Dyskusja wokół Alessio Rastaniego na blogach bossa rozgorzała po tym, gdy już dawno media przetrawiły i zapomniały o całym zdarzeniu. Sprowokowało mnie to do tego, by jednak napisać o pewnej atmosferze wokół jego wystąpienia w BBC. Z braku czasu nie zdążyłem zrobić tego od razu, ale skoro okazja się pojawia to spróbuję opisać własne obserwacje i odczucia.Medialna histeria a później swego rodzaju „żenada” powodowały, że sytuacja te kilka tygodni temu mnie śmieszyła. Patrzyłem na to ze sporym dystansem poprzez pryzmat doniesień w rodzimych mediach papierowych i telewizyjnych. Najpierw wzburzone media podały informacje o „szokujących wypowiedziach maklera”. Pozwolę sobie zacytować ton notki prasowej „Jego słowa zszokowały świat i sprawiły, że dziennikarze, którzy z nim rozmawiali, otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia. Alessio Rastani, przedstawiający się jako niezależny makler, w rozmowie z BBC stwierdził, że od trzech lat marzył o takim kryzysie. Teraz świat zastanawia się, kim jest człowiek, który wieszczy totalny upadek Europy.” (Dziennik. Gaztea Prawna).
Mamy więc faceta, który wypowiada się w poważnej telewizji, jaką jest BBC – a przecież taka telewizja, nie wpuści do siebie byle chłystka. I mówi o tym, że czeka na kolejny kryzys i cieszy się, że będzie mógł dzięki temu jeszcze więcej zarobić.
No to był już szok. Tego faktycznie nie można znieść. Zaczęło się poszukiwanie, czy to przypadkiem nie oszust, albo prowokator. Gdy okazało się, że to dość młody facet (34 lata) nie związany z żadną znaną, ani wielką instytucją medialny przekaz był taki: „no tak, koleś chce się wylansować. Ot taka mała prowokacja” Uff, świat odetchnął z ulgą.
I to było najbardziej zabawne. Takie same rzeczy, może w nieco bardziej zawoalowany sposób mówią od kilku lat wielcy gracze i ekonomiści, u nas cytowani najczęściej to Jim Rogers, George Soros, Nouriel Rubini i wielu innych.
Codziennie setki instytucji grają przeciwko czemuś – zajmując krótkie pozycje – na walutach krajów, akacjach, obligacjach. Dopóki robią to w zaciszu, wysyłając jedynie raporty do swoich klientów wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Ale gdy tylko któryś powie publicznie, że gra na załamanie – firmy, gospodarki itp., zaczyna się utyskiwanie i narzekanie na spekulantów.
Jak mawiał sto lat temu jeden z bardziej znanych admiratorów krótkiej sprzedaży Bernard Baruch – „bez sprzedających na krótko, nie byłby komu powstrzymać fale złudnego optymizmu, które zawsze prowadzą do katastrofy”.
W jego słowach widoczny jest cały paradoks związany z inwestowaniem i spekulowaniem na rynkach. Gdy rynki (a raczej ludzie je tworzący) są ogłupiałe z chciwości i w zależności od tego czy rosną akcje, złoto, kukurydza, wino czy cokolwiek innego mamy dziesiątki porad, informacji i wyjaśnień tego dlaczego trend wzrostowy na danym rynku jest i „drogi inwestorze spiesz się żeby zarobić”.
Gdy pojawiają się osoby ostrzegające, przed nadmierną euforią, traktowani są z irytacją, albo jak wariaci, którzy chcą popsuć dobrą zabawę.
Gdy ci sami (albo inni) zajmują pozycję przeciwko tłumowi, a zgodnie ze swoimi przekonaniami i przeczuciami są później oskarżani o to, że „postawili na spadki”, a to przecież niemoralne. Moralne jest przepłacanie za spółki, które nic nie produkują, ale niemoralne jest granie przeciwko nim.
