Każdą strategię oceniam przede wszystkim po taktyce zarządzania ryzykiem, samo inicjowanie pozycji traktuję bardziej jako ciekawostkę. W przypadku Darvasa diagnostyka sposobu traktowania ryzyka jest nieco utrudniona.
9/ Stopy
W książce Darvas w miarę szczegółowo odkrywa w jaki sposób postrzega na bieżąco ryzyko (mierzone jako odległość aktualnego kursu od stopa obronnego) i w jaki sposób przesuwa precyzyjnie poziomy kasowania zysku i ucinania strat. Niestety weryfikacja i ewentualna replikacja tego procesu jest mocno utrudniona.
Przede wszystkim dlatego, że wykresy dołączone na zakończenie lektury pokazują kursy spółek w ujęciu tygodniowym.
//można je obejrzeć tutaj -> http://www.nicolasdarvas.org/apendix_charts.php , zastanawiam się na ile legalne jest przekopiowanie w tym serwisie całej książki żywcem…//
Tymczasem stopy były konstruowane o słupki dzienne więc nie jest możliwe drogą inspekcji wykresów tygodniowych skonfrontowanie tego na ile decyzje Darvasa o realizacji zysków/strat odbiegały lub nie od jego mechanicznych założeń.
Znamy jednak motywy, intencje i zasady konstrukcji przez niego stopów więc na tej podstawie możemy spróbować oszacować ich efektywność:
(1) Stop – loss
Wspominałem go już we wcześniejszych wpisach więc tylko dla przypomnienia: wiemy, że były stawiane kilka-kilkanaście tików poniżej górnej granicy boxa i zdarzało się, że rynek odpalał je szybko, zmuszając Darvasa do powtórnego wejścia do gry gdy kurs ponownie wspinał się do góry. Stopy owe były ciasne ale ich pomysłodawca twierdził, że jeśli popyt ma realną siłę, spółka jest mocna a box daje przewagę nad konkurencją to rynek szybko odjedzie bezpiecznie w górę. Miało to być może przełożenie na ówczesnym, nieco mniej gwałtownym rynku i dawało pewien komfort Darvasowi, który z szybkiego ucinania strat zrobił cnotę nadrzędną. Dziś owa logika nadal ma swój sens, jednak rynek zrobił się mniej dla niej przyjazny.
(2) Stop uznaniowy
Realizacja części profitów miała mocno uznaniowy charakter, chociaż po części to działanie należy usprawiedliwić „wyższą koniecznością”. Raz powodem stała się potrzeba zwolnienia części gotówki na nowe zakupy, innym razem zawieszenie przez giełdę możliwości automatycznych stopów z powodu braku płynności, jeszcze w jednym wypadku powodem stało się wezwanie do odkupu akcji, które początkowo zignorowane przyniosło Darvasowi nieco później sutą premię. Policzyłem, że spośród 10 spółek, które w złotym okresie jego działania złożyły się na fortunę, 2 odpadły definitywnie na początkowych stop-losach, z pięcioma zakończył przygodę właśnie za pomocą uznaniowej decyzji, a 3 zostawił na definitywnie ustawionych stopach w ostatnim paragrafie książki.
Te sytuacje można nazwać formalnie „take profits” (zlecenia kasujące zysk) i zaburzają one rozkłady stóp tych zwrotu, które mogą być osiągane i oceniane tylko za pomocą samej strategii.
(3) Stop podążający
On to miał zapewnić jak najdłuższą jazdę z trendem. Jego zadanie przy inwestycji w akcji to podążanie za przesuwającą się w górę ceną i zamknięcie automatyczne pozycji gdy kurs zawraca w dół.
U Darvasa owo podążanie odbywa się z nieco nonszalanckim opóźnieniem, które dzięki temu pozostawia w wielu miejscach sporo miejsca na cofnięcie się cen. Stop ów był przesuwany wyżej tylko wówczas gdy na wykresie tworzył się nowy box i następowało z niego wybicie w górę, dzięki czemu poziom obrony zysków przesuwał się z dolnej granicy przedostatniego boxa do dolnej granicy właśnie opuszczonego, ostatniego boxa. To zapewniało pewien wygodny mechanizm decyzyjny, sprawdziło się w strategii podążania za trendem, ale rodzić może pewien dyskomfort na dużo szybszym rynku – oddawanie zbyt dużej porcji zysków. A to dlatego, że pomiędzy dwoma kolejnymi boxami może wystąpić kolosalna przerwa, która nie pozwala podciągnąć wyżej stopa. Dochodzi do niej gdy kurs szybko posuwa się w górę bez znaczących korekt albo gdy korekty nie przypominają w kształcie boxa (lub nie spełniają warunków jego wyznaczenia).
