„Ten człowiek to najlepsza maszyna do zarabiania pieniędzy. Ma umiejętności analityczne Jima Rogersa, zdolność to tradingu Georga Sorosa i nerwy do obstawiania jak hazardzista w pływającym na rzece kasynie.” Tak 72-letniego obecnie Stana Druckenmillera scharakteryzował Scott Bessent, minister finansów Stanów Zjednoczonych. Tego samego Druckenmillera, który planował karierę jako urzędnik w banku zajmujący się udzielaniem kredytów.
W wywiadzie jaki udzielił Scott Bessent w 2006 r. Stevenowi Drobnemu w książce „Inside the House of Money: Top Hedge Fund Traders on Profiting in the Global Markets” („W domu pieniądza: najlepsi traderzy z funduszy hedge o zarabianiu na globalnych rynkach”) Bessent, który sam zarządzał pieniędzmi dla George`a Sorosa, powiedział że jeżeli chodzi o inwestowanie, to nie Soros jest jego idolem. Najbardziej ceni Stana Druckenmillera. Na Bessencie największe wrażenie zrobiła stabilność jego wyników. W 2006 r., po 25 latach w branży, nie miał on żadnego roku, w którym straciłby pieniądze. Rekordowe wyniki funduszu Quantum George`a Sorosa od 1989 do 2000 r. to także jego zasługa. W tym okresie aktywa wzrosły z 1 mld USD do 20 mld USD, a stopa zwrotu nie spadła. „Soros osiągnął swoje wyniki zarządzając mniejszymi pieniędzmi w czasach, gdy była mniejsza konkurencja na rynku funduszy hedge” – zauważył we wspomnianym wywiadzie Bessent.
Na czym więc polega sekret sukcesu Stan Druckenmillera? Nie jest łatwo to ustalić. Książki na jego temat można policzyć na palcach jednej ręki. A te które wydano, to często niszowe publikacje nie zawierające wielu interesujących informacji. Jedną z tych nielicznych wartościowych jest „The New Market Wizards. Conversations With Americas Top Traders” autorstwa Jacka D. Schwagera z 1992 r., wydana w Polsce w 2012 r. przez Wydawnictwo Linia, pod patronatem Domu Maklerskiego BOŚ, pod tytułem „Czarodzieje rynku. Rozmowy z wybitnymi traderami”. Zawiera wywiad z Druckenmillerem. Przeprowadzający rozmowę podkreśla, że od 1980 r. do początku lat 90. Druckenmiller osiągnął w swoim funduszu Duquesne średnią roczną stopę zwrotu 37 proc. Aczkolwiek Druckenmiller twierdzi, że pierwsze lata nie są porównywalne, ponieważ w połowie 1986 r. całkowicie zmieniła się struktura funduszu. Biorąc ten moment za punkt startu średnia roczna stopa zwrotu to 45 proc.
W wywiadzie Druckenmiller opowiada o swoich początkach w inwestorskim fachu. Pod koniec lat 70. zapisał się na studia doktorskie na wydziale ekonomii University of Michigan. Ale przeszkadzało mu, że program był zbyt teoretyczny. Rozczarowany Druckenmiller rzucił studia w drugim semestrze. Następnie dostał się na program praktyk dla zarządzających w Pittsburgh National Bank. Miał nadzieję, że praca pomoże mu zorientować się, czym będzie chciał się zajmować w przyszłości. Ale większość osób, które brała udział w tym programie chciała zostać inspektorem kredytowym, czyli urzędnikiem w banku odpowiedzialnym za udzielanie pożyczek. Któregoś dnia szef Druckenmillera oświadczył mu, że będzie z niego kiepski inspektor kredytowy, bo za bardzo interesował się funkcjonowaniem firm. Tymczasem inspektor kredytowy był de facto sprzedawcą produktów banku. Druckenmiller wspominał, że zdołowała go opinia szefa, bo miał wrażenie, że dobrze sobie radzi w pracy.
Ale niedługo potem dostał nagle telefon od menadżera z innego działu banku. „Słyszałem, że chodziłeś na University of Michigan. Czy masz MBA?” – tamten zagaił rozmowę. Kiedy Druckenmiler zaprzeczył, tamten odpowiedział: „To nawet lepiej. Przyjdź do mojego działu. Jesteś zatrudniony”. Praca do której w tak dziwny sposób przyszły inwestor został zrekrutowany polegała na analizie akcji banków i spółek chemicznych. Szefem działu inwestycji był niejaki Speros Drelles. I miał dość odważny sposób zarządzania ludźmi. Po roku pracy w jego dziale wezwał wówczas 25-letniego Druckenmillera i oświadczył, że zamierza uczynić go szefem działu analiz spółek giełdowych. Problem polega na tym, że awansował Druckenmillera, a nie jego bezpośredniego szefa, który miał około 50 lat, a w banku pracował od ćwierć wieku. „Wiesz, dlaczego to robię , prawda?” – zapytał go. „Nie” – odpowiedział Druckenmiller. „Z tego samego powodu, dla którego wysyłają 18-latków na wojnę”. „Dlaczego to robią?”. „Bo są oni zbyt głupi, by nie szarżować”.
