Nastolatek w domu maklerskim

Amerykański multimilioner Scott Galloway pierwsze akcje kupił, kiedy miał 13 lat. Udał się do biura maklerskiego Dean Witter Reynolds w Los Angeles, otworzył konto i dokonał zakupu. Opisuje to w książce „The Algebra of Wealth: A Simple Formula for Financial Security”.

59-letni Scott Galloway ma dziś majątek szacowany na ponad 100 mln USD. Jest także profesorem marketingu na New York University Stern School of Business, twórcą popularnego podcastu „The Prof G Show” oraz autorem książek z list bestsellerów. Ale kiedy by dzieckiem w rodzinie nie przelewało się. Jak opisuje w publikacji (jej polski tytuł to „Algebra bogactwa: prosta formuła aby osiągnąć bezpieczeństwo finansowe”) wychowywała go samotnie matka, która z zawodu była sekretarką. Gdy miał 13 lat, a było to w 1977 r., jego mama miała życiowego partnera, który bardzo interesował się jego życiem i brał udział w jego wychowaniu. Choć sam miał w tym samym czasie żonę i dzieci z którymi mieszkał, a z matką Gallowaya widywał się tylko weekendy.

Scott Galloway. Zdjęcie z 2022 r. Autor fotografii: Phil Whitehouse/CC BY 2.0

Któregoś dnia Galloway zapytał go o akcje, bo w dzień wcześniej przeczytał o nich w gazecie. Mężczyzna wyczerpująco odpowiedział na pytanie chłopaka. Po czym na chwilę przestał mówić, zamyślił się, otworzył portfel i wyciągnął dwa banknoty po 100 USD, obydwa razem warte tyle, co dzisiaj 1010 USD, a więc ponad 4 tys. zł. Galloway nigdy wcześniej na żywo nie widział banknotu o tak dużym nominale. „Idź i kup trochę akcji u jednego z tych modnych maklerów w Westwood Village” (chodziło mu o dzielnicę Los Angeles). Galloway zapytał go o to jak ma to zrobić. „Jesteś wystarczająco bystry, by sam do tego dojść. A jeżeli nie uda ci się tego zrobić zanim będę z powrotem w kolejny weekend, to chcę z powrotem swoją kasę” – odparł.

Następnego dnia po szkole 13-letni Galloway zawędrował na róg Westwood i Wilshire do biura maklerskiego Dean Witter Reynolds (w 1997 r. firma połączyła się z bankiem inwestycyjnym Morgan Stanley i obecnie działa pod tą nazwą). Ozdobiona duża ilością złotej biżuterii pani w recepcji zapytała go w czym może pomóc. Galloway oświadczył rezolutnie, że przyszedł kupić akcje. Pani zaniemówiła. „Mam 200 USD” – wypalił chłopak i pomachał jej banknotami. Recepcjonistka odzyskała głos, dała mu kopertę z przezroczystym okienkiem i poprosiła by włożył tam pieniądze i poczekał chwilę. Po chwili mężczyzna z kręconymi włosami pojawił się w lobby, podszedł do chłopaka i oświadczył: „Nazywam się Cy Cordner. Witamy w Dean Witter”. Cy zaprosił Gallowaya do swojego biura i dał mu 30-minutową lekcję o tym jak działa giełda. Chłopak wyniósł z niej m.in. to, że amatorzy w inwestowaniu kierują się emocjami, a zawodowcy liczbami. I że warto kupować akcje firm, które się zna.

Na podstawie rad Cya Galloway zdecydował się kupić 13 akcji wytwórni filmowej Columbia Pictures (oznaczenie CPS) płacąc 15 i 3/8 USD za sztukę. Przez następne dwa lata w czasie przerwy na lunch wychodził ze szkoły do budki telefonicznej i dzwonił do swojego doradcy Cya, by omówić coś się dzieje z jego „portfelem inwestycyjnym”. Zdarzało się, że wybierał się do niego także osobiście. Cy sprawdzał jak się zmieniła cena waloru, a następnie spekulował co mogło tę zmianę spowodować.

Cyowi zdarzyło się także dzwonić do mamy Galloway, ale nie po to by pozyskać kolejnego klienta, bo mama chłopaka nie miała oszczędności. Ale żeby dać jej znać co jej syn robi z nim. I przy okazji skomplementować chłopaka. Po tym jak Galloway trafił do liceum stracił kontakt z Cyem. Niedługo potem Coca-Cola wykupiła Columbia Pictures. Parę lat później sprzedał swoje akcje (wówczas już Coca-Coli) i zapłacił tymi pieniędzmi za wycieczkę do Ensenada w Meksyku wraz ze znajomymi ze studenckiego bractwa University of California.

