosta to pierwszy podręcznik Fal. Od siebie dodam, że dość słaby, jak większość prechterowskiej produkcji.
Prawdopodobnie pisząc go Prechter zostawił sobie furtkę by dalej zarabiać na szkoleniach 🙂
Jeśli ktoś chce się Fal lepiej nauczyć i wyeliminować choć część subiektywizmu TFE (tu Less ma trochę racji – to pięta achillesowa TFE) na bazie znacznie precyzyjniejszych reguł oznaczania fal, niż u Prechtera, musi sięgnąć do tego, co poniżej (niestety tylko po angielsku):
http://www.amazon.com/Mastering-Elliot-Wave-Presenting-Forecasting/dp/0930233441
Ta praca znacząco uściśla wiele reguł i wskazówek Elliotta. Neely dołożył też trochę własnych, ciekawych odkryć w temacie. Niestety praca ta charakteryzuje się w dużych swych fragmentach równie „porywającym” językiem jak np. monografia o betonie pt. „Beton”, Jamrożego (budowlańcy znają) albo dowolny podręcznik rachunku różniczkowego :-), bo też po części jest efektem naukowych ambicji Autora.
Co do zasobów w języku polskim – jest tego żałośnie mało i głównie omówienia.
@ Trystero
To, że sąd nie dopatrzyłby się znamion przestępstwa w artykule Michalskiego jest wynikiem dosyć szerokiego rozumienia wolności słowa (byc może zbyt szerokiego, ale to inny temat). Inna sprawa, że skrajna lewica ma w zwyczaju zwalczać domniemanych przeciwnikow politycznych w ten sposób – vide listy Antify, na których może się znaleźć każdy na prawo od Trockiego.
Przyznaję, że moje „bolszewika goń, goń, goń” jest przyjęciem podobnej poetyki. Ale w odpowiedzi na agresywną hipokryzję Michalskiego. Z jednej strony „ludzkiemu gatunkowi, do którego ja także należę” ale chwilę wcześniej „pierwszym i na razie jedynym bankierem, którego zamknę w samochodowym bagażniku będzie właśnie Rybiński”.
Już samo „będę musiał powrócić do dziecięcych fascynacji grupą Baader-Meinhof” jest nie do przyjęcia dla mnie.
Teraz pytanie: czy możemy mieć śmiałość nazwania bolszewika bolszewikiem? Czy wobec kogoś piszącego rzeczy – jakby nie było – drastyczne używać eleganckich omówień? Czy będziemy przez to skuteczniejsi w naszym sprzeciwie czy tylko bardziej eleganccy?
Też sobie potrollowałam i to z tendencją do flejma 😉
@ dorota
Jak to możliwe, że odpisałaś na mój oryginalny komentarz skoro zrobiłem szybką edycję po stwierdzeniu, że jednak nie będę trollował?
Już samo „będę musiał powrócić do dziecięcych fascynacji grupą Baader-Meinhof” jest nie do przyjęcia dla mnie.
Dla mnie też. Przy okazji: całkiem niezły firm o tym nakręcili: The Baader Meinhof Complex. Niestety nie wiem na ile zgodny jest z faktami historycznymi.
@ Trystero
przypadek, że odświeżyłam stronę akurat w takim czasie, zeby przeczytać post oryginalny.
Zobaczyłam trailer filmu. I więcej nie chcę. To jest tego typu mieszanka beat generation z lewackością i zbrodnią, że budzi u mnie odruch wymiotny.
Film pewnie nie wspomina, kto ich sponsorował.
@ dorota
Dziwne. Nie powiedziałbym, że film pokazuje ich w pozytywnym świetle. Nawet o trailerze bym tego nie powiedział. No, ale to pewnie zależy od punktu siedzenia.
