Ostatnie kilkanaście sesji na rynku walutowym przyniosło umocnienie dolara – część nazywa je dynamicznym – które samo w sobie nie powinno wzbudzać większych emocji. Rynki mają to do siebie, iż wcześniej lub później każdy trend  znajduje korektę. Ciekawsze jest jednak to, iż wystarczyło kilka mocniejszych sesji, by przez media branżowe przelała się fala spekulacji na temat przyszłorocznej kondycji dolara.

Oczywiście ciągle nie brakuje głosów, iż amerykańską walutę czeka dynamiczny spadek spowodowany zbyt luźną polityką budżetową i tanim kredytem, ale ciekawsze są te głosy, które pozwalają sobie na odwagę powiedzenia, iż rok 2010 będzie rokiem dolara. Argumenty są w sumie dość oczywiste. Rezerwa Federalna, jako pierwsza z czterech najważniejszych banków centralnych (obok Fed zaliczam do nich Bank Anglii, Bank Japonii i Europejski Bank Centralny) ma porzucić politykę skrajnie niskich stóp procentowych, co spowoduje, iż dolar przestanie być dostarczycielem taniego kapitału.

Rynek jest wstanie znieść każdą prognozę, więc w takich głosach nie ma niczego dziwnego – sam zaliczałem się do grona osób, która również na blogu sygnalizowała, że to Stany Zjednoczone wyjdą z tego kryzysu pierwsze i jeszcze długo pozostaną największą potęgą gospodarczą świata a dolar walutą dominującą w rozliczeniach międzynarodowych. Nie znaczy, iż moje oczekiwanie się ziści – zmiennych, które mogą je pogrzebać jest dziś więcej niż zwykle. Ważniejsze jest to, jak łatwo rynek przeszedł od scenariusza ?koniec imperium dolara” na pozycje ?możliwe jest dynamiczne umocnienia amerykańskiej waluty”.

Starczyło kilka obniżonych ratingów, groźba kolejnych obniżek wobec Irlandii czy Włoch. Powrót obaw o kondycję austriackich banków, które zbytnio wyeksponowały się w Europie Środkowo-Wschodniej, by nadzieja marzycieli zdetronizowania dolara przez euro pozostała w miejscu, które można nazwać scenariuszem „potencjalnie możliwym acz mało prawdopodobnym”. Z pierwszych stron serwisów spadły spekulacje o zastąpieniu dolara w rozliczeniach pomiędzy krajami. Nikt już nie mówi, iż trzeba wymienić dolara na jakąś walutę światową lub – całkowite political-fiction – powrócić do standardu złota.

Dla inwestorów, którzy obecni są na rynku krócej niż jeden cykl koniunkturalny taka wolta może być zaskoczeniem. Dla pozostałych jest to kolejny przykład tego, jak szybko pojawia się zmiana akcentów, która kwestionuje konsensus medialny na temat danego zjawiska. W istocie owo przesilenie nie mówi nic o przyszłości rynku, gdyż rzucane sytuacyjnie prognozy mają wartość równą plotkowaniu dwóch inwestorów przy automacie z kawą. Warto na nie patrzeć w kategoriach ciekawostek. Analogiczną sytuację mieliśmy w zeszłym roku, gdy rynki surowcowe szybowały w chmurach. Dziś już nikt nie rozlicza analityków z rzucanych wówczas prognoz, tylko słucha nowych.

Jak na blog poświęcony rynkom surowcowym przystało muszę odnotować, iż takie skoncentrowanie pytań o kondycję dolara powoduje, iż w istocie rok 2010 może być rokiem dolara, ale na rynkach towarowych. Wszystko wskazuje na to, iż również w 2010 roku nie będzie fundamentalnej bazy do dynamicznych zwyżek cen na rynkach surowcowych a popyt na ropę czy metale przemysłowe będzie niższy niż w szczycie ostatniego cyklu koniunkturalnego. Skazuje to rynki na skoncentrowanie uwagi na kondycji dolara, którego siła bądź słabość będzie czynnikiem dominującym w kształtowaniu cen.

1 Komentarz

  1. dylandog

    Powrót do standardu złota to nie jest political fiction, ale właśnie kwestia, którą należy rozpatrywać w szerszej perspektywie czasowej. A ludzie mają oczywiście tendencję do myślenia w kategoriach kilku czy kilkunastu lat. Myślę, że w dłuższej perspektywie obecny system pieniądza fiducjarnego nie ma szans się utrzymać i kiedyś okaże się w historii ludzkości jedynie krótkim epizodem. No, ale jak mawiał pewien ekonomiczny zbrodniarz – na dłuższą metę to wszyscy umrzemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *