Rynki wchodzą właśnie w finałowe sesje maja, więc jak bumerang powraca pytanie o zasadność wyjścia przed okresem wakacyjnej flauty i tradycyjnej smuty. Paradoks tegorocznego pytania o „Sell in May” polega też na tym, iż to był wyjątkowo ciepły – dla rynków akcji – miesiąc.
W obecnej sytuacji pisanie pochwał z wyprzedzeniem dla giełd, gdy prezydent USA potrafi kilkoma zdaniami odebrać lub dołożyć indeksom tygodniową zmianę, jest zadaniem dla odważnych. Niemniej, niemiecki DAX zyskuje w maju 6,9 procent, gdy francuski CAC rośnie o 3,2 procent. Na Wall Street DJIA zyskuje blisko 3 procent, gdy S&P500 rośnie blisko 5 procent przy zwyżce Nasdaqa Composite o niemal 8 procent. Dla ostatniego indeksu oznacza to grę o najlepszy miesiąc od listopada 2023 roku, gdy zwyżki DAX-a czy S&P500 lokują się w gronie najlepszych miesięcy – odpowiednio – od stycznia lub listopada.
Wszystko to w kontekście, który trudno nazwać naprawdę optymistycznym. Pytania o stagflację w USA są stale obecne. Wątpliwości, co do wpływu wojny celnej na gospodarkę będą wisiały nad światem przez miesiące. Nie wiemy, co stanie się z inflacją i jak ukształtuje się polityka monetarna amerykańskiej Rezerwy Federalnej po okresie wait&see. Wojna rosyjsko-ukraińska też jakoś nie chce zmierzać do końca. W zarysowanym układzie sił pytanie o „Sell in May” jawi się również zasadne z banalnego powodu, którym jest potrzeba skorygowania optymizmu i wycen scenariuszy typu „wszystko będzie dobrze”.
Z obowiązku jednak odnotujmy, iż w najnowszym ujęciu „Sell in May and go away” – bo tak brzmi pełne zalecenie – jest już tylko i wyłączenie rynkowym mitem. Okres maj-październik uznaje się jako relatywnie słabszy dla akcji w USA nieco z rozpędu, bo w ostatnich dekadach to był raczej okres wzrostowy, a nie spadkowy. Naprawdę różnice procentowe wobec okresu, październik-kwiecień są bowiem przykrywane przez ryzyko, iż wyjście z rynku w okresie maj-październik może okazać się przymusem do pogoni za rosnącymi cenami. Zwłaszcza w dosłownym podejściu, czyli wyjściu z akcji w stronę gotówki.
Pocieszeniem w tym układzie sił staje się banalny fakt, iż niezależnie od tego, jakie lato przyniesie ten wyjątkowo ciepły maj, ewentualne spadki będą i tak okazjami do zakupów. Letnia flauta, gorące spadki czy kolejna bessa finalnie okażą się okresem, w którym należało szukać korekt w portfelach, ale nie słuchać zaleceń typu „Sell in May and go away”. Anomalie kalendarzowe mogą jawić się jako narzędzia atrakcyjne dla graczy lubujących się w szukaniu wygranej z rynkiem. Dla zwolenników indeksowania są już tylko ciekawostkami historycznymi, które pełnią rolę rynkowych mitów, a nie narzędzi sprzyjających budowaniu strategii długoterminowych.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.