Jeden z Nobli w dziedzinie ekonomii przypadł fachowcom od finansów behawioralnych, którzy wynikami swoich badań zaprzeczyli, że przeciętny inwestor to stworzenie tak racjonalne jak chce klasyczna ekonomia.
Proces ewolucyjny homo sapiens doprowadził również i do tego, że ludzki umysł działa w ten sposób by nawet wśród chaosu znajdować porządek i doszukiwać się ładu, powtarzalności i łatwo czytelnych struktur. Takie uproszczenia rzeczywistości nazwano heurystykami. Wykresy zaczęły układać się inwestorom w prostsze do odczytu formacje, dodano zdobycze matematyki, nieład ubrano w rozpoznawalne wzory. Tak właśnie zrodziła się Analiza Techniczna, ze swymi korzyściami i niedostatkami. W międzyczasie nadano jej atrybuty racjonalności: ciągłość trendów, powtarzalność układów i reprezentatywność informacji w kursach. Nie wyeliminowało to jednak jednej rzeczy, która zakrzywia racjonalne myślenie i zaburza pewien automatyzm: emocje.
Jak w to wszystko wpasować poniższy fragment, zaczerpnięty z artykułu, który mnie momentami zastanawia?
„Często spotyka się opinie , zwłaszcza wśród inwestorów-teoretyków, że inwestując należy wyłączyć emocje i grać tylko na sygnały techniczne. Ciężko zrozumieć tego typu stwierdzenia, bowiem jednym z podstawowych czynników odpowiedzialnych za zmiany na rynkach finansowych są właśnie ludzkie emocje. Gdyby nie chciwość czy panika, trudno byłoby doświadczyć hossy bądź bessy”
Opis emocji w kontekście inwestowania to temat na książkę dlatego siłą rzeczy ograniczę się do najprostszego ich potraktowania.
Nie bez powodu luminarze tradingu zatrudniają psychoterapeutów, nie bez powodu psychologowie specjalizują się w branży finansowej. Emocje to istotny wróg racjonalnego myślenia. Niepewność, działanie w warunkach ryzyka i nieznanej przyszłości, elementy subiektywności, brak jasnej strategii działania, obawa przed stratami i wiele innych czynników generują strach, lęki, obawy, złość, rozczarowanie czy stresy. Z drugiej strony dobra passa uaktywnia adrenalinę, zuchwałość, brawurę czy skłonność do nadmiernego ryzyka. To tylko część z całej palety zachowań psychologicznych, zaburzających logikę, pragmatyzm, racjonalność i trzeźwość myślenia. Czy praca nad nimi nie powinna być więc kolejnym zadaniem towarzyszącym nauce samej AT (lub innych metod zdobywania przewagi na rynku)? Ze swoich doświadczeń wiem, że jak najbardziej i nie ma to nic wspólnego z tym jak bardzo emocjonalnie działa cały rynek.
Inwestor-teoretyk mógłby myśleć inaczej gdyby zdawał sobie sprawę z jednej rzeczy: emocje tłumu i moje własne, które powinny dążyć do racjonalności, to dwa rozłączne procesy. Ja muszę je okiełznać, nauczyć się je kontrolować bez względu na to co robi tłum. Nawet jeśli większość działa pod ich wpływem ja nie powinienem. Tylko część trendów, załamań, bess i baniek można tłumaczyć wpływem emocji inwestorów. Gdyby było inaczej to psychologowie byliby wyśmienitymi inwestorami gdy tymczasem rzeczywistość jest inna. Popyt czy podaż nie to nie tylko ekspozycja emocji. Gdyby komputery podlegały emocjom mało kto zajmowałby się algorytmami. Tymczasem dzisiaj 50-70% obrotu amerykańskich parkietów robią właśnie komputery, zyskownie zresztą. Teza, że za zmiany cen są odpowiedzialne ludzkie emocje z trudem się broni. Gdyby jednak nawet tak było – czy powinienem dać się ponieść własnym emocjom po to tylko by podsycać trend, pompować bańki? Lub w ogólności – czy podążanie za trendem (trend following) oznacza, że poddaję się emocjom czy po prostu, że moja strategia zakłada inwestowanie z trendem a poskromienie emocji pożądanym stanem kontroli ryzyka? Jeśli tłum żywi się emocjami, ja powinienem trzymać je na wodzy by dać szansę działać racjonalności… Inny wariant nie prowadzi do niczego dobrego…
CDN
—* Kat *—
I kolejne pytanie:
Ile zarobił najlepiej opłacany zarządzający funduszem hedgingowym w 2008 r. (wg magazynu Alpha)?
