Chciałbym wrócić na chwilę do tekstu Grzegorza Zalewskiego, który przywołał na blogach bossy analizę rynku złota, która – nie mam wątpliwości – jest wynikiem zwyżek cen kruszcu oraz kilku analiz światowych prognozujących uncję po 2500 dolarów. W istocie argumenty w takich tekstach są najczęściej te same – słabość dolara i obawy inflacyjne. Jednak nie chcę polemizować z wycenami, ani argumentami. Interesuje mnie bardziej pewien schemat w myśleniu o złocie, który pojawia się zawsze – no może więcej niż często – w omówieniach tego rynku, gdy zachęca się do inwestowania w instrumenty z nim powiązane.
Większość analityków i marketingowców zajmujących się promocją rynku złota wpada w pułapkę napisania o złocie, jako narzędziu przechowywania bogactwa. Właściwie trudno znaleźć tekst, który nie odwoływał się do schematu ?złoto od zawsze było postrzegane, jako pewne źródło ochrony kapitału i bezpieczeństwa”. Gdy jednak spojrzy się na historię złota i ludzi owładniętych jego blaskiem, to doświadczenia są zgoła inne. Większość legend i podań mówi, iż złoto prowadziło ludzi do upadku.
Peter L. Bernstein w książce „Historia Złota. Dzieje obsesji” daje wiele przykładów takich upadków – ludzi realnych i postaci mitycznych. W kontekście poniższych uwag spodobał mi się zwłaszcza jeden fragment, w którym Bernstein stawia tezę, iż złoto ?odzwierciedla uniwersalne dążenie do życia wiecznego, ostateczną pewność i ucieczkę przed niebezpieczeństwem”. Jednak – powiada dalej Bernstein – ?nawet złoto nie może zaspokoić tego pragnienia”. Zastanówcie się Państwo, czy marketing nie gra na tym pragnieniu i pokusie znalezienia w złocie przysłowiowego – nomen omen – złotego Grala.
W jednej z notek poświęconej rynkowi złota pisałem, iż w Indiach złoto ma swoje święto i jego symbolikę można porównać do zielonej choinki w Polsce, którą stawiamy w nadziei na życie wieczne i cykl odrodzenia po zimowych ciemnościach. Nie ma wątpliwości, iż poddajemy się tu jakiemuś pogańskiemu pierwiastkowi, który kazał papieżom ustanowić Boże Narodzenie w okresie zimowego przesilenia, kiedy noc robiła się wreszcie krótsza. Znów zadajcie sobie pytanie, czy w blasku złota nie widzicie nadziei na jakieś pewne i nieprzemijające wartości materialne oraz duchowe i czy ten blask nie przesłania wam innych faktów.
Poddanie się blaskowi złota może być zgubne. Przekonali się o tym inwestujący w złoto w latach 80 XX wieku. Wówczas złoto pięło się w górę praktycznie nieprzerwanie od stu lat i wydawało się, że nic nie będzie wstanie równać się z inwestycji w złoto. Bernstein powiada, iż średnioroczny zwrot z inwestycji w złoto na przestrzeni 20 lat do roku 1980 zbliżał się do 30 procent. W takim kontekście doprawdy nie sposób podejmować żadnej działalności gospodarczej, która mogłaby równać się z inwestycjami w złoto.
A jednak po roku 1980 złoto przeceniło się dynamicznie i wielu nawet dużych graczy na rynku zostało ze stratami w miejscu nadziei, jak np. (cytat za Bernsteinem) system emerytalny stanu Alaska, który dwa razy w roku 1980 wchodził po długiej stronie rynku – po 651 dolarów i 575 dolarów – by w trzy lata później sprzedać całość po 414 dolarów za uncję. Jak widać niegdysiejszy stan słynący z gorączki złota w XIX wieku uległ jej drugi raz w końcówce wieku XX. Tym razem na poziomie instytucjonalnym.