Odpowiedzią na ten problem był wspomniany przez mnie wcześniej pomysł Darylla Guppy’ego by na wykres nanieść coś co nazwał „Ghost box” czyli „box duch”. W rzeczy samej były to wirtualne boxy, które nakładane na siebie na kształt piramidy na wykresie zapewniały cykliczny ruch stopa podążającego.
Poniższy rysunek zaczerpnięty z jego serwisu ilustruje ową ideę:
Po powstaniu pierwszego boxa (pierwszy z lewej na samym dole w kolorze niebieskim) kurs wybija się w górę, ale nie dochodzi do powstania kolejnego przez dłuższy okres czasu. Z perspektywy widać, że można go było wyznaczyć dopiero po kilkudziesięciu sesjach dużo wyżej (ostatni po prawej, również niebieski). Po drodze więc wstawiane są „duchy” w kolorze zielonym, jeden nad drugim. Zasada mówi, że mają one wielkość ostatnio powstałego boxa (czyli w tym wypadku owego pierwszego z lewej u dołu) i za każdym razem, gdy cena przemierzy je w górę i wyjdzie ku nowym szczytom (to tak zwane „zamknięcie boxa”), stop podążający jest przesuwany do dolnej krawędzi ostatnio wyrysowanego „ducha”. O ile powstanie w międzyczasie nowy, „oryginalny” box to przejmuje on rolę zadaniową podążania wraz ze stopami za trendem, później można oczywiście wrócić do wyznaczania „duchów” w razie konieczności.
To lepsze rozwiązanie niż stawianie stopów tylko przy oryginalnych boxach, ponieważ zabezpiecza dużo efektywniej zyski, ale nie zapewnia to oczywiście automatycznie większej zyskowności (lub jakiejkolwiek). „Boxy duchy” nie reagują na ewolucję zmienności wraz z trendem, może się zdarzyć, że przyjmują ekstremalnie szeroki lub wąski zakres.
Jak pamięta zapewne część Czytelników pochodzę ze szkoły „tylko praca nad wyjściem z pozycji zapewnia przewagę strategii”, choć w przypadku boxów Darvasa byłbym gotów przesunąć akcent delikatnie w kierunku wartości samego sposobu wchodzenia na rynek. Opieram to zarówno na własnych doświadczeniach jak i obserwacjach zapisanych w tym mini cyklu. Nie zmienia to faktu istnienia żelaznej zależności polegającej na tym, że inwestorzy posiadający do dyspozycji efektywne narzędzia zajmowania pozycji i tak różnią się w finale osiągniętymi rezultatami, i nie jest to wynik tylko stopów, ale czynników losowych i szczęścia o różnej skali. Zapewniam jednak, że nadal jeszcze nie wymyślono uniwersalnych i superwydajnych rozwiązań, które optymalnie i zyskownie eksploatują wszystkie te czynniki potencjalnego sukcesu. Darvas zjawił się w dobrym czasie i miejscu, choć trzeba przyznać, że znakomicie wykorzystał nie tylko swoje umiejętności ale i kredyt szczęścia.
CDN
—Kat—
11 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
@Kathay
czy Darvas miał jakąś metodę oceny możliwego zasięgu ruchu ( podobnie jak interesował się osiągnięciami spółki jako takiej , a nie tylko techniczną stroną zachowań kursu ), czy TP oznaczał w praktyce tylko podnoszenie boxów ?
IMHO nie miał. Żeby to wyjaśnić trzeba by wejść nie tylko w technikę ale i psychologię. Generalnie miał chyba niezły instynkt, a po wtóre- uciekał z rynku gdy zmienność rosła kolosalnie. Nie wyjaśnia tego w książce ale dziś można zauważyć, że wzrost zmienności to często sygnał zmiany trendu.
dziękuję, intrygujące to, tym bardziej, że „miał wynik” 🙂
@ ASX
„czy Darvas miał jakąś metodę oceny możliwego zasięgu ruchu ( podobnie jak interesował się osiągnięciami spółki jako takiej , a nie tylko techniczną stroną zachowań kursu ), czy TP oznaczał w praktyce tylko podnoszenie boxów ?”
Czy mógłbyś wyjaśnić co rozumiesz przez „ocenę możliwego zasięgu ruchu”, bo nie bardzo to rozumiem, bo nie bardzo rozumiem, a też chcę być w kursie dzieła.
Szczególnie o zasięg jakiego konkretnie ruchu chodzi?