Następnie dodał, że ceny małych spółek spadały od 10 lat (rozmowa toczyła się w 1978 r.). I jego zdaniem, w ciągu kolejnej dekady będzie miała miejsce hossa na tym rynku. Drelles uważał, że on sam ma „zbyt wiele ran”, podobnie jak jego bezpośredni szef. „Myślę, że będzie z nas świetna drużyna. Będziesz zbyt głupi i niedoświadczony, by wiedzieć, żeby nie próbować kupić wszystkiego”. Przewidywania Drellesa wobec Druckenmillera okazały się trafne. Choć sprawdziły się już po odejściu Drellesa z firmy, które nastąpiło niedługo potem. Wówczas to Shah Iranu został obalony. Druckenmiller uznał, że firma powinna zainwestować 70 proc. pieniędzy w akcje firm naftowych, a 30 proc. firm zbrojeniowych. I taką propozycję przedstawił swoim zwierzchnikom. W wywiadzie przyznał, że nie była to rozsądna decyzja. I że kilka lat później nie odważyłby się tak postąpić z portfelem inwestycyjnym. Bo było to bardzo ryzykowne, ze względu na niską dywersyfikacje. Ale akurat wówczas miał szczęście i wysokie ryzyko, które nieświadomie podjął, opłaciło się. Czy też mówiąc językiem jego szefa Drellesa „zaszarżował, bo był zbyt głupi, by wiedzieć, by tego nie robić”. Portfel zaproponowany przez Druckenmillera wielokrotnie pobił wynik indeksu S&P 500 w tym okresie, a zarządzający w nagrodę dostał w nagrodę posadę szefa działu inwestycji w banku.
To nie koniec zadziwiających zbiegów okoliczności, które przysłużyły się karierze Druckenmillera. W 1980 r. miał on prezentację w Nowym Jorku. Po jej zakończeniu, jedna z osób z widowni podeszła do niego i oświadczyła: ”Jest Pan w banku! Co Pan, do cholery, robi w tym banku!”. „Jak to co? Szczerzę mówią, biorąc pod uwagę moje niewielkie doświadczenie, to ciesze się że w ogóle tam jestem.” „A dlaczego nie założy Pan własnej firmy?” „A jak miałbym to zrobić? Nie mam pieniędzy.” „Jeżeli założy pan własną firmę, będę Panu płacił 10 000 USD miesięcznie tylko za to, żeby mieć prawo z Panem porozmawiać. Nie będzie Pan musiał za tę kasę nawet pisać dla mnie raportów”. 10 000 USD z 1980 r. ma wartość obecnych 38,1 tys. USD, czyli ok. 143 tys. zł. Dla porównania, gdy Druckenmiller zaczynał pracę w banku zarabiał 900 USD miesięcznie. Nawet gdy był już szefem działu inwestycji w banku jego miesięczna pensja to było 4000 USD, a więc znacznie mniej niż dostawałby od tego jednego klienta, tylko za to prawo do rozmowy z nim. Do tego dochodziły jeszcze ewentualne dochody z zarządzania funduszem.
Tak więc w lutym 1981 r. razem z jeszcze jednym analitykiem i sekretarką Druckenmiller założył Duquesne Capital Management. Zaczęli od zarządzania 1 mln USD, z opłat od których mieli 10 000 USD rocznie. W 1982 r. firma zaczęła mieć problemy. Mieli stałych kosztów 180 tys. USD rocznie, a przychody na poziomie 70 tys. USD (1 proc. od 7 mln USD aktywów). Druckenmiller był przekonany, że firma nie przetrwa. Jej aktywa wynosiły ledwo 50 tys. USD. W akcie desperacji udał się do klienta i sprzedał mu 25 proc. firmy za 150 tys. USD. Miesiąc później rozpoczęła się hossa i w ciągu roku środku zarządzane przez firmę wzrosły z 7 do 40 mln USD. W 1983 r. miał miejsce pierwszy kwartał, w którym Druckenmiller zarobił więcej, niż jego sekretarka. I to był już prawie koniec jego kłopotów. W szczególności, gdy hossa znowu ruszyła w 1985 r.
W 2010 r., a więc 4 lata po tym jak Bessent wyraził swój podziw dla niego, Druckenmiller oświadczył, że rozwiązuje swój fundusz i Duquesne Capital Management i zwraca kapitał klientom. Jako powód podał to, że przy rosnącej skali działalności coraz trudniej jest mu osiągać satysfakcjonujące go wyniki. A poprzeczkę ustawił sobie wysoko. W 2010 r. serwis Bloomberg podawał, że w ciągu 30-letniej działalności Druckenmiller miał średnią roczną stopę zwrotu 30 proc. i ani jednego roku, w którym przyniósłby klientom straty. Od tego momentu zarządza już tylko własnymi pieniędzmi. Obecna wartość portfela to ok. 3,3 mld USD. Za ostatnie 3 lata zarobił 109,65 proc.
Jego transakcje, skład portfela i stopę zwrotu można śledzić tutaj. A zainteresowanych osobą Stana Druckenmillera odsyłam do wspomnianego wywiadu z nim w książce „Czarodzieje rynku. Rozmowy z wybitnymi traderami”. Jest tam znacznie więcej wartościowych informacji na jego temat. Warto wiedzieć, jacy inwestorzy inspirują ludzi, którzy kierują teraz Ameryką.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.