Warto pamiętać o tych doświadczeniach z przeszłości. Izolując przeszłość od teraźniejszości trzeba dosłownie wbić sobie do głowy jedną prawdę – złoto nie da bezpieczeństwa. Bez prognozowania przyszłości i zgadywania, jak zachowa się ono w kontekście kondycji dolara, już dziś wiadomo, że im więcej złota w portfelu, tym mniejsza dywersyfikacja i większe ryzyko straty. Im większe ryzyko straty z portfela, tym większy ból w przyszłości. To jest prawda rynkowa, na którą warto postawić a nie na miraże bezpieczeństwa oparte o jakieś wspólne wyobrażenia z przeszłości.
Podsumowując emocjonalne uwagi chciałbym uwrażliwić Państwa na roztaczane przed Wami w oparciu o historyczne bajki fatamorgany. Kiedy ktoś Wam proponuje inwestycję w złoto, to nie pozwólcie oddzielić go od całego obrazu Waszych inwestycji. Złoto musi zostać tylko inwestycją. Patrzcie na nie w kontekście całego karnetu, który oferują wam sprzedawcy i absolutnie nie przekraczajcie progów rozsądku i zasad, które stosujecie na rynkach akcji. To musi być asset a nie marzenie.
Bernstein zaczyna swoją książkę anegdotą, którą warto przytoczyć w całości, bo dobrze podsumuje powyższe uwagi. Pewien człowiek podróżował statkiem z całym swoim majątkiem, którym był worek złotych monet. W trakcie podróży pojawiło się wezwanie do opuszczenia statku a nasz bohater przywiązał worek złota do pasa i wyskoczył za burtę z wiadomym finałem. W języku giełdowym powiedzielibyśmy, iż jego ekspozycja na rynku złota była za duża i pociągnęła go na dno.
36 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Złoto ma dwie zalety, i o tych najczęściej wspominają jego zwolennicy (nie bajkopisarze czy owładnięci gorączką):
1. Znacząco utrudnia działania onflacyjno-drukarskie państwa
2. Jest użytecznym kruszcem z realną wartością potwierdzaną wieloletnią obserwacją rynku
„Gdy jednak spojrzy się na historię złota i ludzi owładniętych jego blaskiem, to doświadczenia są zgoła inne. Większość legend i podań mówi, iż złoto prowadziło ludzi do upadku.”
To, jak można się domyślać, argument mający za zadanie deprecjonować złoto jako środek płatniczy. Problem w tym, że historia np. takiego dolara zna nieco więcej historii upadku natury ludzkiej……….;)))))))))))))
Bezpieczny to jest kawalek żyznej ziemi. Reszta w przypadku totalnego krachu całego systemu nie ma znaczenia. Wracamy do korzeni. Oby jeszcze nie za naszego pokolenia…
Lecz skoro już coś takiego napisałem to pewnie dołek blisko;-)
Zgadzam się z tym, że słabym pomysłem jest wsadzanie wszystkich jajek do jednego koszyka, w tym wypadku zamienienie wszystkich inwestycji na złoto. Ale mieć je w portfelu powiedzmy 15 – 30 % zawsze warto. Trzeba moim zdaniem patrzeć na to jak na polisę, a dopiero potem inwetycję. Kto płacąc skladkę OC i AC oczekuje z tego jakiegoś zysku? Jedyne co oczekuję to minimalizację strat, jeśli by jego pojazd uległ wypadkowi. Tak samo ze złotem – jeśli system finansowy, w którym funkcjonujemy, będzie miał „wypadek” albo wybuchnie wojna itd, złota polisa nas wyratuje. Jednak w przeciwieństwie do OC, AC i innych produktów ubezpieczeniowych na złocie możne jeszcze czasem zarobić. I zawsze będzie miało jakąś wartość w przeciwieństwie do wszekich papierowych aktywów.
>To, jak można się domyślać, argument mający za zadanie deprecjonować złoto jako środek płatniczy.
