Jak rozpoznać kompetentnego i uzdolnionego doradcę finansowego w branży giełdowej/finansowej? Spróbujmy przestudiować to zagadnienie na konkretnym przypadku.

Kiedy poznajemy niewidzialne lub niejasne dotąd fakty wszystko wydaje się proste i klarowne z perspektywy czasu, często zastanawiamy się jak takiej czy innej oczywistości nie dostrzegaliśmy wcześniej. To, że dziś wydaje się ona ewidentnie jasna jest często jedynie tzw. efektem myślenia wstecznego (hindsight bias) .

Dlatego proszę zbyt łatwo nie ulegać podobnemu wrażeniu, czytając ten oto opis ostatniej „afery” z giełdowymi i quasi-giełdowymi inwestycjami. Prawdziwym wyzwaniem będzie tutaj odpowiedź na pytanie jak uniknąć podobnych wpadek w czasie rzeczywistym a nie po powstaniu strat.

Chciałbym zastrzec, że nazwiska „bohaterów” artykułu nie mają tutaj aż tak dużego znaczenia. No może poza faktem, że jeden z nich zasłynął jako „pan od wszystkiego ze szklanego okienka”. Nazwijmy go po prostu na użytek wpisu Panem Z. Nie chcę bronić, krytykować, umoralniać i winić zanim nie zrobi tego prokurator. Interesuje mnie jedynie samo zjawisko tam opisane i mechanizmy, które za nim stoją.

Dlaczego ludzie w dobie łatwo osiągalnej informacji nadal kupują mrzonki zamiast faktów? Najczęstsze odpowiedzi to: chciwość, łatwowierność, naiwność, emocje czy uleganie wpływom i reklamom. Moja opinia jest na ten temat nieco inna: jako pierwsze zawsze wymieniam braki elementarnej edukacji finansowej. Nasze blogi z założenia mają tę lukę uzupełniać. Poszukajmy więc w tym przypadku takich przesłanek, które mogłyby być wczesnym sygnałem alarmowym dla tamtych poszkodowanych i innych w przyszłości.

Nie pomylę się zapewne zbyt mocno pisząc, że jedynym kryterium wyboru Pana Z na doradcę w sprawach inwestycyjnych była częstotliwość jego występów w mediach oraz kwiecisty i pełen fachowo brzmiących wyrażeń język, który na tle przepytujących go redaktorów wypadał niezwykle profesjonalnie. Niestety w umyśle przeciętnego człowieka często zakorzenia się prosta implikacja, że do telewizji nie zaprasza się byle kogo w sprawach „trudnych”. Nie kiełkuje w nich również świadomość związku innego rodzaju: medialność oraz fachowy dobór słów nie są tożsame ze sprawnością generowania zysków (w domyśle miały to być zapewne zyski lepsze wielkościowo lub jakościowo niż oferowane przez rynek).

Zaręczam wszystkich czytających nasze blogi, że nie istnieją ludzie, którzy potrafią bezbłędnie prognozować przyszłość, co teoretycznie, jak często wmawiają nam różnej maści analitycy, ma zapewnić zyskowność inwestycji. Również doskonała znajomość rynku, jego mechanizmów i funkcjonujących na nim podmiotów nie daje żadnej gwarancji nadzwyczajnej zyskowności lokowania w akcje czy obligacje. Nie zapewnia tego również biegłość w sprawach ekonomii, bankowości czy podatków. Wiedza tego typu co najwyżej daje jakieś korzyści w krótkim terminie, w długim potrafią to tylko wybitne jednostki. Zakładam jednak, że takie mniemanie o wybitności mieli sfrustrowani dziś inwestorzy z powodów wspomnianych już wyżej (TV jako „gwarant” umiejętności).

Czy mogli oni w jakikolwiek sposób zweryfikować ten pogląd? Najprostszym do tego celu narzędziem w tej branży jest ocena dotychczasowych dokonań – osiągnięte poprzednio zyski w realnych inwestycjach. Domyślam się jednak, że inwestorzy mieli utrudnione zadanie gdyż taka historia osiągnięć nie była prawdopodobnie dostępna. Pytać o nią mogło zresztą wydawać się im nietaktem. Prawdopodobnie taka historia dokonań była budowana właśnie za ich pieniądze.

A co z pozwoleniami, legalnością, nadzorem? Jak czytamy KNF ma zamiar sprawdzić czy firma nie prowadziła czasem działalności maklerskiej, która wymaga zgodnie z Ustawą specjalnych pozwoleń na wykonywanie usług zarządzania portfelami na zlecenie, oferowanie instrumentów czy doradztwo inwestycyjne. Można wnioskować, że firma nie posiadała zezwoleń, nie miała rejestru w KNF, panowie nie dysponowali licencjami doradców inwestycyjnych. Sprawdzanie w KNF przez inwestorów niewiele więc by wniosło. Wszystko było robione tutaj za pomocą pełnomocnictw a firma nie przyjmowała zdaje się pieniędzy lecz jedynie wskazywała gdzie je lokować. Jeśli KNF nic nagannego nie znajdzie- nie będę zdziwiony.

