Blaski i cienie pasywnego inwestowania, część 1
Ten cykl będzie moim kijem włożonym w mrowisko tak modnego obecnie pasywnego inwestowania, ale w całkiem zbożnym celu:
Ten cykl będzie moim kijem włożonym w mrowisko tak modnego obecnie pasywnego inwestowania, ale w całkiem zbożnym celu:
Jeśli stęskniliście się Państwo za jednym z byłych prezesów GPW, to macie okazję przypomnieć sobie dzięki wywiadowi w Rzeczpospolitej. Ludwik Sobolewski po swoich przygodach na rynkach polskim i rumuńskim jest zapewne jedną z niewielu osób w kraju, która może mieć szerszą perspektywę jeśli chodzi o rozwijanie rynków wschodzących, ale ja dziś chciałbym ten wywiad wykorzystać raczej jako pretekst do odnotowania sprzeczności interesów, jakie mamy jako inwestorzy indywidualni z rynkiem w całości.
W kwietniu opublikowano artykuł o krótkim ale przyciągającym uwagę tytule: Finfluencerzy. Artykuł jest wynikiem analizy kilkuletniej aktywności finansowych influencerów (czyli finfluencerów) na platformie StockTwits.
Nasz rynek nie składa się jedynie z kontrowersji, jakie prezentowałem w poprzednim wpisie, dlatego dla równowagi podejrzyjmy co pozytywnego o nas myślą zagraniczni inwestorzy.
Podczas ostatniej konferencji WallStreet organizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, Michał Masłowski – wiceprezes SII – zaprosił mnie do rozmowy dotyczącej tego, czy możliwe jest wytrwanie w jednej strategii inwestycyjnej przez 30 lat? Temat jest nieco pokłosiem pewnych tez stawianych przez zwolenników inwestowania pasywnego.
Nagranie rozmowy (mam nadzieję) będzie dostępne w sieci, na razie jednak chciałbym odnieść się do pewnego odbioru tego co mówiłem podczas naszego spotkania. Część słuchaczy uznała, że zaorałem ideę pasywnego inwestowania, cześć (znacznie bardziej słusznie) – modę na pasywne inwestowanie.
Ostatnie wzrosty spółki Nvidia i zaproszenie pierwszego w historii producenta chipów do wąskiego grona spółek o bilionowych wycenach przywróciło na rynek obawy o formującą się bańkę w sektorze technologicznym. Argumentem ma być zdominowane rynku przez kilka spółek, których korekty mogą położyć się cieniem na wszystkich indeksach. Patrzymy więc na S&P500 w oderwaniu od dominacji kilku spółek z pytaniem: czy naprawdę mamy do czynienia z hossą, której należy się obawiać, czy też zwyczajnie z krótkim okresem, w którym wąski koszyk wygrywa z resztą rynku?
Pełnymi garściami korzystając z AI rewolucji zrobiłem eksperyment, którego wyniki wydały mi się na tyle ciekawe, że warte zaprezentowania publicznie.
Dzisiejsza reakcja rynku na prognozy spółki Nvidia przypomina o potencjale bohaterów poprzedniej hossy.
Spółka Compremum opublikowała dziś komunikat, który przypomniał wszystkim inwestorom w Polsce o ryzyku związanym z posiadaniem akcji spółki, która realizuje duży kontrakt budowlany.