To będzie o książce opartej na dość burzliwych faktach z życia tradera, która normalnie powinna przejść bez echa, ale znajduję w niej jednak coś, co warto poddać refleksji.
Chyba bym jej nie kupił, ale pojawiła się w Amazonie na promocji za darmo na czytnik Kindle. Od czasu do czasu robią tam tego typu promocje, sporadycznie wrzucam o nich info na nasz profil X, o ile wiem, że warto tracić czas.
Konkretnie chodzi tym razem o:
David Hale „Cash Rules: Reminiscences of a Day Trader”
Nawet do czytania jakoś nie mogłem się zmusić, miałem stos innych lektur w kolejce. Pomógł przypadek – jeden z amerykańskich traderów na X podał dalej informację, że firma prop-tradingowa w Polsce poszukuje do pracy traderów. Gdy sprawdziłem szczegóły okazało się, że to firma autora książki, o której mowa. Zaciekawiony wziąłem się za lekturę i przyznam, że zostałem wciągnięty.
Postanowiłem zrobić małą prezentację, ale uprzedzam, że książka dostępna jest tylko po angielsku, choć to w dobie automatycznych tłumaczy już nie problem, i że w poniższym tekście mogę zrobić jakieś mini spoilery.
***
Autor jest z pochodzenia Anglikiem, który młodość spędził w USA, by następnie faktycznie wylądować w Polsce i tu dzieje się ok 30% akcji. Jeśli czyta nasze blogi – pozdrawiam, podziwiam za upór i życzę już tylko samych zyskownych lat na rynku!
Całe jego życie i narracja w książce kręci się albo wokół hazardu albo giełdy. Na nieszczęście oba światy się u niego przeplatają. Zaczynał już w dzieciństwie obstawiać w grach pieniężnych, a skłonność tę dosłownie wyssał z mlekiem matki. Potem były kasyna i z nich prostą drogą do tradingu. Nie chcę za dużo zdradzać, ale zaczynał również od firmy prop-tradingowej, czyli takiej, w której obraca się na giełdzie kapitałem właściciela za wynagrodzeniem będącym częścią zysków. Potem przechodził na własny rachunek, wracał do prop-tradingu, prowadził wokół tego wszystkiego własny biznes, imał się zajęć pobocznych.
Clou tej kariery obraca się wokół 3 istotnych dla końcowych wniosków faktów:
1. Okresy super zyskowności przeplatały mu się z czasami bankructw.
2. Z dołka zawsze i tak wracał do tradingu, ponieważ nic innego nie potrafił dobrze robić, a do tego miał niezachwianą pasję.
3. Trading to u niego zawsze skalpowanie i day trading, najpierw na akcjach, potem krypto; nie potrafił się odnaleźć w żadnym innym stylu niż tylko szybkie transakcje.
Nie zdradzę jak się to kończy, ale generalnie większa część opowieści sprowadza się do pasma strat, popełnianych błędów w życiu i w tradingu, upadków częstszych niż wzlotów, balansowania na finansowej krawędzi, mizernej egzystencji, pakowania się w kłopoty. Kompletny antywzorzec można by podejrzewać.
Jest jednak w tej historii coś, o czym warto wspomnieć, inaczej zapomniałbym o lekturze 5 minut po jej zakończeniu. Dokładnie chodzi o 3 zjawiska:
1. Zmienność
Normalnie inwestorzy od niej uciekają. Tymczasem dla traderów to jedyna pożywka do skutecznego działania. Gdy jej brak, trading praktycznie umiera. Pojawia się jednak niezmiernie rzadko w wystarczającej ilości, głównie podczas mocnych przesileń typu krach czy epidemia.
2. Przewaga
Autor nazywa ją w dość oryginalny sposób, którego nie znałem: glitch, czyli usterka, zakłócenie, anomalia. Chodzi o to, by znaleźć na wysoce efektywnym rynku taki oryginalny i powtarzalny wzorzec, który można systematycznie eksploatować z zyskiem. Nie ma ich wiele i nie są łatwe do wytropienia. Bez nich autor praktycznie wpadał w pętlę strat. W książce pojawiają się opisy kilku ciekawych ‘glitches’. Ja sam szukam ich na wykresach, on raczej w faktycznie pojawiających się anomaliach, głównie związanych z płynnością.
3. Prognozowanie
Ściśle powiązane z poprzednim punktem. Autor przyznaje, że nie potrafi prognozować i jest przekonany, że rzadko kto to potrafi. W tym układzie jedyną pożywką dla jego sukcesu inwestycyjnego jest znajdowania glitcha i systematyczne, zdyscyplinowane wykorzystanie go. W jego wykonaniu to była faktycznie jedyna droga do pokaźnych zysków, choć mocno wyboista, dzięki czemu wprowadza do książki dramaturgię i emocje.
Zakończę cytatem z książki, który dobrze oddaje jej ducha:
„To nie utrata pieniędzy powoduje najwięcej bólu, raczej rozczarowanie własnym występem; wstręt do samego siebie przychodzi naturalnie, gdy brak dyscypliny kosztuje tysiące dolarów.
Oznacza to, że nie tylko dni stracone mogą boleć. Może to zabrzmieć nawet bezdusznie, ale zarobienie dziesiątek lub setek tysięcy dolarów może być równie bolesne, a może nawet bardziej bolesne, jeśli trader źle wykona swoją inwestycję i zbyt wcześnie zamyka pozycję. Z mojego doświadczenia w branży wynika, że trader bardzo rzadko jest zadowolony ze swoich wyników, zarówno wygranej, jak i przegranej.
Handel może wymagać poświęceń psychicznych i fizycznych; siedzenie przed szeregiem monitorów komputerowych i codzienna walka w ekstremalnej grze wojny psychologicznej przeciwko rynkom jest bardzo niezdrowe. Przyznaję, że może nie zawsze radziłem sobie najlepiej z traumą tradingową, ale nawet najbardziej nastawiony na Zen trader nie może uciec od tej branży bez odrobiny blizny. Kiedy mam szczęście spotkać odnoszącego sukcesy tradera, nie imponują mi jego zyski – ale fakt, że był w stanie przetrwać psychicznie w tej brutalnej branży.
Przetrwałem także tam, gdzie zdecydowana większość zawiodła. Spośród 95%, którym nie uda się zostać traderami, większość wyjdzie z tego stosunkowo bez szwanku lub nawet odejdzie z lepszym życiem dla zdobycia doświadczenia. Handel nie tylko edukuje na rynkach, ale psychologiczne wyzwania tej branży zazwyczaj sprawiają, że jest się silniejszym psychicznie. Potraktuj trading jako kosztowny kurs psychoterapii lub metodę budowania odporności psychicznej.
Niestety, inni nie mają tyle szczęścia. Niektórzy wychodzą z załamaniem finansowym, a następnie dźwigają traumę psychiczną, która naturalnie się z tym wiąże. Inni uzależniają się od pośpiechu, jaki może zapewnić handel i dają się złapać na pogoni za coraz większymi szczytami. Nasze ciała są okrutnie zaprogramowane, aby zapewnić mózgowi dawkę dopaminy, gdy uprawiamy hazard lub wchodzimy w ryzykowną transakcję, ale gonienie za tym uczuciem dużych sum pieniędzy jest niezwykle niebezpieczne.”
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.