Firma zajmująca się tworzeniem pluszowych zabawek na zamówienie „Build-a-Bear” przyniosła inwestorom w ostatnich pięciu latach wyższą stopę zwrotu niż Nvidia, Palantir czy Microsoft. Podobny pomysł w Polsce, pod nazwą „Fabryka miśków”, wprowadził Smyk, który 7 listopada miał zadebiutować na giełdzie w Warszawie. Ale po zebraniu zapisów na akcje od inwestorów z debiutu zrezygnował.
Firma „Build-a-Bear” wzbudziła w ostatnich tygodniach entuzjazm w amerykańskich biznesowych mediach. Pisał o niej m.in. „The Washington Post” czy „The Motley Fool”. Ten ostatni portal jest przekonany, że pomimo imponującego wzrostu firma jest ciągle śmiesznie tania w porównaniu do perspektyw zysków jakie oferuje. Twórcą „Built-a-Bear” jest niejaka Maxine Clarke. W momencie tworzenia firmy miała ona 25 lat doświadczenia w handlu, zaczynając w 1972 r. w sieci domów towarowych May Department Stores. Jak podaje portal fundinguniverse.com, tam pracowała w różnych działach, ale najlepiej wychodziło jej to co robiła w dziale marketingu dla dzieci. W szczególności zajmowała się wprowadzaniem na rynek produktów licencjonowanych, czyli głównie bazujących na popularnych filmach.
W 1992 r. została szefem Payless ShoeSource spółki zależnej May Department Stores. W niej wprowadzała na rynek buty nawiązujące do popularnych filmów. Dzięki tej pracy w 1995 r. znalazła się na liście „30 najpotężniejszych ludzi w branży sklepów detalicznych” opublikowanej przez branżowy magazyn „Discount Store News”. Rok później Clark rzuciła pracę na etacie, by wykorzystać ponad 20 lat doświadczenia w sprzedawaniu produktów dla dzieci na stworzenie własnego biznesu. Inspiracją były dla niej były doświadczenia jakie pamiętała ze swojego dzieciństwa.
Takie jak pokazy mody dla dzieci, czy imprezy na dachy budynku dla najmłodszych, organizowane przez dom handlowy Budines w mieści Colar Gables, na Florydzie, gdzie przyszła menadżerka mieszkała jako dziecko. Clarke przygotowała trzy pomysły na własny biznes, a następnie skonsultowała je z grupą doradców, składającą się z dzieci od 6 do 14 roku życia. Entuzjastyczna reakcja małolatów na pomysł tworzenia pluszowych zabawek na zamówienie przekonał ją, by ten właśnie pomysł zrealizować. Dodatkowymi powodami były wysokie marże na „misiach”.
Zdjęcie 1. Sklep sieci Build-a Bear w Southern Park Mall w stanie Ohio w USA
Źródło: Larry Hachucka/CC BY 4.0
Pierwszy sklep otworzono w październiku 1997 r. w galerii handlowej Saint Louis Galleria, w Richmond Heights w stanie Missouri. Pieniądze na jego otworzenie oraz zaprojektowanie koncepcji sklepu – 750 tys. USD – pochodziły z prywatnych oszczędności autorki pomysłu. Było to 80 proc. jej zaskórniaków. Sklep został zaprojektowany w taki sposób, by być szczególnie atrakcyjny dla dzieci poniżej 12 roku życia. Przy wejściu do sklepu stały dwie wielkie figurki pluszowych misiów, męskiego i żeńskiego, trzymających igłę i mające naparstki zamiast kapeluszy. W sklepie dzieciaki mogły dotknąć miękkiego wypełnienia do wypełniania misiów, czyli materiałów z których robiono ich „skórę”.
Pierwszy sklep okazał się być takim sukcesem, że w czasie przedświątecznym wprowadzone numerki do kolejki. Misie kosztowały od 10 do 25 USD, a ich ubranka od 3 do 10 USD za sztukę. W ciągu niespełna trzech miesięcy do końca 1997 r. ten jeden sklep wygenerował 377 tys. USD, znacznie powyżej prognoz. Clarke od początku planowała, że „Built-a-Bear” miało być siecią. Chciała otworzyć 100 sklepów w ciągu pięciu lat. Koszt otworzenia jednego sklepu to było 500-700 tys. USD, a przynosił on średnio 2 mln USD rocznego przychodu. W efekcie menadżerka nie miała problemu na pozyskanie finansowania na rozwój sieci od Kansas City Equity Partners, Windsor Capital i Walnut Capital Partners. W otwieranych sklepach sprzedaż w przeliczeniu na stopę kwadratowa powierzchni sklepu wynosiła 700 USD, podczas gdy średnia w kraju to było 350 USD.