Nie – starałem się nie deprecjonować złota i nie prognozować zmian ceny – tylko umieścić w odpowiednim kontekście. Jesteśmy w środku jakiejś nowej gorączki złota. Nie ważne, czy zasadnej – ważne, żeby nie dostać od tej gorączki złotej ślepoty. Możliwe, że złoto wymaszeruje 50 procent w górę, tylko trzeba pamiętać, że wtedy do zarobienia jest 50 procent a jak spadnie o 50 procent, to z pozostałego kapitału zainwestowanego na tym rynku do odrobienia będzie 100 procent.
” I zawsze będzie miało jakąś wartość w przeciwieństwie do wszekich papierowych aktywów.”
a czym są ETFy albo jakies struktury powiewajace na złoto?
Mozna również trzymać beczki z ropą na podwórku …
@astanczak
to nie złoto traci lub zyskuje.
To dolar/papier/ traci lub zyskuje wg złota.
Zresztą każdy papier.A złoto no cóż tysiące lat….
Dzięki papierowi /money/ głównie amplituda cen w niektórych dziesiecioleciach /bańki/ jest bardzo duża i można wysnuć przypuszczenie, że stopa zwrotu z innych inwestycji będzie większa.Ale gdy popatrzymy na dostatecznie długi okres czasu gdy zapewnienie państwa gwarantującego taki środek płatniczy przestaje byc cokolwiek warte papier zawsze dązy do swojej ceny wyjściowej jako towar i wtedy wychodzi szydło z worka.
Np.Jeśli ktos kupił spółki DJA w 1920 roku została mu sie dzisiaj/jego wnukowi/ bodajże GE za centy tamtej wartości.
Oczywiście indeks syntetyczny pokazuje co innego.Pokazuje liczby nie wartość.A czymże jest nominał na banknocie liczbą-abstrakcją matematyczną.
Subtelna róznica :-)Powiedziałbym różnica przetrwania w przemijającym świecie.
Złoto jest neutralne. 2500$/uncję złota to nie jego triumf, ale upadek fiat money,spowodowany fałszerstwem na skalę globalną.
A Historia wojen nowożytnych to historia odchodzenia od złota jako pieniądza celem finansowania tychże wojen.To jest upadek.
Oczywiście za spadki winni są spekulanci ,a za wojny złoto wg niektórych miarodajnych opiniotwórców.
I tak sie ten świat toczy.
@makrel
Bezpieczny to jest kawalek żyznej ziemi
Pełna zgoda, ale Ci co wynaleźli pieniądze mieli ,żyznej ziemi pod dostatkiem.
Więc po chol…re wynależli to świecące cacko. 🙂
” nomen omen – złotego Grala.”
chodziło raczej o ŚWIĘTEGO Graala, wiec sypie się ładna konstrukcja zdania…
no chyba, że to uniwersalne pożądanie odnosi się do rasy kota brytyjskiego Złoty Gral 🙂
@ gorli
pod warunkiem, że używa się tylko polskiego Google, gdzie Złoty Gral to faktycznie rasa kota 🙂
chociaż mogło być gorzej:
http://www.winka.net/wino/zloty-kielich-955.html
a poważnie – na świecie używa się pojęcia golden grail zamiast holy:
http://www.smithsonianmag.com/arts-culture/atm-object-200806.html
mogłem dodać zdjęcie filmu, żeby było jeszcze bardziej bajkowo:
http://www.bbc.co.uk/history/british/images/hg_indiana_grail_8.jpg
oj chyba jednak „świety” częściej. Choćby dlatego, że dopiero w późniejszych legendach doszły możliwe interpretacje, że to miał być kielich (oryginalnie misa). A jak kielich to kojarzony od razu z kielichem mszalnym, który powinien byc z metalu szlachetnego – czyli najczęściej złota
@ GZ tych legend to było setki – jedna mówi nawet, że to Maria Magdalena była kielichem. Jacyś tam badacze nawet do takiego wniosku doszli i chyba właśnie na tym oparta jest książka Kod Leonarda… – ale przyznam, że nie czytałem, więc nie wiem dokładnie a na filmie usnąłem.
