Kiedy w kwietniu i marcu inwestorzy na rynkach akcji skupiali się na problemie inflacji i przyszłości polityki monetarnej głównych banków centralnych świata, po cichutku budowała się hossa na rynku metali przemysłowych i kruszców.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, iż trudno znaleźć jednego winnego. Jeszcze przed kilkoma tygodniami rynek operował z założeniem, iż popyt na metale przemysłowe będzie dyskusyjny w kontekście słabości gospodarki chińskiej, zadyszki w transformacji energetycznej i polityki banków centralnych, które stale skupiały się raczej na walce z inflacją niż walce o podtrzymanie wzrostu gospodarczego.
Dziś wykresy kontraktów na główne metale – złoto, miedź, srebro, aluminium czy nikiel – wyglądają tak, jak na załączonym obrazku ze strony serwisu stooq.pl. Niczym w systemie naczyń połączonych – co ma sens, o czym za chwilę – niemal wszystko szybuje w chmurach, a za peletonem goni również rynek niklu, który na kilka miesięcy odchylił się negatywie od koszyka innych metali i przeceniał naprawdę dynamicznie.
Jak zawsze na rynkach, przyczyny tak dynamicznego zwrotu nie zawsze są łatwe do wytłumaczenia. Złoto drożało, bo inwestorzy oczekiwali zmiany w polityce monetarnej banków centralnych. Miedź zaczęła drożeć, bo nagle okazało się, że prognozowana jeszcze nie tak dawno nadwyżka surowca zmieni się w kilkuletni deficyt. Aluminium jest tym dla miedzi, czym srebro dla złota – w pewnym aplikacjach można zastąpić drugi pierwszym – więc posila się wzrostami na tym samym rynku.
Całość sumuje się w samonapędzającą się hossę, która podlega też typowo rynkowemu wzmocnieniu – wzrosty przyciągają nowych graczy, którzy podnoszą ceny. Rajd liczony w dziesiątkach procent jest zwyczajnie trudny do zignorowania. Same wykresy cen zaczynają przybierać kształty hiperboliczne, co dla technicznie zorientowanych graczy jest sygnałem budowania potencjału do dalszych zwyżek, które może nie mają najbardziej pożądanej formy, ale są faktem.
Ciekawostką jest, iż deficyt na rynku miedzi stoi w pewnej sprzeczności z zamieszaniem w gospodarce chińskiej, stale słabych gospodarkach europejskich i pytaniu, co ze wzrostem gospodarczym – zwłaszcza w kontekście opublikowanych w zeszłym tygodniu danych w USA – zrobi polityka monetarna amerykańskiego banku centralnego. Same surowce nie ułatwiają też gaszenia inflacji, więc problem staje się szerszy niż tylko hossa na rynku metali.
Czytając jakiś artykuł prasowy o hossie na rynku miedzi – niestety nie pamiętam źródła – trafiłem na ładne zdanie, iż najlepszym lekarstwem na wysokie ceny są wysokie ceny. Spokojnie możemy to rozciągnąć na każdy z rynków metali, na których popyt odpalił rakiety wynoszące ceny na poziomy trudne do łatwego przełknięcia przez gospodarkę. Jedno jest pewne – zmienności na tych rynkach nie brakuje i zapewne nie braknie w kolejnych kilku tygodniach.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.