W części mediów próbowano zrobić szum na temat potencjalnej nacjonalizacji Commerzbanku. Oczywiście w tle pojawiały się polskie fobie w stylu niemiecki rząd przejmie instytucje skupione wokół BRE. Problem w tym, że nie jest to zjawisko nowe a już tym bardziej na tle trendu, który od kilku lat obserwujemy na GPW a ściślej w przypadku WIG20.
Na początek warto jednak przypomnieć, iż od lat w WIG20 jest spółka, którą już na etapie przekazania kontroli inwestorowi zagranicznemu sprzedano… francuskiemu rządowi. W części mediów słusznie podnoszono pytania o to, czy na tym ma polegać polska prywatyzacja, iż właścicielem staje się – pośrednio – inny rząd. Niezależnie od tego, jak się ocenia przypadek TPSA – przy okazji dawny Centertel znany później, jako Idea a dziś, jako Orange – faktem jest, iż od lat mamy w WIG20 spółkę, której właścicielem jest rząd w Paryżu. Lepiej zorientowani wiedzą, że w Polsce obecna jest również cała masa innych firm kontrolowanych przez rządy w Paryżu, Berlinie czy Londynie.
Ciekawsze są jednak inne przypadki a raczej trend, jaki pojawił się na GPW i w WIG20. Jeśli spojrzeć na obecny skład indeksu, to połowę stanowią spółki, które w mniejszy czy większy sposób kontrolowane są przez Skarb Państwa. Wyliczając: Bogdanka, JSW, KGHM, Lotos, PGE, PGNiG, PKN, PKO BP, PZU i Tauron. Z pozostałych firm, które mają jakieś znaczenie dla dumy GPW, jaką jest WIG20, liczy się tylko Pekao. W skrócie rzecz ujmując na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie – też kontrolowanej przez państwo – handluje się głównie firmami państwowymi.
Jeśli poważnie potraktować fakt, iż w obecnym porządku prawnym – przybitym wyrokiem sądu – pieniądze w OFE nie są pieniędzmi obywateli, to obecność państwa na GPW sięga jeszcze dalej. Dla osób, jak autor, które OFE traktują, jako próbę komercjalizacji systemu emerytalnego a nie jego prywatyzację udziały funduszy emerytalnych w wielu spółkach są niczym więcej niż depozytami. Państwo przekazało środki i nie wymusza konkretnych zakupów, ale już wyznacza granice pewnych inwestycji. Jak pokazuje przypadek węgierski, ale też tęsknoty w Polsce, nikt dziś nie zagwarantuje, że za jakiś czas państwo hurtem sięgnie po zdeponowane tam udziały.
Zastanawiam się, jak z takim faktem poradzą sobie różnej maści przeciwnicy giełdy, jak np. nasi Oburzeni, którzy w listopadzie pomaszerowali pod siedzibę GPW? Przecież w obecnym kształcie i przy prowadzonej polityce GPW przestała być siedliskiem wrednych spekulantów a jest specyficznym zbiegiem interesów państwa, które słusznie skomercjalizowało i upubliczniło całkiem sporą część majątku, ale zachowało kontrolę na najważniejszymi firmami i rynkiem. Kto wie, może za kilka lat maklerzy nabędą statusu urzędników państwowych? Bez wątpienia już dziś polski rynek jest nasycony takimi paradoksami, że czasami nawet spekulantów widzi się tam, gdzie ich nie ma.
74 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
poza tym deli deli, masz pelna racje piszac „tu trzeba przenikać ciszę a nie wniesione na tacy menu”, zwlaszcza jesli gramy na odwrocenie trendu – ale nie kazdy z nas ma potencjal Sorosa
Drogi Korniku
brzydkie wyrazy to nie są brzydkie kaczątka.
brzydkie wyrazy to są przerywniki w chwili zmęczenia, dezorientacji, zagrożenia.
brzydkie wyrazy to wytrychy, gdy słownictwo ubogie, a rozpoznanie w lesie.
Gdybym nie widział programu języka polskiego i historii w obecnym kształcie, to bym się pewnie nie dąsał.
Matematyk, twórca, kochanek, który nie sublimuje w dziedzictwie językowym pozostaje niezauważony, pozostaje anonimowy.
szukam pomocy jezykowej do okreslenia tworu, ktory jednoczesnie jest zbyt duzy by upasc (TBTF – too big to fail) i zbyt duzy by go ratowac (TBTBBO – too big to be bailed out). Jakies pomysly? Anybody?
@ blackswan
zakalec 🙂
Drogi Blekswanie
W moim komentarzu odniosłem się do Twojej wypowiedzi z godz. 17.11.
Twoja panoramiczna nawigacja z 17.46 właściwie podważa sens pouczania Ciebie. Chcę po prostu powiedzieć, że Tój obszerny komentarz podobał mi się. Właśnie z tego powodu będę Cię nudził, abyś podciągał skrzydło języka.
Drogi deli
Bardzo cennych rad mi udzielasz i biore je sobie do serca.
Moj imbecylizm jezykowy moze natomiast byc na tyle zaawansowany, ze na zawsze skazany bede na stosowanie przekazu werbalnego, ktory zdecydowanie preferuje. Slowo pisane powinno byc przede wszystkim precyzyjne i poki co jest to dla mnie element najwazniejszy. Z czasem warsztat jezykowy byc moze sie podciagnie i bede w stanie pieknie artykulowac swoje mysli, nie schodzac do poziomow stricte rynsztokowych.
@ astanczak
ciekawa koncepcja, ale samo slowo nie do konca zgrabnie opisuje taki twor. Jezykowo przewrotne, natomiast znaczeniowo niekompletne.
bardziej myslelem w kierunku jakiegos dinozaura dajmy na to…
czarna dziura po prostu 🙂
Blackswan
zdaję sobie sprawę, że moja jest tu mowa trawa a Twoje wejście na Granaty. Ty jesteś dzieckiem obrazu a ja linijki czarnej z Gutenberga.
Życzę pogody w górach!
@ Gzalewski
Genialne!
@ deli
Poki co niestety sniegu brak 🙁
@ blackswan, deli deli
Macie rację, że odwrócenie trendu jest deprymująco nieoczywiste, ale…
„miedzy strategia „shortterm long, longterm short”, a „shortterm short, longterm long”.
Zakładasz więc przełom nieodległy w czasie. Zgadzam się: będzie niebawem kilka okazji do zmasowanej gry przeciw obligacjom krajów eurozony, chocby bardzo możliwa obniżka ratingów.
„Dodruk pieniadze przez ECB i proba zredefiniowania traktatu to z kolei pierwszy scenariusz: krotkoterminowy long w equity, bo cala masa ludzi uwierzy ze juz jest ok i optymizm zakwitnie w naszych glowach, ale dlugoterminowo SOLD! i powrot do poprzedniego akapitu.”
Tutaj się nie zgadzam: jedyną możliwościa na longterm long jest mocny dodruk, który utopi problemy eurozony w powodzi taniego pieniądza. Bo zaciskania pasa zdolnego znacząco zmniejszyć zadłużenie nie będzie.
Ten dług da sie zniwelować tylko przez inflację. Jedyną szansą na „hosse” jest hossa inflacyjna, moim zdaniem. Która nastąpi dopiero po silnych spadkach i wyborach parlamentarnych w Niemczech (ktokolwiek będzie rządził, będzie już mogł zgodzić się na dodruk).
@ dorota
na szybko odpowiedz, bo piatkowy wieczor czas zaczac!
„jedyną możliwościa na longterm long jest mocny dodruk, który utopi problemy eurozony w powodzi taniego pieniądza. Bo zaciskania pasa zdolnego znacząco zmniejszyć zadłużenie nie będzie.”
to, ze inflacja jest sprzymierzencem przy zajmowaniu longa na rynkach jest rzecza oczywista i nikt z tym nie dyskutuje; natomiast absolutnie sie mylisz piszac, ze scenariusz inflacyjny jest jedyna mozliwoscia na dlugoterminowego longa. Dlaczego?
Inflacja jest bestia, ktora bardzo ciezko kontrolowac i momentalnie moze przerodzic sie w hiperinflacje. Nieliniowosc tego ukladu polega miedzy innymi na tym, ze w zaden sposob nie jestesmy w stanie zrozumiec ani przewidziec momentu takiej transformacji.
Wowczas jestes posiadaczka pieniadza, ktory jest niczym innym jak bezwartosciowym kawalkiem papieru. Faktycznie, twoje inwestycje wygeneruja astronomiczne stopy zwrotu jesli mierzyc je tym wlasnie bezwartosciowym papierem, ale nic poza tym. Nieskonczonosc razy zero to tak jakby wciaz zero. Wiec ten longterm long nie jest taki long.