Rynek usług doradztwa jest w Polsce totalnie zdewastowany, praktycznie każdy może założyć firmę i doradzać wybór inwestycji. Pewnym uporządkowaniem jest działalność stowarzyszenia Europejska Federacja Doradców Finansowych EFFP – Polska, które wydaje certyfikaty, prowadzi szkolenia i egzaminy oraz prowadzi bazę Certyfikowanych Doradców (na której nie znajduję nazwisk wymienionych w artykule). Przy okazji propaguje idee uczciwych zasad wynagradzania doradcy – tylko jeśli jest on opłacany przez klienta może działać w pełnym zakresie w jego interesie. Jeśli płaci mu firma inwestycyjna (fundusz, bank), można mieć obiekcje co do kompetentnego działania. Oczywiście posiadanie certyfikatu EFFP nie jest równoznaczne z posiadaniem umiejętności skutecznego doradzania ale zabezpiecza do pewnego stopnia strony etyczne tego zawodu.

A właśnie z etyką na bakier mamy tu do czynienia. Z jednej strony można by sądzić, że skoro doradca angażuje w to samo przedsięwzięcie własne środki a do tego wchodzi w skład Zarządów to jedziemy na tym samym wózku do sukcesu. Z drugiej – jeśli jego pozycja jest uprzywilejowana (tańsze udziały, dodatkowe, ukryte prowizje) i nie jest to wiadome klientowi to rodzi się zasadne pytanie o uczciwość zamiarów. Akurat w tym punkcie możliwości weryfikacji po części są możliwe. Problemem jest oczywiście ich interpretacja. Jeśli jednak pieniądze klientów i doradcy są mieszane w jednym worku można się spodziewać, że interes tego ostatniego będzie zawsze na pierwszym miejscu.

A co z ryzykiem? Pan Z twierdzi, że je przedstawiał. Tylko klienci pewnie tego nie zrozumieli. A nawet jeśli już to mieli małe szanse na wygraną gdyż sama medialność Pana Z nie gwarantowała sukcesu firm, w które inwestował lub inwestowanie polecał. Co gorsza – sam po części zdaje się padł on ofiarą nie do końca uczciwych kontrahentów. Nie pytam już co w takim razie robił w ich władzach. Powiedzmy sobie jednak szczerze – o ryzyku ostatecznie decyduje inwestor, doradca musi je rzetelnie przedstawić. Czy któryś z doradców z góry może przewidzieć bankructwo albo oferować papiery wartościowe wiedząc o takiej możliwości? Oczywiście nie, gdyby tak było to nadaje się na sprawę karną, a wszelkie inne rozmowy typu „mamy 70% szans powodzenia” albo proponowanie obligacji czyli w domyśle papierów bez ryzyka w niczym nie pomoże klientowi we właściwym wyborze. Nie łudźmy się, że przeciętny inwestor potrafi oszacować podane mu ryzyko, nawet profesjonaliści mają z tym problemy ….

I wreszcie-jeśli doradca bierze od nas prowizję za produkt dostępny u innych pośredników to sprawdźmy na ile konkurencyjnie wyglądają jego stawki. Pomoże w tym internet chociażby.

Pan Z twierdzi, że nie przewidział skali kryzysu finansowego. Oczywistym jest na podstawie tych materiałów, że nie przewidział wielu innych spraw. Spytajmy się zawsze przy tego rodzaju inwestycjach czy tyle niewiadomych nie powinno być sygnałem ostrzegawczym. I skoro na kupno lodówki poświęcamy czasem wiele dni to czy inwestycja miliona złotych nie zasługuje na dużo większy szacunek.

—*KAT*—

3 Komentarzy

  1. gzalewski

    MI sie wydaje, ze edukacja np. ze strony KNF powinna iść właśnie w tę stronę. Uświadomić ludziom, że różnego rodzaju biznesy się od siebie nie różnią. I tak jak ludzie sprawdzają dokladnie, czy kupują dobry telewizor, czy lodówkę, jak patrzą na referencje zatrudnianych fachowców, tak samo powinno być tu. Choć jak słusznie ktoś wcześniej zauważył , jak fachowiec bedzie w TV, czy to hydraulik, czy finansista od razu dostaje +10 do charyzmy

  2. misioYogi

    „jako pierwsze zawsze wymieniam braki elementarnej edukacji finansowej. Nasze blogi z założenia mają tę lukę uzupełniać” – czytelników tego bloga wśród „ofiar” pana Z. TV chyba sie nie znajdzie 😉

  3. gzalewski

    tak na marginesie:
    http://samcik.blox.pl/2010/08/Posrednik-zabral-pieniadze-klienci-walcza-w.html

Skomentuj gzalewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Proszę podać wartość CAPTCHA: *