„Ludzie po prostu zwariowali. Nie wiem, jakiego innego słowa użyć. Wydaje się, że uznali, iż każda powstała właśnie spółka jest warta dwa razy więcej, zanim nawet jeszcze zrobi pierwszy krok na rynku.”
Myślicie może, że ktoś tak powiedział o spółkach na rynku NewConnect? Nie to prezes Banku Anglii w 1905 roku.
Sprawa Alesiego przypomniała mi trochę opublikowaną w 2008 roku książkę Gerainta Andersona „Cityboy” (u nas wydało ją wydawnictwo Buchmann). Reakcje były podobne – skandaliczna, szokująca, bawią się za nasze pieniądze. Powiem szczerze czytałem ją i jakoś nic nie było mnie w stanie tam zaszokować. No tak wygląda współczesny świat. Zwłaszcza w miejscach gdzie są wielkie pieniądze – czy to będzie świat banków, agencji reklamowych, gwiazd telewizyjnych, spółek internetowych – wszędzie tam pojawią się osoby, które postanowią trochę bardziej użyć życia. Być może w niektórych miejscach to jest norma, ale raczej to obrzeża. Każdy kto czytał „Poker kłamców” (Michaela Lewisa) wiele lat temu raczej nie powinien być zdziwiony tym co opisuje Anderson.
„Ta cała kultura bonusów, która dominuje nad sprzedawcami, sprawia, że wielu traderów w bankach inwestycyjnych rzuca się na tak ryzykowne oferty, że boją się nawet przyznać swoim szefom. Jeśli będą z tego pieniądze, można być pewnym, że departament kontroli przymknie oko podczas audytu ryzyka, które było przez chwilę zbyt wysokie, i dostaniesz ogromny bonus, a jeśli sprawa się rypnie, w zasadzie finansowo nie odpowiadasz za nich, choć możesz stracić robotę, jeśli strata jest poważna.”
Czy to zaskakuje? Przypomnijcie sobie nasze „toksyczne” opcje. Jestem przekonany, że powyżej opisany mechanizm zadziałał w bankach i wśród firm. Dopóki zarabiamy i dobrze się bawimy jest fantastycznie. Ryzyko? Jakie ryzyko? Ryzyko to gadanie tego męczącego kolesia z działu ryzyka (jeśli w ogóle istnieje), pójdę zaraz do szefa i pokażę mu wynik. Nie pamiętam, prezes której naszej spółki (zaangażowanej w opcje) w jednym z wywiadów, zanim cała sprawa zaczęła być kłopotliwa, był dumny z wyników swojej spółki osiąganych na działalności finansowej.
Medialne oburzanie się na Rastaniego czy Andersona przypomina niemal dokładnie poziom różnego rodzaju „pudelków” i innych serwisów plotkarskich, gdzie jedni [autocenzura] piszą, a inni [autocenzura] się ekscytują, że „gwiazda xxx poszła do warzywniaka w dresie”. A w czym miała wyjść? W sukni wieczorowej i kolii z brylantami?
***
Rozmowa z autorem książki Cityboy
11 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
dobre, trafne, zamykajace
Rastaniemu + BBC gratuluję timingu – wstrzelić się z „takim” przekazem niemal dokładnie w dołek 🙂
Sądząc z październikowego festiwalu panicznego zamykania krótkich to:
– jeszcze tylko pies mojego sąsiada nie zdążył we wrześniu zająć krótkiej w oczekiwaniu na WPK (Wielki Pogrecki Krach),
– Rastani zrobił to niewiele przed kulawą ciotką mojego sąsiada, która długo drepce do najbliższego DM
Strofy „o zwariowaniu” w obecnym momencie odnoszą się raczej…do niedźwiedzi, które założyły, że musi nadejść WPK i koniec!
