Gdy zacząłem uczyć się grać na harmonijce, nagle zacząłem zauważać, w jak wielu utworach muzycznych wykorzystywany jest ten instrument. Dotyczyło to również znanych mi od dawna kawałków. Jest to tak zwana iluzja częstotliwości albo efekt Baader-Meinhof. Efekt poznawczy polegający na tym, że gdy raz zwrócimy na coś uwagę lub o czymś się dowiemy, to nagle zaczynamy zauważać to z nieprawdopodobną częstotliwością.
Czytelnicy prawdopodobnie mają własne doświadczenia związane z tym efektem. Zaczęli interesować się jakimś modelem samochodu i nagle okazuje się, że jest on wszędzie. Dowiadujemy się po raz pierwszy o jakimś zaburzeniu (np. spektrum autyzmu) i … zaskoczenie, dookoła pojawia się mnóstwo osób w spektrum, a dodatkowo w mediach wciąż trafiamy na teksty dotyczące autyzmu.
Oczywiście na rynkach podlegają temu zjawisku analitycy techniczni, którzy po nauczeniu się nowej formacji, zauważają ją na każdym wykresie w licznych wariantach i opcjach. Analitycy fundamentalni też nie są od niego wolni, na przykład, gdy odkrywają spółkę produkującą nowy rodzaj baterii do samochodów elektrycznych i w magiczny sposób w raportach branżowych, mediach finansowych zaczyna zauważać dziesiątki tekstów na temat baterii.
Zjawisko to ma proste wyjaśnienie. Nasz mózg nie przetwarza wszystkich informacji, z którymi mamy do czynienie. Filtruje je, w taki sposób byśmy zauważali te, które są dla nas istotne. Jeśli dotychczas dana rzecz, czy zjawisko nie było w obszarze naszego zainteresowania, to je ignorowaliśmy. W chwili, gdy staje się ważna, „filtr” ulega przestawieniu i jesteśmy wyczuleni na ten nowy element.
Ponieważ błędy poznawcze bardzo często się na siebie nakładają lub z siebie wynikają, możemy mieć też do czynienia z błędem potwierdzenia lub heurystyką dostępności. Ten pierwszy oznacza sytuację, w której selekcjonujemy informacje tak, że potwierdzają one nasze wcześniejsze przekonania lub hipotezy, ignorując dane, które im przeczą. Skupiamy się więc tylko na tym, co „nam pasuje” i łatwo nam się nasuwa. Drugi – czyli heurystyka dostępności – polega na tym, że oceniamy prawdopodobieństwo lub częstość zjawisk na podstawie tego, jak łatwo potrafimy sobie je przypomnieć. Właśnie miała miejsce jakaś katastrofa lotnicza, więc przeceniamy ryzyko latania samolotem, mimo że statystycznie to bardzo bezpieczny środek transportu.
Gdy okazało się, że moja twarz została wykorzystana w oszukańczych reklamach na Facebooku, oraz Instagramie, zacząłem dostawać mnóstwo pytań od znajomych, którzy na nią trafiali z pytaniem „o co chodzi?”. Może więc to tylko efekt błędu poznawczego, że zwracam uwagę na różnego rodzaju oszustwa rynkowe i ich nasilenie. Choć może nie tylko ponieważ od lat interesuję się manipulacjami, oszustwami i ciemną stroną rynku. Mam jednak przekonanie, że jednak hossa, z którą mamy do czynienia na światowych oraz polskim rynku akcji, na rynku kryptowalut oraz różnych innych aktywów, aktywizuje oszustów do działania. Rozumiem tego rodzaju wzmożenie. Gdy dookoła słyszy się o wzrostach i zyskach na różnych rynkach, bardzo łatwo jest opowiadać nieświadomym ludziom historyjki o tym, że „wystarczy tylko słuchać naszych rad, żeby zarobić mnóóóóóstwo pieniędzy”. Konta ekspertów na YouTube, Instagramowi influencerzy finansowi, TikTokowe doradczynie od finansów osobistych. Podczas hossy każdy może być geniuszem. Mówimy „kupuj spółkę Wirtualne Algorytmy Łączności, Energetyki i Kwantów – WAŁEK SA” i za tydzień, dwa, miesiąc… możemy pochwalić się ile to zarobili ci, którzy naszej rady posłuchali.
