„Takiego Zalewskiego lubię – zadziorny, rzeczowy, kąśliwy. Jest Pan w formie. A propos – nie podejrzewałem ludzi związanych z finansami o taką erudycje. Kto dzis czyta Lema, a Twaina? – sadziłem, że jedynie filolodzy jak ja:) Chapeau bas. Proszę wybaczyć może zbyt protekcjonalny ton, nie to było moim zamiarem.”
To komentarz z ubiegłego roku przy okazji wpisu Efekty, które stwarzamy. Ponieważ, jak większość – łasy jestem na pochwały, pozwoliłem sobie ów komntarz przypomnieć. No dobra, a tak poważnie. Pretekestem był ponownie materiał Przemka Barankiewicza (który również wówczas zainspirował mnie do notki).
Ponieważ od zawsze uczestnictwo na forach internetowych (poźniej zaś blogach), to dla mnie doskonała okazja do polemik, wymiany myśli, twórczych zadym intelektualnych, których nie dawała prasa papierowa („Listy od czytelnikow” to jednak nie to), tym bardziej się cieszę za reakcję.
Może nie chodzi o mnie, jeśli tak to przez zbyt egocentryczne widzenie świata. Ale jeśli jednak chodzi o mnie, to Drogi Przemku, dziękuję za pozdrowienia. Ale jakoś nie pojmuję czemu nie wymieniłeś swojego adwersarza z imienia i nazwiska. Dając maleńki link choćby.
Muszę popracować nad stylem, skoro uznałeś, że „przed rokiem poważnym tonem wyśmiałem powyższe statystyki „. 🙂