Wszystko wskazuje na to, że dziś wieczorem inwestujący na Wall Street będą z radością otwierali szampana. Pijący i niepijący – i wszyscy pomiędzy tymi dwoma pozycjami – mogą świętować zwyżkę rynku, która może jawić się jako spektakularna. Nie ma jednak wątpliwości, iż najważniejszym pytaniem będzie: Co dalej?
Przy wzrostach S&P500 po około 24 procent łatwo rzucać tezami, iż wyniki z ostatnich dwóch lat będą trudne do powtórzenia. Problem w tym, iż prognozowanie dalszej hossy jest naprawdę oparte o średnie roczne, które rzadko stają się rzeczywistością. Jeśli czytelnik ma w głowie przekonanie, że indeks S&P500 rośnie średnio o kilkanaście procent rocznie, to będzie zaskoczony, iż w blisko stuletniej historii indeksu (i jego poprzedników – oficjalnie koszyk stał się S&P500 w 1957 roku) pozytywna zmiana o kilkanaście procent pojawiła się tylko w około czwartej części przypadków.
W tym samym czasie zwyżka o 20 do 30 procent miała miejsce w blisko piątej części przypadków. Inaczej mówiąc, wzrosty o przeszło 20 procent nie są wcale tak wyjątkowe, jak może wydawać się, gdy czyta się o imponującej sile rynku. Paradoksalnie, wzrost między 30 i 40 procent też nie jest tak rzadki, bo miał miejsce 7 razy od momentu powołania do życia indeksu znanego jako S&P500. Odnotujmy też, że spadek między 30 i 40 procent pojawił się w ledwie 2 przypadkach, a strata przekraczająca 40 procent tylko raz, gdy zwyżek między 40 i 50 procent można doliczyć się aż 3.
Powyższe wyliczenia mogą jawić się jako jałowe, ale dane historyczne mówią, że standardowo oczekiwany wzrost roczny S&P500 o kilkanaście procent pojawia się – w zaokrągleniu – w jednym przypadku na cztery, gdy niestandardowy w trzech na cztery. Oczywiście, w tym drugim przypadku mówimy też o spadkach i wzrostach, ale gdy policzymy tylko zmiany pozytywne, to przesunięć o więcej niż 20 procent było niewiele mniej niż wzrostów między 10 i 20 procent i więcej niż wzrostów mniejszych niż 10 procent.
Całość powyższego obrazu pozwala z pewną dawką ostrożności powiedzieć, że w przyszłym roku mamy większe szanse na zaskoczenie – pozytywne lub negatywne – niż na jakiś standardowy rok, w którym S&P500 zyska kilkanaście procent. Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem byłby wzrost o kilkanaście procent, który uspokoiłby słabo ufundowane spekulacje o bańce i stał się krokiem na ścieżce prowadzącej S&P500 do 10000 punktów w końcu dekady. W tym układzie sił nuda i standard jawią się jako scenariusze najbardziej pożądane.
Niech stopa zwrotu będzie z Wami!
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.