Kontynuujmy analizę użyteczności „boxów Darvasa”, chciałbym wskazywać te ich aspekty, których w książce bezpośrednio nie sposób zobaczyć.
4/ Filtr bessy
Poprzedni wpis skończyłem na kwestii szukania trendów wzrostowych, dzięki którym taktyka Darvasa sprawdzać się powinna na rynku akcji najskuteczniej.
Moim skromnym zdaniem identyfikowanie trendów na wykresach jako dodatkowy filtr nie jest tutaj specjalnie do niczego potrzebne. Jeśli potrafimy trendy wyznaczać to nie potrzeba już innych, dodatkowych narzędzi, które zwykle komplikują a nie ułatwiają podejmowanie decyzji. Boxy same w sobie stanowią już wyznacznik czy wręcz generator wzrostowej tendencji, czasem być może dość krótkiej, ale taka jest natura rynków, na których cyklicznie przeplatają się korekty różnej głębokości i dłuższe fazy ruchu cen w jednym kierunku.
Boxów na wykresie dowolnych akcji daje się wyznaczyć dziesiątki, jeśli nie setki. W zasadzie każdy z nich daje możliwość podczepienia się pod wzrosty różnego rzędu. Nawet te boxy, które pojawiają się w bessie. Wbrew pozorom nie należy się ich bać jeśli konsekwentnie zarządzamy ryzykiem! W ramach bojowego treningu proponuję przejrzeć na dowolnych wykresach kilkanaście faz spadkowych, których choćby w tej dekadzie nie brakowało, i spróbować tylko tam wyznaczyć boxy. Odszukanie takowych w kanonicznej postaci będzie dość trudne jak się okaże i w niewielkich ilościach (w proporcji do ich częstotliwości występowania w każdej hossie), głównie podczas dłuższych okresów konsolidacji lub głębszych korekt tendencji spadkowej. Taka ich asymetria pomiędzy obiema fazami trendu daje pewną przewagę tej strategii, a nieudane transakcje to jak najbardziej normalna i raczej nieunikniona część tego biznesu.
Jeśli jednak ktoś chciałby poeksperymentować z filtrami to oczywiście podpowiem jeden z nich, który wprawdzie eliminuje boxy z bessy ale również ominie pierwsze boxy każdej hossy. Takim filtrem może być funkcja licząca maksimum „sesji szczytowej” z określonej ilości dni.
Jak to działa?
„Sesja szczytowa” jak już wiemy z pierwszego wpisu w tym temacie to pierwsza sesja, od której zaczynamy wyznaczać box a jej kurs maksymalny stanowi górną jego krawędź. Aby box uznać za wiarygodny czyli typowo „hossowy” i zainwestować w niego, kurs „sesji szczytowej” porównujemy z cenami maksymalnymi z poprzednich 30-stu, czy 50-ciu, albo nawet 150-ciu bądź 250–ciu dni. Jeśli jest on rzeczywiście i bezdyskusyjnie wyższy, box ma szansę powstawać już w fazie rzeczywistej hossy, co oczywiście nie gwarantuje jeszcze jego skuteczności. Wybór ilości tych dni zależy od uznania i potrzeb inwestora.
Spójrzmy na 2 poniższe wykresy WIG20 ilustrujące tę zależność:
Rys 1. Boxy w ostatniej hossie
Jeśli szukamy maksimum z 30 poprzedzających sesji to można było zainwestować już w box oznaczony numerem 1. Jeśli natomiast wybieramy okres 50-ciu sesji do wyliczeń, to dopiero box nr. 2 spełni pożądane warunki. Teoretycznie powstałyby boxy jeszcze wcześniej ale maksimum nie przeszłoby testu nawet 30 dni.
//Mała uwaga: boxy powinienem rysować w postaci prostokątów (jak ten nr 1 wyżej), ale wystarczające dla celów analiz jest ujęcie tylko dolnej i górnej ich krawędzi//
I dla odmiany box w bessie:
Rys 2. Box w bessie
Jak widać jego maksimum nie było wyższe ani od najwyższych kursów z poprzednich 30 sesji, ani z 50-ciu sesji. Teoretycznie więc nie dojdzie do inwestycji.