Ale giełdowe lekcje z nastoletnich czasów Galloway do dzisiaj wspomina z łezką w oku. Dały mu one pewność siebie w kontaktach z dorosłymi. Ale przede wszystkim odarły giełdę z otoczki niedostępności. Przyjazny pracownik biura maklerskiego nauczył go, że podstawy funkcjonowania rynku kapitałowego mogą być zrozumiałe dla 13-latka. Dlaczego to takie istotne? Otóż w książce „Psychologia pieniędzy” Morgan Housel zauważa, że prawdziwy sekret sukcesu Warrena Buffeta nie polega tylko na tym, że jest on doskonałym inwestorem. Ale także na tym, że inwestował przez trzy czwarte stulecia.

Bo zaczął inwestować bardzo wcześnie, jeszcze jako dziecko. 11 marca 1942 r., gdy miał 11 lat, zakupił trzy akcje Cities Service po 38 USD za sztukę. Gdy miał 30 lat zgromadził już inwestycje warte ówczesny 1 mln USD, czyli obecne 9,3 mln USD. Housel zauważył, że gdyby Buffet postępował tak jak większość osób, czyli spędzał swoje nastoletnie lata i kolejną dekadę na poznawaniu świata i szukaniu pasji. A giełdą zainteresował się dopiero w wielu 30 lat. I wówczas zainwestował tam przykładowo 25 tys. USD, a następnie tym kapitałem obracałby w takim sposób, by przyniósł on 22 proc. rocznie (czyli jego faktyczną średnią stopę zwrotu) do powiedzmy 60 roku życia. Wówczas zgromadziłby 11,9 mln USD zamiast 136,3 mld USD, którymi obecnie dysponuje.

Tak więc wczesne rozpoczęcie oszczędzania i inwestowania daje dodatkowych kilkanaście lat, które może radykalnie zwiększyć nasze szanse na zgromadzenie kwoty pozwalającej na życie tylko z inwestycji. I to nawet przy przeciętnych wynikach inwestycyjnych. Przykładowo każde drugie i kolejne dziecko dostaje obecnie od polskiego państwa, a dokładniej jego rodzice, 12 tys. zł tzw. rodzinnego kapitału opiekuńczego. Te pieniądze zainwestowane w indeks światowych akcji po 65 latach, a więc w momencie przechodzenia na emeryturę mogą zamienić się w 286 tys. zł, według dzisiejszej wartości pieniądza (zakładam 5 proc. rocznej realnej stopy zwrotu). Takie środki wpłacone obecnie do ZUS dałyby dożywotnie świadczenie w wysokości 73 proc. obecnej emerytury minimalnej i to bez przepracowania ani jednego dnia. A warto pamiętać, że by normalnie mieć emeryturę minimalną trzeba przepracować co najmniej 25 lat na etacie.

Przy mojej olbrzymiej sympatii dla Scotta Gallowaya muszę przyznać, że „The Algebra of Wealth: A Simple Formula for Financial Security” to nie jest wartościowa książka instruktażowa dla osób zainteresowanych inwestowaniem na rynku kapitałowym. Autor zgromadził spory majątek, ale nie dzięki klasycznemu zdywersyfikowanemu inwestowaniu, tylko jako przedsiębiorca. Założył a następnie sprzedał kilka firm m.in. L2 Inc., którą zbył w 2017 r. za 155 mln USD. Rady, których udziela jeżeli chodzi o lokowanie własnych oszczędności nie różnią się od tego co można przeczytać na setkach darmowych stron na ten temat w internecie.

Natomiast w książce warte uwagi są jej autobiograficzne wątki m.in. te omówione przeze mnie w recenzji, czyli kwestia edukacyjnego aspektu stawiania przez nastolatków pierwszych kroków na giełdzie. Nasuwa się porównanie z Polską. Daje do myślenia, że u nas 13-latkowie nie mogą mieć konta maklerskiego, ale mogą mieć konto bankowe. Dlaczego nieletni może kupić sobie grę komputerową za 100 zł płacąc kartą z konta bankowego, a nie może tych samych 100 zł wydać na ETF czy akcję? Podsumowując: „The Algebra of Wealth” polecam tylko największym fanom prof. Gallowaya. Natomiast zaintrygowanym jego osobą sugeruje, by najpierw obejrzeli na YouTube jeden z wielu wywiadów, których udzielił.

11 Komentarzy

  1. GZalewski

    Od wielu, wielu lat rozmawiam na ten temat. Dlaczego "nie da się" wprowadzić zmian, pozwalających na otwieranie rachunków inwestycyjnych dla małoletnich. Właśnie dlatego, żeby można było wcześnie pokazać, jak czas ma znaczenie.
    No ale skoro się nie da 🙂

    1. Aleksander Piński (Post autora)

      A propos. Konta maklerskiego do zakupu akcji nie da się w Polsce otworzyć nastolatkowi. Ale da się otworzyć konto do zakupu obligacji. Ostatnio chciałem takie konto otworzyć nastoletniej córce. Ale okazało sie, że każdorazowy zakup wymaga osobistej wizyty nastolatka i dorosłego w oddziale. Podziękowaliśmy.

