Ruszyła kampania wyborcza i ruszył festiwal obietnic. Jak zwykle od wielu lat, zapewne nie usłyszymy w niej obietnic o wzroście znaczenia GPW, potrzebie niższych podatków dla inwestorów lub zasilenia rynku nowymi IPO. Nie usłyszymy również dlatego, że wszystko, co obiecane będzie musiało zostać jakoś sfinansowane.
Bycie inwestorem w Polsce od początku odrodzenia rynku kapitałowego po 1989 roku pozwala na spojrzenie w przeszłość z przekonaniem, że inwestorzy na rynku warszawskim wypadli z pola zainteresowania. Zarządy spółek z udziałem Skarbu Państwa nie muszą właściwie zwracać uwagi na to, co myślą o ich pracy inwestorzy, bo wybierani są z kluczy innych niż rynkowe. Symetrycznie przyznajmy, że rzadko bywali w przeszłości. Takie prawo w kapitalizmie upaństwowionym.
Akcjonariusz większościowy najważniejszych spółek traktuje akcjonariuszy mniejszościowych, jak wrzody na zdrowym ciele spółki i nie odczuwa potrzeby uwzględniania ich interesów. Przymuszenie do inwestycji, które przyniosą straty akcjonariuszom stało się standardem. Ryzyko regulacyjne trzeba brać pod uwagę przy każdym pomyśle zainwestowania w akcje dużej polskiej spółki. Dotyczy też całych branż i indeksów.
Największą pracę dla inwestorów indywidualnych w Polsce robią brokerzy i branża funduszowa, która – oczywiście w celu dywersyfikacji przychodów – bierze na siebie rolę promotorów oszczędzania długoterminowego, dywersyfikacji geograficznej i banalnej promocji spółek o stabilnej reputacji na świecie. Państwo przyjęło na siebie rolę wymuszającego zapisy do programów emerytalnych po tym, jak zechciało zdusić OFE.
Nie spodziewajcie się, że w tej kampanii wyborczej dostaniecie coś od polskiej klasy politycznej. Nie, bo polska klasa polityczna już dawno wybrała model rozwoju przez konsumpcję, a nie przez inwestycje. Przez wydawanie dziś kosztem przyszłości. Wyda również pieniądze z waszych podatków pobranych z lokat, które przyniosły stratę, bo NBP zakorzeniony w europejskim modelu bankowości centralnej postanowił prowadzić politykę w modelu amerykańskim.
Polska klasa polityczna – tak samo jak instytucje powołane do dbania o rynek kapitałowy w Polsce – przegapiły moment, w którym inwestorzy indywidualni w Polsce mogą przestać interesować rynkiem w Warszawie. Brokerzy pobudowali systemy do gry na największych rynkach świata, rozwój CFD dał ludziom dostęp do gry na lewarze, którego rozwój blokowano. Wreszcie kryptowaluty wybiły zęby jakimkolwiek próbom ograniczania sposobów, w jaki ludzie chcą ryzykować.
Finalnie wygramy na tym jako inwestorzy, ale GPW i polska gospodarka przegrają. Szczęśliwie, to nie będzie już nasz problem. Polską giełdę czeka to, co stało się w ostatnich dekadach z polską branżą turystyczną. Musi konkurować z przyjemnościami Grecji, zabytkami we Włoszech, słodkością Francji, słońcem Hiszpanii i egzotyką całej reszty świata. Każdy, kto posmakował tych przyjemności już nie chce próbować przesuszonego schabowego z przypalonymi buraczkami.
5 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Ech, ci swiatowcy-jalowcy. Jak sie nie zna dobrych lokali, to trzeba sie meczyc z przesuszonym schabowym i przypalonymi buraczkami. :p
Przepraszam za ta uszczypliwosc, ale ubodlo mnie to mocno stereotypowe spojrzenie na polskie sprawy budowane na bazie jednostkowych wrazen kulinarnych. Pod tym i kazdym innym wzgledem nie jestesmy ani gorsi, ani lepsi. Idziemy wlasna droga, ktora jest naznaczona przeszlosca.
Zwazywszy na to, ze po 39 wszelkie przejawy wyzszej kultury byly tutaj z premedytacja niszczone przez dwa najbardziej totalitarne i zbrodnicze systemy w dziejach, krytyka pewnych specyficznych warunkow, np. w dziedzinie gastronomii, ktore moze czasem odbiegaja od standardow, jest niczym innym, tylko kopaniem lezacego psa.
Jak zauwazyl Beck w swoim "Ostatnim raporcie" – moze to byc tez przejaw pewnej specyficznej mentalnosci bedacej poklosiem dlugoletniej niewoli, ktora charakteryzuje sie umniejszaniem tego, co rodzime i podziwem dla tego, co obce.
Na szczescie przetrwalismy wszystkie burze, a polskie drzewo znowu wypuszcza zielone listki i rozwija sie pieknie z tym charakterystycznym republikanskim rysem umilowania wolnosci.
