Słynny filmowo-książkowy „Big short” Michael Burry ponownie zdobywa social media swoim ostrzeżeniem o bańce AI. Czy to, że jest postacią z obszaru pop-finansów, wystarczy, by egzaltować się jego wypowiedziami? Czy trzeba dostrzec w nim raczej przenikliwego prognostę?
Burry zdobył rzesze kibiców swoim uporem grania przeciw rynkowi podczas bańki nieruchomości w USA w 2007, co opisał M. Lewis w swojej bestsellerowej książce „Big short” („Wielki szort” w Polsce), sfilmowanej potem, co przeniosło Burry’ego do grona legend. Tym samym każde z jego rzadkich wystąpień jest powszechnie komentowane, choć jego wypowiedzi o nadchodzących spadkach zwykle nie sprawdzały się w ostatnich latach. Guru, kanarek w kopalni, wizjoner czy może po prostu celebryta?
Jak dla mnie to przede wszystkim to ostatnie, ale nie można zaprzeczać, że spełnia też swoistą rolę kanarka w kopalni (ostrzeganie).
Najnowsze jego ostrzeżenie wszędzie komentowane (po tym, że AI to bańka), to zarzut kierowany przeciw spółkom technologicznym w związku z praktyką “wydłużonej amortyzacji”. O co chodzi?
Burry wskazuje, że spółki technologiczne („hiperskalerzy” – duże firmy cloud/AI) kupują ogromne ilości sprzętu (np. karty graficzne Nvidia, serwery) z cyklem produktowym 2-3 lata, a mimo to w księgowości przypisują tym aktywom okres użyteczności np. 5-6 lat, co jego zdaniem jest nieadekwatne.
Wydłużanie okresu amortyzacji oznacza mniejsze roczne koszty amortyzacji. Jeśli okres użytkowania zostanie wydłużony, to roczna amortyzacja będzie niższa. Zatem w danym roku spółka obciąży wynik mniejszym kosztem amortyzacji, co prowadzi do wyższego zysku netto. Burry określa to jako „artificial boost” (sztuczne podwyższenie zysku).
Burry szacuje, że między latami 2026–2028 spółki technologiczne mogą zaniżyć wartość amortyzacji o około 176 mld USD – co oznacza, że zyski mogą być o tyle zawyżone. Przy konkretnych firmach wygląda to tak, że np. Oracle Corporation mógłby zawyżać zysk o ok. 26–27 % do 2028 r., a Meta o ok. 20–21 %. Burry stawia sprawę radykalnie i nazywa taką praktykę „jedno z bardziej powszechnych nadużyć współczesnej epoki”.
Teoretycznie powinno to skłonić rynek do przeceny akcji big-techów, co stało się w ostatnich dniach, choć niekoniecznie z jego powodu. Nie ma jak dotąd oficjalnego audytu, który potwierdziłby masową manipulację amortyzacją w tych firmach, a spółki mogą mieć uzasadnione powody wydłużenia okresu użytkowania, kwestia, czy te powody są ekonomicznie wiarygodne lub transparentne. Albo wyjdzie to za te 2-3 lata, albo spółki w końcu jakoś to skomentują już teraz, albo to tylko kapiszon. Póki co nie ma żadnych komunikatów, za to w socjalach sporo kontrargumentujących analityków.
Burry twierdzi, że więcej powie 25 listopada. Póki co wyrejestrował swoją firmę Scion spod nadzoru, a 25-tego prawdopodobnie ruszy z blogiem. Ma to sens o tyle, że do tej pory nadzór sekował go za wypowiedzi w socjalach, więc co chwilę zawieszał konto, a teraz będzie mógł komentować bez ogródek i analitycznie, zamiast wypuszczać bączki pod hasłem SELL. Może to faktycznie będzie jakaś wartość dodana zamiast psucia reputacji nietrafionymi rekomendacjami.
Zabawne w tym wszystkim jest to, że on tą amortyzacją zwrócił uwagę na najmniej chyba ważny problem biznesu technologicznego, który boryka się z wieloma innymi, ogromnie ważnymi czynnikami ryzyka (monetyzacja AI, konkurencja, regulacje, energochłonność, marne przychody, słabe wdrożenie), które mogą być bardziej znaczące dla zyskowności.