Clarke monitorowała zainteresowanie klientów i szybko reagowała na ich życzenia. Dlatego początkową ofertę misiów rozszerzono o inne pluszowe zwierzęta, takie jak konie, koty czy żółwie. W 2001 r. firma miała 72 sklepy w 30 stanach i 107,3 mln USD przychodów. W 2004 r. weszła na giełdę papierów wartościowych. Kluczem do wysokiej stopy zwrotu w ostatnich latach jest to, że cena akcji „Built-a-Bear” przez większość czasu po 2009 r. oscylowała w przedziale 5-15 USD, by w pandemii spaść na chwilę poniżej 2 USD. Po 2009 r. firma miała coraz większy problem, by wykazywać zyski. W 2012 r. wygenerowała 48 mln USD strat. W 2018 r. strat wyniosły 18,5 mln USD, w 2019 r. 12,65 mln USD, a w 2020 r. 23,39 mln USD.
Związane to było z paniką wśród inwestorów, którzy w początkowym okresie rozprzestrzeniania się COVID-19 byli przekonani, że handel detaliczny idzie na dno. W 2013 r. na emeryturę zdecydowała się odejść założycielka spółki przekazując stery firmy w ręce menedżerki Sharon Price John. Ta rozszerzyła listę pluszowych zabawek bazujących na licencjach z seriali i filmów takich jak „The Matrix”, „Gremlins”, „Deadpool”, „Friends”. Hitem okazała się pluszak Grogu oparty na postaci baby Yody z seriali „The Mandalorian” dziejącym się w świecie „Gwiezdnych Wojen”. W efekcie odsetek nastolatków i dorosłych klientów wzrósł z 25 proc. w 2013 r. do 40 proc. obecnie.
Wykres 1. Stopa zwrotu z akcji firmy Build-a-Bear na tle stopy zwrotu z akcji Nvidia, Palantir i Microsoft w ostatnich 5 latach
Źródło: Google Finanse
Nowa prezes rozwinęła także sprzedaż on-line. Jej udział wzrósł z 5 proc. w 2012 r. do 20 proc. obecnie. Ale najważniejsza zmiana polegała tym, że nowa menadżerka rozwinęła część firmy – Build-A-Bear Entertainment – zajmującą się tworzeniem własnych historii z pluszowymi stworzeniami w roli głównej. Build-A-Bear Entertainment zawarła umowę z firmą producencką Reese Witherspoon Hello Sunshine na wyprodukowanie nowej wersji klasycznej „Opowieść o trzech niedźwiadkach”, znanej także jako „Złotowłosa i trzy niedźwiadki”. Firma ma także umowę na produkcję filmów z Sony .
Pomysł tworzenia miśków na zamówienie próbuje w Polsce wprowadzić Smyk, który 7 listopada miał zadebiutować na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Nie zadebiutuje, bo jak podała firma w komunikacje „nie byliby oni w stanie przeprowadzić transakcji na warunkach satysfakcjonujących dla spółki i akcjonariusza sprzedającego”. Można z tego wnioskować, że inwestorzy nie byli skłonni zapłacić za akcje spółki tyle, ile życzyli sobie jej obecni właściciele. A to oznacza, że nie widzą oni szans, by pomysł na produkowanie pluszowych zabawek na zamówienie miał w Polsce takie szanse na rozwój jak „Build-a-Bear” w USA. Dlaczego nie?
Szukałem informacji na ten temat w prospekcie emisyjnym spółki, ale na 543 stronach dokumentu słowa „Fabryka miśków”, bo tak nazywa się ten projekt w Smyku, nie padają ani razu. W internecie najstarsze wzmianki na ten temat jakie znalazłem pochodzą z 2012 r. Ale o ile dobrze rozumiem nie jest to stała część sklepów Smyk, ale akcja która od czasu do czasu pojawia się różnych sklepach sieci. Można z tego wnioskować, że u nas pomysł nie odniósł takiego sukcesu jak w Ameryce. Przykład „Build-A-Bear” pokazuje jednak, że można zbudować wysoce dochodowy biznes związany z produkcją pluszowych zabawek na zamówienie, ale samo zaoferowanie takiego produktu w sklepie nie wystarcza. Firma musi stworzyć historię, świat, doświadczenie, którego zabawki będą tylko jedną z części. Świat muszą wykreować filmy, seriale, gry komputerowe. Świat do którego człowiek wejdzie mając kilka czy kilkanaście lat i którego nie będzie chciał opuścić do końca życia.



Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.