Proszę się przyjrzeć np. wiadomości o ogłoszeniu referendum. Nikt nie wiedział co, jak, jakie pytania i kiedy, ale wszyscy już założyli, że referendum na pewno będzie i na pewno Grecy odrzucą (ale co mieliby odrzucić, już nie sprecyzowali). To wystarczyło, by zaraz na ślepo wskakiwać w krótkie, wszak WPK za progiem i pojutrze będziemy milionerami. Problem w tym, że już jutro, gdy tylko wyszło na jaw,że to zagrywka na użytek wewnątrzgrecki, przyszła kolejna fala wyciskania krótkich, w której panikujące niedźwiedzie znowu tłoczyły się do wąskiego wyjścia…
” wstrzelić się z „takim” przekazem niemal dokładnie w dołek”
Zależy, jakiego rzędu dołek mamy na myśli. Niedźwiedzie są dosyć niecierpliwe, jednak jak popatrzeć fundamentalnie, to prawdopodobieństwo jest po ich stronie.
Skala zlewarowania banków europejskich
http://www.zerohedge.com/contributed/guess-who%E2%80%99s-even-more-leveraged-european-banks
plus to, co się dzieje na obligacjach Włoch. Nic dziwnego, że się misie nie mogą doczekać.
Aha, dodałabym totalną indolencję polityków europejskich jako istotny czynnik ryzyka.
Tak naprawde to jakie znaczenie ma timing wypowiedzi – przeciez kazdy swoje krotkoterminowe decyzje podejmuje samodzielnie i nikt nie posiada wehikulu do przyszlosci, ktory pozwoli okreslic najlepszy moment kupna czy sprzedazy?
Ocena jakiejs wypowiedzi tylko pod katem wyniku z jej natychmiastowego przelozenia na jakas strategie jest w tym kontekscie kompletnie spudlowana.
Inwestorzy kupujacy akcje/trackery indeksu na zasadzie „buy and hold” wiedza ze w ten sposob beda outperformowali zdecydowana wiekszosc rynku i nie potrzebuja szukac najbardziej idealnego momentu na kupno, gdyz ich horyzont inwestycyjny jest odpowiednio dluzszy. Kapital spekulacyjny z kolei szuka niedoskonalosci i nieefektywnosci rynkow poprzez proby odgadniecia krotkoterminowych ruchow cen (inny rodzaj losowosci nota bene).
Oczywiste jest tez, ze najbardziej drastyczne ruchy cen, bez wzgledu na ich kierunek, maja miejsce zdecydowanie rzadziej, przez co osoba mowiaca tylko o nich zdecydowanie czescie bedzie sie mylic, niz miec racje. Przynajmniej w kontekscie wspomnianego przez Szutnika timingu. Coz, problem jest taki, ze nie ma to zadnego znaczenia. Znaczenie ma fakt, ze do takich sytuacji MOZE dojsc i co wiecej, do takich sytuacji dochodzi coraz czesciej. Zas co do sposobow ulozenia strategii spekulacyjnej w oparciu o takie przeslanki jest cale mnostwo. Mozna np odgadnac kierunek ruchu i stracic poprzez nieodpowiednie dobranie momentu wygasniecia jakiegos instrumentu pochodnego. Mozna miec tez strategie oparta o long term vola i zainwestowac odpowiednio wieksza czesc kapitalu i zarzadzac tym na innym poziomie zlozonosci. Mozliwosci jest cale mnostwo, wiec nie nalezy tutaj w zaden sposob generalizowac. Kunszt i rzemioslo tradera sa w tym momencie kluczowe. Cala reszta jest czczym gadaniem.
Istotne jest, aby zdawac sobie sprawe z tej olbrzymiej roli kompletnej krotkoterminowej losowosci, ktorej w zaden sposob nie jestesmy w stanie kontrolowac, a jedynie mozemy byc odporni na jej mozliwe konsekwencje – zwlaszcza wowczas kiedy dochodzi do zmiany rezimu samej losowosci (za Mandelbrotem „mild randomness” w „wild randomness”).
@Szutnik
Juz wyzej napisał o tym blackswan – co to ma do rzeczy, ze wystapil w tym konkretnym dniu, gdy byl loklany dolek?