Ma w tym znaczenie to, że Burry posiada krótkie pozycje w Nvidii i Palantir. Są to opcje put (na spadki) otwierane w poprzednim kwartale, które obecnie przynoszą straty. Na szczęście ich zapadalność to dopiero 2027 rok, więc być może uda mu się wyjść z zyskiem zanim stracą one na wartości.
Tak wygląda to na wykresie Nvidii. Zaznaczyłem okres, gdy on otwierał te opcje i jak widać bieżący kurs jest tylko ciut powyżej, co oznacza małe straty:

Co przypisać działaniom Burryego na plus a co na minus?
Zalety jego działań:
– Skłania do refleksji nad ryzykiem rynkowym
Burry wielokrotnie ostrzegał przed „bańkami” w różnych segmentach – np. rynku indeksów pasywnych, spekulacji (kryptowaluty, akcje memowe) czy teraz rynku AI.
Nietrafnie, ale zawsze to sygnał dla inwestorów: zastanów się, czy ryzyko faktycznie nie jest podwyższone. To może prowadzić do bardziej przemyślanej alokacji i ostrożności.
– Skin in the game
Burry nie tylko mówi, ale on też działa, stąd np. pozycje krótkie na wybrane spółki lub rynki.
To może być inspiracja, inwestorzy mogą głębiej analizować fundamenty, unikać automatycznych nawyków i myśleć samodzielnie. Poza tym nic tak nie uwiarygadnia tradera jak jego zaangażowanie w to, co rekomenduje.
– Wczesne ostrzeżenie może dać przewagę
Jeśli ostrzeżenie okaże się trafne i inwestor zdąży odpowiednio się dostosować (np. zmniejszyć ekspozycję, zabezpieczyć pozycje), może uniknąć większych strat. Tak było w kryzysie subprime w 2008 roku.
– Żółta kartka dla spółek
Burry jest poniekąd tym, co Hindenburg Research, czyli spółka, która negatywnym raportem i krótkimi pozycjami chciała zatopić LPP. Zawsze lepiej, jeśli są tacy strażnicy rynku, problem bywa z ich wiarygodnością, czyli nie zawsze fakty zgadzają się z rzeczywistością.
Wady jego działań:
– Deprecjacja ostrzeżeń
Burry od lat ostrzegał m.in. przed krachami akcji i kryptowalut. Jednak jeśli rynek nadal rośnie lub korekta nie nadchodzi, ostrzeżenie może być postrzegane jako fałszywy alarm, co niestety obniża jego wagę dla inwestorów, a sam Burry staje się postacią kreskówkową.
– Ryzyko bycia przesadnie niedźwiedzim
Jeśli ktoś reaguje na te ostrzeżenie przez całkowite wycofanie się z rynku lub bardzo defensywne ustawienie, może ominąć dobre okazje wzrostowe lub wprost stracić na krótkich pozycjach i przy okazji nabawić się frustracji.
– Psucie rynku prognostyków
Jak widać nawet wybitny inwestor może się mylić co do momentu w czasie czy dokładnego wybrania spółek, które ucierpią. Zresztą i podczas słynnej bańki nieruchomości ledwo uniknął bankructwa.
W jakiejś mierze możliwy jest efekt samospełniającej się przepowiedni lub manipulacji percepcji, ale to działa krótko. W zamian buduje złą prasę dla wszystkich tego typu prognostyków-celebrytów. Na tyle, że jeśli kiedyś się nie pomylą, rynek i tak im nie będzie ufać.
***
Ostrzeżenia Burry’ego mogą nadal działać jak alarm przeciwko nadmiernemu entuzjazmowi. Mogą przyspieszyć delewarowanie, zmienić nastawienie graczy, zwiększyć ostrożność. Dla mnie za dużo w tym celebryctwa. W dzisiejszych czasach bywa ono lepszą monetą niż rzeczywiste inwestycje, pytanie czy Burry umie to wykorzystać. Ale poza tym dla mnie pozostają te alerty tylko ciekawostką.
–kat—

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.