Na odpowiedzi czekamy pod adresem makler@bossa.pl
7 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Fajny wstęp i to wszystko prawda, tylko nasuwa mi pytanie –
Jak w to wszystko wpisują się mechaniczne systemy tradingowe ?
Przecież taki robot tradingowy pozbawiony jest emocji, generuje sygnały kup/sprzedaj według założonych algorytmów i beznamiętnie wchodzi w rynek na podstawie swojego rozpoznania rynku, w oparciu o kryteria analizy technicznej.
On nie ma dylematów interpretacyjnych ani stresów behawioralnych, nie potrzebuje psychoterapeuty (co najwyżej jego posiadacz) ani kryzysów w sytuacjach krytycznych ( o ile ma świadomość to są sytuacje krytyczne) no może poza przypadkami wahań napięcia w sieci i wyłączeń prądu.
Ma cwaniaczek swój elektroniczny rozumek i sobie na luzie hula po rynku. No może ma jakieś tam refleksje odnośnie skuteczności analizy technicznej, jeśli jest samo-programowalny.
No i bądź tu człowieku mądry. !!!
A z jakiego źródła pochodzą dane o tych 50-70% automatów? Czy wiadomo ile obrotu generują automaty np. na rynku złota albo E/U?
Chyba w temacie wpisu powinno być „część 6”. Tomku – mała poprawka by się przydała, bo niektórym stoplossy odpalą ;). A może o to chodzi.
W mojej opinii algorytmy komputerowe daja na razie glownie przewage szybkosciowa, umozliwiajac na zejscie w coraz to mniejsze interwaly czasowe. Szeroko pojeta sztuczna inteligencja (AI) jeszcze zapewne dlugo nie wyprze czlowieka na rynkach kapitalowych, a jej rola bedzie raczej wspieranie decyzji, a nie ich podejmowanie. Od lat buduje sie np. systemy ekspertowe na potrzeby medycyny, ale poki co daleka droga, by system ekspertowy wyparl lekarza w wystawianiu diagnozy. Temat bardzo, bardzo ciekawy.
To jest częściej front running niż algo trading.
@lesser
automaty to odpowiedź na wszystkie słabości AT
@ex
dzięki, już zmieniam numerację, coś mi umkneło 🙁
@Bourne
Dane pochodzą z oficjalnych statystyk z rynku USA, Bloomberg szacuje wszystkie giełdy na średnio 70% volume robionego przez algo ale co tydzień te cyfry się wahają
Automaty to odpowiedź na słabości AT (i natury ludzkiej) ale czy rzeczywiście na wszystkie ?
Czy faktycznie systematycznie radzą sobie one z rynkiem i w jakim stopniu, są bowiem roboty w znacznym stopniu programowane w oparciu o instrumentarium AT ?
Jeśli poznamy odpowiedź na to pytanie to lepiej poznamy słabości samej AT oraz psychologiczne problemy z jej efektywnym stosowaniem.
Jeśli okaże się, że automaty tradingowe się sprawdzają, to pójdę do piwnicy i wyciągnę zakurzonego robota wielofunkcyjnego Zelmer.
Niech się nie marnuje.