Po pierwsze telewizje nie dzwonią do ludzi i nie pytaja „hej myslisz ze dzis jest dolek, jesli tak to bierzemy ciebie, bo chyba bedzie roslo”. Tylko on idzie z jakiegos tam wczesniej ustalonego grafika.
Po drugie jesli faktycznie facet buduje spora pozycje, to to ze musi chwile poczekac nie ma dla niego wielkiego znaczenia. A nawet jesli jest w stanie wejsc na rynek – to mowi swoje ogolne odczucia co do rynku, a nie, ze dzis bedzie roslo czy spadało.
No i wreszcie – na pewno sie wypromowal 🙂
„Teraz świat zastanawia się, kim jest człowiek, który wieszczy totalny upadek Europy.”
No właśnie, świat się zastanawiał nad tym kim jest ten człowiek.
Okazało się, że nie żaden makler, broker, ekspert, który wyszedł z jakiejś korporacji, banku czy instytucji finansowej, tylko a jakiś domorosły trader jakich wielu (a raczej traderek bo groszem nie śmierdzi).
Facet, mający ewidentnego ma hopla na tym punkcie, zajmuje się tym zaledwie kilka lat no i jest dosyć obrotny, założył sobie firemkę jednoosobową, która (w jego własnej osobie) prowadzi wykłady i prelekcja na temat tradingu, gry na forexie itp.
Korzysta z usług jakiegoś agenta ( a tych jest pełno), który załatwia mu wejście na rozmaite konferencje czy szkolenia w roli prelegenta, a tych konferencji też jest multum, bo to jest całkiem dobry biznes.
Taniego szpeca zazwyczaj chętnie biorą organizatorzy, bo dla nich więcej zostanie, a jak już się raz czy dwa razy człowiek załapie to już potem łatwo dalej idzie, dzwonią, chętnie zapraszają. I tak rozwija się kariera wykładowcy i rośnie opinia znanego eksperta.
Opisałem tu dosyć typowy mechanizm kreowania pewnych osób na tzw medialnych specjalistów, często osób które są domorosłymi fachowcami, oczytanymi amatorami, bez rzeczywistego doświadczenia praktycznego.
W rzeczywistości jednak wątpliwe jest by kolega Alessio był prawdziwym fachowcem, przeczytał parę książek, kilka artykułów w prasie fachowej, posłuchał paru ludzi na jakichś konferencjach, poćwiczył trzy lata na trade station, pogadał na necie z podobnymi traderami amatorami, jest bystry i wygadany i już mamy eksperta pełna gębą, wykładowcę a teraz to nawet telewizyjnego guru.
„Mamy więc faceta, który wypowiada się w poważnej telewizji, jaką jest BBC – a przecież taka telewizja, nie wpuści do siebie byle chłystka.”
Najwidoczniej jednak mamy tu akurat do czynienia z odwrotna sytuacją. BBC właśnie nieopatrznie zaprosiła do komentarza jakiegoś chłystka i teraz ze wstydu i by uniknąć większego obciachu nabrała wody w usta.
Jak się przypuszcza mechanizm, który doprowadził do pojawienia się Rastaniego w telewizji BBC był dosyć prosty. Owego feralnego dnia potrzebny był na gwałt ktoś do skomentowania wydarzeń na rynku, akurat nie mieli nikogo na podorędziu a ktoś z telewizji miał akurat kontakt do agenta Rastaniewgo i poprosił by mu naraił jakiegoś eksperta do skomentowania wydarzeń, no to podał właśnie Alessia. A ten skwapliwie skorzystał z okazji i się wypowiedział, po swojemu.
Oczywiście wszystko to nie deprecjonuje wcale treści samej wypowiedzi w BBC. Choć jest to prawda obiegowa choć autor jest jaki jest, ale wcale nie musi to znaczyć, że jest to guzik prawda.
Less pisząc o chlystku wziąłem w „” żeby pokazać powszechny odbiór, nie moje zdanie. To czy on na rynku jest rok czy 10 nie ma znaczenia. Wystarczy do przyspieszenia jego kariery że krach faktycznie przyjdzie. Ma. Wtedy szansę stać się szanowany ekspertem
„pisząc o …. szanowany m ekspertem.”