Och, jak sympatycznie i naukowo sobie panowie ćwierkają 🙂
W takim razie może lepiej operujmy na liczbach, a nie przekonaniach?
Załóżmy, że OFE Autorowi kupowałyby zamiast akcji, obligacji czy lokat w ostatnich 10 latach wyłącznie złoto. Co byłoby lepsze? Dla ułatwienia uncja złota kosztuje teraz 3222 zł. 10 lat temu było to 1100 zł. WIG20 urósł w tym czasie 16%, inflacja wyniosła około 45%.
Nie namawiam do bałwochwalczego kultu złota, ale proszę o więcej obiektywizmu i jednak trzymania kilku procent aktywów w aurum 🙂
@ astanczak
sorry ale na świecie raczej nie używa się określenia golden grail jako zamiennika Holy Grail ( no chyba że na tamtym czyli za tak zwaną niebieską granicą).
To trochę tak jak by nazwać uczestników „okrągłego stołu” w Magdalence (oraz towarzyszących nad i pod stolików (nie mylić z podstolimi) ryc(z)erzami Okrągłego Stołu.
Jest też wprawdzie złoty gralek ale to coś inszego.
PS 1 – Właśnie sobie oglądam, kątem oka, Króla Artura na Polsacie ? więc nie mogłem się powstrzymać z uwagą gwoli sprostowania.
Natomiast użyte w tekście sformułowanie ?czy marketing nie gra na tym pragnieniu i pokusie znalezienia w złocie przysłowiowego – nomen omen – złotego Grala? ? jest akurat poprawne ( nie wiem kto go zastosował Bernstein czy szanowny Autor blogowego wpisu).
PS 2 ? a ad meritum (choć nie koniecznie ad rem) będzie potem.
@ ZP
10 lat temu autor sprzedał metr mieszkania za 1500 złotych a dziś ten sam metr mieszkania kosztuje 6000 zł. Stracił zatem imponujące 400 procent a ktoś >>>teoretycznie< << zarobił 40 procent rocznie. Gdyby tak jeszcze autor mieszkania nie sprzedał, tylko zarobił na wynajmie... mhmm. Autor myśli, że na tym tle złoto w ostatnich 10 latach to pikuś. >Co byłoby lepsze?
Autor nie wie, bo autor nie spotkał w swoim życiu geniusza, któremu udawało się kupować tylko na dołku i sprzedawać tylko na górce – poza różnymi generałami, którzy lubią używać pięknych słów typu >>>gdyby<<< i podobnych. A poważnie porównywanie samych sum bez odnoszenia ich do siły nabywczej to żonglowanie, które podniecają równie mocno, jak blask złota, ale niewiele mówi o efektach.
Stracił 400%????
No tak, nie mam więcej pytań.
Pozdrawiam i powodzenia
@ lesserwisser
>Rycerze Okrągłego Stołu i Magdalenka
Nie będę wchodził w spór o granice metafory i dopuszczalności poetyckości w felietonie czy notce blogowej, ale akurat historyk Andrzej Garlicki napisał książkę o polskim Okrągłym Stole pod tytułem „Rycerze Okrągłego Stołu” – Magdalenka to była część tego stołu a postaci siedziały tam te same.
PS. o polityce nie napisze ani słowa
PS2. metafora moja, ale chyba dobrze oddaje sens całej książki Bernsteina, która jest też ostrzeżeniem
@ ZP
300 procent – dzięki za wyłapanie błędu – 14 godzina przed komputerem robi swoje…
@ astanczak
grail? w przenośni oznacza przedmiot pożądania, obiekt poszukiwań, ostateczne zwięczenie dążeń, cel marzeń itp. . Rzecz lub stan trudno osiągalne, wymagające niezwykłego wysiłku i wytrwałości by ją/go zdobyć/osiągnąć. ? Znaleźć to można w dobrych słownikach angielskiego. Jest to oczywiste nawiązanie do poszukiwania świętego Grala.
Dobrą ilustrację tego znaczenia słowa gral ( bo doskonale pasującą do kontekstu ze złotym gralem) podaje Longman ? ?Money and success , the twin grails of the modern life ?.