Jesli faktycznie byloby tak, a nie jest rzecz jasna, ze jedynym scenariuszem pozwalajacym komfortowo sie czuc na longu jest scenariusz inflacyjny to jest to rownoznaczne ze stwierdzeniem, ze caly dotychczasowy postep cywilizacyjny, gospodarczy, spoleczny itd zawdzieczamy niczemu innemu jak inflacji. Jak bledne jest to przekonanie chyba nie trzeba tlumaczyc.
Piszac dlugoterminowy long, mialem na mysli inwestycje, ktora jest fundamentalnie ukierunkowana i okreslona biorac pod uwage otoczenie spoleczno-polityczno-gospodarcze gwarantujace wiarygodnosc, przejrzystosc i wspierajace wzrost produktywnosci, a nie gre pod galopujaca inflacje.
W gruncie rzeczy Twoj wpis jest oznaka niesamowitego pesymizmu, skoro jedyna dostrzegana przez Ciebie szansa na osiagniecie zadowalajaco wysokich stop zwrotu („wysokich” swoja droga w odniesieniu do czego?) jest sytuacja, w ktorej swiat pedzi ku kolejnej wojnie. Inflacja zamieniajaca sie w hiperinflacje to juz nie jest cos niebezpiecznego. To jest cos smiertelnego. Z punktu widzenia samego zarzadzania ryzykiem inflacja jest bestia, ktorej nie da sie w zaden sposob modelowac, ktora przeskakuje poza nasze granice poznania i ktora zjada nas zywcem, przezuwa i wypluwa. Z ogniem nie wolno igrac.
Z uwagi na powyzsze, jedyna szansa na hosse, na prawdziwa hosse o prawdziwych fundamentach, jest doprowadzenie do porzadku. Czasami wymaga to Schumpeterowskiego kreatywnego zniszczenia. To jest ewolucyjny porzadek i tylko tak mozna wrocic na droge rozwoju cywilizacyjnego.
Co sie zas tyczy samego zadluzenia gospodarek to rowniez postrzegam to inaczej od Ciebie.
W momencie w ktorym swiatowe spoleczenstwa zdadza sobie w pelni sprawe i zaakceptuja fakt, ze dlug sam w sobie nie zniknie i trzeba przedsiewziac racjonalne kroki aby go zredukowac (ale nie inflacyjnie, vide: poprzednia czesc wpisu), oraz podejma w tym kierunku odpowiednie kroki, sentyment na rynek powroci zanim ten dlug zostanie do rozsadnych (co jest arbitralnym pojeciem) poziomow przywrocony. Wystarczy zrobic krok w odpowiednia strony, aby ludzie zaczeli pozytywnie dyskontowac przyszlosc i ponownie byli dla siebie wiarygodnymi partnerami w biznesie czy polityce. To wszystko. Magiczna reka rynku, ktorej istoty dociekalo tak wielu myslicieli.
@Dorota
Przyznam się (bez bicia), że nie prognozuję w oparciu o analizę dostępnych zachodzących właśnie procesów w rzeczywistości ekonomicznej. Dlatego trudno mi z marszu odnieść się do Twojego szkicu sytuacyjnego. Aby temu sprostać musiałbym pociągnąć relacje od Twojej listy zdarzeń z listą moich faktorów z przestrzeni planetarnej.
Nie jestem z wykształcenia ekonomistą, nie myślę bezwarunkowo kategoriami ekonomicznymi. Każde słowo z ekonomii musi mieć w moim skorowidzu definicję astrologiczną. To często żmudna droga. Niestety muszę już opuścić Bossablo prawdopodobnie do poniedziałku. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam.
Szanowny Pan,
Adam Stańczak ,
” Jakiż subtelny sposób na powiedzenie, że ktoś jest ślepy i głuchy na fakty! Gdybym praktykował takie strategie, to pewnie zapamiętałbym sposób i wniósłby Pan cegiełkę do mojego życia”
Nie podejmowałem żadnych prób obrażania Pana, mam o wiele ciekawsze zajęcia. Generalnie Pan jako osoba nie wzbudza u mnie żadnych skojarzeń, ani dobrych ani złych. Moj wpis/wpisy odnosił się do Pańskich ocen i opinii , z którymi się diametralnie nie zgadzam- i to wszytko.