  2. Kornik

    A kto odpowie za ewentualne straty maloletniego spekulanta? Wezmie to na siebie broker, czy pojda do rodzica?

    1. _dorota

      To jest kwestia techniczna, do rozwiązania.

      Główny problem tkwi w różnicy mentalności między Polakami i Amerykanami. Jesteśmy – i długo jeszcze będziemy – społeczeństwem postchłopskim, głęboko nieufnym wobec obracania pieniędzmi (to takie… żydowskie), a szczególnie na giełdzie.

      Uczciwa praca to jest na magazynie, akcje to przekręt.

      1. mall

        Odnośnie "akcje to przekręt". Czy aby nie jest to doświadczenie części społeczeństwa z lat 90. w Polsce? Niejednokrotnie reorganizowano przedsiębiorstwa państwowe w spółki akcyjne gdzie pracownikom oferowano akcje zamiast pieniędzy. Później te firmy w znaczącej większości upadły z akcjami wartości zerowej. Komu się udało (np. PGNIG tak robił) temu się udało ale nie udało się wszystkim (znajomym mojego taty już nie w takich właśnie okolicznościach).

        Jak połączyć to doświadczenie z nieuczciwą narracją nt. OFE vs. fakty nt. OFE (a przecież to jest rynek finansowy, który potocznie kojarzy się z akcjami) to mamy dwa duże i negatywne doświadczenia.

        Jak na tym budować zaufanie?

        1. Grzegorz Zalewski

          No dobra, to co mają powiedzieć Amerykanie, którzy swoje plany emerytalne mieli w akcjach spółek typu Enron, Tyco, General Motors i wielu, wielu innych, które padały?
          Jak na tym budować zaufanie?

          1. mall

            A czy przypadkiem w USA nie ma na tyle dużego braku zaufania do instytucji finansowych u klienta detalicznego, że owocuje to zainteresowaniem kryptowalutami czy alternatywnymi schematami (jak te inwestowanie z redditem czy Robinhood)? Zdaje się też, że zmienia się podejście w USA: coraz więcej ludzi w USA uważa, że ekonomia to gra o sumie zerowej. A przecież jest kryzys z oszczędzaniem na emeryturę więc takie rozczarowanie pokoleniowe dopiero ich czeka.

            Może Amerykanie mieli po prostu szczęście urodzić się w najlepszych dla nich czasach.

        2. _dorota

          Tak, słuszne spostrzeżenia i dzięki nim mogę uzupełnić moją wypowiedź. Bo wyszło tak, jakbym siedziała w swojej (raczej inteligenckiej) bańce i szydziła z prostego ludu, że mu instrumenty finansowe nie w smak 🙂

          Tymczasem – jak zauważa Mall – to pełne rezerwy nastawienie do giełdy ma uzasadnienie także w najnowszej historii. Plus nieufność do obrotu pieniądzem (domena Żydów) wytrenowana przez kilkaset lat.

          Mentalność ludzka to jest czynnik zadziwiająco wolno zmieniający się. Wszyscy kontemplujemy po kolejnych wyborach parlamentarnych mapy elektoratu zbieżne z zasięgiem niegdysiejszych zaborów. I tak od 30 lat się dziwujemy.

          Modernizacja Polaków jest naskórkowa. Ludzie o mentalności zbliżonej do chłopów pańszczyźnianych bez problemu płacą blikiem, to się nie wyklucza. Ale giełda na tym etapie rozwoju jest dla nich pomysłem obcym i niebezpiecznym.

  3. _dorota

    "(…) prawdziwy sekret sukcesu Warrena Buffeta nie polega tylko na tym, że jest on doskonałym inwestorem. Ale także na tym, że inwestował przez trzy czwarte stulecia".

    Przy czym trzeba dodać, że znaczna część jego kariery finansowej przebiegała w specyficznym środowisku dezinflacji wywołanej globalizacją.

    Ten świat (finansowy) się już kończy. Nie dałabym głowy, że obecny 13-latek powtórzy ten sukces, nawet jeśli już teraz otworzy sobie rachunek maklerski. Mówicie Panowie o wygrywaniu bitew w wojnie, która jest już historią.

    A tak zupełnie na marginesie dyskusji – jaki problem w tym, żeby tatuś wydzielił sobie niewielki rachunek maklerski i pozwolił na nim pohulać nastolatkowi? To bezpieczniejsze niż dać kluczyki do samochodu.

    1. GZalewski

      i tak to działa wśród wielu osób. Ale wiesz, życie bywa skomplikowane i czasem chcesz, żeby ten młody/młoda miał już coś na siebie (nawet jeśli przehula)

  4. Czytelnik

    Fajnie, że pojawił się ten wpis.
    Byłoby bardzo dobrze, gdyby 13to latkowie mogli w Polsce zakładać konta maklerskie i kupować swoje akcje. Może BOSSA mogłaby jakoś polobbować za zmianą przepisów?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.