„Zaufaj mi inwestuję na tym rynku od 3 lat, wiem o nim wszystko”
Kilka dni temu czytam informację
W wyniku skoordynowanych działań prokuratury oraz Zarządu w Krakowie Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości przy współudziale Zarządów z Radomia oraz Gorzowa Wielkopolskiego, rozbito grupę przestępczą odpowiedzialną za prowadzenie nielegalnych platform inwestycyjnych. Śledztwo, które objęło platformy takie jak Agricole Trade, Partner Groupe, Pariba Group, Global Maxis oraz Riva Financial Systems, ujawniło przestępcze działania, które doprowadziły do wyłudzenia około 75 milionów złotych od ponad 1500 osób. W wyniku zatrzymań i przeszukań zabezpieczono mienie o wartości 5 milionów złotych, w tym kryptowaluty oraz dobra luksusowe takie jak biżuterię czy samochody. (źródło)
Czytam o platformie CoinPlex, której grupa na Telegramie obejmowała dwadzieścia tysięcy osób. Nagle platforma przestała wypłacać pieniądze. Na początku września zatrzymano 9 osób, które zorganizowały piramidę. Prokuratura wstępnie szacuje szkody na minimum 20 milionów złotych. Na czym polegał przekręt? Nic wyrafinowanego. Użytkownik miał zainstalować aplikację, wpłacić pieniądze a następnie klikać kilka razy dziennie, żeby uruchomić proces „kwantyzacji” i zyskiwać 1,8 procent dziennie.
Kto by nie uwierzył w kwantyzację? Prawda? I w zysk 1,8% dziennie. Rocznie 320 000%! Hej, przecież wszyscy dookoła mówią o magii procentu składanego, więc dlaczego miało by nie działać?
Zyski były jeszcze większe, gdy wciągało się do gry nowe osoby. Łańcuszek świętego Antoniego w wersji WEB 3.0.
Zacytuję kilka wypowiedzi poszkodowanych. Pisownia oryginalna
- Zawoerzylłem skoro Coinplex działał tak legalnie w Państwie. Sądziełem że to fajna okazja. Najgorzej że przekazałem o Coinplex Znajomym. (strata 30 000)
- Zaufanie było ogromne — widziałem na własne oczy, jak kilku znajomych z klubu odbierało pierwsze przelewy. Wszyscy byli podekscytowani, że to ‘prawdziwy projekt’. Wpłaciłem 1 000 zł, bo chciałem zobaczyć, jak to działa. Przez chwilę rzeczywiście konto rosło, ale później wszystko się zatrzymało. Straciłem pieniądze, a najbardziej bolało to, że zrobili to ludzie, których znałem od lat.
- Wierzyłem, że to bezpieczna inwestycja, bo polecali mi znajomi i lokalni liderzy. Wpłaciłem oszczędności z 10 lat pracy. System działał miesiącami, aż nagle wszystko zniknęło. Nikt nie odbiera telefonów, a profile liderów nagle zostały skasowane.
- Mnie osobiście ta tragedia nie dotknęła, ale widzę, co dzieje się wokół. Ludzie zaufali i stracili. Niektórzy wszystko – oszczędności życia, poczucie bezpieczeństwa, wiarę w drugiego człowieka. Najbardziej cierpią ci, którzy weszli na samym końcu. Oni nie mieli już żadnych szans…
Żyjemy w bańce, w której tyle mówi się o edukacji i świadomości, a tymczasem poza bańką świat wygląda nieco inaczej – skoro coś działa, to znaczy, że jest legalne.