Korniku dyskusja czy AT dziala nie ma sensu bo nie ma „jednej” AT.. co ma dzialac ? kathayowe zarzadzanie pozycja ? luckowe paciory ? szutnikowe forki ? trysta strategie momentum ? i tak w nieskonczonosc.. a na dodatek Szfagier gdzies sie wokol tego kreci i maze grubymi paluchami po wykresie ;]
Przeczytalem moze 60 ksiazek, kilaset artykulow, tysiace mega sieci z okolic kresek / AT (a konca nie widac :D).. i z kazda nastepna pozycja, kolejne coraz trudniej i nudniej sie czytalo.. i wtedy zrozumialem.. te ksiazki sie przeglada, czytac mozna cos ciekawszego 😉
wiec korniku nie wywoluj wilka z lasu !
„co ma działać ? … luckowe paciory ?…”
Luckowe paciory mają działać, jak najbardziej!
Tylko trzeba wiedzieć w jakiej intencji, „te paciory” 🙂
„Edukacja. … zaczerpnięcie z obcych wzorców….”
Tylko z dnia dzisiejszego z mojej skrzynki pocztowej:
1/ „Najbliższe terminy oraz tematy bezpłatnych szkoleń internetowych:
• Podstawowe strategie inwestycyjne oparte o analizę techniczną – 13.03, godzina 18:00
• CFD jako alternatywa dla kontraktów terminowych, rynku akcji i Forex – 14.03, godzina 18:00
• Formacje analizy technicznej – 20.03, godzina 18:00
• CFD jako alternatywa dla kontraktów terminowych, rynku akcji i Forex – 28.03, godzina 18:00
• Wstęp do analizy technicznej – 27.03, godzina 18:00 ”
2/ „31 marca to data ważna dla części inwestorów którzy pojawią się na kolejnym AT DAY.
Jak zwykle mamy 3 tematy do opowiedzenia ale 4 prowadzących z czego 2 osoby to zupełna nowość.”
A to dopiero środek dnia 🙂
Nic, tylko się edukować.
„Tylko trzeba wiedzieć w jakiej intencji, „te paciory”
Czyli jak to mówią – na stare lata paciorek, siusiu i spać!
No ewentualnie jeszcze „Plebania” w tv i 20 minut przed monitorkiem po 20 punktów do piterka, bo za pieniądze ksiądz się modli, a od intencji zależy datek od dziatek. 🙂
@Darkh
Ja też nie mówię, żeby czytać wszystko. Życia na to nie starczy. Jak ktoś kiedyś zauważył – „Wydajecie kupę szmalu na książki, ale nie na te, k#rwa, co trzeba.” („Buntownik z wyboru”)
Postuluję tylko, żeby dorastającą pannicę odstawić od materiałów poradnikowych watpliwej jakości, czyli tzw. „bibliotekę Bravo G(PW)irl” – czas najwyższy dać jej do ręki wybraną klasykę.
A potem niech se każdy wybiera kilka jego zdaniem najlepszych tytułów i czyta to na okrągło, znaczy studiuje (powtarzanie jest matką studiów) – do skutku.
Ja osobiście nakierowuję na historię wojskowości, ponieważ sztuka wojenna jest sztuką myślenia i działania doprowadzoną do perfekcji. Nic dziwnego, wszak na każdym polu bitwy gra toczy się o najwyższą stawkę – kto macha, jak cepem, ten płaci najwyższą cenę:
http://www.youtube.com/watch?v=_tFXZn9qNhg
PS. Wyżej, w tym moim żartobliwym wstępniaku jest szwarccharakter, jest heros i jest dziewczę wzdychające do herosa – niby jest wszystko, czego potrzebuje dobre kino, a jednak kogoś brakuje. Mam!, przeoczyłem poetę. To pewnie dlatego, że ten cały czas siedzi z armatką w krzakach, tfu – w kwiatach i mało co go widać. 🙂
Pozdro Deli
…Historię wojskowości i kino – rozbudza wyobraźnię. Wiadomo czym się kończy brak wyobraźni.
„Czyli jak to mówią – na stare lata paciorek, siusiu i spać!”
Akurat to mówią dzieciom, gdyż chcą mieć spokojny wieczór dla siebie.
