Regularnie czytam ostrzeżenia „KONIEC JEST BLISKI”. To znaczy jest to w bardziej stonowanej formie – SI odbiera pracę kolejnym branżom, a przedsiębiorcy zastanawiają się, jak to zastąpić pracowników, tańszymi i efektywniejszymi procesami, za które będzie odpowiedzialna technologia.
I przyszedł mi do głowy Henry Ford, który ponad sto lat temu, sprytnie wykombinował, że najlepszymi klientami jego produktów mogą być jego pracownicy. Był w tym swego rodzaju spryt, jednak później świat się zaczął komplikować. Korporacje zachodnie zaczęły przenosić produkcję do krajów, gdzie mogły płacić grosze, pracownikom, których z całą pewnością nie było stać nie tylko na samochody przez nich składane, ale również szyte jeansy, buty, czy luksusowe torebki. Ale było stać konsumenta zachodniego. Minęło kilka dekad i znaleźliśmy się w ciekawym momencie.
Pracownik nie jest potencjalnym klientem, ale kosztem do cięcia. Globalizacja i automatyzacja procesów sprawiła, że zarządzający firmami, rzadko są właścicielami, nie tylko nie widzą swoich robotników i pracowników (zwłaszcza jeśli są gdzieś daleko), ale konsument jest dla nich jakąś anonimową siłą w tabelkach Excela. Tylko pojawia się jeszcze jeden problem, pracownik-koszt, przestaje być konsumentem. W świecie, w którym wielu z nas zostanie zastąpionych przez algorytmy, roboty, sztuczną inteligencję, nie będziemy zarabiali pieniędzy, a więc tym bardziej nie wydamy ich na dobra konsumpcyjne. Mam w głowie te wszystkie filmy i powieści SF – gdzie świat dzieli się na elitę oraz biedotę, próbującą żyć z handlu (również własnymi organami), czy zdobywanych w taki, czy inny sposób – kredytami. Bladerunner – luźno oparty na opowiadaniu P. K. Dicka, Jego powieści. Pianola – K. Vonneguta, czy nawet Nowy wspaniały świat A. Huxleya, wszystkie na swój sposób były zapowiedzią obecnego świata. Na długo przed mediami społecznościowymi, czy nawet Windowsami.
Czytałem niedawno zbiór esejów Barbary Ehrenreich Gdybym wiedziała (recenzja na speculatio.pl)i uderzył mnie tekst z 1986 roku „Czy los klasy średniej jest przesądzony”. Ehrenreich pisze w nim o ubożeniu, a wręcz zanikaniu klasy średniej. Zjawisko, o którym od czasu do czasu mówi się dziś było już czterdzieści lat temu. Teraz jest tylko gorzej.
Ale jest jeszcze inny paradoks. Najbardziej pożądanym zawodem jest bycie influencerem. Miliony osób na świecie sprzedają swój czas, energię, wizerunek, pomysły, żeby tylko zostać zauważonym w sieci. Bo gdy zostaną zauważeni, to będą oglądający, lajki, wyświetlenia, subskrypcje. A jak będzie to wszystko, to przyjdzie pan Henry Ford i da samochód, za drobną reklamę. No może dziś już nie pan Ford, tylko inni. W zasadzie dostają reklamę za darmo, a ci, którym się udało zyskują naśladowców, którzy widzą, że to szansa na zdobycie upragnionych przedmiotów. W serialu „Czarne lustro” odcinek „Piętnaście milionów” opowiada trochę o takim świecie.
Po świecie, w którym pracownik mógł kupić samochód produkowany przez firmę, w której pracował, nadszedł świat, w którym za darmo udostępniamy swój czas i energię, żeby nas ktoś zauważył, a wtedy być może również będziemy mogli pozwolić sobie na konsumpcję. Ford płacił ludziom, by mogli kupować jego auta. Korporacje social mediów dostają od nas pracę i reklamę za darmo – a my jeszcze się o to bijemy
Skoro już jesteśmy przy klasyce, to w zasadzie zapowiedzią współczesnego końca świata jest scena z filmu Dzisiejsze czasy z 1936, w której robotnik grany przez Ch. Chaplina „pożerany” jest przez technologię.
[Foto: kadr z filmu „Dzisiejsze czasy”]

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.