Ponieważ od autora pytania o „jakaś metodę oceny możliwego zasięgu ruchu” u Darvasa, nie ma odzewu na moje wątpliwości to może Kathay, jako autor odpowiedzi -(bo wychodzi iż zrozumiał pytanie) podpowie o co tu chodzi. A może ktoś inny jeszcze się domyślił?
@lesserwiser
trafiłeś z pytaniem akurat w „przerwę techniczną” 🙂 czyli moment kiedy wyłączam się z „fabrycznych tematów” 🙂 ..o co chodziło? ruch – do którego Darvas podłączał się, startując z „pierwszego boxa” ,oraz czy zostawiał zamknięcie tylko któremuś z kolejnych „boxów” wyznaczanych w miarę wzrostu ceny, czy równolegle inną metoda określał, gdzie kurs może dojść – i w odpowiednich okolicznościach nie podnosił SL , żeby mocniejsze cofnięcie ( bez zmiany trendu ) nie pozbawiło go dorodniejszego wyniku ..
@ ASX
Dzięki, trochę zrozumiałem. Pochwalam „przerwę techniczną, bo jest niezbedna dla higieny psychicznej. 🙂
@ ASX
Podzielam opinie Kathaya (z tym, że moja jest IMUO:)), że Darvas nie prognozował, tylko przyjmował to co mu rynek przyniesie, odpowiednio to tego reagując, po swojemu zgodnie z przyjetymi założeniami swojej metody.
Normalnie jak mu ceny rosły to odpowiednio podnosił poziom stop-lossa, wtedy jak się uformował nowy box. A jak przejciowo sobie to odpuscil w 1959 roku, to szybko do tego powrócił,po złych doświadczeniach.
Moim zdaniem t on nie miał ani czasu, ani możliwości, ani głowy na gdybanie co będzie.
Moim zdaniem t on nie miał ani czasu, ani możliwości, ani głowy na gdybanie co będzie
Nie gdybanie miałem na myśli. Boxy stosował w tradingu papierami starannie dobranych spółek, więc jakieś kryteria i metody musiały za tym stać. Jeśli z nich wynikało, że coś na tym można zarobić, to nie wyklucza,że dało się też „wydobyć” pewne wskazania ile i wtedy status boxów byłby nieco pomocniczy – tzn. jak rozegrać batalię której ramy zostały już określone przy użyciu właśnie innej metody. „Pasuje mi” stwierdzenie z jednego z wpisów : „te techniczne zagrania wynikają z planu, który jest podstawą! AT i wszystkie duperele które oferują platformy nie mają żadnego znaczenia jeśli nie ma planu”. To jakoś jest zbieżne z moim postrzeganiem tych rozgrywek 🙂 i stąd „podejrzenie”, że same box-y na niewiele się zdadzą – co nie przeczy ich użyteczności, jeśli będą używane jako jedno z narzędzi realizacji planu , a nie jako autonomiczny system, który „zapuszcza się” i niech leci 🙂
@ ASX
Dobrze myślisz kolego bo metoda Darvasa nie opierała się wyłącznie na prostokątnych ramkach, a słynne boxy były tylko jednym z jej elementów.
Ale te boxy, przez swój metodologiczny automatyzm realizowały właśnie postulat „nie mam czasu, ani możliwości, ani głowy na gdybanie co będzie z kursem w przyszłości”, bo to się może wydarzyć to może się w głowie nie mieścić.
Zasady użycia boxów obiektywizowały mu niejako jego postrzeganie rynku, poprzez skoncentrowanie się głównie na postrzeganie rynku danej akcji bardziej poprzez jej zmienność niż sam aktualny poziom ceny. Jego podejście można bowiem określić jako „kupuj wysoko sprzedawaj jeszcze wyżej”.
Darvas przeszedł różne okresy w swoim traderskim życiu. Poważne podejście fundamentalne mu się nie sprawdziło, podejście ściśle techniczne również, więc ostatecznie podszedł do rynku jako techno-fundamentalista, jak to sam określił.
Jego plan był prosty i logiczny – wybierał spółki z nowatorskich dziedzin, z perspektywą i z dużym potencjałem wzrostowym,o silnych podstawach ekonomicznych i czekał na swoją okazję, to jest silny wzrost cen na dużym wolumenie.
Dopiero wtedy,gdy miał silny trend wzrostowy i szczytowanie cen, opierał się na boxach czyli warunkach gdy rynek wyraźnie konsolidował się, ustalając boksowe poziomy wsparcia i oporu i tworząc dobrą bazę do dalszych wzrostów.
No i trzymał się ustalonych przez siebie zasad, bo im więcej zasad tym mniej kwasów. 🙂
@lesserwisser
co się może wydarzyć to może się w głowie nie mieścić ..
to jeszcze pół biedy, byle się we free margin mieściło 🙂 🙂