Największa rzeź w historii na rynku kryptowalut i tzw. altcoin’ów jest sygnałem pokoleniowej zmiany, jaka zachodzi po stronie inwestorów indywidualnych. Niestety, możemy mówić o zmianie na gorsze, która wielu będzie kosztowała szanse zostania wolnym finansowo.
W dyskusji o krachu wywołanym przez Donalda Trumpa w weekend 10-12 października umyka gdzieś fakt, iż wiele ofiar rynku krypto naprawdę trudno nazwać inwestorami. W mojej opinii – i piszę to jako osoba, która przez wiele lat myślała i działała na rynku jako spekulant i naprawdę nigdy nie wyszła do końca z tego położenia – trudno ofiary kryptokrachu nazwać spekulantami. W tych działaniach było najwięcej banalnego hazardu, który nie ma nic wspólnego ze spekulacją.
Spekulacja jest stosunkowo cywilizowanym zajęciem nawet na rynkach futures i opcji, które mają daty wygaśnięcia, dają się wyceniać różnymi metodami wypracowanymi przez dekady. W wielu przypadkach, naprawdę trudno nawet porównać spekulację na rynku walutowym ze spekulacją kryptowalutami, choć w jednym i drugim wypadku używa się pojęcia waluty. Możliwe, że dla bezpieczeństwa ludzi należałoby znaleźć jakąś inną nazwę, bo ze spekulacją na walutach ma to niewiele wspólnego.
Waluty zakorzenione są w obrocie gospodarczym i poddają się jakimś trendom w polityce banków centralnych, polityce budżetowej czy banalnemu wzrostowi gospodarczemu. Nie mówiąc już o stosunku do ryzyka, który pozwala umiejscowić walutę w tak banalnych podziałach, jak waluty rezerwowe, waluty gospodarek wschodzących czy waluty państw, których siłą jest np. eksport surowców. Kilka lat doświadczenia w analizach takich zmiennych starczy, żeby mieć pojęcie, na jakim rynku operuje się kupując np. dolara australijskiego i czym różni się od powiedzmy liry tureckiej.
W przypadku krypto – a zwłaszcza tzw. altcoin’ów – które kilka dni temu dosłownie wycięły z rynku miliony ludzi, żadna z takich analiz nie działa. Narzędziem do gry z lewarem w nadziei, że nie zabije nas jakieś wahnięcie zanim rynek urośnie jest banalna modlitwa. Reszta musi opierać swoje szanse na zwycięstwo operując w oparciu o miraże wygrywające z zdrowym rozsądkiem. To nie są narzędzia, których używają inwestorzy, analitycy czy nawet spekulanci. To są narzędzie ze świata, który nie ma żadnego związku z inwestowaniem czy spekulacją.
Myślę, że potrafię zdiagnozować – przynajmniej na poziomie hipotezy roboczej – korzenie popularności tego hazardowania się na rynku krypto. Banalną odpowiedzią jest oczywiście chęć szybkiego zarobku, ale na poziomie elementarnym mamy raczej do czynienia z układem sił, w którym inwestowanie zlało się jakoś z grami komputerowymi. Gamifikacja inwestowania zdaje się być elementem, który jest jakoś pomijany w analizowaniu przyczyn popularności hazardowania się ludzi w sposób, który nawet najbardziej agresywnym spekulantom nie przyjdzie do głowy.
Dlatego trzeba przypominać, iż mimo pojawienia się mody na krypto, zasady inwestowania nie uległy zmianie. Niezależnie od tego, czy inwestujemy czy spekulujmy przez telefon stacjonarny, komputer czy iPhone’a zasady sprzed lat pozostały takie same. Patrzenie na budowanie majątku w długiej perspektywie, kontrola ryzyka i dobieranie instrumentów do sytuacji inwestującego były takie same w połowie XX wieku i będą takie same w połowie XXI wieku. Im wcześniej odrobicie powyższą lekcję, tym mniej stracicie czasu i pieniędzy.
Nie zapominajcie też, że w realu macie tylko jedno życie. Na rynku mamy powiedzenie, że bogatym trzeba zostać tylko raz. Później pieniądze zaczynają zarabiać się w pewnym sensie same, a od pewnego pułapu zarabia się więcej, niż można wydać. Oczywiście, jeśli waszym celem jest Ferrari w przyszłym tygodniu, to klasyczna branża inwestycyjna nie ma wiele do zaoferowania. Jeśli jednak waszym celem jest raczej posiadanie miliona niż jego wydanie, to Wall Street wypracowała sposoby na dotarcie do tego celu ścieżkami pozbawionymi zabawy.

3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Nie rozumiem artykulu. Tzn rozumiem jakies przeslanie, ze krypto be i zlo. Ale nie rozumiem wnioskow i argumentow. Jest popyt na takie uslugi, to jest podaz. Moze niektore gieldy krypto sa prostsze w obsludze i zrozumieniu niz swiat akcji, futures, nie mowie o opcjach. Chyba jakas potrzebe spelniaja krypto, bo inaczej by nie istnialy?
Nie ma prostszej rzeczy w świecie inwestycji niż ETF na najpopularniejsze indeksy.
Przede wszystkim nowe pokolenie inwestorów nie przyjmuje do wiadomości, że inwestowanie wymaga pewnego nakładu pracy. Chcą mieć pieniądze szybko i bez wysiłku.