Na idealnie efektywnym rynku wszystkie cenotwórcze informacje są natychmiast dyskontowane w cenach akcji. Myślę, że wszyscy inwestorzy aktywnie inwestujący na warszawskiej giełdzie są przekonani, że GPW nie jest rynkiem idealnie efektywnym.
W poniedziałek obserwowałem na żywo „spóźniony refleks” warszawskiego rynku. Minister Finansów, Andrzej Domański, podczas konferencji na GPW „Polska. Rok przełomu” zapowiedział ograniczenie tzw. podatku miedziowego. Minister zapewnił, że podatek miedziowy zostanie ograniczony o 0,5 mld zł w 2026 roku oraz o 700 mln zł w 2027 roku.
Była to zdecydowanie pozytywna, cenotwórcza informacja. Jeden z analityków pokrywających spółkę zauważył, że ograniczenie podatku tylko w tych dwóch latach „dodałoby” 4 zł do wyceny KGHM, a trwałe ograniczenie podatku w zaproponowanej skali „dodałoby” ponad 20 zł do wyceny KGHM.
Warszawski rynek potrzebował kilkudziesięciu sekund, by „skonsumować i przetrawić” tę informację. Ostatecznie krótkoterminowy impuls wzrostowy miał zasięg 7%. Warto zauważyć, że sytuacja dotyczyła spółki z WIG20 i zapowiedzianego wydarzenia (konferencji „Polska. Rok przełomu”), na którym oczekiwano cenotwórczych informacji. Dlatego autor tekstu oraz wielu inwestorów i analityków oglądało tę konferencję na żywo.*
Myślę, że aktywni na GPW inwestorzy mogą wymienić wiele sytuacji, w których warszawski rynek okazał się bardzo powolny w zdobywaniu i analizowaniu publicznie dostępnych cenotwórczych informacji. Najbardziej spektakularne epizody, moim zdaniem, związane są z publikowaniem przez małe spółki spektakularnie dobrych wyników finansowych.
Z 2024 roku utkwiły mi w pamięci dwa takie przypadki. W listopadzie Robs Group Logistic opublikował świetne wyniki za III kwartał 2024 roku.
W sierpniu Bridge Solutions Hub podał imponujące wyniki finansowe za II kwartał 2024 roku.
Jak widać na powyższych wykresach, inwestorzy potrzebowali godzin i dni, by dotrzeć do wyników, zinterpretować je i rozważyć, czy mogą być początkiem dłuższego okresu dobrych wyników finansowych. Proszę zauważyć, że rozważamy teraz reakcję na opublikowane wyniki finansowe.
W przypadku obydwu spółek byli inwestorzy, którzy oczekiwali publikacji dobrych wyników kwartalnych i zdołali zbudować pozycje w oparciu o analizę raportów spółki za poprzednie okresy oraz analizę publicznych danych, które wskazywały na wzrost skali działalności tych firm. O istnieniu tych inwestorów wiemy z ich aktywności w mediach społecznościowych.
Opisane wyżej sytuacje nie powinny być zaskoczeniem. GPW jest relatywnie niewielkim rynkiem, ze spółkami o małej kapitalizacji w porównaniu z rynkami rozwiniętymi, zdecydowanie niższą płynnością, mniejszą liczbą inwestorów instytucjonalnych i dużo słabszym pokryciem analitycznym. Powyższy opis dotyczy warszawskich blue chipów.
Na GPW i NewConnect jest kilkaset spółek o bardzo niskiej płynności, braku pokrycia analitycznego, braku inwestorów instytucjonalnych w akcjonariacie, a często o niewielkim zainteresowaniu inwestorów indywidualnych. Ten segment rynku nie może być efektywny.
Z jednej strony jest to fantastyczna wiadomość dla rzetelnych, pracowitych inwestorów indywidualnych. Dużo łatwiej jest zdobyć przewagę rynkową dzięki pogłębionej analizie biznesu spółki z sWIG80 niż pogłębionej analizie biznesu Apple. Zarówno operujący w dłuższym horyzoncie czasowym inwestorzy fundamentalni, jak i operujący w krótszym horyzoncie czasowym inwestorzy reagujący na rynkowe informacje i wydarzenia, znajdą na GPW spółki, na których tworzą się okazje inwestycyjne i których akcje są na tyle płynne, by te okazje inwestycyjne można było zyskownie eksploatować.
Ale bardzo nieefektywny rynek tworzy też wyzwania. Krótko mówiąc, rynek może być tak bardzo nieefektywny albo tak długo nieefektywny, że sprawi, iż inwestorzy będą wątpić w poprawność swoich wniosków, a nawet w swoje kompetencje.
Możemy sobie wyobrazić sytuację, w której inwestor – po wnikliwej analizie – dostrzeże wyjątkowo korzystne perspektywy spółki, ale cena waloru przez dłuższy czas nie reaguje na te pozytywne przesłanki. Inwestor może zadawać sobie pytanie: czy to rynek „nie widzi” fundamentów, czy może jednak ja błędnie oceniam sytuację? Brak reakcji rynku na coraz lepiej widoczną i coraz bardziej potwierdzoną tezę inwestycyjną może stać się źródłem niepewności i stresu, ponieważ podważa trafność obranej strategii. Gdy sytuacja rynkowa długo potwierdza przeświadczenie o niedowartościowaniu danego waloru inwestor może zacząć wątpić w swoje kompetencje analityczne. Może to prowadzić do przedwczesnej sprzedaży akcji po niskich cenach, zanim rynek ostatecznie „nadrobi zaległości” w wycenie i kurs zacznie rosnąć.
Te same problemy mogą wystąpić w dużo krótszym horyzoncie czasowym, na przykład gdy kurs spółki nie reaguje przez jakiś czas na publikację dobrych wyników finansowych lub pozytywną informację opublikowaną w raporcie ESPI. Psychologiczny mechanizm będzie niemal identyczny: skoro kurs nie reaguje na opublikowaną informację, to może ją źle zinterpretowałem?
Część inwestorów deklaruje, że preferuje podłączać się do już zainicjowanego ruchu, niż budować pozycję w oczekiwaniu na ruch rynku. Takie podejście na pewno jest mniej czasochłonne w tym sensie, że inwestor nie musi od zera tworzyć tezy inwestycyjnej, wyszukując informacji porozrzucanych w raportach i artykułach prasowych. Teza inwestycyjna już istnieje, ktoś ją opracował, a inwestorzy zaczęli ją rozgrywać. Inwestorowi w tym przypadku wystarcza sprawdzenie poprawności tej tezy.
Drugą zaletą tego podejścia jest to, że inwestor nie musi wtedy wyczekiwać, aż rynek oceni jego pomysł inwestycyjny. Inwestor podłącza się do trwającego trendu, a więc dysponuje już pozytywnym sygnałem od rynku. Grupa inwestorów, wystarczająco duża, by spowodować wzrost lub spadek kursu, „uwierzyła” w ten pomysł inwestycyjny. Dla wielu ludzi zdecydowanie łatwiejsze – z emocjonalnego punktu widzenia – jest dołączenie do grupy, która ma pomysł, który im się podoba, niż stworzenie atrakcyjnego pomysłu i czekanie, aż inni ludzie się do niego przyłączą.
Które podejście jest lepsze? To oczywiście zależy od preferencji i emocjonalnej konstrukcji inwestora.
* Przypominam, że autor tekstu mógł zawierać transakcje na akcjach spółek wymienianych w tekście i może mieć aktywne pozycje na akcjach tych spółek.
![](/wp-content/uploads/2024/12/Blogi-IKE-IKZE-630x330-2024.jpg)
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.