Swoja droga przy tej pogodzie, ktora mamy za oknem, polecam wszystkim zapoznac sie ze wspomniana praca Becka, aby zetknac sie z przedwojenna elita i jej mentalnoscia, ktora charakteryzowala sie m.in. miloscia do kraju, szacunkiem do ludzi, stanowcza obrona interesow (cudzego nie ruszamy, swego nie damy), oraz prawa do zycia po swojemu we wlasnym kraju, na wlasnej ziemi.
"aby zetknac sie z przedwojenna elita i jej mentalnoscia, ktora charakteryzowala sie m.in. miloscia do kraju, szacunkiem do ludzi, stanowcza obrona interesow (cudzego nie ruszamy, swego nie damy), oraz prawa do zycia po swojemu we wlasnym kraju, na wlasnej ziemi."
Żeby nieco zweryfikować to romantyzowanie przedwojennej kultury polecam:
"Strzępy meldunków" – Sławoja Składkowskiego
https://www.speculatio.pl/strzepy-meldunkow/
"Wspomnienia" Aleksandra Mogilnickiego
https://www.speculatio.pl/mogilnicki-wspomnienia-adwokata-sedziego/
"Libretto finansisty" – Antoniego Jaroszewicza https://blogi.bossa.pl/2015/02/26/do-refleksji/
"Ścigany" – Jędrzej Giertych
https://www.speculatio.pl/scigany/
Co ciekawe, dwaj z nich krytyczni, dwaj z nich "patriotycznie-narodowi".
I na deser "W polu" – Rembeka
https://www.speculatio.pl/w-polu/
Nie obserwuje panskiej strony, wiec dziekuje za linki. Niezwykle ciekawy material – zwlaszcza, jesli chodzi o rozne typy charakterow i postaw, oraz sposoby rozumowania i podejmowania decyzji, bo to jest to, co mnie w tym wszystkim najbardziej interesuje.
Gdzie wladza (i pieniadze), tam mozna spotkac caly przekroj charakterow i postaw – istny kalejdoskop: od mezow stanu i ludzi wybitnych, ktorzy charakteryzuja sie m.in. solidnoscia, pracowitoscia, rozsadkiem, wizja; przez postacie szare i niczym szczegolnym sie nie wyrozniajace, az po ludzi malych, podlych, karierowiczow, lizusow i zdrajcow.
O ile pierwsze typy postaw nalezy studiowac, aby poznac ich sposoby myslenia i postepowania, o tyle z drugimi trzeba sie zapoznac tylko po to, by wiedziec, jakich postaw unikac, aby nie wejsc w slepa uliczke.
Oczywiscie nie jest tak, ze dobrzy sa absolutnie bez skazy, a zli sa absolutnie zli. Nawet najgorsi zrobia czasem cos takiego, co warte uwagi, zastanowienia, a nawet nasladowania. A tym najlepszym zdarzaja sie chwile slabosci i wielkie glupstwa (to moze najbardziej interesujace ze wzgledu na mozliwosc przyjrzenia sie, gdzie sie potkneli i jak przezwyciezaja problemy i radza sobie w trudnej, nieprzyjemnej dla nich sytuacji).
Przy okazji pojawia sie cala masa pytan: czy to, co zrobiono dobrze, mozna bylo zrobic jeszcze lepiej; czy zla sytuacja mogla sie skonczyc jeszcze gorzej; czy mozna bylo uniknac zlych decyzji i jakim sposobem; czy mozna bylo dokonac predykcji – zawczasu rozpoznac, ze idziemy w dobrym, lub zlym kierunku i odpowiednio sie przygotowac, aby optymalnie wykorzystac sytuacje, lub minimalizowac koszty niekorzystnych zjawisk.
Cala gama pytan, ktore tworza podwaliny nowych drog wiodacych (mam nadzieje) do sukcesu, lub (oby nie) porazki. Ale zawsze czyniace z nas istoty prawdziwie myslace i ksztaltujace swoj los, a nie bierne, plynace z pradem wydarzen, poddajace sie wyrokom losu.
Podsumowujac, przyznam, ze praca Becka zrobila na mnie ogromne wrazenie – podobnie, jak niegdys Dysproporcje Kwiatkowskiego. GieZ slusznie dorzucil lyzke dziegciu do tej beczki miodu, aby nie wygladalo, ze bylo tak slodko. Syntetycznie i literacko ujal to w sposob genialny Dolega-Mostowicz w Ostatniej brygadzie. Wspaniala powiesc, gdzie wielkosc miesza sie z maloscia, a sprawy panstwa z bezwgledna prywata, lub tylko bledami mlodosci i pragnieniem osobistego szczescia, zas wypadkowa tych postaw jest historia, ktora znamy i ktora wciaz toczy sie na naszych oczach. Czy bilans bedzie na (gielda) plus czy moze na minus – jak zwykle czas pokaze.
Osobiscie jestem optymista – wierze w nas i nasze mozliwosci, oraz dostrzegam niezwykle perspektywy, ktore sie przed nami otwieraja, zatem jestem przekonany, ze naszym udzialem bedzie raczej to pierwsze, a nie to drugie.