CDN
—Kat—
11 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
OffTopic: Przydało by sie poza facebookiem i lubię to dodać możliwość tweetowania, a na widoku dla przeglądarek mobilnych poprawić literówkę w słowie „Komentarze”
Jak jest OffTopic to niech będzie i OnTopic (?), żeby był jakiś ruch w interesie.
ŚPiewają tak, od lat (więć cos w tym musi być).
„Stracić nie warto, zarobić nie warto.
Jedno co warto, to upić się warto.
Siedzieć i płakać, i śpiewać to warto.”
Dokonajmy prostego rozbioru logicznego słów piosenki.
1. Stracić nie warto, zarobić nie warto.
Autor sugeruje ewidentnie, że nie warto grać na giełdzie, niezależnie
od tego czy się zarabia czy też traci! Ciekawy pogląd, szczególnie gdy niektórych wyraźnie ciągnie do hazardu i spekulacji.
Przecież jeśli ktoś nie ma parcia na kasę to przecież można sobie pograć dla przyjemności, na przykład wykorzystując boxy Darvasa, zwane również ramkami (to takie prostokąciki, o których można sobie poczytać na blogu).
Jedyne czego nam potrzeba to odpowiednia konsolidacja, czyli skupienie się w sobie, albo wzięcie w kupę, jak to mówią.
2. Jedno co warto, to upić się warto.
Upić się nie zaszkodzi, ale aby pić to trzeba mieć za co, więc trzeba spróbować trochę zarobić (na przykład przy pomocy darvasów), co niejako przeczy założeniu numer 1 (jak wyżej).
3. Siedzieć i płakać, i śpiewać to warto.
Siedzieć i płakać można jak się przegra a śpiewać (z radości) jak się wygra, czyli warto grać by mieć szanse wygrać, ale wart grać prawnie i dobrze.
Stąd wniosek prosty płynie,że warto się nauczyć metody tradingowej Nicolas Darvasa, bo jak ocenia autor kathay, jest to racjonalna strategia akcyjna, a racjonalnie wypada postępować.
PS
Tylko stosujcie metodę Nicolasa Darvasa a nie Nicholasa, bo jedno „ha”, nawet małe, może robić dużą różnicę. 🙂
A mnie się wydawało, że „stracić nie warto, zarobić… no!” 🙂
2:03 (jeden z lepszych smaczków tego wykonania)http://www.youtube.com/watch?v=EcipyROBOeI&feature=related
@Less
Jak się zwał, tak się zwał.
Ja także czasami gdy opowiadam po raz n-ty tę samą bajkę swojej wnusi,mówię jej że Jaś miał siostrzyczkę Marusię, ale ona wie, że to bajka o Jasiu i Małgosi. Liczy się treść bajki, żeby było dużo słów, a szczegóły nie są takie ważne, tym bardziej, że wszystko to służy usypianiu.
@ Lu
„Jak się zwał, tak się zwał.” – ale niezły dryg to miał, ten Darvas, baletmistrz jeden. A jak namieszał ludziom w głowach.
Dopiero teraz zauważyłem, że mi jedna linijka wypadła, i to jaka istotna.
„Stracić nie warto zarobić nie warto
Sprzedać nie warto kupić nie warto
Jedno co warto to upić się warto
I taka chandra sie kładzie cholerna
I na głowę i na serce i na mózg”
PS
Lucek tylko czasem nie mów wnusi, że przyjdzie Dziadek Mróz, bo a nuż się sprawdzi i przyniesie 20 punktów poniżej zera.
„niezły dryg to miał, ten Darvas, baletmistrz jeden”
Ano mnie się wydaje, że powodzenie takiej – powiedzmy to wyraźnie: prostej, niespecjalnie zniuansowanej – strategii inwestycyjnej to jest swoista „premia dla pioniera”. Na rynku, gdzie jest niewielu inwestorów profesjonalnych (=szukających intensywnie edga) i nie ma komputerów „obrabiających” błyskawicznie każdą wymyśloną strategię, takie przewagi są możliwe.