Jak to teraz mówią młode „exactly” tak. Nie zauważyłem ” „, już nie te oczy.
PS
Ale szacowna BBC dała niezłą plamę, co nie?
@ G Zalewski
„Juz wyzej napisał o tym blackswan – co to ma do rzeczy, ze wystapil w tym konkretnym dniu, gdy byl loklany dolek?”
Grafik grafikiem, a tak się jednak jakoś zawsze dziwnie składa, że wieszczący w TV krachy występuja najczęściej w okolicach dołków, zaś wieszczący długotrwałą hossę, w okolicach szczytów…Słyszałem, że niektórzy na podstawie występów Prechtera w CNBC próbują wyłapywać dołki. Podobno nie bez sukcesów 🙂
Wśród (anty)Prechterowców krąży też powiedzonko „Prechter robi Freeweek na publikacje o rynkach akcji – dno już blisko” 🙂
Poza tym ów pan Rastani okazał się być „ustami tłumu”, obkupionego w krótkie, w oczekiwaniu na krach. Tak jakby krach nie był zjawiskiem nieprzewidywalnym dla większości…
Co do BBC – nawet im zdarzają się bardzo poważne wpadki, że przypomnę tylko słynny wywiad Yesmen’ów podających się za ludzi z Dow Chemical, rzekomo gotowych zapłacić odszkodowania za Bhopal.
Rastani to tylko kolejny przypadek…
oczywiscie to sie zgadza, ale to tez kwestia naszego ułomnego postrzegania (i wyjatkowych pechowców, którzy nie beda trafiac).
Plus swiadomosc tego, ze czesc ludzi idzie pod prad i gdy ostrzegaja np. przed zalamaniem to traktuje sie ich niepowaznie, albo z niewiarą.
A BBC – cóż jest tylko wspolczesną telewizją. Ni mniej ni więcej. I zajmuje sie rozrywką 🙂
Polecam – O telewizji. Panowanie dziennikarstwa. Pierre Bourdieu
„Grafik grafikiem, a tak się jednak jakoś zawsze dziwnie składa, że wieszczący w TV krachy występuja najczęściej w okolicach dołków, zaś wieszczący długotrwałą hossę, w okolicach szczytów…Słyszałem, że niektórzy na podstawie występów Prechtera w CNBC próbują wyłapywać dołki. Podobno nie bez sukcesów”
Takze sie tez jakos dziwnie sklada, ze w trakcie wzrostow najwiecej jest prorokow dalszych wzrostow, natomiast w czasie spadkow przede wszystkim pokazuje sie w mediach wujkow samo zlo. Dlatego jak juz odnotowany zostanie lokalny dolek badz tez szczyt (lokalny biorac pod uwage to co wydarzy sie w przyszlosci, czego na szczescie nie wiemy) to slyszymy glosy odpowiednich wieszczy. To ci dopiero niespodzianka i argument w jednym.
Co do proby grania na antywskazniki to polecam pojecie ludic fallacy i przy okazji mam pytanie, ktore jest lekko dygresywne.
Zalozmy, ze jakis wasz znajomy inwestujacy na gieldzie i uprawiajacy day-trading, np. na futuresach, ma nastepujace charakterystyki swoich transakcji, na jakiejs wiarygodnej dla was probce:
– trading na 1 kontrakcie
– 80% transakcji kupna/sprzedazy na swoim kontrakcie odnotowuje natychmiastowa strate, bez pull backu i mozliwosci wyjscia z tranaskcji break-even, na odpowiedniku powiedzmy 10pkt na kontraktach na wig20
– 20% transakcji zyskownych ze srednim zyskiem 15 punktow
Gracie na taki antywskaznik, zakladajac ze nie macie zadnego poslizgu czasowego i cenowego przy wlasnej egzekucji transakcji przeciwnej?