Tak więc dobra metafora nie jest zła, a bywa jak najbardziej na miejscu.
PS
Tfu, pewnie że lepiej od polityki jak najdalej, więc tego Garlickiego wrzuciłem do piwnicy, czyli jak to się drzewiej mawiało do lamusa.
Gdy w 2001 roku robilem moja pierwsza transakcje na kontraktach na zlocie (po ok. 220$) atmosfera w komentarzach byala zgola odmienna „zloto jako rodzaj aktywow się skonczylo” „kruszec nie bedzie juz nigdy mial znaczenia jako inwestycja”. Tak wlasnie wtedy wygladaly komentarze. Wiec prosze o tym pamietac, gdy teraz jest dokladnie odwrotnie. Inne poziomy inna atmosfera 🙂
Aha – a moze tak ktos sie pokusi o wykres złota w PLN?
Na szybko (zielone – zloto w USD, czerwone w PLN):
co daje 500% od 1993 roku, czyli 11% w skali roku.
Niezbyt imponujące. Wlasnie po uwzglednieniu inflacji. A jeszcze jak dolozymy do tego fakt, że wzrost z 500 PLN do 2000 PLN zajął ponad 90% czasu, to niestety mamy mrzonki o złocie, a nie dowody że to fantastyczna inwestycja
I jeszcze, żeby coś pokazać zerknijmy na kroczące roczne stopy zwrotu dla złota liczonego w PLN i inwestycji w dolara.
Czyli zielony kontra żołty 🙂
@ gzalewski 21 – mam pytania do wykresu.
1. rozumiem, ze prawa skala z złotych jest według ówcześnie, to jest w danym momencie, aktualnych kursów pln/dol ?
2. czy cena złota w PLN wynika z przeliczenia spot gold fixu po oficjalnym kursie czy tez jest przyjęta jakaś krajowa urzędowa cena złota np. według NBP czy tez inna rynkowa ?
@ gzalewski ad 21 – pozwole sobie zadać uzupełniająco jeszcze pytanie nr 3 do wykresu.
3. czy przyjęte dane są średnimi z miesiąca, kwartału innego okresu i czy są surowe oficjalne czy jakoś obrabiane (np średnia z dziennych hi lo)
to bylo robione najprosciej jak sie da – ceny na koniec miesiąca i przeliczenie kursu dolarowego po cenach z międzybanku
@ GZ
Wnioskuję, że wykresy, które pokazujesz mają udowodnić, że inwestycja w złoto jest de facto przeciętna. I owszem – w okresie od 1993 r. było mnóstwo innych, lepszych okazji do zarobku.
Rzecz w tym, że złoto to mało typowo inwestycja (mówię o czystym FIZYCZNYM złocie, a nie jakiś certyfikatach, ETFach, które koniec końców też mogą okazać się bezwartościwymi świstkami papieru). To ostateczne zabezpieczenie, co jest szczególnie istotne teraz w czasach „helikopterowych Benów”, Madoffów, socjalistów totalnych w stylu Obamy czy Browna.
Co z tego, że na złocie mało się zarabia, a czasem nawet traci? Polisa ubezpieczeniowa ma chronić, a nie zarabiać.
@tomfid
Raczej chciałem zwrócić uwage, ze takich argumentów NIGDY (w mojej krótkiej karierze rynkowej) nie słyszałem, gdy złoto dołaowało, albo jeszcze inaczej – gdy dowolne inne rynki rozpalały inwestorów
a dlaczego miałby Pan, Panie Grzegorzu słyszeć? sprawdzili, policzyli i tyle. nie było czym epatować, „podkręcać”, to nie podkręcano.