Aby mogli spokojnie poczytać coś o anal-izie, także technicznej 🙂
A zarobine pieniądze dzielą tak, aby 1% oddać dobrym ludziom, omijając szerokim łukiem pasibrzuchów w sukienkach.
dobra to chyba bedzie odpowiednie miejsce..
powiedzcie mi jak nazwac polityke GePeWiu, ktora lansuje usmiechnieta twarz prezesa mowiacego jak dojrzalym, wspanialym i przyjaznym dla drobnego ciulacza gieldowych przygod miejscem jestesmy, promujacego idee akcjonariatu obywatelskiego (wiadomo komus trzeba papiery upychac).. a jednoczesnie w sprawach tak infantylnych jak sklad indeksu W20, w ktorym co chwila cos kombinuja (wymieniaja, dowazaja, niedowazaja czy co tam jeszcze) dokladna informacja na temat tych zmian podawana jest PO ZAKONCZENIU SESJI!!! pol biedy jak tylko wpolczynnik zmienili.. czy zmiast gadania bzdur w TV nie mozna po prostu wykazac sie elementarna logika i przejrzystoscia w dzialaniu ? skoro cos zmieniamy podajemy to PRZED FAKTEM !!! a moze wogole utajnic sklad indeksow ? ;]
de facto 18 marca po rewizji rocznej powtorka z rozrywki
(zeby nie bylo, mozna poznac te zmiany przed sesja.. usluga kosztuje 5.7k PLNa na rok)
chyba jedna kawa za wiele 😉
och, taka drobnostka
http://www.parkiet.com/artykul/1203577-Acreo-stracilo-wiodacego-udzialowca.html
@ gzalewski
Czy Morin Limited nie należy czasem do jakiegoś (Cyp)Rysia Krauzego albo innego, podobnego mu, pewnego właściciela „firmy nagraniowej”, wsławionej darmowym wydaniem audiobook’ów z głosami celebryt(an)ów polskiej sceny politycznej w rodzaju A. Michnika i J. Oleksego?
Ciekawa jest ta wyraźna koncentracja Morin’a na polskim rynku i notoryczna pobłażliwość polskiego nadzoru…Krajanie arcybiskupa Makariosa aż tak dobrze znają polskie realia?
Giełda to poker. Tylko że tu KTOŚ karty ma znaczone…
Indeed, if you aren’t certain that you understand and can value your business far better than Mr. Market, you don’t belong in the game. As they say in poker, “If you’ve been in the game 30 minutes and you don’t know who the patsy is, you’re the patsy.”
Warren Buffet, February 29, 1988
Jeśli ktoś uważa, że handel na giełdzie, to poker (albo wojna – ja tak kiedyś myślałem) – to źle myśli.
Jeśli ktoś uważa, że handel na giełdzie, to rzemiosło, które może czerpać pełnymi garściami z gier logicznych, jak poker, brydż, szachy, a także z: fizyki, matematyki, biologii, historii wojen – to dobrze myśli.
A propos znaczonych kart – niewidzialna ręka rynku:
http://mleczko.interia.pl/zdjecia/rysunki-kolorowe,10561/zdjecie,25?f=pasek
🙂
I coś dla Czytelniczek bloga z okazji ich święta:
http://www.youtube.com/watch?v=-kJaYeistEY
Dzięki w imieniu Czytelniczek 🙂
No i proszę, niby Kornik a jednak kindersztubak! 😉
Noto ja nie mogie być gorszy, dla dziewczyn z bloga: 🙂
http://w994.wrzuta.pl/audio/4SjHerlmKla/niebiesko-czarni_-_mamy_dla_was_kwiaty
Kto da więcej!
Baby, a gdyby przyszli po nas z cyrografem ACTA, i wzięli nasze dusze na dołek, to nie zapomnijta posłać paczki z bombonami. 🙂
Zdejma czapkie z głowy i nisko się kłania.
Kornik
No to czujemy się dopieszczone 😉
(w liczbie mnogiej, bo Alicja na pewno mnie poprze).
@Darkh
Przeczytałem, wyróżniam Darkha, serdecznie pozdrawiam!
Ta faza postawy otwartej otwiera perspektywę ścieżki samodzielnej, poszukiwań własnych. Powodzenia!
mozna rzec, ze spasowialem niczym cynthia case na wydaniu 😉