Nie istnieje już forum, na którym zwolennicy łatwych pieniędzy dzielili się pomysłami na to, że właśnie pojawił się nowy świetny „schemat”. Uczestnicy wiedzieli, że to pewnie piramida, ale liczyli na szybki zysk, zanim znikną oszuści. Na Facebooku trafiam na kolejne grupy, które polecają kolejne klony CoinPlexa. Z pełną świadomością, że mogą zaraz zniknąć. Obok tych grupy istnieją inne „tu nazwa – poszkodowani”.
Kolejna oszukańcza strona – jestem w Radzie Dyrektorów. W „mojej” spółce różne funkcje pełnią m.in. Marek Zuber, Michał Sołowow, Marcin Iwuć, Tomasz Jaroszek i wiele, wiele innych osób, z których część znam, części zaś w ogóle. Program zajmuje się „AI tradingiem ilościowym” i już ma opinie zachwyconych użytkowników (ze zdjęciami):
„Każdy kolejny miesiąc utwierdza mnie, że to była właściwa decyzja.”
„Największą wartością dla mnie jest praktyczne doświadczenie, nie tylko teoria.”
„Dzięki tej drodze czuję się stabilniej finansowo i psychicznie.”
Strona została zgłoszona przez kilka osób już 2 tygodnie temu do CERT i nadal działa. Mam wrażenie, że narrację o rynku podczas tej hossy na wielu rynkach tworzą oszuści. A my na rynku regulowanym, żyjemy sobie w swojej własnej banieczce, w której „chronimy inwestorów przed podjęciem nieadekwatnego ryzyka”.
Już wyjaśniam. Reklamy w mediach społecznościowych mają milionowe zasięgi. Filmiki i rolki jeszcze większe. Człowiek, który nigdy nie interesował się inwestowaniem i NIGDY nie czytał oferty domów maklerskich, funduszy inwestycyjnych, nie wie, o tych wszystkich zastrzeżeniach i wymaganiach. Klika z ciekawości w jedną z oszukańczych reklam i widzi, że jakiś tam Zalewski pokazuje, że polecał akcje po 4 dolary a teraz ich cena wynosi 40. Algorytmy zaczynają mu podsyłać coraz więcej takich reklam. Traktuje je jako normę. Zaczyna widzieć, że wszyscy zarabiają, a on nie.
Jak mówi jeden z bohaterów powieści Emila Zoli „Pieniądz”:
Byłbym głupcem, gdybym pozwolił, żeby tylko inni zarabiali!
W oszukańczych filmikach, twórcy opowiadają, że wystarczy tylko założyć konto i wpłacić pieniądze. Nie ma ankiet, badań, przesyłania mnóstwa danych. Nasz chętny zaczyna widzieć świat finansów przez ten pryzmat. Och, znów iluzja częstotliwości!
W końcu z ciekawości postanawia się zaangażować. Jest ostrożny więc wpłaca 100 złotych, dolarów albo euro. Klika, jak w CoinPlex kwantyzując swoje pieniądze, albo wykonuje jakieś inne pozorne ruchy, wartości portfela rosną. Zachęcony wpłaca więcej i więcej.
Jak się to skończy już wiemy.
Inny rynek, inna hossa czyli metale szlachetne, a przede wszystkim złoto. Mennica24.pl (Grupa Mennice Polskie), oferowała obietnicę sprzedaży złotych i srebrnych monet oraz sztabek złota. Firma działała bez wymaganej licencji NBP, a mimo tego znalazła chętnych klientów. Oszust zatrzymany kilka miesięcy temu. Do tej pory media donosiły o tym że założyciel Adam S. ma 74 zarzuty oszustwa. Firma nie wywiązywała się ze zobowiązań – brała pieniądze, nie wydając w zamian zamówionych monet i sztabek. Schemat stary jak świat, niedawno wspominałem o nim pisząc o hossie na rynku srebra w latach 80. XX wieku i amerykańskiej spółce International Gold Bullion Exchange (Srebrne złudzenia).