Tera trzeba się bardziej wyginać 😉
„Tera trzeba się bardziej wyginać ;)”
Jako baletmistrz miał chyba ten niezbędny luz i był nieźle rozciągnięty, więc mógł sobie wykonywać różne nieelastyczne wygibusy. Dziś, cytując Bolca, z filmu „chłopaki nie płaczą”, warto by „przykumać te kocie ruchy”. 🙂
Ale kiepełę też miał elastyczną i całkiem niezłą, bo sobie opracował metodę handlowania, podobno analizując rynek po 8 godzin dziennie, codziennie przez trzy lata, aż sobie wypracował skuteczny system. Bo nie ma letko, podobno. 😉
„Ano mnie się wydaje, że powodzenie takiej – powiedzmy to wyraźnie: prostej, niespecjalnie zniuansowanej – strategii inwestycyjnej to jest swoista „premia dla pioniera”.”
Ano mnie się wydaje, że prosta i niespecjalnie zniuansowana strategia inwestycyjna jest jak najbardziej ok, gdyż im więcej zawiłości i pobocznych wariantów, tym więcej szans na zbłądzenie.
Ale czy metoda Darvasa była taka całkiem prosta i niespecjalnie zniuansowana, w porównaniu z innymi, to ja nie jestem wcale pewny. Ważne by była logiczna i wewnętrznie spójna, no i skuteczna.
Zobaczymy co nam Kathay przybliży w kolejnym wpisie. Może będziemy trochę mądrzejsi, i sami nie damy się zapakować w jakieś pudło, tfu w box jakiś.
Nie twierdzę, że proste jest złe, ale proste i powszechnie znane może wymagać dodatkowego zniuansowania (jak już tego słowa używamy). Np. obawiam się, że powszechność stosowania boxów może dać jakieś dodatkowe efekty przy wyjściu z boxa (czyli sygnale kupna), które nam istotnie zmienią zyskowność całej strategii. Wymagałoby to więc jakiegoś „uszycia na miarę”, wzbogacenia.
Ale pewnie o tym jeszcze będzie mowa.
A ja nie twierdze, ze proste musi być dobre natomiast mam wątpliwości co do wystarczających podstaw do poniższego stwierdzenia:
„Np. obawiam się, że powszechność stosowania boxów może dać jakieś dodatkowe efekty przy wyjściu z boxa (czyli sygnale kupna), które nam istotnie zmienią zyskowność całej strategii.”
Do czasów rozkwitu hossy ok 2000 r, kiedy wznowiono książkę Darvasa „Jak zarobiłem ….” (oryginalnie wydana w 1960 r.), jego metoda była praktycznie nieznana szerokiemu gronu inwestorów, a książka, onegdaj bestseller, już dawno pokryła się kurzem zapomnienia.
A i obecnie, nie jestem pewny czy tak naprawdę znają oni zasady leżące u podstaw medody boxowania rynku. Sam fakt wydanie książki niewiele tu praktycznie zmienił,gdyż najpierw trzeba by ją przeczytać, potem przemyśleć no i zrozumieć zasady metody Darvasa (a nie są one wcale jasno wyłożone) no i trochę poćwiczyć z ramkami.
Zrobiłem kwerendę w naszym necie i praktycznie nic na ten temat nie ma, zero, zilch, puste pudełko i ramka i dopiero cykl kathaya jest tu, można powiedzieć, pionierski.
Zresztą nie wydaje mi się, by na świecie było w tym względzie o wiele lepiej, więc te całe darvasy to chyba wciąż taka bardziej ciekawostka jest no i o powszechności ich stosowania to raczej nie można mówić, a już tym bardziej doszukiwać się wpływu boxsów na rynek..
A i
@ Less
Jeżeli tak jest, jak piszesz, i „premia pioniera” ciągle leży na stole, to tym lepiej.
@ Dorota
Jeżeli tak jest, jak piszesz, i „premia pioniera” ciągle leży na stole, to harcerze, harcerzyki i harcereczki, druhny i druchowie, zuchny i zuchowie do roboty, szukać swego „edzia” póki czas.