„W naszym biznesie posługujemy się obietnicami dotyczącymi tego, co się dopiero wydarzy. Klient może sobie porównać wyniki, ale tym, co go ostatecznie przekonuje, jest przyszłość„.
Jacek Marcinowski, prezes BZ WBK AM i BZ WBK TFI Całość rozmowy w Parkiecie:
http://www.parkiet.com/artykul/1093666_Recepta-na-spor–puscic-pracownika-na-swoje.html
Swoją drogą cały ten spór niesłychanie interesujący. Nie wiem jak wygląda to na rozwiniętych rynkach, ale wydawało mi się z różnego rodzaju biografii, wspomnień, że odchodzenie z klientami jest swego rodzaju normą.
9 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Ciekawe, że takie fundusze wogóle znajdują klientów. Przecież to „mniej niż zero”. Nieważne czy pracują tam X-siński, czy Pan Y. Ich strategie i wyniki są na tyle denne, że mam wrażenie, że pracują tam jakieś „kury” tyle,że z odpowiednimi papierami. Winne są pewnie regulacje prawne, no ale zarządzający powinni postulować o ich zmianę, a nie kombinować, co zrobić by nastąpił przepływ „biomasy” z funduszu X do Y. No chyba,że nic innego nie potrafią i obawiam się, że coś w tym jest prawdy.
@ mirek nie narzekaj na zarządzających tylko się ciesz to nie będzie trwało wiecznie
@mirek
Zarządzający „to pijak. I złodziej. Bo każdy pijak to złodziej”.
A mirek zna prawdę. Ciekawe którą 😉
O których strategiach i wynikach piszesz – denne?
Jeśli o wszystkich to pokaż benchmarki? Do czego je porównujesz?
Czy jesteś w stanie pokazać lepsze biorąc pod uwagę ograniczenia funduszy i wielkość zarządzanych środków?
Poprzyj łaskawie swoją wypowiedź faktami, wyliczeniami, badaniami, a nie prawdami objawionymi spod budki z pivkiem. Inaczej niestety to sobie wydajesz świadectwo.
P.S. Ja do Ciebie nic nie mam. Tylko to co napisałeś jest tak nacechowane pewnością siebie, że:
a) albo masz niezbite dowody (podziel się ze wszystkimi to zyskasz w ich oczach),
b) albo zachowujesz się jak typowy narzekacz nie mający do powiedzenia żadnych konkretów.
@gzalewski
Zalezy jak się odchodzi z klientami. Jeśli nagabuje się ich pracując jeszcze dla poprzedniego pracodawcy albo kradnąc listy klientów i obdzwaniając ich na własnym to jest to norma ale tylko wśród recydywistów.
P.S.2 Nie mam pojęcia jak było tutaj. Odpowiadam tylko na Pańskie przypuszczenie nt. norm.
@jerzy
Nie każdy pijak to złodziej. Poprzyj to faktami,wyliczeniami…..
Tylko bez paniki. Chodziło mi o walkę o znoszenie „ograniczeń” ,a nie o klienta wiedząc z góry, że wyniki muszą być „denne”. Niechaj „kury”
wykażą się walką i geniuszem, a staną się orłami,czego im i ich klientom życzę.
A co do mnie to :1- jestem pewny siebie,2-mam w nosie udowadnianie coś innym oraz zyskiwanie „w oczach”, 3-czasem lubię ponarzekać, 4-„pivko” też czasem machnę. Daleki jestem od ideału. I raczej tak pozostanie.
„Jeśli nagabuje się ich pracując jeszcze dla poprzedniego pracodawcy albo kradnąc listy klientów i obdzwaniając ich na własnym to jest to norma ale tylko wśród recydywistów.”
@ jerzy
W tym biznesie to jednak dość trudne do oceny. Bo – sporo klientów wiąże się z zarzadzajacym. I jak on odchodzi to odchodzą za nim (dlatego nasze instytucje tak niechetnie promują nazwiska ).
Jesli zarzadzajacy mieli relacje z klientami i mowili ze wkrotce zaloza wlasny biznes, to trudno ocenic czy jest to nagabywanie, czy decyzja klientów.
Z drugiej strony WBK idzie niebezpieczną drogą mowiac, ze byli zarzadzajacy zostawili po sobie „smietnik” i dlatego są straty.
Wszystko to powoduje, ze moze byc bardzo ciekawie, jak zaczną sie publicznie oskarżać
Prawda zapewne, jak zazwyczaj, leży po środku i wygląda na to, ze obie strony mają coś za uszami, co wynika z kiepskiej logiki przytaczanych argumentów.
Weźmy przykładowo na tapetę taką o to pretensję WBK p – „tylko o rozpowiadanie wśród naszych klientów nieprawdziwych, oczerniających nas informacji, np. o tym, że w związku z przejęciem BZ WBK przez Santandera BZ WBK Asset Management miało rzekomo zostać rozwiązane.”
Kiedy było już wiadomo, ze Santander ich przejmuje to naturalnym postępowaniem wydaje się być skierowanie do swoich klientów listu informującego o tym, z zapewnieniem że nic to nie zmieni na gorsze, a wręcz przeciwnie, będą potencjalne korzyści dla klientów. Bo dostaną know how, zasilenie finansowe, szerszą sieć placówek i paletę usług itp.
Wtedy nikt chyba nie odważył by się ich oczerniać, bo by czarny PR spalił na panewce. Czy jednak informowali odpowiednio? Jeśli nie to niech mają pretensje do samych siebie, a fakt ze odeszło od nich tylu pracowników też daje sporo do myślenia.