Ludzie przestają umieć weryfikować, co jest prawdziwe, a co nie. Czy wynik 1,8 procenta dziennie, jest możliwy? Skąd mam to wiedzieć? Wygląda zachęcająco. Przestajemy odróżniać, czy teksty, obrazki, filmiki są prawdziwe, czy wygenerowane. Trafiam na filmik, w którym wirtuoz gitary Marcin Patrzałek, wyjaśnia, że nie jest fejkową postacią. Kilka chwil wcześniej, czytam, że AI przejmuje kolejną branżę – zaczyna tworzyć muzykę. Czytelnicy zachwyceni. Będą mogli generować hity, których nikt nie odróżni od prawdziwych. Za kilka lat, każdy prawdziwy człowiek, który potrafi coś zrobić samodzielnie będzie udowadniał, że nie jest fejkiem.
Nie wiem, czy ten tekst przeczyta ktoś poza botami, które później wyrzucą jeszcze komuś innemu potrzebującemu treść według schematu, który zaczynam widzieć w wielu miejscach. Zaczynam się zastanawiać, czy nie robić specjalnie literówek, błędów, żeby udowodnić, że ten tekst napisał człowiek.
Poruszam tak wiele wątków, że również mam nadzieję, że widać to, iż autorem jest niedoskonały człowiek. Zbierzmy jednak wszystko w całość. Oszustwa w sieci narzucają narrację o tym, jak wygląda rynek. Oszukani będą sfrustrowani na wiele lat i nawet jeśli trafią do prawdziwego świata finansów stwierdzą, że to wszystko oszustwo. Nieliczni, którzy na tym rynku są lub zamierzają działać, są sfrustrowani narastającymi ograniczeniami oraz tym, że branża i regulacje nie nadążają za rewolucją AI, między innymi, ze względu na ograniczenia, które sami sobie narzucamy.
Zapomniałem o drugim wątku, który chciałem poruszyć – zbliżającej się katastrofy. Tak wiem, jest mnóstwo czarnowidzów, którzy ogłaszają krach co tydzień. O bańce mówią wszyscy, o przewartościowaniu, zbyt wielkiej iluzji co do AI. Zaczynając ten tekst chciałem właśnie poruszyć wątek, że dla mnie ta nadmierna liczba oszustw, manipulacji czy przekonań o geniuszach tradingu obecnych w mediach społecznościowych, chwalących się wynikami. Do tego dochodzą te wszystkie spółki, które nagle przebranżawiają się w przedsiębiorstwa, które zamierzają się zajmować AI albo obronnością.
To wszystko jest tak ogromnym czerwonym światłem, że zastanawiam się jak to się skończy. Nie będę zgadywał momentu – to nigdy nie ma sensu. Ale z coraz większym zainteresowaniem patrzę na te szaleńczą gorączkę.
We Wspomnieniach gracza giełdowego, J. Livermore’a czytamy
To, co na temat inwestowania mawiał stary baron Rothschild, jeszcze lepiej sprawdza się w spekulacji. Pewnego razu ktoś zapytał go, czy zarabianie pieniędzy na giełdzie jest aż taką sztuką. A on odpowiedział, że wręcz przeciwnie, uważa, że jest to bardzo proste.
– Tak pan mówi, gdyż i bez giełdy jest pan bardzo bogaty.
– Wcale nie – zaoponował Rothschild – znalazłem bardzo prosty sposób i odtąd się go konsekwentnie trzymam. Jeśli się go zna, nie ma nic prostszego niż zarabianie. Mogę panu zdradzić mój sekret. Nigdy nie kupuję akcji w samym dołku i zawsze sprzedaję je zbyt wcześnie!
