Jedyny kapitał, jaki nam pozostaje gdy poniesiemy straty, to zgromadzony kapitał wewnętrzny – nasz charakter, talent oraz siła woli. Aaron Brown
To ciekawe jak często ludzie muszą sobie przypominać, jaka jest rola doświadczenia w życiu. Doświadczenia, czyli sumy wszystkich zdarzeń, z którymi przychodzi nam się borykać – zarówno tymi negatywnymi, jak i pozytywnymi. Dotyczy to również aktywności inwestycyjnej lub spekulacyjnej. Wielokrotnie na blogach pisaliśmy o tym, że jednym z mitów i błędnych przekonań, z którymi musi rozprawić się aspirujący inwestor, jest przekonanie, że za sukcesem na rynku, stoi niesłychanie skuteczna metoda. Przy czym jej skuteczność, intuicyjnie jest rozumiana początkowo, jako metoda, w której większość (a najlepiej wszystkie) transakcji kończy się zyskiem.
Dla wielu graczy, jednym z licznych punktów przełomowych w rozumieniu tradingu jest zaakceptowanie tego, że straty są elementem naszego działania na rynku. Van Tharp wiele lat temu użył metafory oddychania. Przy oddychaniu ważny jest wdech i wydech. Nie da się wyłącznie wdychać powietrza. Trzeba się również go pozbywać.
Tomek Symonowicz w swoim ostatnim cyklu poświęconym stratom również podkreśla ich znaczenie, dla naszego rozwoju, rozumienia, wzmacniania samych siebie. Jak pisze w części 8 (Oswajanie strat, część 8) strata to okazja do nauki, doskonalenia umiejętności, obserwacji procesu.
Aż prosi się, żeby przypomnieć popularny cytat przypisywany Thomasowi Edisonowi
Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem dziesięć tysięcy rozwiązań, które nie zadziałały.
To po prostu doświadczenie. Przez im więcej przejdziemy niespodziewanych, trudnych i negatywnych zdarzeń i sytuacji, tym bardziej jesteśmy w stanie zbudować scenariusz, który przetrwa kolejne sytuacje, nawet takie, których się nie spodziewaliśmy. To zdaje się zresztą jeden z kluczowych elementów rozwoju – zrozumienie, że są niespodziewane niespodziewane, parafrazując Donalda Rumsfelda.
Raporty, które mówią, że coś się nie wydarzyło, są zawsze interesujące dla mnie, ponieważ jak wiemy, są rzeczy znane; są rzeczy, o których wiemy, że je wiemy. Wiemy również, że są nieznane nieznane; to znaczy, wiemy, że są rzeczy, o których nie wiemy. Ale są także nieznane nieznane — rzeczy, o których nie wiemy, że ich nie wiemy.”
Idea „czarnych łabędzi” spopularyzowana przez Nicolasa Taleba, to właśnie owe nieznane nieznane. Sam autor dość mocno irytował się, że cała jego koncepcja nie została zupełnie zrozumiana, gdy po raz kolejny jakiś dział analiz, albo komentator próbował wymieniać „czarne łabędzie, których spodziewamy się w tym roku”.
Wspomniany na początku cytat Aarona Browna z książki Pokerowe oblicze Wall Street jest częścią rozdziału „jak ryzykować” i jak pisze autor – specjalista od zarządzania ryzykiem w tradingu oraz pokerzysta:
zasady te będą odnosiły się do pokera, spekulacji, ślubu i jazdy stopem do Nowego Jorku z pomysłem na karierę aktorską, a także do koncepcji poświęcenia całego życia na opracowanie nowej teorii fizyki, którą wszyscy uważają za szaloną.