Argumentacja drugiej strony niewiele lepsza:
„Ale kiedy pokazaliśmy się w mediach, klienci zainteresowali się naszą ofertą. Tym bardziej że zaoferowaliśmy inne produkty niż konkurencja – nasi klienci inwestują w akcje spółek Europy Środkowej i Wschodniej, a nie tylko w Polsce.”
A już ci, klienci bardzo zainteresowali się waszą niezwykłą ofertą w mediach, a już szczególnie tymi spółkami z Europy Środkowej i wschodniej, bo na to właśnie od lat czekali z utęsknieniem a nikt inny wcześniej na ten przełomowy pomysł jakoś nie wpadł.
„„W naszym biznesie posługujemy się obietnicami dotyczącymi tego, co się dopiero wydarzy.”
To fakt bezsporny. A przyszłość przekonuje tylko czy mieliście fart czy nie! Ot i tyle.
PS
Myślę, że odchodzenie z klientami nie jest normą w cywilizowanym świecie. Najwyżej z czasem dawni klienci mogą przyjść, jeśli nie będą zadowoleni z usług nowych ludzi w starej firmie.
Kto rano wstaje temu Onet daje! No bo ja czytam dzisiaj, no co?
Ano to (prawie to samo co w Parkiecie), tylko kasa jest już nieco wieksza – za artykułem w Polska The Times:
„Ponad 51 milionów złotych domaga się BZWBK Asset Management od poznańskiej spółki Caspar, którą założyli byli pracownicy BZ WBK. Zdaniem przedstawicieli banku, firma podbiera im pracowników, a co najważniejsze, także dotychczasowych klientów. I właśnie za rzekomą nieuczciwą konkurencję BZ WBK żąda zapłaty za wyrządzone szkody.”
http://biznes.onet.pl/bz-wbk-zada-50-milionow-zlotych-od-poznanskiej-spo,20138,4844743,1,prasa-detal
Czego się dowiadujemy więcej od WBK:
„Zniechęcano naszych klientów poprzez używanie nieprawdziwych argumentów podważających nasze kompetencje i pozycję.”
No to ja się zapytowywuje jak oni podważali wasze kompetencje?
Czy mówili, ee to słaba firma jest więc chodźcie do nas bo my wam damy lepiej.
Jeśli tak, to strzelali sobie w stopę bo przecież myślący klient powinien im odpowiedzieć – eee tam pitolicie, przecież to wyście tam byliście i tak kiepsko nam robiliście.
A może mówili inaczej (założmy hipotetycznie): To kiepska firma jest, to całe WBK, to my robiliśmy tam całą dobrą robotę w funduszach, ale oni nie dali nam rozwinąć skrzydeł, mimo naszych usiłowań, więc nie mieliśmy innego wyjścia tylko odejść. Odeszliśmy na swoje bo wiemy jak najlepiej obsłużyć klientów.
Może to jest wredne kłamstwo i wtedy dadzą ciała, jeśli WBK udowodni , że było i jest inaczej, np. po odejściu rozłamowców przybyło im klientów i poprawiły się wyniki oddziałów AM i TFI. No to wtedy szkalownicy dadzą ciała i bekną.
Ale jak się okazuje to w rzeczywistości klientów niebezpiecznie ubywa i wyniki się pogarszają więc może jednak coś jest na rzeczy.
I jeśli powiedzieli tę bolesną prawdę, to przecież działali w dobrze pojętym interesie klientów i postępowali uczciwie a nawet fair, ostrzegając klientów przed potencjalnie grożącym im niebezpieczeństwem uszczuplenia ich kapitałów.
A co odpowiada druga strona:
„Leszek Kasperski zapewnia, że nigdy nie korzystał z bazy danych BZ WBK, gdyż nie miał do niej dostępu.”
Chyba łatwo jest sprawdzić czy miał dostęp do bazy danych czy nie i dowieść kto tu mówi prawdę. Jeśli miał ( lub ktoś inny, kto z nim odszedł) to łże i pogarsza swoją pozycję. Jeśli zaś nie miał, to odpada główna podstawa zarzutu i WBK lokuje sie w czarnej d…
Jak to mawiają śledczy, sprawa ma wybitnie rozwojowy charakter szczególnie że mrówka zagroziła słoniowi a raczej pchła psu.
Pożiwiom uwidim i się jeszcze nasłuchamy ale na tym tle jakieś podskórne wrażenie mi się zaczyna nasuwać, że „to może wcale nie o te majtki tu chodzi”, jak mawia moja małżonka.
Może jest tak, że po odejściu starych pracowników, których firmie nie udało się zatrzymać, firma traci klientów i forsę więc pan Jacek Marcinowski, prezes BZ WBK AM i BZ WBK TFI, zaczyna trząść portkami
no i musi znaleźć jakiegoś winnego takiego stanu rzeczy, żeby przypadkiem nie padło na niego?
Kto da więcej?
tu jeszcze dochodzi inny wątek. NIe jest zadną tajemnicą w branzy ze po przejeciu BZ WBK przez Santander komunikacja z pracownikami byla marna. Zwlaszcza z pracownikami działki, której normalnie Santander nie posiada (np. brokerka) stąd rodzily sie rozne plotki, wysylanie aplikacji na rozmowy o prace itp.
Wiec to taki dodatkowy smaczek do atmosfery jaka mogla panować
cd..
http://wyborcza.biz/finanse/1,105684,10396523,BZ_WBK_wygral_potyczke_z____bylym_pracownikiem.html