Ale może zbyt wczesna sprzedaż, już nie działa? Może tym razem jest inaczej? Kto wie, kto wie…
Pozwolę sobie na zakończenie zamieścić cytat z książki z 2003 roku (nie przetłumaczonej na jęz. polski) Jamesa Welsha, You Can’t Cheat an Honest Man: How Ponzi Schemes and Pyramid Frauds Work.
Sprawcy schematów Ponziego kierują się chciwością. W większości przypadków wolą ukraść pieniądze szybko, niż zarabiać je stopniowo. (Tylko wyjątkowy oszust ma dość dyscypliny, by działać powoli; zazwyczaj są raczej prymitywni). Ale liczą też na chciwość swoich inwestorów — to ona sprawia, że ich schematy działają.
Nie można mówić o piramidach finansowych i schematach Ponziego, nie zastanawiając się, czym w tym kontekście jest chciwość — i jak funkcjonuje. Chciwość, która popycha inwestora do głupiej inwestycji w schemat Ponziego, nie zawsze jest oczywista. W epoce, gdy 25-letni projektanci oprogramowania komputerowego mogą z dnia na dzień zostać milionerami, a nawet konserwatywne inwestycje, takie jak fundusze akcji, przynoszą zyski rzędu 30 procent rocznie, wielu ludzi traci poczucie, jak trudno jest naprawdę zarabiać pieniądze.
„Słyszysz, że Bill Gates jest wart 40 miliardów dolarów. Słyszysz o Netscape czy Yahoo!, które wchodzą na giełdę i robią z recepcjonistek milionerki. Słyszysz o facecie, który założył Dell Computer i jest miliarderem — a nie ma jeszcze trzydziestki” — mówi prokurator z Kalifornii. „I zaczynasz wierzyć, że gdzieś tam też musi być szybki sposób na pieniądze dla ciebie. Może nieświadomie, ale w to wierzysz. I to wpływa na twoje decyzje.”
Kiedy wokół krąży dużo pieniędzy, oszuści zawsze się znajdą — chcą zagarnąć część tego tortu. Polegają na chciwości potencjalnych inwestorów. To właśnie ta zależność prowadzi do jednego z kluczowych problemów, z jakimi spotykają się organy ścigania, gdy mają do czynienia z takimi schematami. Często traktują je — podobnie jak prostytucję czy niektóre formy nielegalnych gier hazardowych — jako przestępstwa bez ofiar.
„Istnieje długa tradycja ambiwalencji wobec ‘ochrony’ ludzi, którzy dają się wciągnąć w przekręty” — mówi inny prokurator z Zachodniego Wybrzeża. „Żeby wpaść w łańcuszek listowy czy schemat Ponziego, trzeba być bardzo chciwym i przynajmniej trochę głupim. Jeśli stracisz pieniądze — to cena, jaką płacisz. Nikt nie będzie ci szczególnie współczuł.”
Z drugiej strony, trudno powiedzieć komuś, kto właśnie stracił wszystkie swoje oszczędności życia, że był chciwy i głupi. Szczególnie wtedy, gdy w schemat zaangażowana była jego rodzina lub kościół. Dlatego niektórzy przedstawiciele organów ścigania są bardziej pobłażliwi wobec ofiar Ponziego, dokonując ważnego rozróżnienia między chciwością — którą mogą kierować się zarówno oszuści, jak i inwestorzy — a nieuczciwością, która zazwyczaj cechuje tylko oszusta.
Arthur Lloyd, dyrektor ds. dochodzeń i zarządzania ryzykiem finansowym w Control Risks Group, zwraca uwagę, że istnieją istotne różnice między człowiekiem chciwym a nieuczciwym. Jak mówi:
„Uczciwy człowiek wciąż może być chciwy — i można go oszukać. Bank, który widzi zysk w opłatach, może być chciwy, ale nie zdobywa pieniędzy w nieuczciwy sposób.”
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.


Tylko napisze ze przeczytalem. Nie jestem botem 🙂