W przeciwieństwie do Pana zdarza mi się kwestionować poglądy i oceny prezentowane przez inne osoby, a nie prawo do ich posiadania. Jeżeli wydaję sądy wartościujące to zawsze na podstawie faktów, a nie własnych przypuszczeń czy podejrzeń.
” Niemniej ułatwię Panu życie w przyszłości – właśnie podjął Pan ostatnią próbę obrażenia mojej skromnej osoby. Od dzisiaj na moim blogu rozmawia Pan już sam ze sobą. Tak, czy inaczej dziękuję za odwiedzin”
Taka jak napisałem, nie podejmowałem żadnych prób w stosunku do Pana osoby, tylko przedstawiłem swoją opinię odnoszącą się do Pańskich ocen konkretnych zdarzeń ekonomicznych czy prawnych , co jak rozumiem jest sensem istnienia tego bloga (jeżeli sens bloga jest inny to proszę o informację jaki ?)
To Pan, w pierwszym zdaniu swojego wpisu osoby o innych niż Pan poglądach na nacjonalizację BRE Banku przez rząd niemiecki posądza o polskie fobie. Takim sformułowaniem obraża Pan nie tylko tych ktorzy zabrali głos w sprawie BRE, ale wszystkich innych, którzy posiadają polskie obywatelstwo.
Dyskusja z Panem nie jest dla mnie niczym szczególnie pasjonującym , zwłaszcza że brakuje Panu zdolności tolerowania innych poglądów niż własne i jedynie słuszne. Brak argumentów i niezdolność przyznania racji innym załatwia próbą stygmatyzacji konkurenta- najpierw posądza Pan o brak kultury, potem swój własny wymysł podnosi Pan do rangi prawdy i tylko prawdy, a następnie stwierdza Pan że „z takim to Pan dyskutował nie będzie ” No chyba ze się konkurent poprawi i przestanie wskazywać słabość Pańskich argumentów.
„Od dzisiaj na moim blogu rozmawia Pan już sam ze sobą”
Uprzejmość powyższego sformułowania godna żołnierza w stopniu kaprala.
Wolny Słuchacz
> Dyskusja z Panem nie jest dla mnie niczym szczególnie pasjonującym
Auć!
– Nasza jest Polska tylko! Tylko my – Polacy! Jest tylko jedna racja! I ja! My ją mamy!
– Jedna jest racja, lecz ona jest przy nas!
– Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!
@ blackswan
1. Hiperinflacja jest rzeczywiście Bestią, ale jej nadejście długo nam jeszcze nie grozi. Zbyt mocne jest deflacyjne ssanie wynikające z gigantycznego zadłużenia.
2. Zobacz, co się stało w Stanach w 2009. Silne zwiększenie płynności nie zaskutkowało inflacją, ale za to pięknie napompowało szereg aktywów (generując realne wysokie stopy zwrotu z nich). Coś takiego marzy mi się w wykonaniu ECB.
3. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że „doprowadzenie do porządku”, wymagające „Schumpeterowskiego kreatywnego zniszczenia” TO właśnie jest recepta na poważne zamieszanie polityczne (może i wojnę). Znajdzie się legion populistów, którzy wskażą ludziom (bardzo niechętnym zaciskaniu pasa) prawdziwego wroga i obiecają, że nie trzeba będzie ciąć wydatków.
4. Na tle takiego populistycznego scenariusza (obojętne, czy brunatnego, czy czerwonego), kilkuprocentowa, uporczywa inflacja byłaby najmniej bolesnym wybawieniem z kłopotów. Powtarzam: tendencje deflacyjne są tak silne, że hiperinflacja długo nam nie zagrozi.
To wszystko temat na przyszłość. Niemniej dziękuję za odniesienie się.
@ dorota
ad. 1. Jestem podobnego zdania, dlatego tez wczesniej napisalem „czekam na deflacje, ktora zanim zamieni sie w scenariusz hiperinflacyjny (…)”. Natomiast jesli wdrozony zostanie QE w rozszerzonej nowo zdefiniowanej wersji opierajacej sie miedzynarodowej, skoordynowanej akcji, hiperfinflacja moim zdaniem w koncu nam sie zademonstruje. Nie ma innego wyjscia.