a propos, najlepiej „podkręca” się na niesprawdzonych nowościach. przykład? biopaliwa. jak już zabrakło weny na polu fundamentalnym, nasi „cwaniacy” wymyślili biopaliwa. a najgorsze jest to, że tabuny rzuciły się na coś, czego same nie POLICZYŁY. biopaliwa, przy polskim prawie(i niemieckim-od niedawna), to totalna porażka: osiągnięcie progu rentowności zależy GŁÓWNIE od ulg podatkowych, a wiadomo, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ i zdawanie się na polityków przy inwestycjach rzędu setek milionów złotych jest co najmniej „odwagą”…
a złoto?
wolałbym na wypadek wojny mieć 10kg złota niż rządowe obligacje…
tyle, że w takim przypadku nie rozmawiamy o inwestycjach, a raczej o ryzyku marynarza z XV-XVI wieku (jak Pan myśli, dlaczego nosili złote kolczyki?…)
🙂 No wiem, czemu doliniarze nosili (noszą?) złote łancuchy. Zaby w razie porzeby skorumpowac policjanta, ale taki marynarz to jednak razem z tym złotem mogl isc na dno.
Czy czas inwestowac w słoiki?
złoty kolczyk miał na tyle „uniwersalną” i stałą wartość (teraz mógłby to być- nie wiem-ipodx10?), że pozwalał rozbitkowi na opłacenie drogi do domu, a jego waga raczej nie wpływała na wyporność…a w Pańskim spostrzeżeniu jest dużo racji: ten „rynek” (półświatek) i tamte realia mają ze sobą wiele wspólnego:(
…i tu całkowicie zgadzam się z tomfidem: „Co z tego, że na złocie mało się zarabia, a czasem nawet traci? Polisa ubezpieczeniowa ma chronić, a nie zarabiać.”
złoto (i brylanty, ew. diamenty) to NIE INWESTYCJA, to polisa…
dotyczy wykresów GZ ? szczególnie nr 21.
Jako złoty fetyszysta oglądam sobie od czasu różne wykresy żółtego kruszcu więc zwróciłem uwagę na pewien fakt. Otóż na wykresie 21 obie krzywe w USD i PLN idealnie się nakładają w okresie od początku 1997 r. do końca 1988 r. oraz od początku 2005 r. do połowy 2006 r.
Tymczasem na innym porównywanym wykresie krzywe te od początku 2000 r do mniej więcej od początku 2004 r. przebiegają idealnie zgodnie następnie zaś zaczynają się rozchodzić. Być może wytłumaczeniem jest fakt przyjęcia cen z końca miesiąca być może powodem są również zastosowane interwały czasowe oraz zbyt gruba kreska.
Tym nie mniej z wykresu 21 równie wyraźnie wynika jedna niezwykle ciekawa, aż wręcz intrygująca kwestia, na która mało kto zwraca uwagę.
Proszę zauważyć jak silne rozwarcie krzywych następuje gdzieś od początku 2008 r. aż do mniej więcej października 2008r. które wygasza się pod koniec ubiegłego roku.
Jak to wytłumaczyć i wnioski mogą z tego wypływać.???
PS 1 pytanie do Panów autorów ( AS + GZ ) ?
Czy wklejenie wykresu z jakiegoś serwisu czy też portalu ( oczywiście z podaniem źródła pochodzenia) może być uznane za naruszenie praw autorskich ? Czy można tylko podać link do źródła ?
PS 2 ? złoto jako polisa ma charakter uniwersalny, gdyż jest honorowane na całym świecie bez dodatkowych warunków towarzyszących jest też najbardziej uniwersalnym środkiem płatniczym wymienialnym na wszystkie waluty świata w każdym czasie i miejscu, i to zgodnie z zasada im gorzej (w danym kraju) tym lepiej (się złoto przyjmuje). Jest też w zasadzie niezniszczalne bo trwałe w czasie i postaci ( nawet jesli nie jest trwale w formie). Są to zalety nie do przecenienia.
wykres 21???
Gdy się poda i link i obrazek, to w większosci przypadków bedzie OK
A ja tak od dłuższego czasu myślę: dlaczego złoto? Wiadomo: rzadko występuje, łatwość formowania, przechowywanie też w miarę ale co można z nim zrobić?