W skrócie – do większości decyzji, które podejmujemy w warunkach niepewności. Mam wrażenie, że konieczność wspominania tak często o tym, że negatywne doświadczenia (w tym straty rynkowe) są ważnym elementem budującym całość doświadczeń naszego życie, jest pochodną pewnego trendu ostatnich lat – unikania nieprzyjemnych doświadczeń. Nie chcę tu się rozwodzić nad koncepcjami „płatków śniegu”, „pokoleniem Z” i innych, ale pewne trendy związane z unikaniem „niekomfortowych doświadczeń” są przedmiotem analiz psychologów i socjologów, ponieważ są faktem (patrz: Rozpieszczony umysł, J Heidth, G. Lukianov).
Ale tendencja do tego, żeby zaplanować, kontrolować, rozumieć i przewidzieć własną przyszłość, nie jest pokoleniowa. Jest ludzka. Choć wraz ze zdobywanym doświadczeniem, zaczynamy rozumieć, że zaplanowanie czegokolwiek w stu procentach jest niemożliwe. Bardziej możliwe jest przygotowanie się na to, że „nieznane nieznane” może nam się przydarzyć, choć nie wiemy czym będzie.
Aaron Brown zwraca uwagę na to, że nie można przestać próbować kalkulować ryzyka, nawet gdy nie mamy przydatnych informacji, ale należy unikać ryzykowania na oślep, i nie aktualizowania tych informacji. Stwórz plan B dla swoich optymistycznych planów i oczekiwań, ale pamiętaj, że „plan B to ty”. Banały? Jasne. Dlatego, tak trudno je przyjąć i realizować. Nie lubimy banału. Wolimy wyrafinowane analizy, projekcje, predykcje i co tam jeszcze przyjdzie nam komplikować.
Odwoływałem się do niedawnej notki Tomka Symonowicza, więc teraz przywołam wpis Trystero sprzed kilku dni (Uważaj, czego sobie życzysz). W gruncie rzeczy to znów spojrzenie na ten sam temat, tylko tym razem z innej strony.
A co jeśli uda nam się zrealizować pewne precyzyjne plany, ale – wraz ze zdobytym doświadczeniem – zobaczymy to wszystko z nowej perspektywy i zauważymy, że coś nam umknęło, coś straciliśmy, coś poszło jednak nie tak, choć cel został zrealizowany. Nasi komentatorzy pod tekstem Trystero dołożyli do tego garść własnych refleksji. Mnie zaś przypomniała się historia, którą usłyszałem wiele miesięcy temu od, kolejnego autora blogów, Adama Stańczaka o Jonathanie Clementsie, autorze bloga HumbleDollar. Clements w czerwcu podzielił się informacją o swojej diagnozie raka (The C-word) i to, w jaki sposób jego założenia dotyczące życia na emeryturze, wcześniejszych planów finansowych zostało zweryfikowane. Zwrócę jednak na nowszy wpis Jonathana Clementsa, w którym również zwraca uwagę na to, co stanowi przedmiot mojej dzisiejszej notki, czyli wartości doświadczenia nieprzyjemnych stron rzeczywistości (No regrets).
Doświadczyłem wystarczająco wielu chwil, aby zyskać perspektywę. Każdy ma trudne okresy i może się wydawać, że nie ma w nich nic pozytywnego. Powiedziałbym raczej, że złe czasy uczą nas, kim jesteśmy i popychają nas w stronę bardziej zniuansowanego spojrzenia na świat. Nie, nie miałbym ochoty spędzić kolejnych dziewięciu lat w angielskiej szkole z internatem ani ponownie radzić sobie ze skutkami śmierci mojego ojca, czy przechodzić dwukrotnie przez rozwód. Ale te doświadczenia pomogły mi stać się tym, kim jestem.
Myślę, że każdy z nas, kto jest na rynku ma za sobą doświadczenie negatywne (ogromnej straty), które po jakimś czasie może uznać za „formujące”. Za doświadczenie, które całkowicie odmieniło jego podejście i dało szansę na zbudowanie rozsądnej strategii i metody.
[Foto: Kadr z filmuu W pogoni za szczęściem, 2006, reż. G. Muccino]
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.