W nieliniowych, chaotycznych ukladach – jakim jest swiat w ktorym zyjemy – pewnych zjawisk nie da sie kontrolowac. Takim wlasnie zjawiskiem jest transformacja inflacji w hiperinflacje. Sztuczne proby ujarzmiania mocy inflacji przy jednoczesnym prowadzeniu ekspansywnej polityki monetarnej sa wobec tego nietrafione.
Gdyby istotnie swiat byl liniowy i zjawiska roznego rodzaju epidemii by nie wystepowaly, podejscie ekspansywne dzialaloby. W teorii jest to piekna odpowiedz na to jak radzic sobie z tego typu problemami w przypadku ukladow niechaotycznych. Problem w tym, ze teoria oparta jest na utopijnych, nierzeczywistych zalozeniach. Na tym polega moim zdaniem generalny blad z nurtem keyenesowskim.
Ad.2. Jeszcze sam dobrze pamietam co stalo sie w Stanach w 2009 – bo to na szczescie nieodlegla przeszlosc. Podoba mi sie Twoja filozofia inwestycyjna, natomiast to nie jest myslenie w dlugim terminie. Przytoczony przez Ciebie scenariusz jest jaknajbardziej prawdopodobny. Natomiast podejrzewam, ze to jest inwestycja ukierunkowana na pewien stop-profit po osiagnieciu ktorego zamykasz ja.
To nie jest gra zbudowana na fundamentach, to jest gra oparta o sentyment. To w zasadzie jest greater fool theory. Znam to.
Ja caly czas szukam odpowiednio dobrej inwestycji, ale w horyzoncie czasowym bardzo dlugim – nie spieszy mi sie. Dlatego wlasnie tak bardzo boje sie hiperinflacji za np 5 czy 10 lat. A moze za 2 miesiace 😉
Ad. 3. Zdaje sobie sprawe z tego jak najbardziej. Stad wlasnie bierze sie moja ogromna frustracja, ktora teraz odczuwam.
Bardzo istotne moim zdaniem jest to, aby polemika w mediach, prasie, dyskursie politycznym nie byla oparta o jakims blednym postrzeganiu rzeczywistosci. Rowniez w kontekscie ocen moralnych podejmowanych obecnie dzialan.
Ad. 4. Gdybysmy tylko mogli wybrac inflacje bez grozby hiperinflacji to istotnie bylby to bardzo mocny argument.
To jest temat nei tylko na przyszlosc tak jak napisalas. To jest temat na chwile obecna.
@ dorota
W uzupełnieniu ostatniej wypowiedzi przygotowałem – co staje mi się zwyczajem – rzecz osadzoną w czasie.
W obliczu tej niepewności, która na nas spada i kumuluje pod koniec roku, cisną się na usta słowa z Biblii:
„Wszystko zależne jest od czasu, ostatecznie od Boga”
( z Księgi Koheleta )
Ostatni miesiąc w roku nie rozpieszcza. WIG20 będzie odpalał na południe wyciągając melodię niedawnego expose około 23 i 30 grudnia.
Dywagacje ogólne, będę się powtarzał, nie są moją specjalnością, jednakże pragnę podobnych dyskusji, analiz AF i AT, aby wzbogacać doświadzenie interpretacji, by doskonalić prognozę.
Rzeczy większe wymagają czasu; rozważam podobnie jak we wrześniu symulację indeksu. W tym momencie mogę już powiedzieć – nie taki diabeł straszny… Mniej więcej od Trzech Króli.
Inflacja, o której dyskutujecie z Blackswanem, także napięcia w cyklu kredytowym widzę pod kontrolą i poddające się skutecznej stymulacji.
Przypomina to trochę czasy A. Greenspana. Beton, o którym kiedyś wspominałem wykaże sezonową elastyczność, kilka wywalczonych ” nie za
trzy grosze i pięć kropli krwi”, radykalnych projektów obywatelskich przejdzie w parlamencie dla budującego przykładu.
Katastrofy o której raczył wspomnieć na początku XXI wieku mrGeryl
(prepowiednia Majów) w pierwszym kwartale nie widzę.
Widzę za to, kątem oka, jak Blackswan szarżuje na bordiurze Bossablo i chce mi
się krzyczeć;
Zasłaniaj oczy przed czarną dziurą Bleckswanie!
Pielęgnuj w sercu turysty magiczy krajobraz ostańców, Bramę Krakowską
i Maczugę Herkulesa!
Kto to wie jakimi szlakami twórczy duch dziejów poprowadzi.