Na naszym twitterze tradycyjnie wybuchła dyskusja jak tylko pojawiła się kwestia uśredniania pozycji (tym razem w wykonaniu „Big Shorta”, czyli M. Burry’ego).
Znaczy nigdy dość o ważnych sprawach.
Wybrałem kilka cytatów znanych inwestorów optujących przeciw uśrednianiu, jakoś trudno było mi znaleźć takie z poparciem:
„Nierozsądnym jest dokonywanie drugiej transakcji, jeśli pierwsza transakcja wykazuje stratę. Nigdy nie uśredniaj straty.” – Jesse Livermore
„Nigdy nie uśredniaj wartości żadnej akcji w swoim portfelu.” – William O’Neil
„Naprawdę nie ma inteligentnego powodu, aby zwiększać wielkość transakcji, jeśli Twoje pozycje wykazują straty.” – Mark Minervini
„Przegrani uśredniają straty” – Paul Tudor Jones
„Uśrednianie w dół jest dla przegranych, ale skalowanie może stanowić różnicę między sukcesem a porażką”– Kathy Lien & Boris Schlossberg
„Nie uśredniaj strat, co oznacza, że nie umieszczaj „dobrych” pieniędzy za „złymi”. Dodanie do przegranej pozycji doprowadzi do ruiny. Zapytaj laureatów Nagrody Nobla w Long-Term Capital Management”.- Artur Huprich
„Nigdy nie uśredniaj straty! Uśrednienie straty może zadziałać w czterech przypadkach na pięć, ale w tym piątym przypadku cię wykończy. To zły nawyk, w który można wpaść. Spójrz na to w ten sposób: jeśli dokonasz transakcji i zaczyna działać przeciwko tobie, to się mylisz (przynajmniej chwilowo). Dlaczego kupić lub sprzedać więcej, aby potencjalnie pogorszyć problem? Zatrzymaj stratę wcześniej zanim będzie za duża i nie pogarszaj jej.” – George Kleinman
***
Żeby było jasne już od początku, a ten temat już wałkowałem na blogu wielokrotnie w przeszłości: nie jestem przeciwnikiem uśredniania, ALE pod warunkiem, że jest to zaplanowana strategia włączająca poprawne zarządzanie ryzykiem, a nie sposób na bezradność wobec strat.
Ten dodatkowy warunek oznacza, że uśrednianie można dokonywać w różnych wariantach inwestycyjnych, ale nie każdy ma sensowne podstawy.
Najgorszy w sensie danych statystycznych, ale niezwykle kuszący rodzaj uśredniania to ten w spekulacji, gdy transakcja zanurza się w straty więc dodawane są kolejne pozycje po lepszej cenie. Używa się nazwy żargonowej typu grid. Statystyki wskazują, że to jeden z najczęstszych powodów bankructw na forex, głównie z powodu lewara napędzającego szybkość tych strat.
Nie ma tu w zasadzie kontroli ryzyka a straty rosną wykładniczo z każdą dodaną porcją. Co prawda udaje się wielokrotnie wyjść z małym zyskiem, ale często długość trendu przeciwnego przekracza wyobrażenia i możliwości uśredniających. W jakiejś mierze może to działać przy nieograniczonym kapitale i niewielkich relatywnie pozycjach.
W inwestowaniu pozycyjnym, długoterminowym, uśrednianie ma silniejsze podstawy. Nie wiąże się zwykle z lewarem, portfel jest zdywersyfikowany, więc ryzyko pojedynczej, uśrednianej pozycji niższe, a przy tym ważne jest to, czy zanurzona w stratach pozycja w danej spółce nadal spełnia kryteria jej zakupu.
W tym układzie jeśli spółka jest nadal fundamentalnie zdrowa, choć akurat wyprzedawana z wielu powodów, to takie kontrariańskie podejście uśredniające jest w zasadzie usprawiedliwione, swoiste dla choćby stylu „value investing”.
Problem, przed którym ostrzegają powyższe cytaty, dotyczy przypadku, gdy spółka tanieje z powodów właśnie fundamentalnych, a nie cyklicznych. Dokładanie w niczym nie pomaga wówczas dodawanie akcji i łamie w zasadzie logikę i reguły. W historii giełd były setki spółek, które spadając doszły do bankructwa albo do poziomu śmieciowego, z którego się nie podniosły. Uśrednianie było jedynie powiększaniem straty, z której nie udało się wyjść.
W tym układzie istnieje dodatkowy warunek powodzenia: monitorować standing spółki i powstrzymać się przed uśrednianiem gdy wiadomo, że jest naprawdę źle. Często jest jednak za późno, nawet blue chipy potrafią zejść do poziomu śmieci bez wcześniejszych ostrzeżeń.
Nieco lepiej wygląda w przypadku inwestowania w indeksy, np. za pomocą ETFów. Indeksy nie zbankrutują jak zwykłe spółki, a przy tym nawet po dłuższej dekoniunkturze wchodzą na nowe maksima, więc uśrednianie w każdą stronę bywa zyskowne.
Jest kolejne ALE, które dotyczy nie tylko indeksowania/ETFów, ale i spółek wspomnianych wcześniej:
Uśrednianie może okazać się porażką nie ze względu na rynek, ale ryzyko samego inwestora. Na przykład nie będzie mógł już wytrzymać stresu związanego ze stratą albo będzie zmuszony do spieniężenia portfela pod ważne potrzeby.
Pasywne inwestowanie niweluje część tych problemów, ponieważ odbywa się głównie na rynku ETFów czy funduszy indeksujących, a poza tym związane jest często z celową strategią uśredniania ceny, czyli DCA. Kolejne transze są siłą rzeczy w wielu momentach kupnem podczas strat. Jednakże kupowanie w ten sposób samych tylko spółek staje się groźne, a to z uwagi na to, że pasywni nie monitorują standingu spółek jak w przypadku analizujących fundamenty. Automatem wpadają w spiralę śmierci.
Nie znajdziemy ostrzeżeń przed uśrednianiem z ust zarządzających powierzonymi środkami, np. Buffetta, którego trzeba bardziej uważać właśnie za zarządzającego niż inwestora.
W ich przypadku uśrednianie, choć tak się tego nie nazywa, najczęściej łączy się ze zmianami zasobów powierzonych środków. Tak naprawdę ich ryzyko w portfelu nie rośnie bowiem w miarę dopływu pieniędzy, utrzymują kupowaniem mniej więcej takie samo zaangażowanie. Choć i im trafiają się zgniłe jaja pod postacią bankrutujących spółek. Potrafią je zwykle ukryć w portfelach. I jak zresztą powiedział jeden z nich:
W przypadku Buffetta uśrednianie to oczywiście także rozwiązanie strategiczne, ponieważ trzymając lata przechodzi przez kilka cykli bessa/hossa, więc ma okazję dokupować po okazyjnych cenach i zgodnie z założeniami swojej polityki inwestycyjnej.
Kiedy więc rozprawiamy o uśrednianiu, konieczne jest dodanie kontekstu.
W większym przybliżeniu wszystkie problemy uśredniania opisywałem w tym -> 3-częściowym cyklu.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.