Ale skoro w dyskusji ktoś już przywołał wojnę, to powstaje pytanie: co zamiast złota: jedzenie, wymiana, stal i inne materiały do produkcji broni? A może kredyt społeczny? W czasie wojny?
A w czasie pokoju? Dla mnie złoto jest prawie bezużyteczne (poza bardzo niewielkim udziałem w elektrotechnice), droższy jest np. rod.
I chyba pozostaje mi tak jak wszystkim tylko jedno słowo dla inwestora: dywersyfikacja.
PS. Dziękuję za polecenie książki, powinniście też od czasu do czasu organizować tu jakieś małe konkursy właśnie z takimi ciekawymi nagrodami książkowymi.
Do rozmowy o złocie dorzucę swoje 4 z ł o t e . Na kanwie optymistycznej prognozy pana Wojciecha Białka.( „Parkiet”, 31.03.09.,s.9.).
Nie po świętach, nie po korekcie w drugiej połowie kwietnia ale od początku kwietnia, tak widzę, złoty pewnym fundamentalnie krokiem przemierza środkiem rynku w Warszawie. Tylko od czasu do czasu coś go zatrzyma, ktoś prowokuje, o coś zawadzi…; 2, 8, 15, 23, 29 kwietnia. Bierze na siebie rolę prowadzącego i służy jako tarcza. To on sprawia, że Warszawa nie reaguje bezwarunkowo i bezmyślnie na każdy globalny tick. Jeśli nie zauważymy wyrażnie kwietniowych postojów i zawracania z obranej drogi, to odkryjemy roślinę ozdobną e u r o aprilis. Jej kwiat wypuszcza 4 z ł o t e płatki.
I druga nowina, cała złota.
Hetmanka Jazdy stanie pod Skoczowem na Wielki Piątek. Budzi się, przeciera oczy dziecko miłości, high flier, syn wiatru i przestrzeni, duchowy brat księcia Siedmiogrodu i Elektrimu.
Przez czas do rzeczy. Hasa!
W nawiązaniu do mojego wcześniejszego wpisu ? (vide nr 32) załączam linki do dwóch wykresów kształtowania się cen złota, jako dopełnienie wykresów przedstawionych przez GZ ? ( wpis 21).
Pierwszy to wykres z notowań miesięcznych złota spot fixing za ostatnie 10 lat, (a więc od 1999 r. z interwałem miesięcznym) w dolarach oraz w złotych – z bazy danych serwisu Stooq.pl ? http://stooq.pl/q/?s=xauusd&d=20090330&c=10y&t=l&a=ln&r=xaupln
drugi zaś to ten sam wykres, ale z dodanym WIG20 (ale w skali logarytmicznej lepiej obrazującej ruchy w zasadzie unisono, do czasu oczywiście).
http://stooq.pl/q/?s=xauusd&d=20090330&c=10y&t=l&a=lg&b=0&r=xaupln+wig20
Proszę zwrócić uwagę na fakt, iż inwestycja w złoto w PLN w przez większość czasu, to jest w okresie 2001-2005 wydaje się wyraźnie lepsza od WIG-u, następnie trochę odstaje, natomiast w złoto USD dzielnie dotrzymuje kroku WIGusiowi cały czas.
Od IV kw. 2007 WIG20 zaczyna coraz bardziej odpadać by zupełnie pogrążyć się w IV kw 2008 r. ? ( chyba więc prawda jest, że na burze i słoty dobry jest trzos złoty), kiedy to WIGowi daje nieźle popalić również złoto złotowe.
Nieśmiało ponownie zwracam uwagę na intrygującą kwestię, silnego rozwarcie krzywych w USD i PLN gdzieś od początku 2008 r. aż do mniej więcej października 2008r., które szybko zanika pod koniec ubiegłego roku. Jak to wytłumaczyć i jakie praktyczne wnioski mogą z tego wypływać.???
PS niestety, mimo wielu prób, nie udało mi się, ani znajomym, wkleić te wykresy bezpośrednio w tekst ani w Wordzie ani jako plik PDF ??