Problem nie polega na tym, że świat stał się bardziej nieprzewidywalny  – jak mógłby, skoro niezależnie od przyjętego punktu wyjścia przyszłość zawsze pozostaje nieznana?  – lecz raczej na tym, że bankierzy centralni ulegli złudzeniu, iż funkcjonują w   bardziej przewidywalnym świecie, któremu kształt nadała opracowana przez nich architektura monetarna. Na ich korzyść przemawiała trwale niska inflacja, a   wraz z   nią trwale niskie stopy procentowe, ale ich niezmienność od wielu lat wcale nie gwarantowała utrzymania tego stanu rzeczy w  ( niepewnej) przyszłości.

Jestem w trakcie lektury książki Stephena D. Kinga Porozmawiajmy o inflacji. Autorem nie jest mistrz powieści grozy lecz brytyjski ekonomista przed laty związany z bankiem HSBC. Notkę na temat książki zamieszczę później na speculatio.pl, na razie jednak chciałbym przychylić się nad fenomenem, na który zwrócił autor. W jego monografii dotyczącej inflacji bardzo często przewija się wątek tego, że na początku XXI wieku, wielu ekonomistów, przedstawicieli banków centralnych, a nawet rządów, uznało, że inflacja nie jest już problemem współczesnego świata. Po prostu „teraz jest już inaczej” i należy się raczej obawiać deflacji, niż powrotu trendów i wartości inflacyjnych z lat 70. czy 80. XX wieku. To był taki makroekonomiczny odpowiednik „końca historii” Fukuyamy w polityce, czy „tym razem jest inaczej” wśród inwestorów giełdowych. S. King sygnalizuje, że decydenci zbyt przywiązali się do idei, że ich działania monetarne lub fiskalne mają niemal natychmiastowy wpływ, między innymi na inflację. Dlatego, gdy w ciągu ostatnich dwóch lat wydarzył się ów gwałtowny wzrost cen, łatwo było próbować szukać „winnego” na zewnątrz. Pandemia była pierwszym kozłem ofiarnym, zaś inwazja Rosji na Ukrainę, pozwoliła już ewidentnie zrzucić odpowiedzialność z siebie, bo przecież „to było zdarzenie bezprecedensowe”

Również u nas to zjawisko miało miejsce, choć pewne sygnały, że wzrost cen tak łatwo nie odpuści pojawił się jeszcze przed wojną z Ukrainą. W styczniu 2022 roku, czyli miesiąc przed rosyjską napaścią zamieściliśmy na naszym koncie Twitterowym ankietę. Było to tuż po tym, gdy GUS ogłosił odczyt z 2021 na poziomie 8,6 procent. Zapytaliśmy, jaki zdaniem ankietowanych będzie maksymalny poziom w 2022 roku. (Bardziej dwanaście czy raczej osiem). Daliśmy progi powyżej 10 procent, bo pytaliśmy o maksymalny poziom, a ponadto uważaliśmy, że to jeszcze nie koniec. To było wbrew ówczesnym poglądom polityków i ekonomistów, czyli niemal w zgodzie z tym, co pisze Stephen King. Oczywiście możemy sobie tłumaczyć, że z punktu widzenia polityka, czy przedstawiciela Banku Centralnego należy zachować umiar w wypowiedziach i nie straszyć obywateli. Później oczywiście pojawiły się proste wyjaśnienia nietrafionych prognoz, czyli „wojna”, jako główny odpowiedzialny za wzrost cen. Tyle, że King zwraca uwagę, że tak nie było. Że presja inflacyjna była widoczna już od jakiegoś czasu, tylko ignorowano ją właśnie z powodu tego, że nie wierzono, by świat zachodni miał borykać się z dwucyfrową inflacją. Ten okres miał minąć bezpowrotnie. Podobnie, jak wojny miały nie być już klasycznymi inwazjami, tylko cyfrowymi wojnami w sieci, a demokracja jest niezagrożona.

Inwestorzy doskonale znają ten mechanizm, przy okazji każdej dłuższej hossy. Im dłużej one trwają, tym więcej przybywa przekonanych o tym, że nie ma dla niej zagrożenia. Wytłumaczenie dlaczego tak się dzieje, zwykle jest proste i zależy od kreatywności oraz umiejętności sklejania faktów w pozornie logiczne układanki. Podczas hossy internetowej (tej pierwszej, sprzed ponad 20 lat) mówiono, że klasyczne wyceny nie mają już sensu. Liczą się kliki i odsłony, a nie przychody. U nas ten czas nałożył się na start funduszy emerytalnych, więc jednym z argumentów było, to, że OFE będą kupować coraz więcej, a to oznacza, że bessy będą już bardzo łagodne (teraz pojawia się podobna argumentacja w związku z PPK). Umacniający się złoty sprawiał, że ludzie chętnie brali kredyty w walutach, a przedsiębiorstwa spekulowały opcjami w oczekiwaniu na „darmowe pieniądze”.

Długotrwałe trendy na rynkach sprawiają, że często czujemy się przekonani o tym, że znaleźliśmy klucz do ich działania. Prognozy są proste do wykonania, wszak wystarczy wykonać banalną ekstrapolację, żeby przewidywać, że waluta będzie się umacniała, przychody rosły w nieskończoność, kursy akcji zwyżkowały, inflacja spadała do, a nawet poniżej zera. A później pojawia się coś, jakieś zdarzenie, seria zdarzeń, która pokazuje nam, że świat wciąż jest nieprzewidywalny, a my jesteśmy bujani niczym łódka na ogromnym oceanie, choć do niedawna byliśmy przekonani, że mamy świetne wiosła i umiejętności.

[Photo by MItodru Ghosh on Unsplash]

2 Komentarzy

  1. Olo

    Czytając ten artykuł mam wrażenie że odnosi się on do tego że obecnie Polacy są bardzo przekonani do nieruchomości bo to jest obecnie dominujący od wielu lat trend wzrostowy a nie jakaś hossa na giełdzie czy wzrost waluty, może źle odczytuje?

    1. GZalewski

      dotyczy to wszelkich silnych trendów. Podczas poprzedniej hossy nieruchomości, jednym z argumentów było porównywanie nas do Grecji i Hiszpanii, w których po wejściu do UE nieruchomości drożały. Oczywiście to było przed tym, gdy w obu tych krajach doszło do masakry na tych rynkach.
      Warto również pamiętać, że wiele osób uważało, że u nas krach nieruchomościowy nie był tak silny, bo akcja kredytowa nie zdążyła się rozpędzić. Mieliśmy za mało czasu.

      Ale możemy też się zastanowić, jak (i czy) będzie wyglądało załamanie choćby na NVIDIA, i jak bardzo zatopi to cały rynek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.